Mamy już ten dwudziesty trzeci rozdział a ja tak z nudów przeczytałam wszystkie rozdziały, które napisałam.
Zaczynam się bać o moją psychikę....
No i tak z innej beczki mamy ankietę dotyczącą nowego bloga.
Mam pomysł na dwa następne blogi, ale muszę wiedzieć, który napisać najpierw, więc wy o tym zadecydujecie. Streszczenia macie w zakładce "Plany Blogów".
Mam nadzieje, że oddacie swój głos ^^
No ty do czytania!
~YukinoKaki
***
Chłopak przytulał mnie jeszcze przez dłuższą chwilę.
Nie wiedziałam dlaczego, ale za każdym razem, kiedy mnie obejmował moje serce przyśpieszało. W końcu odsunęłam go od siebie lekko i otarłam łzy spływające mu po policzkach.
-Co jest? Na chwilę straciłam przytomność i tyle. Wszystko w porządku.
-Na chwilę? Byłaś nieprzytomna przez miesiąc. Naprawdę się o ciebie martwiliśmy...
-Miesiąc? W takim razie co z walką?-próbowałam się podnieść, ale chłopak szybko kazał mi się położyć.
-Wygraliśmy, a raczej ty wygrałaś. Masz szlaban na używanie mocy, na wyprowadzanie się, na martwienie się o mnie...
-Co to za szlabany? Nie rozumiem co się działo i myślę, że mi teraz tego nie wytłumaczysz. Masz straszne wory pod oczami. Ile spałeś przez ten miesiąc?
Uśmiechnął się i szybko przytulił się do mnie.
-Zaryczana królewna wróciła? Czuje się jak w jakiejś kiepskiej dramie. Odsuń się, bo mam jeszcze trzy szanse do wykorzystania. Najlepiej leć się przespać a ja zrobię coś do jedzenia.
Oczywiście czarnowłosy mnie nie posłuchał. Nie pozwolił mi wstać. Sam pobiegł po jedzenie. Przyszedł po chwili razem z Hitaro. Mężczyzna usiadł przy mnie i zmierzył mi gorączkę.
-Jesteś zadziwiająca. Wystarczy, że się prześpisz lub stracisz przytomność na dłuższy czas i wszystko jest w normie. Powinnaś na siebie bardziej uważać. Od teraz przez pół miesiąca nie możesz się denerwować i przemęczać. Wszystko powinno po jakimś czasie wrócić do normy-powiedział i szybko wyszedł.
Patrzyłam się na miodowookiego nie wiedząc co powiedzieć. Siedział na kanapie wpatrując się we mnie.
-Ogarniesz się wreszcie i przestaniesz się na mnie gapić? To już się nieprzyjemne robi...
Odwróciłam się na drugą stronę w łóżku, aż po chwili przypomniałam sobie o tym, że mieszkałam z Kentą, który się pewnie martwił. Szybko chwyciłam za telefon, ale po chwili Kei wyrwał mi go z ręki.
-Myśli, że wyjechałaś razem z Iriną na wakacje. Nie musisz go powiadamiać.
Przytaknęła i odłożyłam telefon na co chłopak wszedł do mojej garderoby i wyciągnął z niej długą, białą, zwiewną suknie. Wziął mnie na ręce i zaniósł go garderoby.
-Zawołać służące, czy sama sobie poradzisz?
Wyszeptałam w odpowiedzi, że dam sobie sama radę na co ten wyszedł z pokoju. Z trudem ubrałam się w suknie. Kiedy chciałam wstać i podejść do drzwi straciłam czucie w nogach. Upadłam z hukiem. Sekundę później chłopak znalazł się w pomieszczeniu i zaniósł mnie do pokoju. Byłam bardzo zdziwiona jego zachowaniem. Jeszce nigdy nie był aż tak opiekuńczy. Posadził mnie na łóżku a sam kucnął przede mną.
-Chcesz zaczerpnąć świeżego powietrza?
Przytaknęłam na co ten zawołał służące, które przyniosły ze sobą wózek inwalidzki. Spojrzałam na niego lekko przerażona, ale uspokoił mnie mówiąc, że na razie nie będę mogła chodzić. Ponoć dopiero w połowie miesiąca miałam już samodzielnie chodzić. Przeniósł mnie na wózek i sprowadził na dół.
Oczywiście, kiedy wyszliśmy na dwór, chodź raczej wyjściem bym tego nie nazwała, skierowaliśmy się do ogrodu Ade.
Lubiłam przebywać w tym miejscu. Było takie piękne. Przez całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie co sprawiło, że trochę posmutniałam. Posadził mnie na huśtawkę i usadowił się obok.
Czułam się nieco skrępowana, ale dawałam po sobie tego poznać.
-Ano...-odezwaliśmy się w tym samym czasie i po chwili równo wybuchliśmy śmiechem.
-Mów-ponagliłam go.
Czarnowłosy zrobił się czerwony na policzkach a na twarzy zawitał mu uśmiech od ucha do ucha.
-To nic ważnego...
Przytaknęłam i zaczęłam ruszać nogami.
-Czyli, że nie będę mogła przez pół miesiąca przenosić się na ziemię.
Chłopak przytaknął nie wiedząc jak dalej pociągnąć rozmowę.
-I co powiedziała pielęgniarka?
-Że jak wszystko pójdzie dobrze to szybciej stanę na nogi.
