Podoba wam się blog?
Niby mam te sto ileś wyświetleń za które bardzo dziękuje, ale nie wiem, czy wam się podoba.
Prosiłabym, abyście zostawili swoje wrażenia po tym rozdziale nawet jako anonimy.
Z góry dziękuje.
***
Oparłam głowę w miejsce, gdzie niedawno znajdowały się drzwi.
Walnęłam pięścią w ścianę i czekałam na odzew z drugiej strony. Najprawdopodobniej nikogo tam nie było.
Kei siedział na kanapie, która niegdyś robiła za jacuzzi.
-Idiotka....-wychrypiał.
-Przestań zrzędzić. Głowa mnie boli.....
Chłopak parsknął śmiechem i przeciągnął się.
-Myśl lepiej, jak się stąd wydostać....
Znów zaczęłam pstrykać palcami, ale to nic nie dawało.
-Może spróbuj tak, jak to zdematerializowałaś.
Przytaknęłam, wstałam, rozprostowałam kości i złożyłam ręce.
-I coo....-wysyczałam.
-Rób tak dalej. Jeszcze chwila i padniesz trupem. A właśnie,-pstryknął palcami.-może jedno z nas się podda i samo się zabije.-popatrzył na mnie.-No dalej. Mnie tutaj potrzebują....-pogonił mnie ręką.
Pokazałam mu środkowy palec i wstałam. Podbiegłam do niego i chwyciłam go za podbródek.
-Kim była ta dziewczyna z dachu?
Odepchnął mnie od siebie z wymówką "A co cię to interesuje?".
Wzięłam mu z kieszeni jednego papierosa, którego od razu mi wyrwał.
Prychnęłam i walnęłam go w głowę.
-Na za dużo sobie pozwalasz dziewczynko!-wykrzyknął po czym poprawił sobie grzywkę.
-Odwróć się!-wykrzyczałam wskazując na ubikacje.
Przełknął głośno ślinę i popatrzył mi w oczy.
-Że teraz? Tak tutaj? Chyba cię pojebało!?
Odwrócił się a ja usiadłam na toalecie uprzednio ściągając spodnie. Załatwiłam potrzebę, umyłam ręce i szturchnęłam go w plecy.
-Możesz już się odwrócić.-usiadłam obok niego i przytuliłam się do jednej z poduszek.
Dosłownie sekundę później usłyszałam burczenie w moim brzuchu. Zrobiłam się cała czerwona z niewiadomych mi przyczyn.
-Jak już masz się do czegoś przydać to zamień mydło w jedzenie. Też jestem głodny.-przytaknęłam i próbowałam zmienić mydło w jedzenie, ale nie mogłam.
Mężczyzna westchnął a ja złapałam się za głowę.
-Boliii.....
-W twoim przypadku na pewno myślenie boli.
Walnęłam go w rękę i odwróciłam głowę w drugą stronę.
Siedziałam tak przez pięć minut, aż poczułam, że robi się coraz goręcej.
Chciałam spytać Keia, czy mu też jest ciepło, ale kiedy się odwróciłam zobaczyłam, że chłopak jest już bez bluzki. Zrobiłam się cała czerwona nie odrywając wzroku od jego klatki piersiowej. Zerknął na mnie i uśmiechnął się.
-Wiem, że jestem boski....
-....i taki skromny.-westchnęłam i położyłam głowę na oparcie kanapy.-Kyaa.....-wykrzyczałam sekundę później wpadając do jacuzzi.-Co się stało?
Kei chwycił mnie za rękę.
-Jak to zrobiłaś!?-wykrzyczał i po sekundzie puścił moją dłoń.
Zaczęłam drapać się po głowie, bo dopiero zrozumiałam, że mam całą mokrą bluzkę. Widać mi było stanik.
Znów zrobiłam się cała czerwona a chłopak zaczął się śmiać.
-Jebana cnotka...-naprawdę mnie wnerwiał, kiedy mówił te dwa słowa.-I tak nie masz co zakrywać. Pogódź się z tym wreszcie.
Zazgrzytałam zębami i zanurkowałam. Posiedziałam w wodzie pięć minut i wynurzyłam się z powrotem. Ociekając wodą wyszłam z jacuzzi i zawinęłam się w ręcznik.
