*1,2,3 po koreańsku
***
Stałam na lotnisku, a obok mnie Kei. Czekaliśmy na chłopaka, który kiedyś mi się podobał.
przyszli Naoki i Susumu. Kuzynka Susumu miała przylecieć tym samym samolotem. Byłam bardzo ciekawa, jak wygląda. Nie mogłabyć brzydka. W końcu była rodziną Susumu.
Ludzie wchodzili już na lotnisko. Czekaliśmy i czekaliśmy, aż w końcu obaczyliśmy osobę, na którą czekałam. Wysoki, brązowowłosy mężczyzna z torbą na ramieniu i
szerokim uśmiechem, wszedł na lotnisko. Odgarnął włosy, a kiedy mnie zobaczył, pomachał i podszedł do nas. Pocałował mnie w policzek, wcześniej witając się ze mną w swoim języku. Ukradkiem widziałam miny Naokiego i Susumu.
-Emm...Kochanie, nie wnerwiłbyś się, gdybym cię z nim zdradził?-spytał blondyn.
-Właśnie myślę o tym samym...
-Przykro mi, ale wolę tych bardziej uległych-powiedział Yonghwan, obejmując mnie ramieniem.
Naoki trochę skołowany, uśmiechnął się do Susumu. Brązowowłosy nie zwracał na partnera uwagi. Jego wzrok przykuła jedna z dziewczyn, podążających w naszą stronę.
Była obładowana torbami, nosiła okulary, a włosy miała spięte w kitkę. Kiedy znalazła się przy chłopaku, rzuciła torby i zaczęła się drzeć.
-Jonghyun! Tęskniłam!-uwiesiła się mu na szyi.
-Nie Jonghyun, a Susumu.
-Okej, okej, Suzumu~ -powiedziała słodko.
YongHwan patrzył na nią zdziwiony. Kiedy dziewczyna go zobaczyła, szybko rzuciła w niego jedną z walizek.
-Jeszcze raz mnie zostawisz samą, a ci przyrodzenie do głowy przyszyje! Wiesz, co to chujorożec!? Nie? No to się kurwa dowiesz!-krzyczała, zwracając uwagę ludzi dookoła. Oczywiście to co mówiła tłumaczył Susumu.
Yonghwan zaczął się z nią kłócić, ale nie zrozumiałam z ich rozmowy zbyt dużo. O ile można to było nazwać rozmową.
Po paru minutach do akcji wkroczył Susumu, który zaczął ich opierdzielać, aż w końcu się nie uspokoili.
Chwyciłam niebieskookiego za rękę, aby przedstawić go Keiowi. Tak jak myślałam, chłopcy obdarzyli się piorunującymi spojrzeniami. Nie byłam tym zachwycona, ale musiałam to jakoś przetrwać.
-Oppa, nie jesteś może głodny? Powinniśmy coś zjeść?
Chłopak uśmiechnął się do mnie promiennie, znów obejmując mnie ramieniem.
Wiedziałam, że Kei zrobi mi awanturę.
***
Czarnowłosy trzasnął drzwiami od pokoju.
Nie przejmując się nim, usiadłam na łóżku, biorąc do ręki telefon. Byłam naprawdę szczęśliwa. Może i spędziłam z Yonghwan'em niecałe trzy godziny, ale dzięki temu poczułam się znacznie lepiej. Wysłałam do niego SMSa, po czym skierowałam wzrok na chłopaka.Siedział na kanapie rozjuszony jak nigdy. Jedno nieodpowiednie słowo, a mnie pożre, to pewne.
Odłożyłam telefon i niepewnie usiadłam obok niego. Nawet nie zwrócił na mnie uwagi.
Szybko usiadłam mu na kolanach, czekając na jakiekolwiek słowo.
-Ej, kotek, co jest?
-Nic! Kurwa! Wielkie, cholerne nic!-krzyczał najgłośniej jak umiał.
-To znaczy?
-Znowu spierdoliłem jakąś umowę. Jak się Hitaro dowie, to będę zabity. No kurwa!
Poklepałam go po głowie. A już myślałam, że to na mnie jest wnerwiony.
***
-Hana, dul, set*!
Brązowowłosy włożył mi łyżkę do buzi. Uśmiechnęłam się do niego promiennie. Gotował naprawdę wspaniale.-Oppa, dlaczego nie zostaniesz kucharzem?