-To dobrze. Masz pozdrowienia od klasy. Może powinnaś ich w któryś dzień odwiedzić?
-Z tobą pchającym mój wózek? Lepiej poczekajmy, aż wszystko wróci do normy. A tak w ogóle to skąd oni wiedzą, że jestem u ciebie?
-Nie wiedzą-uśmiechnął się szeroko siadając na krawędzi łóżka.-Myślą, że jak wróciłaś z kilkudniowej wycieczki to dostałaś jakiejś choroby. Ponoć odwiedzam cię z Iriną w domu.
-A Kenta?
Chłopak wpuścił głęboko powietrze do ust.
-Nie wie o niczym i lepiej, żeby nikt mu nie powiedział.
Podrapałam się po głowie sprawdzając godzinę na telefonie.
-Czyli mamy dwie wersje wydarzeń. Okej, rozumiem. A właśnie! Za chwilę zaczyna się drama! Szybko!-chłopak przeniósł mnie na kanapę i odpalił telewizor.
Tak, miałam telewizor już wcześniej, ale chłopak nic mi o tym nie powiedział. Podał mi kubełek lodów i butelkę mleka czekoladowego. W ciągu tygodnia nauczył się o moich przyzwyczajeniach dramowych. Usiadł na drugim końcu kanapy biorąc do ręki paluszki.
-Robimy zakłady?-spytałam z szerokim uśmiechem na ustach.
-Dajesz. W tym odcinku ją rzuci!
-Omo...Jaki pesymista! Na sto procent w tym odcinku ją pocałuje. I jej nie rzuci! Oświadczy się jej jak w każdej dobrej dramie!
-Nie w każdej wspaniałej dramie na końcu jest ślub.
-To są ostatnie odcinki-wypowiedziałam i zakryłam mu usta.-Teraz cicho. Zaczyna się!
Oczywiście jak to ja, musiałam wkręcić kogoś w dramy, ponieważ Irina nie miała czasu, pokojówki nienawidziły dam,<Istne piekło! Bez dram...No ja wam współczuje.... Dop. Autorki> Shin nie miał na nie najmniejszej ochoty, Lost Devils nagrywali swój mini album, więc został mi Kei, który po chwilowym proteście wkręcił się na maksa.
Oczywiście w połowie odcinka skończyły mi się lody a butelka mleka świeciła pustkami. Zaczęłam się rozglądać po pokoju, aby coś znaleźć do jedzenia. W końcu rzuciły mi się w oczy paluszki, które czarnowłosy trzymał w ręku. Wolno zaczęłam się przysuwać w jego stronę i gdy już sięgałam bo ich garść chłopak odsunął dłoń. Prychnęłam niezadowolona.
-Mogłaś sobie zorganizować jedzenie...
-Jakbym mogła się ruszyć!
-To trzeba było oszczędzać...Wiesz, że takie akcje mi robisz codziennie i już nie jest to zabawne. Dasz mi w spokoju obejrzeć drame?
Stworzyłam potwora...
W mgnieniu oka znalazłam się tuż przy nim i zaczęłam mu wyrywać opakowanie z ręki. Widać było, że czarnowłosego ta cała sytuacja śmieszy. Odsunął rękę po za granice kanapy. Uśmiechnęłam się do niego zalotnie.
-Oj nie kochany, tak się nie bawimy...-dmuchnęłam na grzywkę i przyczepiłam się rękoma do jego koszulki.
Szybko zaczęłam podciągać się wyżej, aż mogłam dotknąć jedzenia. Miodowooki nie mógł opanować śmiechu. Kiedy już łapałam za paczkę ręka ześlizgnęła mi się z klatki piersiowej czarnowłosego, przez co wylądowałam prosto na nim. Oczy miałam wbite w jego białą bokserkę. Nie chciałam podnieść głowy, aby nie zerknąć w te jego wnerwiająco-pociągające oczy, ale w końcu i tak ją podniosłam.
Chłopak patrzył na mnie zmieszany. Nie wiedział czy się śmiać, czy może zachować powagę. Zaczęłam się przybliżać do jego twarzy, aż w końcu stykaliśmy się nosami. Mężczyzna przełknął głośno ślinę i wbił wzrok w moje usta. Uśmiechnęłam się szyderczo i złapałam za paczkę paluszków. Odsunęłam się szybko pakując je sobie do buzi. Chłopak usiadł naburmuszony i skupił się na dramie.
-Jak ja cie kurwa nienawidzę-wyszeptał na zakończenie naszej rozmowy.
Kiedy zaczął się zwiastun następnego odcinka chłopak oparł się i przeciągnął.
-Moja nagroda-z uśmiechem na ustach wstał i podszedł do mnie.
Chłopak przytaknął nie wiedząc jak dalej pociągnąć rozmowę.
***
-Już jestem-usłyszałam męski głos, który od zeszłego tygodnia
o tej samej porze dawał o sobie znać.
Uśmiechnęłam się do miodowookiego, który usiadł na podłodze przy moim łóżku. Oparł głowę o moje kolana i lekko się uśmiechnął.-I co powiedziała pielęgniarka?
-Że jak wszystko pójdzie dobrze to szybciej stanę na nogi.
-To dobrze. Masz pozdrowienia od klasy. Może powinnaś ich w któryś dzień odwiedzić?