Zaczęło robić się coraz zimniej. Zawinęłam się jeszcze mocniej i podeszłam do ściany.
-To już nie jest śmieszne! Dajcie nam wyjść!
Z drugiej strony usłyszałam pukanie i męski głos.
-Co panienka tam robi!!?-Shin zaczął walić coraz mocniej.
-Shin! Ratujesz mi życie! Wydostań mnie stąd! Nie wytrzymam z tym osobnikiem ani chwili dłużej!
Usłyszałam trzask drzwi i odwróciłam się w stronę chłopaka, który stał w samych bokserkach.
Cała czerwona rzuciłam mu ręcznik w który się owinął. Zaczęłam się trząść z zimna czekając, aż Shin wróci. Nie musiałam długo czekać. Dwie minuty później usłyszałam głos blondyna oznajmiający, że mam się odsunął od ściany. Odeszłam na drugi koniec łazienki czekając, aż chłopak nas wydostanie. Nim mrugnęłam ściana wybuchła tworząc nam przejście.
Szybko wybiegłam i znalazłam się w swoim pokoju. Uwiesiłam się na szyi Shina i zaczęłam mu dziękować.
-To nie mi należą się podziękowania tylko jemu.-wskazał na osobę stojącą obok niego.
Ukłoniłam się i podziękowałam. Chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
-Mam nadzieje, że nic się panience nie stało.
Zachichotałam i chwyciłam się za brzuch.
-Może pójdziemy coś zjeść?-podrapał się w głowę a ja przytaknęłam. Wbiegłam do garderoby i szybko się tam przebrałam.
Po dziesięciu minutach miałam na sobie białą sukienkę, beżowy płaszcz i szpilki w kolorze pudrowego różu. Wzięłam ze sobą białą torebkę i szybko nałożyłam makijaż. Wybiegłam z garderoby i stanęłam na środku mojego pokoju.
-I jak?-spytałam Shina.
Uśmiechnął się do mnie i podał mi tabletkę.
-Na ból głowy. Przyda się.-puścił mi oczko, kiedy połknęłam kapsułkę.
-Co panienka tam robi!!?-Shin zaczął walić coraz mocniej.
-Shin! Ratujesz mi życie! Wydostań mnie stąd! Nie wytrzymam z tym osobnikiem ani chwili dłużej!
Usłyszałam trzask drzwi i odwróciłam się w stronę chłopaka, który stał w samych bokserkach.
Cała czerwona rzuciłam mu ręcznik w który się owinął. Zaczęłam się trząść z zimna czekając, aż Shin wróci. Nie musiałam długo czekać. Dwie minuty później usłyszałam głos blondyna oznajmiający, że mam się odsunął od ściany. Odeszłam na drugi koniec łazienki czekając, aż chłopak nas wydostanie. Nim mrugnęłam ściana wybuchła tworząc nam przejście.
Szybko wybiegłam i znalazłam się w swoim pokoju. Uwiesiłam się na szyi Shina i zaczęłam mu dziękować.
-To nie mi należą się podziękowania tylko jemu.-wskazał na osobę stojącą obok niego.
Ukłoniłam się i podziękowałam. Chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
-Mam nadzieje, że nic się panience nie stało.
Zachichotałam i chwyciłam się za brzuch.
-Może pójdziemy coś zjeść?-podrapał się w głowę a ja przytaknęłam. Wbiegłam do garderoby i szybko się tam przebrałam.
Po dziesięciu minutach miałam na sobie białą sukienkę, beżowy płaszcz i szpilki w kolorze pudrowego różu. Wzięłam ze sobą białą torebkę i szybko nałożyłam makijaż. Wybiegłam z garderoby i stanęłam na środku mojego pokoju.
-I jak?-spytałam Shina.
Uśmiechnął się do mnie i podał mi tabletkę.
-Na ból głowy. Przyda się.-puścił mi oczko, kiedy połknęłam kapsułkę.
Wybiegłam z pomieszczenia.
Zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Sacha. Uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę.
-Idziemy?
Przytaknęłam i wyszliśmy.
