sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 39 "Wyjdziesz za mnie?"

-Szczoteczka do zębów, bluzki z długim rękawem, dwanaście par 
skarpetek-zaczęłam wyliczać na palcach.
Kei patrzył na mnie jak na idiotkę.
   -Nadal mam wrażenie, że nie wziąłeś wszystkiego. Masz ładowarkę do telefonu? Pieniądze? Wziąłeś wszystkie papiery?
   -Jak tak dalej pójdzie, to powyrywasz sobie wszystkie włosy zanim wyjadę. Wziąłem wszystko, nie martw się. Nawet, jeżeli czegoś zapomnę, to ktoś mi dowiezie, albo kupie na miejscu.
Chłopak posadził mnie na kanapie, aby mnie uspokoić, ale to i tak nie działało.
Miałam go nie widzieć przez trzy miesiące, to bolało.
Kei wziął do ręki dwie walizki, całując mnie na w czoło.
   -Zostań tutaj i prześpij się jeszcze przed szkołą. Masz jeszcze trzy godziny, wypocznij.
   -Nie chcę-burknęłam, udając obrażoną.
Dobrze wiedziałam, że chłopak musi jechać, ale nie chciałam. Trzy miesiące bez niego...Kiedyś bym się cieszyła, ale teraz już nie.
Czarnowłosy potarł kciukiem mój policzek, powiedział "do zobaczenia" i wyszedł z pokoju.
To było nie fair. Ja też chcę jechać...

***

Pierwszy miesiąc minął jako tako.
Znalazłam sobie zajęcie, którym było pomaganie w kuchni. Pomagałam kroić warzywa, sprzątałam po posiłkach, więc czas dość szybko mi mijał.
W drugim miesiącu zaczęłam pomagać służącym. Nawet nie wiedziałam, że sprzątanie zamku to taka ciężka praca.
W trzecim miesiącu nie miałam już pomysłu na spędzanie czasu.
Ze szkoły przychodziłam do zamku i szwendałam się bez celu. Kei nie odpisywał na moje SMSy dwa miesiące, co bardzo mnie wnerwiało. Do jego powrotu zostały niespełna cztery tygodnie. Myślałam, że nie wytrzymam.
Leżałam smutna na łóżku. Patrzyłam się w wyświetlacz na telefonie. Usłyszałam dźwięk uświadamiający mnie, że dostałam SMSa. "Odwróć się" Po raz setny dostałam od niego tego samego SMSa. Czy tęskniłam? Bardzo. To, że za każdym razem się odwracałam, a jego tam nie było...bolało.    -Nie jestem taka głupia. Tym razem tego nie zrobię. Ten idiota mógłby się chociaż trochę wysilić i wracać wcześniej. Nie ma go dwa miesiące, a ja jak głupia szaleje. Koniec! Już ja się nim zajmę jak wróci-usłyszałam za sobą cichy śmiech.
Odwróciłam się szybko i ujrzałam czarnowłosego.
   -To tak mnie witasz? Leżysz na moim łóżku i jeszcze mnie wyzywasz. To trochę wnerwiające. Starałem się jak mogłem, aby szybko przyjechać. Powinienem wracać?
Patrzyłam na niego ze zdziwieniem. Kiedy skończył mówić szybko przywarłam do jego klatki piersiowej.
   -Za długo...
   -Dla mnie też to było niekomfortowe.-złożył na moich ustach motyli pocałunek.-Śpij...Jestem obok. Jutro idziemy do szkoły...Razem...
Patrzyłam na niego ze zdziwieniem, po czym odsunęłam się lekko. Jak to razem? Przecież jak się dowiedzą, że jesteśmy razem, to nie mam życia.
   -Nie martw się, jestem przy tobie. Teraz śpij, bo jutro nie wstaniesz.