-Z tobą pchającym mój wózek? Lepiej poczekajmy, aż wszystko wróci do normy. A tak w ogóle to skąd oni wiedzą, że jestem u ciebie?
-Nie wiedzą-uśmiechnął się szeroko siadając na krawędzi łóżka.-Myślą, że jak wróciłaś z kilkudniowej wycieczki to dostałaś jakiejś choroby. Ponoć odwiedzam cię z Iriną w domu.
-A Kenta?
Chłopak wpuścił głęboko powietrze do ust.
-Nie wie o niczym i lepiej, żeby nikt mu nie powiedział.
Podrapałam się po głowie sprawdzając godzinę na telefonie.
-Czyli mamy dwie wersje wydarzeń. Okej, rozumiem. A właśnie! Za chwilę zaczyna się drama! Szybko!-chłopak przeniósł mnie na kanapę i odpalił telewizor.
Tak, miałam telewizor już wcześniej, ale chłopak nic mi o tym nie powiedział. Podał mi kubełek lodów i butelkę mleka czekoladowego. W ciągu tygodnia nauczył się o moich przyzwyczajeniach dramowych. Usiadł na drugim końcu kanapy biorąc do ręki paluszki.
-Robimy zakłady?-spytałam z szerokim uśmiechem na ustach.
-Dajesz. W tym odcinku ją rzuci!
-Omo...Jaki pesymista! Na sto procent w tym odcinku ją pocałuje. I jej nie rzuci! Oświadczy się jej jak w każdej dobrej dramie!
-Nie w każdej wspaniałej dramie na końcu jest ślub.
-To są ostatnie odcinki-wypowiedziałam i zakryłam mu usta.-Teraz cicho. Zaczyna się!
Oczywiście jak to ja, musiałam wkręcić kogoś w dramy, ponieważ Irina nie miała czasu, pokojówki nienawidziły dam,
Oczywiście w połowie odcinka skończyły mi się lody a butelka mleka świeciła pustkami. Zaczęłam się rozglądać po pokoju, aby coś znaleźć do jedzenia. W końcu rzuciły mi się w oczy paluszki, które czarnowłosy trzymał w ręku. Wolno zaczęłam się przysuwać w jego stronę i gdy już sięgałam bo ich garść chłopak odsunął dłoń. Prychnęłam niezadowolona.
-Mogłaś sobie zorganizować jedzenie...
-Jakbym mogła się ruszyć!
-To trzeba było oszczędzać...Wiesz, że takie akcje mi robisz codziennie i już nie jest to zabawne. Dasz mi w spokoju obejrzeć drame?
Stworzyłam potwora...
W mgnieniu oka znalazłam się tuż przy nim i zaczęłam mu wyrywać opakowanie z ręki. Widać było, że czarnowłosego ta cała sytuacja śmieszy. Odsunął rękę po za granice kanapy. Uśmiechnęłam się do niego zalotnie.
-Oj nie kochany, tak się nie bawimy...-dmuchnęłam na grzywkę i przyczepiłam się rękoma do jego koszulki.
Szybko zaczęłam podciągać się wyżej, aż mogłam dotknąć jedzenia. Miodowooki nie mógł opanować śmiechu. Kiedy już łapałam za paczkę ręka ześlizgnęła mi się z klatki piersiowej czarnowłosego, przez co wylądowałam prosto na nim. Oczy miałam wbite w jego białą bokserkę. Nie chciałam podnieść głowy, aby nie zerknąć w te jego wnerwiająco-pociągające oczy, ale w końcu i tak ją podniosłam.
Chłopak patrzył na mnie zmieszany. Nie wiedział czy się śmiać, czy może zachować powagę. Zaczęłam się przybliżać do jego twarzy, aż w końcu stykaliśmy się nosami. Mężczyzna przełknął głośno ślinę i wbił wzrok w moje usta. Uśmiechnęłam się szyderczo i złapałam za paczkę paluszków. Odsunęłam się szybko pakując je sobie do buzi. Chłopak usiadł naburmuszony i skupił się na dramie.
-Jak ja cie kurwa nienawidzę-wyszeptał na zakończenie naszej rozmowy.
Kiedy zaczął się zwiastun następnego odcinka chłopak oparł się i przeciągnął.
-Moja nagroda-z uśmiechem na ustach wstał i podszedł do mnie.
-Cholerny farciarz...Czy ty za każdym razem musisz wygrywać?
-A czy ty za każdym razem przegrywać? Chcesz obstawiać co będzie jutro?
Rozkazałam, aby przeniósł mnie na wózek co po chwili zrobił. Patrzył, jak jeżdżę po całym pokoju, aż w końcu wyjechałam na balkon.
-Nie odbiera...Dupek!
-A tak w ogóle to po co się martwisz. Masz jeden dzień spokoju. Jak będzie chciał to przyjdzie.
-A jak mu się coś stało?
-Co się dupkiem przejmujesz? Nie mogę uwierzyć, że jestem taką tępą idiotką.
-A ja, że taką zołzą-uwielbiałam się kłócić sama ze sobą.
Po dłuższej chwili do pomieszczenia wszedł czarnowłosy. Nie chciałam pokazywać mu, że cieszę się z jego obecności. Wjechałam wózkiem do pokoju i dopiero wtedy zobaczyłam, że miodowooki jest kompletnie pijany. Chwiał się to na prawo, to na lewo z przymrużonymi lekko oczami.
-Gdzie byłeś?