Kiedy byliśmy na mieście białowłosy pokazał mi całą okolicę. W restauracji zamówił dla mnie najdroższe danie, które smakowało wyśmienicie. Oczywiście wymieniliśmy się numerami telefonów. Chodząc po mieście zauważyłam, że wiele osób wskazywało na nas palcami. Speszyłam się przy tym trochę, ale nic nie mówiłam chłopakowi. Kiedy wróciliśmy oczywiście odprowadził mnie pod drzwi pokoju. Pożegnaliśmy się a ja weszłam do środka. Szybko otworzyłam drzwi od balkonu i wybiegłam na niego.
Położyłam się na leżak tam stojący i westchnęłam.
Pięć minut później na drugi balkon wyszedł Kei. Popatrzył na mnie i odpalił papierosa.
-Już po randce?-spytał i zaciągnął się.
-To nie była randka. Byłam po prostu głodna. Jako twoja narzeczona nie mogę się z nikim umawiać.
-Wystarczy, że założysz perukę.
Wstałam i spojrzałam co robią ludzie pod nami. Ogrodnicy podlewali kwiaty a służące już po pracy czytały książki. Pomachałam do nich na co one ukłoniły się.
-Powiedz mi, dlaczego one tu są?
Popatrzył na mnie i włożył sobie miętową gumę do ust.
Położyłam się na leżak tam stojący i westchnęłam.
Pięć minut później na drugi balkon wyszedł Kei. Popatrzył na mnie i odpalił papierosa.
-Już po randce?-spytał i zaciągnął się.
-To nie była randka. Byłam po prostu głodna. Jako twoja narzeczona nie mogę się z nikim umawiać.
-Wystarczy, że założysz perukę.
Wstałam i spojrzałam co robią ludzie pod nami. Ogrodnicy podlewali kwiaty a służące już po pracy czytały książki. Pomachałam do nich na co one ukłoniły się.
-Powiedz mi, dlaczego one tu są?
Popatrzył na mnie i włożył sobie miętową gumę do ust.
-Są tu z prostej przyczyny. Znasz historie o tym skąd się wzięły diabły? Według wierzeń kościoła są anioły, które nie chciały, aby syn wielkiego był człowiekiem i nimi rządził. To wszystko kłamstwo. W sumie na początku wszyscy cieszyli się tym, że zwyczajny człowiek będzie ważniejszy od nich. Tu sprowadziło nas to, że nie chcieliśmy się słuchać Boga. Po drugiej stronie nie jest tak kolorowo jak się myśli. Ciągła rutyna. Może i dusza nie umiera, ale robienie ciągle tego samego stało się nudne. Wyszczególnione jednostki rozpętały rewolucje w niebie. Żeby nie zawadzić większości oddano nam niezamieszkaną część nicości. Wszyscy myślą, że niczego nie ma w nicości. Wszystko to bzdura. Wiesz skąd się wzięła nazwa nicość?-pokiwałam przecząco głową.-W nicości są trzy światy. Nasz, czyli czerwony, niebo, czyli biały i ciemny w którym mieszkają ciemni ludzie. Są to po prostu niezdecydowane istoty, które chcą na własność posiąść biały jak i czerwony świat. Pomiędzy nami co roku tworzy się przejście dzięki któremu spotykają się bóstwa Boże. Jest ich dziesięć. Pięć z naszego świata i pięć z białego. Mamy podpisany pakt z białą planetą. My nie atakujemy ich świata a oni naszego. W razie ataku ciemnych ludzi pomagamy sobie nawzajem. Zdarza się on co roku. Ten sam dzień, ta sama godzina....-w tym miejscu posmutniał.-Teraz mamy ciebie.
Popatrzyłam na niego i podeszłam bliżej barierki dzielącej nas.
-Rok temu została ustalona data ogłoszenia moich zaręczyn. Wypada ona w dzień ataku. Będziesz nam kulą u nogi, ale nie możemy nic zrobić. Została ona odgórnie ustalona.
-Podsumowując....W piekle można umrzeć.-przytaknął.-Miałeś rok na znalezienie narzeczonej.-znów przytaknął.-Czy coś się stało podczas któregoś z ataków?-następny raz przytaknął.
-Byłem wtedy w drugiej klasie. Może i nie byłem najpiękniejszy, ale byłem mądry. Podobała mi się wtedy dziewczyna.
-Pierwsza miłość?