Ubieranie się nie zajęło mi dużo czasu, tak samo jak miodowookiemu. Szybko chciałam się znaleźć w szkole i mieć to za sobą. Chociaż Kei przez cały czas chodził zadowolony, to mi nie było do śmiechu.
Parę minut później znaleźliśmy się przed drzwiami do klasy. Chłopak chwycił mnie za rękę, aby następnie otworzyć drzwi i wejść do klasy.
Znów wzrok całej klasy spoczął na nas i znów odskoczyłam. To był już mój odruch. Za bardzo się bałam.
Usiadłam na krześle, to samo zrobił Kei. Widać było, że humor mu się pogorszył. Chciałam podejść i go przeprosić, ale do sali wszedł nauczyciel i lekcja się rozpoczęła.
Gdy zadzwonił dzwonek, westchnęłam z ulgą. Materiał był bardzo trudny, ledwo co nadążałam za tłumaczeniem nauczyciela.
Poczułam na swoim policzku czyjąś dłoń. Skołowana popatrzyłam na chłopaka, który stał nade mną z uśmiechem na ustach.
   -K-Kei...-położył mi kciuk na usta.
   -Zamknij się wreszcie-i się stało. Poczułam na swoich ustach jego miękkie wargi. Natychmiastowo rozchyliłam usta, zapraszając jego język do środka. Pocałunek nie był zbyt długi, za to bardzo namiętny. Odlepiliśmy się od siebie dopiero po paru minutach.-I co, było aż tak strasznie?

***

Następne miesiące mijały nam bardzo szybko.
Sari znów powróciła do szkolenia mnie samoobrony i ataku, co bardzo mnie męczyło. Irina coraz częściej mówiła o tym, że chce już mieć wnuka. Hitaro dawał coraz więcej pracy Keiowi, a mnie wysłał na naukę pisma.
A co do mnie i do Keia...
Szczerze? Lepiej być nie mogło!
Nie widywaliśmy się zbyt często w ciągu dnia, ponieważ on miał pracę, a ja nauki, ale kiedy już się spotykaliśmy to...
Mogę powiedzieć, że większość zamku była 'ochrzczona'. Każdy mebel, pokój.
Gdyby tylko służba wiedziała o tym, co wyprawiamy, to musieliby chodzić w strojach ochronnych, albo przynajmniej w rękawicach.
   -Chcesz coś do jedzenia?-spytałam, przytulając go od tyłu.
Chłopak siedział na kanapie, przeglądając jakieś papiery.
   -Najchętniej to zjadłbym ciebie...-odwrócił się w moją stronę i zaczął całować po szyi.-Jeśli chodzi o jedzenie, to zdaje się na ciebie. Szybko się z tym uwinę i zjemy razem, dobrze?
   -Nie śpiesz się...-jęknęłam cicho, odwracając się i wychodząc z pokoju.
Okej, to czas przygotować romantyczną kolacje!
Weszłam do kuchni, od razu wyrzucając stamtąd wszystkie służące. Kobiety były zdziwione, ale kiedy wytłumaczyłam im o co chodzi, te tylko oznajmiły, że zostaną i popatrzą, jak będę gotować.
   -A co panienka ugotuje?
   -Ymm...Risotto z kurczakiem! Naprawdę, możecie pójść odpocząć.
   -No dobrze, ale musi panienka wiedzieć, że panicz...
   -Wiem, wszystko wiem! Teraz zmykajcie, szybko!
Kobiety wyszły, a ja zajęłam się gotowaniem. Na początku mi nie szło i zaczęłam panikować, ale po chwili opanowałam sytuację. Pokrojone warzyw wrzuciłam na patelnie, a po paru minutach miałam gotowe danie. Ryż też szybko ugotowałam, więc danie miałam gotowe w niecałe pół godziny.
Talerze położyłam na tacy i zaniosłam do pokoju. Czarnowłosy nadal siedział nad papierami.
Położyłam tacę na stole, chwytając za widelec. Nałożyłam na niego trochę risotto i wepchnęłam mu go do buzi.
Chłopak przełknął zawartość, uśmiechając się od ucha do ucha.
   -Pyszne.
   -Wiem, a teraz chwytaj za widelec i jedz sam.
Czarnowłosy zrobił jak chciałam, ale nadal zajmował się papierami. Nie zwracał nawet uwagi na to co je.
Szybko opróżnij swój talerz, ale coś było nie tak. Odpiął dwa górne guziki od koszuli, po czym zaczął się drapać po szyi, która zrobiła się czerwona.
Patrzyłam na niego zdziwiona.
   -Co dałaś mi do jedzenia?-spytał szybko.
   -Risotto.
   -A co tam było?
   -Ymm...Pora, papryka, ryż...
   -Za-Zawołaj lekarza.
   -Dlaczego?
   -Mam uczulenie na paprykę...
I moje oczy zrobiły się wielkie jak talerze.
Szybko pobiegłam do lekarki, która rozkazała pomocnikom, aby przynieśli Keia.
Byłam spanikowana. Nie wiedziałam co robić.
Kiedy miodowooki został przyniesiony do sali, myślałam, że zemdleje. Był cały czerwony, z trudnością łapał oddech. Wiedziałam, że to wszystko moja wina, ale nikt mi nie powiedział o tym, że chłopak nie może jeść papryki.