W odpowiedzi dostałam szeroki uśmiech. Podszedł i pogłaskał mnie po policzku.
-Jaką mam piękną pannę młodą-chwycił mnie w zgięciu w kolanie, za plecy i przeniósł na łóżko.
Patrzyłam na niego zdziwiona, kiedy nakrywał mnie kołdrą po same uszy. Położył się obok, szybko ściągnął buty oraz koszulę, ukazując swoją wyrzeźbioną klatkę piersiową.
Przytulił mnie do siebie, chyba zasnął.
Zazgrzytałam zębami i uśmiechnęłam się złowrogo.
-To tyle!?-podniosłam się do siadu na co chłopak się obudził.
Patrzył na mnie przecierając oczy. Nie wiedział co zrobił nie tak.
-Przychodzisz nawalony o pierwszej w nocy, kładziesz mnie do łóżka i nic!? Przepraszam człowieku, ale mógłbyś się trochę wysilić!-szybko zasłoniłam sobie usta.-Chciałam powiedzieć, że masz sobie smacznie spać...-nie podziałało.
Chłopak przysunął mnie do siebie bardzo szybko. Po chwili lekko się uśmiechnął na co pacnęłam się w głowę.
-Naprawdę jesteś pijany, czy tylko udawałeś...
-Po części. Byłem na wieczorze kawalerskim, ale nie piłem. Chciałem sobie z ciebie trochę pożartować, ale jak widać wzięłaś to na serio...-zalałam się rumieńcem na co ten pocałował mnie w czoło.
Poczułam jak moje ciało zalewa przyjemna fala gorąca. Jego pocałunki...Nie mogłam wyrazić słowami, jak wspaniale się czułam, kiedy mnie nimi obdarowywał.
Przejechał swoimi ustami moją górną wargę. Zamknęłam oczy na co ten zaczął się po cichu śmiać.
Chłopak położył się na boku i zasnął. Patrzyłam na niego oniemiała. Czy on naprawdę to zrobił? W sumie to co zrobił...Prawie nic. W końcu odzyskałam mowę a na moich ustach zawitał szeroki uśmiech.
-No cóż...Czyli Sacha miał racje...-wystarczyły tylko te słowa, aby chłopak znów pojawił się nade mną.
-Co ci powiedział?
-Powiedział, że dobry to ty jesteś tylko w gębie. Mam to powiedzieć jeszcze raz, czy wystarczy, abyś się trochę ogarnął?-przypadkowo wymsknęło mi się z ust. Uśmiechnęłam się do niego stając się coraz bardziej czerwona.
-Naprawdę nie dasz człowiekowi spać...-wyszeptał i przyszpilił mnie do łóżka.
Najpierw lekko zaczął dotykać palcami mojej szyi co sprawiało, że czułam, że za chwilę odlecę.
Palce zastąpił ustami co jakiś czas robiąc mi czerwone znaki. Uwielbiałam czuć przy sobie jego ciepło. Chwilowa rozłąka uświadomiła mnie w tym, że nie uwolnię się od niego.
Wyrwał mnie z zamyśleń, kiedy polizał mój policzek. Moja twarz była już szkarłatna, jeżeliby nie ciemniejsza.
-O co chodzi?-wyszeptał przygryzając mi płatek ucha.
W końcu pozbierałam się w sobie. Nie mogłam przecież zrobić tego Akirze. Nieważne jak bardzo mnie pociągał.
Zacisnęłam ręce na jego ramionach. Chwycił mnie za policzki i pocałował w czubek nosa.
-Powinnaś się przespać. Martwię się, że coś wypiłaś-opadł na poduszki odwrócony do mnie plecami.
Byłam na siebie wściekła. Co ja właściwie narobiłam? Czy naprawdę byłam taka głupia?
-Nie miej wyrzutów sumienia-wyszeptał do mnie po chwili.
-Nie mam-uśmiechnęłam się sama do siebie.
Lekko się do niego przysunęłam. Chciałam go dotknąć, ale po chwili cofnęłam rękę. Dosłownie sekundę później poczułam, jak ktoś łapie mnie za dłoń. Pocałował moją rękę i położył ją sobie na klatce piersiowej.
-Wiesz, że już mnie kochasz?
-Nie kocham.
-Zróbmy eksperyment-wyszeptał na co podniosłam brwi do góry.-Przez dwa dni będziemy udawać, że jesteśmy razem. Przekonasz się dzięki temu o tym, że nie możesz beze mnie żyć.
Przytaknęłam i położyłam swój nos na jego klatce piersiowej.
-Pora wstawać. Zabieram cię na spacer.
Przytaknęłam szybko przenosząc się na wózek. Wjechałam do garderoby i szybko się przebrałam. Byłam zdziwiona tym, że mnie tak obudził. W sumie mieliśmy ten zakład, ale nie sądziłam, że naprawdę będziemy musieli być ze sobą przez dwa dni. Ostatnio ubierałam tylko długie suknie, więc dzisiaj mój wybór poszedł na mgiełkę w kratę, asymetryczną błękitną spódnicę, białe baletki, srebrne kolczyki i białą opaskę. Kiedy skończyłam się ubierać podjechałam do toaletki. Ostatnim razem siedziałam tam przed wypadkiem. Prawie zapomniałam, jak nakłada się eyeliner. Przez pół godziny walczyłam z pomalowaniem oczu, aż w końcu się udało i wyjechałam z garderoby.