-Tak. Nie była jak inne dziewczyny. Biegała i krzyczała, że będzie księżniczką piekieł. Bardzo mi się podobała. W sumie to tylko ona była dla mnie miła. Podczas jednego z ataków nie było mnie tydzień w szkole. Okazało się, że rodzice przenieśli ją do innej szkoły. Nie wiedziałem nawet, gdzie mieszkała, więc nie byłem w stanie jej znaleźć.
-To dlaczego teraz jej nie znajdziesz?
-Wiem kim jest i gdzie mieszka. Chodzi do tej samej szkoły co ja. Nie mam odwagi po prostu podejść i spytać, czy mnie pamięta.
Uśmiechnęłam się do niego a on wypluł gumę.
-Też mnie coś takiego spotkało.-zerknął na mnie i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów.-Też w drugiej klasie. Byłam chłopczycą. Kiedy wszystkie dziewczyny bawiły się lalkami ja latałam z pistoletem. Był też chłopak, którego nikt nie lubił. Zawsze przynosiłam mu kanapki na śniadanie i jedliśmy je razem. Wiedziała, że udaje, że nie ma śniadania. Czuł się po prostu samotny. Rodzice uważali, że jest to nieodpowiednie zachowanie dla dziewczynki i postanowili mnie przenieść do innej szkoły. Nie było go, kiedy się przenosiłam, więc nie mogłam się z nim pożegnać. Myślę, że rozpoznałabym go nawet teraz. Nie wiem dlaczego, ale czasami mi się śni. W sumie to później nie zakochałam się w nikim innym prócz niego. Może jest mi przeznaczony?-zaczęłam się śmiać.-Ktoś taki jak ja wierzy w przeznaczenie? Nie interesująca się mną matka. Ojciec, który nie jest moim ojcem. Przepraszam. Teraz to zaczynam ci się żalić.
Podał mi paczkę z papierosami oraz zapalniczkę.
-Chcesz?-wzięłam od niego jednego, zapaliłam, zaciągnęłam się i zaczęłam kaszleć.-Po co palisz, jeżeli się przez to dusisz?
-Odreagowuje przez to problemy.
Chłopak zaczął się śmiać i uśmiechnął się do mnie.
-To dziwne uczucie....
-Co?-cały czas się do mnie uśmiechał.
-Po raz pierwszy jesteś dla mnie miły i szczerze się do mnie uśmiechasz....
-Zaczynam myśleć, że jesteśmy podobni, ale patrząc na ciebie to tobie bardziej los dał po dupie.
-Może zakopiemy topór wojenny?-podałam mu rękę, którą po chwili uścisnął.
-Myślę, że to może być dobre rozwiązanie.
Weszliśmy do swoich pokoi a ja od razu rzuciłam się na łóżko. Chwyciłam się za klatkę piersiową i walnęłam się w głowę.
-To na pewno z zimna. Serce szybciej bije na zimnie. Tak. To na pewno to.
Popatrzyłam na niego i podeszłam bliżej barierki dzielącej nas.
-Rok temu została ustalona data ogłoszenia moich zaręczyn. Wypada ona w dzień ataku. Będziesz nam kulą u nogi, ale nie możemy nic zrobić. Została ona odgórnie ustalona.
-Podsumowując....W piekle można umrzeć.-przytaknął.-Miałeś rok na znalezienie narzeczonej.-znów przytaknął.-Czy coś się stało podczas któregoś z ataków?-następny raz przytaknął.
-Byłem wtedy w drugiej klasie. Może i nie byłem najpiękniejszy, ale byłem mądry. Podobała mi się wtedy dziewczyna.
-Pierwsza miłość?
-Tak. Nie była jak inne dziewczyny. Biegała i krzyczała, że będzie księżniczką piekieł. Bardzo mi się podobała. W sumie to tylko ona była dla mnie miła. Podczas jednego z ataków nie było mnie tydzień w szkole. Okazało się, że rodzice przenieśli ją do innej szkoły. Nie wiedziałem nawet, gdzie mieszkała, więc nie byłem w stanie jej znaleźć.
-To dlaczego teraz jej nie znajdziesz?
-Wiem kim jest i gdzie mieszka. Chodzi do tej samej szkoły co ja. Nie mam odwagi po prostu podejść i spytać, czy mnie pamięta.