***

Kei leżał już w szpitalu przez trzy dni.
Jego stan był tak ciężki, że musieli go przewieźć do specjalnej kliniki w piekle.
Codziennie go odwiedzałam, przynosiłam różne posiłki, które przygotowywała Irina, ponieważ ja nie byłam dopuszczana do kuchni, od czasu tego incydentu.
   -Otwórz buzię i powiedz a~
   -Nie jestem głodny-wyszeptał.
Trudno mu było mówić.
   -Musisz coś jeść. Dalej, a~
Chłopak zamknął oczy, otwierając buzię. Włożyłam mu widelec do ust.
Mężczyzna szybko przełknął jedzenie, uśmiechając się do mnie promiennie.
   -Naprawdę cię przepraszam. Ja nie wiedziałam, wybacz mi.
   -Nic takiego się nie stało. Nie zadręczaj się tym tak.
Mimo, iż chłopak twierdził, że to nic takiego, to i tak byłam na siebie zła.
Prawie go zabiłam.
   -Ej, mówiłem, że masz się nie zadręczać.
   -A ty masz za dużo nie mówić.
   -Przestanę mówić, jak przestaniesz o tym wszystkim myśleć.
   -Ale kiedy to trudne!-nawet nie wiem, kiedy łzy zaczęły spływać po moich policzkach.-Prawie cię zabiłam! Lekarka sama tak powiedziała!
Parę sekund później poczułam jego dłoń na głowie. Popatrzyłam na niego zdziwiona. Chłopak przysunął się do mnie, aby złożyć na moich ustach pocałunek.
Pogłaskał mnie po policzku, uśmiechając się promiennie.
   -Wyjdziesz za mnie?-powiedział z rumieńcem na twarzy.
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Przecież byliśmy zaręczeni.
Szybko skinęłam głową, na co ten przytulił się do mnie.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Rozdział 38 "Kimchi jjiage."

Przepraszam za chwilowy zastój, ale miałam rozwalony router.