Chłopak siedział na łóżku i bawił się telefonem. Kiedy mnie zobaczył szybko podszedł do mnie. Klęknął i przetarł mój policzek opuszkami swych palców.
-Trochę ci to zajęło.
-Dawno się nie malowałam-oznajmiłam szybko zalewając się rumieńcem.
Chwycił za rączki od wózka szybko wyprowadzając mnie z pokoju. Po chwili kierowaliśmy się do ogrodu. Nie wiedziałam dlaczego, ale przez cały czas się uśmiechałam. Po chwili usłyszałam cichy chichot czarnowłosego.
-Coś nie tak?-spytałam po chwili.
Chłopak pocałował mnie w głowę.
Po chwili znaleźliśmy się w ogrodzie. Szybko posadził mnie na huśtawce. Usadził się obok mnie. Odwróciłam głowę w drugą stronę, aby nie patrzeć mu w oczy. Parę sekund później poczułam, jak ktoś chwytał mnie za głowę i przyciąga do siebie. Automatycznie popatrzyłam na chłopaka, który siedział z zamkniętymi oczami. Głaskał mnie po włosach. Przymknęłam lekko oczy i patrzyłam na jego twarz na którą padały promienie słońca. Bardzo podobał mi się ten widok.
-Wiesz...-zaczęłam na co podniósł powieki.
-Co jest?
-Skoro umiem już wchodzić samodzielnie na wózek, to może powinnam zacząć trochę ćwiczyć?
Chłopak myślał chwilę, a po tym czasie przytaknął z szerokim uśmiechem na ustach. Stanął przede mną i chwycił mnie za ręce, aby pomóc mi wstać. Chwyciłam się jego dłoni, przez co po trzech sekundach stałam już na nogach. Miodowooki chwycił mnie w pasie, za rękę i rozkazał, abym zaczęła stawiać małe kroki. Robiłam jak kazał. Oczywistym było to, że czułam się trochę dziwnie, kiedy mnie obejmował.
-Spokojnie. Nie za szybko-wyszeptał mi do ucha, kiedy zaczęłam ciężko oddychać.
Uśmiechnęłam się i przytaknęłam. Zrobiliśmy okrążenie wokół ogrodu, aby znów powrócić na huśtawkę. Położyłam się na niej, a chłopak przykucnął obok mnie.
Przetarł mi czoło chusteczką.
-Zmęczona?
-Raczej wykończona. Powinnam robić to codziennie.
-Chyba musimy iść na śniadanie. Chodzenie w twoim stanie z pustym żołądkiem nie wróży nic dobrego-uśmiechnął się ukazując swoje białe uzębienie.
Przeniósł mnie na wózek a po chwili znaleźliśmy się w pałacu. O dziwo siedzieliśmy w jadalni. Ja na jednym końcu stołu a Kei na drugim. Służące postawiły przed nami dopiero co przygotowane jedzenie. Westchnęłam głęboko.
-Ile jeszcze będę musiała jeść warzywa.
-Nie wybrzydzaj-odezwał się chłopak.-Musisz się dobrze odżywiać, aby szybko wyzdrowieć.
Pokazałam mu język i zaczęłam wpychać w siebie jedzenie.
Z ledwością udało mi się zjeść pół talerza. Czarnowłosy wytarł usta chusteczką, podszedł i ukucnął obok mnie.
-Dalej, musisz to zjeść.
-Nie chcę-pokazałam mu język i odsunęłam talerz.
-Musisz to zjeść-przysunął do siebie talerz, chwycił za widelec i przysunął go mi do ust.-Dale, powiedz Aaa...
-Nie jestem dzieckiem.
-Ale tak się zachowujesz. Musisz zjeść wszystko, aby być zdrowa. Szybciej, Aaa...
Otworzyłam lekko usta na co chłopak włożył mi widelec naszpikowany warzywami do buzi.
-Zadowolony?-spytałam przełykając i nabierając powietrze w usta.
-Bardzo. A teraz szybko, bo nie obejrzysz dramy.
Zmierzyłam go wzrokiem.
-Potwór-wysyczałam znów przełykając warzywa.
Tak przeleciało mi następne pół godziny. W końcu, kiedy zjadłam warzywa chłopak zabrał mnie do pokoju. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy drame.
-Zakłady?-spytał po chwili.
Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem. Uśmiechnął się do mnie wpychając sobie do buzi procję paluszków.
Ścieliłam łóżko co chwila podśpiewując coś pod nosem.
-Ppijjukppijjuk meorikkeuchi jjaritjjarit nae onmomi...-śpiewałam pod nosem poprawiając poduszki.
-Aww...Nawet jak śpiewasz po cichu to słychać cię w całym domu....-odwróciłam się i ujrzałam w drzwiach łazienki wysokiego, czarnowłosego chłopaka.
Wycierał ręcznikiem dopiero co umyte włosy. Uśmiechnęłam się do niego lekko, kiedy podszedł i poczochrał mi włosy.
-Wiesz, że byłem dobry z koreańskiego?-puścił mi oczko szybko wracając do łazienki.-Geurae naeilbuteo uri yeppeuge jal salgeyo. Widziałem tą drame.
Spaliłam buraka szybko wchodząc za nim do łazienki.
-Wcale nie będziemy żyć długo i szczęśliwie-pokazałam mu język na co ten mrugnął do mnie.