Uśmiechnęłam się do niego a on wypluł gumę.
-Też mnie coś takiego spotkało.-zerknął na mnie i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów.-Też w drugiej klasie. Byłam chłopczycą. Kiedy wszystkie dziewczyny bawiły się lalkami ja latałam z pistoletem. Był też chłopak, którego nikt nie lubił. Zawsze przynosiłam mu kanapki na śniadanie i jedliśmy je razem. Wiedziała, że udaje, że nie ma śniadania. Czuł się po prostu samotny. Rodzice uważali, że jest to nieodpowiednie zachowanie dla dziewczynki i postanowili mnie przenieść do innej szkoły. Nie było go, kiedy się przenosiłam, więc nie mogłam się z nim pożegnać. Myślę, że rozpoznałabym go nawet teraz. Nie wiem dlaczego, ale czasami mi się śni. W sumie to później nie zakochałam się w nikim innym prócz niego. Może jest mi przeznaczony?-zaczęłam się śmiać.-Ktoś taki jak ja wierzy w przeznaczenie? Nie interesująca się mną matka. Ojciec, który nie jest moim ojcem. Przepraszam. Teraz to zaczynam ci się żalić.
Podał mi paczkę z papierosami oraz zapalniczkę.
-Chcesz?-wzięłam od niego jednego, zapaliłam, zaciągnęłam się i zaczęłam kaszleć.-Po co palisz, jeżeli się przez to dusisz?
-Odreagowuje przez to problemy.
Chłopak zaczął się śmiać i uśmiechnął się do mnie.
-To dziwne uczucie....
-Co?-cały czas się do mnie uśmiechał.
-Po raz pierwszy jesteś dla mnie miły i szczerze się do mnie uśmiechasz....
-Zaczynam myśleć, że jesteśmy podobni, ale patrząc na ciebie to tobie bardziej los dał po dupie.
-Może zakopiemy topór wojenny?-podałam mu rękę, którą po chwili uścisnął.
-Myślę, że to może być dobre rozwiązanie.
Weszliśmy do swoich pokoi a ja od razu rzuciłam się na łóżko. Chwyciłam się za klatkę piersiową i walnęłam się w głowę.
-To na pewno z zimna. Serce szybciej bije na zimnie. Tak. To na pewno to.
Ogólnie blog jest fajny ale mam kilka ALE:
OdpowiedzUsuń1. jest tu trochę ciemno. jest tysiące stronek na których masz fajne szablony/nagłówki pasujące do twojego opowiadania. na pewno znajdziesz coś dla siebie.
2. czytając rozdział byłam na prawdę zainteresowana. całośc psuje jednak to że dialogi i narracja się zlewają np:. Ten sam dzień, ta sama godzina...-w tym miejscu posmutniał.-Teraz mamy ciebie.
Dialog powinnaś zaczynac zawsze od nowego akapitu. Moim zdaniem tak jest lepiej.
Jak na razie to chyba tyle. Mam nadzieję że idąc za moimi radami w końcu uda znaleźc ci się stałych czytelników. Na początku to nie jest łatwe. Nie zapomnij moich rad z zapytaj !! Pozdrawiam i pisz bo dobrze ci to idzie :*
Hej.
OdpowiedzUsuńBlog fajny. Przeczytałam wszystko, ale zgadzam się z osobą powyżej. Jest zbyt ciemno.. Zrób coś z tym, żeby blog wyglądał bardziej...hm zachęcająco!
Dialogi kiedy będziesz zaczynała od akapitu będzie się lepiej czytać i bedzie to tez lepiej wygladac.
Pomysł fajny pisz dalej :3
Powodzenia i weny!
Zapraszam też do mnie http://azja-mym-zyciem.blogspot.com/
zastanawia mnie jedno dlaczego nie poinformowałaś na starym blogu, że zakładasz nowego? ja tak długo czekałam, aż coś nowego się pojawi, aż w końcu weszłam w zakładkę moje blogi ;) ale to taki malutki szczegół :D
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania... Jest inne niż o Ikaros, bardzo wciągające i bardzo mi się podoba jestem ciekawa czy pokochają się bardziej się znienawidzą :D
Czekam z niecierpliwością na dalsze losy <3