*1,2,3 po koreańsku

***

Stałam na lotnisku, a obok mnie Kei. Czekaliśmy na chłopaka, który kiedyś mi się podobał.
Czarnowłosy na początku nie chciał iść, ale jakoś go namówiłam. Razem z nami
przyszli Naoki i Susumu. Kuzynka Susumu miała przylecieć tym samym samolotem. Byłam bardzo ciekawa, jak wygląda. Nie mogłabyć brzydka. W końcu była rodziną Susumu.
Ludzie wchodzili już na lotnisko. Czekaliśmy i czekaliśmy, aż w końcu obaczyliśmy osobę, na którą czekałam. Wysoki, brązowowłosy mężczyzna z torbą na ramieniu i
szerokim uśmiechem, wszedł na lotnisko. Odgarnął włosy, a kiedy mnie zobaczył, pomachał i podszedł do nas. Pocałował mnie w policzek, wcześniej witając się ze mną w swoim języku. Ukradkiem widziałam miny Naokiego i Susumu.
   -Emm...Kochanie, nie wnerwiłbyś się, gdybym cię z nim zdradził?-spytał blondyn.
   -Właśnie myślę o tym samym...
   -Przykro mi, ale wolę tych bardziej uległych-powiedział Yonghwan, obejmując mnie ramieniem.
Naoki trochę skołowany, uśmiechnął się do Susumu. Brązowowłosy nie zwracał na partnera uwagi. Jego wzrok przykuła jedna z dziewczyn, podążających w naszą stronę.
Była obładowana torbami, nosiła okulary, a włosy miała spięte w kitkę. Kiedy znalazła się przy chłopaku, rzuciła torby i zaczęła się drzeć.
   -Jonghyun! Tęskniłam!-uwiesiła się mu na szyi.
   -Nie Jonghyun, a Susumu.
   -Okej, okej, Suzumu~ -powiedziała słodko.
YongHwan patrzył na nią zdziwiony. Kiedy dziewczyna go zobaczyła, szybko rzuciła w niego jedną z walizek.
   -Jeszcze raz mnie zostawisz samą, a ci przyrodzenie do głowy przyszyje! Wiesz, co to chujorożec!? Nie? No to się kurwa dowiesz!-krzyczała, zwracając uwagę ludzi dookoła. Oczywiście to co mówiła tłumaczył Susumu.
Yonghwan zaczął się z nią kłócić, ale nie zrozumiałam z ich rozmowy zbyt dużo. O ile można to było nazwać rozmową.
Po paru minutach do akcji wkroczył Susumu, który zaczął ich opierdzielać, aż w końcu się nie uspokoili.
Chwyciłam niebieskookiego za rękę, aby przedstawić go Keiowi. Tak jak myślałam, chłopcy obdarzyli się piorunującymi spojrzeniami. Nie byłam tym zachwycona, ale musiałam to jakoś przetrwać.
   -Oppa, nie jesteś może głodny? Powinniśmy coś zjeść?
Chłopak uśmiechnął się do mnie promiennie, znów obejmując mnie ramieniem.
Wiedziałam, że Kei zrobi mi awanturę.

***

Czarnowłosy trzasnął drzwiami od pokoju.
Nie przejmując się nim, usiadłam na łóżku, biorąc do ręki telefon. Byłam naprawdę szczęśliwa. Może i spędziłam z Yonghwan'em niecałe trzy godziny, ale dzięki temu poczułam się znacznie lepiej. Wysłałam do niego SMSa, po czym skierowałam wzrok na chłopaka.
Siedział na kanapie rozjuszony jak nigdy. Jedno nieodpowiednie słowo, a mnie pożre, to pewne.
Odłożyłam telefon i niepewnie usiadłam obok niego. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi.
Szybko usiadłam mu na kolanach, czekając na jakiekolwiek słowo.
   -Ej, kotek, co jest?
   -Nic! Kurwa! Wielkie, cholerne nic!-krzyczał najgłośniej jak umiał.
   -To znaczy?
   -Znowu spierdoliłem jakąś umowę. Jak się Hitaro dowie, to będę zabity. No kurwa!
Poklepałam go po głowie. A już myślałam, że to na mnie jest wnerwiony.