-A ty wcale nie dostajesz zawrotów głowy i twoje ciało nie jest naelektryzowane. Kłóciłbym się...
Westchnęłam głęboko szybko wracając do pokoju i rzuciłam się na kanapę. Po chwili poczułam zimne dłonie na swojej głowie.
-Powinnaś się oszczędzać.
Przytaknęłam.
Szliśmy już od jakiś dobrych dwudziestu minut. W końcu stanęliśmy.
-Nie podglądasz, prawda?
-Nie, szybciej!
Po chwili poczułam, jak kładzie rękę na materiale i spuszcza go w dół.
Staliśmy nad morzem a przed nami na niebie rozbłyskiwały dopiero co puszczone petardy. Patrzyłam zauroczona tym widokiem. Czarnowłosy objął mnie w pasie, położył swoją głowę na moim ramieniu, co chwila muskając go ustami.
-Podoba ci się?
-Tak, ale gdzie my jesteśmy?
-Na Hawajach. Powinnaś się cieszyć widokiem.
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha patrząc na pokaz. Było bardzo romantycznie. W końcu odwróciłam się w jego stronę i przytuliłam go do siebie.
-Tylko mi się tu nie rozklejaj.
Odsunął mnie od siebie, aby złożyć na moich ustach delikatny pocałunek.
Wchodząc do tego budynku mięliśmy o wszystkim zapomnieć, co działo się przez niecały miesiąc.
Uśmiechnęłam się do niego szybko psując mu fryzurę.
-Zapominamy?
-Zapominamy-otworzył drzwi od budynku puszczając mnie przodem.
Akira ja go nie kocham, prawda?
***
-No i gdzie on jest?-jeździłam po całym pokoju zmartwiona.
Kei powinien już dawno przyjść, ale o dziwo jeszcze go nie było. Wyjechałam na balkon, aż w końcu zrezygnowana znów chwyciłam za telefon.-Nie odbiera...Dupek!
-A tak w ogóle to po co się martwisz. Masz jeden dzień spokoju. Jak będzie chciał to przyjdzie.
-A jak mu się coś stało?
-Co się dupkiem przejmujesz? Nie mogę uwierzyć, że jestem taką tępą idiotką.
-A ja, że taką zołzą-uwielbiałam się kłócić sama ze sobą.
Po dłuższej chwili do pomieszczenia wszedł czarnowłosy. Nie chciałam pokazywać mu, że cieszę się z jego obecności. Wjechałam wózkiem do pokoju i dopiero wtedy zobaczyłam, że miodowooki jest kompletnie pijany. Chwiał się to na prawo, to na lewo z przymrużonymi lekko oczami.
-Gdzie byłeś?
W odpowiedzi dostałam szeroki uśmiech. Podszedł i pogłaskał mnie po policzku.
-Jaką mam piękną pannę młodą-chwycił mnie w zgięciu w kolanie, za plecy i przeniósł na łóżko.
Patrzyłam na niego zdziwiona, kiedy nakrywał mnie kołdrą po same uszy. Położył się obok, szybko ściągnął buty oraz koszulę, ukazując swoją wyrzeźbioną klatkę piersiową.
Przytulił mnie do siebie, chyba zasnął.
Zazgrzytałam zębami i uśmiechnęłam się złowrogo.
-To tyle!?-podniosłam się do siadu na co chłopak się obudził.
Patrzył na mnie przecierając oczy. Nie wiedział co zrobił nie tak.
-Przychodzisz nawalony o pierwszej w nocy, kładziesz mnie do łóżka i nic!? Przepraszam człowieku, ale mógłbyś się trochę wysilić!-szybko zasłoniłam sobie usta.-Chciałam powiedzieć, że masz sobie smacznie spać...-nie podziałało.
Chłopak przysunął mnie do siebie bardzo szybko. Po chwili lekko się uśmiechnął na co pacnęłam się w głowę.
-Naprawdę jesteś pijany, czy tylko udawałeś...
-Po części. Byłem na wieczorze kawalerskim, ale nie piłem. Chciałem sobie z ciebie trochę pożartować, ale jak widać wzięłaś to na serio...-zalałam się rumieńcem na co ten pocałował mnie w czoło.
Poczułam jak moje ciało zalewa przyjemna fala gorąca. Jego pocałunki...Nie mogłam wyrazić słowami, jak wspaniale się czułam, kiedy mnie nimi obdarowywał.
Przejechał swoimi ustami moją górną wargę. Zamknęłam oczy na co ten zaczął się po cichu śmiać.
Chłopak położył się na boku i zasnął. Patrzyłam na niego oniemiała. Czy on naprawdę to zrobił? W sumie to co zrobił...Prawie nic. W końcu odzyskałam mowę a na moich ustach zawitał szeroki uśmiech.
-No cóż...Czyli Sacha miał racje...-wystarczyły tylko te słowa, aby chłopak znów pojawił się nade mną.
-Co ci powiedział?
-Powiedział, że dobry to ty jesteś tylko w gębie. Mam to powiedzieć jeszcze raz, czy wystarczy, abyś się trochę ogarnął?-przypadkowo wymsknęło mi się z ust. Uśmiechnęłam się do niego stając się coraz bardziej czerwona.
-Naprawdę nie dasz człowiekowi spać...-wyszeptał i przyszpilił mnie do łóżka.
Najpierw lekko zaczął dotykać palcami mojej szyi co sprawiało, że czułam, że za chwilę odlecę.
Palce zastąpił ustami co jakiś czas robiąc mi czerwone znaki. Uwielbiałam czuć przy sobie jego ciepło. Chwilowa rozłąka uświadomiła mnie w tym, że nie uwolnię się od niego.
Wyrwał mnie z zamyśleń, kiedy polizał mój policzek. Moja twarz była już szkarłatna, jeżeliby nie ciemniejsza.
-O co chodzi?-wyszeptał przygryzając mi płatek ucha.
W końcu pozbierałam się w sobie. Nie mogłam przecież zrobić tego Akirze. Nieważne jak bardzo mnie pociągał.
Zacisnęłam ręce na jego ramionach. Chwycił mnie za policzki i pocałował w czubek nosa.
-Powinnaś się przespać. Martwię się, że coś wypiłaś-opadł na poduszki odwrócony do mnie plecami.
Byłam na siebie wściekła. Co ja właściwie narobiłam? Czy naprawdę byłam taka głupia?
-Nie miej wyrzutów sumienia-wyszeptał do mnie po chwili.
-Nie mam-uśmiechnęłam się sama do siebie.
Lekko się do niego przysunęłam. Chciałam go dotknąć, ale po chwili cofnęłam rękę. Dosłownie sekundę później poczułam, jak ktoś łapie mnie za dłoń. Pocałował moją rękę i położył ją sobie na klatce piersiowej.
-Wiesz, że już mnie kochasz?
-Nie kocham.
-Zróbmy eksperyment-wyszeptał na co podniosłam brwi do góry.-Przez dwa dni będziemy udawać, że jesteśmy razem. Przekonasz się dzięki temu o tym, że nie możesz beze mnie żyć.
Przytaknęłam i położyłam swój nos na jego klatce piersiowej.
***
Poczułam, jak ktoś całuje mnie w policzek.
Otworzyłam lekko oczy na co ujrzałam czarnowłosego pochylonego nade mną. Szybko zalałam się rumieńcem nie wiedząc co zrobić.-Pora wstawać. Zabieram cię na spacer.
Przytaknęłam szybko przenosząc się na wózek. Wjechałam do garderoby i szybko się przebrałam. Byłam zdziwiona tym, że mnie tak obudził. W sumie mieliśmy ten zakład, ale nie sądziłam, że naprawdę będziemy musieli być ze sobą przez dwa dni. Ostatnio ubierałam tylko długie suknie, więc dzisiaj mój wybór poszedł na mgiełkę w kratę, asymetryczną błękitną spódnicę, białe baletki, srebrne kolczyki i białą opaskę. Kiedy skończyłam się ubierać podjechałam do toaletki. Ostatnim razem siedziałam tam przed wypadkiem. Prawie zapomniałam, jak nakłada się eyeliner. Przez pół godziny walczyłam z pomalowaniem oczu, aż w końcu się udało i wyjechałam z garderoby.
Chłopak siedział na łóżku i bawił się telefonem. Kiedy mnie zobaczył szybko podszedł do mnie. Klęknął i przetarł mój policzek opuszkami swych palców.
-Trochę ci to zajęło.
-Dawno się nie malowałam-oznajmiłam szybko zalewając się rumieńcem.
Chwycił za rączki od wózka szybko wyprowadzając mnie z pokoju. Po chwili kierowaliśmy się do ogrodu. Nie wiedziałam dlaczego, ale przez cały czas się uśmiechałam. Po chwili usłyszałam cichy chichot czarnowłosego.
-Coś nie tak?-spytałam po chwili.
Chłopak pocałował mnie w głowę.
Po chwili znaleźliśmy się w ogrodzie. Szybko posadził mnie na huśtawce. Usadził się obok mnie. Odwróciłam głowę w drugą stronę, aby nie patrzeć mu w oczy. Parę sekund później poczułam, jak ktoś chwytał mnie za głowę i przyciąga do siebie. Automatycznie popatrzyłam na chłopaka, który siedział z zamkniętymi oczami. Głaskał mnie po włosach. Przymknęłam lekko oczy i patrzyłam na jego twarz na którą padały promienie słońca. Bardzo podobał mi się ten widok.
-Wiesz...-zaczęłam na co podniósł powieki.
-Co jest?
-Skoro umiem już wchodzić samodzielnie na wózek, to może powinnam zacząć trochę ćwiczyć?
Chłopak myślał chwilę, a po tym czasie przytaknął z szerokim uśmiechem na ustach. Stanął przede mną i chwycił mnie za ręce, aby pomóc mi wstać. Chwyciłam się jego dłoni, przez co po trzech sekundach stałam już na nogach. Miodowooki chwycił mnie w pasie, za rękę i rozkazał, abym zaczęła stawiać małe kroki. Robiłam jak kazał. Oczywistym było to, że czułam się trochę dziwnie, kiedy mnie obejmował.
-Spokojnie. Nie za szybko-wyszeptał mi do ucha, kiedy zaczęłam ciężko oddychać.
Uśmiechnęłam się i przytaknęłam. Zrobiliśmy okrążenie wokół ogrodu, aby znów powrócić na huśtawkę. Położyłam się na niej, a chłopak przykucnął obok mnie.
Przetarł mi czoło chusteczką.
-Zmęczona?
-Raczej wykończona. Powinnam robić to codziennie.