***

-Hana, dul, set*!
Brązowowłosy włożył mi łyżkę do buzi. Uśmiechnęłam się do niego promiennie. Gotował naprawdę wspaniale.
   -Oppa, dlaczego nie zostaniesz kucharzem?
   -To nie dla mnie. Wole być aktorem.
   -Naprawdę powinieneś zająć się gotowaniem.
   -Możecie skończyć? Robi się tu za słodko...-do kuchni wszedł Naoki, biorąc z lodówki mleko.
Yonghwan i Goorin mieszkali chwilowo u Susumu i jego chłopaka. Naoki cały czas pożerał wzrokiem pośladki gościa, ale najwidoczniej mu to nie przeszkadzało.
Susumu wszedł do pomieszczenia, od razu piorunując wzrokiem Yonghwan'a. Nie a bardzo go lubił. Najprawdopodobniej przez blondyna.
   -Za ile będzie obiad? Goorin jest głodna.
   -Powiedz jej, że mogłaby ruszyć dupę i tu przyjść.
Usłyszeliśmy krzyk dziewczyny dochodzący z drugiego pokoju. Nie zrozumiałam co mówi, ponieważ nie za dobrze mówiła w naszym języku.
Wszystkich nas przeszły ciarki. Brązowowłosa była niebezpieczna.
Ja i Naoki zastawiliśmy stół, a Susumu i Yonghwan nalewali zupę do misek. Po chwili do pomieszczenia weszła zielonooka, która od razu usiadła do stołu.
   -Kimchi jjigae!-krzyknęła, biorąc do ręki łyżkę.
   -Co?-spytał Naoki
   -Kimchi jjiage to pikantna zupa. Potrawa koreańska, która, jak mówi nazwa, w większości zawiera kimchi, ale dodaje się jeszcze tofu, warzywa i owoce morza. Powinna wam wszystkim smakować.
Susumu przetłumaczył wszystko to co mówił swojej kuzynce. Ta uśmiechnęła się i powiedziała tylko smacznego.
Rozmawialiśmy przy stole o wszystkim i o niczym. Goorin była śmiertelnie obrażona na Yonghwan'a, więc rozmawiała tylko z Susumu. Bardzo dobrze się dogadywali.
   -Jak ci się układa z tym twoim chłopakiem?
   -Keiem? Dobrze. Wszystko jest świetnie.
Wydawało mi się, że chłopak posmutniał. Goorin powiedziała coś do niego po koreańsku, przez co wstał i wyszedł z kuchni.
Popatrzyłam na Susumu, który powiedział, że Yonghwan od rana nie czuł się zbyt dobrze.
Goorin jeszcze chwile jadła, po czym również poszła do salonu.
To wszystko wydawało mi się być bardzo dziwne. Czy Yonghwan mógł coś jeszcze do mnie czuć?
   -Dobre, ale ostre-powiedział Naoki, wycierając usta.
   -Bo ma być ostre-wyraźnie wnerwiony Susumu również wyszedł z pomieszczenia.
Blondyn również nie był w humorze. Tego dnia wszyscy byli dziwni.
Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam.
Sprzed domu przeniosłam się do pokoju zamkowego, gdzie smacznie spał Kei. Podeszłam do niego i pogłaskałam go po głowie. Był naprawdę uroczy.
   -Słodki...
Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Zdziwiona wylądowałam na nim, wgapiając się w jego tęczówki.
   -Nie lubię spać bez ciebie-przytulił się do mnie, na co tylko się uśmiechnęłam.
Był bardzo słodki. Ta urocza chwila nie trwała zbyt długo, ponieważ znów zebrało mi się na wymioty. Odsunęłam się od niego i szybko pobiegłam do toalety.
   -Powinnaś już dawno przestać wymiotować-powiedział czarnowłosy, co prawie upewniło mnie w swoich przypuszczeniach.
Wytarłam usta, szybko wychodząc z pokoju.
Miałam szczęście, że nikogo nie było w pomieszczeniu, gdzie trzymano wszystkie leki. Po parominutowym szukaniu znalazłam dwa testy ciążowe.
Skierowałam się do swojego starego pokoju, gdzie zamknęłam się w łazience i zrobiłam testy.
Czekanie mnie wnerwiało, ale jakoś wytrzymałam. Obydwa wyszły negatywnie, na co tylko westchnęłam z ulgą.

***

Dni z Yonghwan'em mijały bardzo szybko.
Byłam z nim na zakupach, następnie towarzyszyłam mu w sesji zdjęciowej i paru wywiadach. Tydzień przeleciał jak z bicza strzelił.
Był dzień, w którym miałam się z nim pożegnać. Na lotnisku miałam być o jedenastej, więc wstałam już o dziewiątej. Pomalowałam się, ubrałam, ułożyłam fryzurę, lecz nadal pozostała mi godzina czekania. Zeszłam do kuchni, aby nalać sobie wody. Wypiłam ją duszkiem i wróciłam do pokoju. Drzwi od łazienki były otwarte, co informowało mnie o tym, że Kei wrócił ze spotkania.
   -Za godzinę wychodzę!-krzyknęłam, siadając na łóżko.
   -Okej, ale mogłabyś mi wyjaśnić, co to jest?
W drzwiach stanął Kei, machając opakowaniem od testu ciążowego w prawo i w lewo.
Moje oczy zrobiły się wielkie jak spodki. Co mu się wzięło na sprzątanie łazienki!?
   -To...A co, nie widać? Test ciążowy-powiedziałam, jakby to było najnormalniejszą w świecie rzeczą.
   -I? Może coś więcej? Po co go robiłaś? Jesteś w ciąży?
   -Robiłam go przez ciągłe wymioty. Nie, nie jestem w ciąży.
W tym samym momencie chłopak wyciągnął z kieszeni mój telefon.
   -Jeszcze jedna sprawa. Nie uważasz, że spędzasz z nim za dużo czasu?
   -Nie martw się, dzisiaj wylatuje.
   -I to ma być pocieszenie?
   -To znaczy?-stanęłam naprzeciw niego.
   -Zauważyłaś, że przez ten tydzień prawie się nie widywaliśmy? Jedyne co nas łączyło to jedno łóżko, nic więcej.
   -Moja wina, że masz tak dużo pracy?
   -Dużo!? Jestem w domu prawie cały dzień! Czy ty w ogóle wiesz, że przełożyłem dla ciebie wszystkie wyjazdy!? Jeżeli myślałaś, że teraz miałem dużo pracy, to się pomyliłaś. Przez najbliższe trzy miesiące będę na wyjazdach. W ogóle nie będzie mnie w zamku, zadowolona!?-trzasnął drzwiami.
Nie mogłam uwierzyć w to co mówił. Kei był zazdrosny. Dodatkowo przełożył dla mnie wszystkie wyjazdy, a ja go olałam.
Weszłam do łazienki, gdzie chłopak czyścił lustro. Wyglądał na naprawdę wkurzonego. Szybko pokonałam dzielącą nas odległość i przytuliłam go do siebie.
   -Przepraszam...
   -Nie masz za co-powiedział głosem wypranym z emocji.
   -Mam. Cholernie mi głupio. Mogłeś mi powiedzieć.
   -A ty mogłaś mi powiedzieć o tym, że nadal cię kocha.
   -S-Skąd wiesz!?
Yonghwan dzień wcześniej wyznał mi, że nadal mnie kocha.
   -Nie powinno cię to interesować.
Zacisnęłam zęby, chwyciłam chłopaka za rękę i wyprowadziłam z łazienki.
Pchnęłam go na łóżko, od razu zawisając nad nim. Wpiłam się w jego usta, od razu zabierając się za rozpinanie guzików od koszuli. Chłopak nie pozostawał mi dłużny i już po chwili byliśmy bez odzienia.
   -I jeszcze jedno mi się nie podoba.
   -Co takiego?
   -Do mnie nie mówisz oppa...
   -No dobrze, oppa...-zamruczałam mu do ucha.
   -Tak lepiej.
Nie przejmowałam się tym, że Yonghwan najprawdopodobniej czekał na mnie.
To co mu powiedziałam dzień wcześniej powinno dać mu do myślenia. A ja w tym czasie zajmę się swoim narzeczonym. Boże, jak to bosko brzmi!