-Chyba musimy iść na śniadanie. Chodzenie w twoim stanie z pustym żołądkiem nie wróży nic dobrego-uśmiechnął się ukazując swoje białe uzębienie.
Przeniósł mnie na wózek a po chwili znaleźliśmy się w pałacu. O dziwo siedzieliśmy w jadalni. Ja na jednym końcu stołu a Kei na drugim. Służące postawiły przed nami dopiero co przygotowane jedzenie. Westchnęłam głęboko.
-Ile jeszcze będę musiała jeść warzywa.
-Nie wybrzydzaj-odezwał się chłopak.-Musisz się dobrze odżywiać, aby szybko wyzdrowieć.
Pokazałam mu język i zaczęłam wpychać w siebie jedzenie.
Z ledwością udało mi się zjeść pół talerza. Czarnowłosy wytarł usta chusteczką, podszedł i ukucnął obok mnie.
-Dalej, musisz to zjeść.
-Nie chcę-pokazałam mu język i odsunęłam talerz.
-Musisz to zjeść-przysunął do siebie talerz, chwycił za widelec i przysunął go mi do ust.-Dale, powiedz Aaa...
-Nie jestem dzieckiem.
-Ale tak się zachowujesz. Musisz zjeść wszystko, aby być zdrowa. Szybciej, Aaa...
Otworzyłam lekko usta na co chłopak włożył mi widelec naszpikowany warzywami do buzi.
-Zadowolony?-spytałam przełykając i nabierając powietrze w usta.
-Bardzo. A teraz szybko, bo nie obejrzysz dramy.
Zmierzyłam go wzrokiem.
-Potwór-wysyczałam znów przełykając warzywa.
Tak przeleciało mi następne pół godziny. W końcu, kiedy zjadłam warzywa chłopak zabrał mnie do pokoju. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy drame.
-Zakłady?-spytał po chwili.
Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem. Uśmiechnął się do mnie wpychając sobie do buzi procję paluszków.
***
W końcu pozostał tydzień do mojego powrotu na ziemię.
Łykałam tabletki i smarowałam nogi najróżniejszymi specyfikami, aby szybciej powrócić do pełnej sprawności. Z Keiem przedłużyliśmy czas, aż do mojego powrotu. Chciałam mu pokazać, że nie zakochałam się w nim. Po chwilowych ćwiczeniach chodziłam już o własnych siłach, lecz nie mogłam schodzić samodzielnie po schodach.Ścieliłam łóżko co chwila podśpiewując coś pod nosem.
-Ppijjukppijjuk meorikkeuchi jjaritjjarit nae onmomi...-śpiewałam pod nosem poprawiając poduszki.
-Aww...Nawet jak śpiewasz po cichu to słychać cię w całym domu....-odwróciłam się i ujrzałam w drzwiach łazienki wysokiego, czarnowłosego chłopaka.
Wycierał ręcznikiem dopiero co umyte włosy. Uśmiechnęłam się do niego lekko, kiedy podszedł i poczochrał mi włosy.
-Wiesz, że byłem dobry z koreańskiego?-puścił mi oczko szybko wracając do łazienki.-Geurae naeilbuteo uri yeppeuge jal salgeyo. Widziałem tą drame.
Spaliłam buraka szybko wchodząc za nim do łazienki.
-Wcale nie będziemy żyć długo i szczęśliwie-pokazałam mu język na co ten mrugnął do mnie.
-A ty wcale nie dostajesz zawrotów głowy i twoje ciało nie jest naelektryzowane. Kłóciłbym się...
Westchnęłam głęboko szybko wracając do pokoju i rzuciłam się na kanapę. Po chwili poczułam zimne dłonie na swojej głowie.
-Powinnaś się oszczędzać.
Przytaknęłam.
***
-Rozwiąż to, szybciej!
Chłopak chciał mi zrobić niespodziankę, więc zawiązał mi bandamkę na oczy i zaprowadził gdzieś.Szliśmy już od jakiś dobrych dwudziestu minut. W końcu stanęliśmy.
-Nie podglądasz, prawda?
-Nie, szybciej!
Po chwili poczułam, jak kładzie rękę na materiale i spuszcza go w dół.
Staliśmy nad morzem a przed nami na niebie rozbłyskiwały dopiero co puszczone petardy. Patrzyłam zauroczona tym widokiem. Czarnowłosy objął mnie w pasie, położył swoją głowę na moim ramieniu, co chwila muskając go ustami.
-Podoba ci się?
-Tak, ale gdzie my jesteśmy?
-Na Hawajach. Powinnaś się cieszyć widokiem.
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha patrząc na pokaz. Było bardzo romantycznie. W końcu odwróciłam się w jego stronę i przytuliłam go do siebie.
-Tylko mi się tu nie rozklejaj.
Odsunął mnie od siebie, aby złożyć na moich ustach delikatny pocałunek.
***
Patrzyliśmy się w ten sam budynek trzymając się za ręce.
Poczęliśmy iść w jego kierunku. Dni, kiedy mogłam być z nim minęły.Wchodząc do tego budynku mięliśmy o wszystkim zapomnieć, co działo się przez niecały miesiąc.
Uśmiechnęłam się do niego szybko psując mu fryzurę.
-Zapominamy?
-Zapominamy-otworzył drzwi od budynku puszczając mnie przodem.
Akira ja go nie kocham, prawda?