-To nie dla mnie. Wole być aktorem.
-Naprawdę powinieneś zająć się gotowaniem.
-Możecie skończyć? Robi się tu za słodko...-do kuchni wszedł Naoki, biorąc z lodówki mleko.
Yonghwan i Goorin mieszkali chwilowo u Susumu i jego chłopaka. Naoki cały czas pożerał wzrokiem pośladki gościa, ale najwidoczniej mu to nie przeszkadzało.
Susumu wszedł do pomieszczenia, od razu piorunując wzrokiem Yonghwan'a. Nie a bardzo go lubił. Najprawdopodobniej przez blondyna.
-Za ile będzie obiad? Goorin jest głodna.
-Powiedz jej, że mogłaby ruszyć dupę i tu przyjść.
Usłyszeliśmy krzyk dziewczyny dochodzący z drugiego pokoju. Nie zrozumiałam co mówi, ponieważ nie za dobrze mówiła w naszym języku.
Wszystkich nas przeszły ciarki. Brązowowłosa była niebezpieczna.
Ja i Naoki zastawiliśmy stół, a Susumu i Yonghwan nalewali zupę do misek. Po chwili do pomieszczenia weszła zielonooka, która od razu usiadła do stołu.
-Kimchi jjigae!-krzyknęła, biorąc do ręki łyżkę.
-Co?-spytał Naoki
-Kimchi jjiage to pikantna zupa. Potrawa koreańska, która, jak mówi nazwa, w większości zawiera kimchi, ale dodaje się jeszcze tofu, warzywa i owoce morza. Powinna wam wszystkim smakować.
Susumu przetłumaczył wszystko to co mówił swojej kuzynce. Ta uśmiechnęła się i powiedziała tylko smacznego.
Rozmawialiśmy przy stole o wszystkim i o niczym. Goorin była śmiertelnie obrażona na Yonghwan'a, więc rozmawiała tylko z Susumu. Bardzo dobrze się dogadywali.
-Jak ci się układa z tym twoim chłopakiem?
-Keiem? Dobrze. Wszystko jest świetnie.
Wydawało mi się, że chłopak posmutniał. Goorin powiedziała coś do niego po koreańsku, przez co wstał i wyszedł z kuchni.
Popatrzyłam na Susumu, który powiedział, że Yonghwan od rana nie czuł się zbyt dobrze.
Goorin jeszcze chwile jadła, po czym również poszła do salonu.
To wszystko wydawało mi się być bardzo dziwne. Czy Yonghwan mógł coś jeszcze do mnie czuć?
-Dobre, ale ostre-powiedział Naoki, wycierając usta.
-Bo ma być ostre-wyraźnie wnerwiony Susumu również wyszedł z pomieszczenia.
Blondyn również nie był w humorze. Tego dnia wszyscy byli dziwni.
Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam.
Sprzed domu przeniosłam się do pokoju zamkowego, gdzie smacznie spał Kei. Podeszłam do niego i pogłaskałam go po głowie. Był naprawdę uroczy.
-Słodki...
Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Zdziwiona wylądowałam na nim, wgapiając się w jego tęczówki.
-Nie lubię spać bez ciebie-przytulił się do mnie, na co tylko się uśmiechnęłam.
Był bardzo słodki. Ta urocza chwila nie trwała zbyt długo, ponieważ znów zebrało mi się na wymioty. Odsunęłam się od niego i szybko pobiegłam do toalety.
-Powinnaś już dawno przestać wymiotować-powiedział czarnowłosy, co prawie upewniło mnie w swoich przypuszczeniach.
Wytarłam usta, szybko wychodząc z pokoju.
Miałam szczęście, że nikogo nie było w pomieszczeniu, gdzie trzymano wszystkie leki. Po parominutowym szukaniu znalazłam dwa testy ciążowe.
Skierowałam się do swojego starego pokoju, gdzie zamknęłam się w łazience i zrobiłam testy.
Czekanie mnie wnerwiało, ale jakoś wytrzymałam. Obydwa wyszły negatywnie, na co tylko westchnęłam z ulgą.
***
Dni z Yonghwan'em mijały bardzo szybko.
Byłam z nim na zakupach, następnie towarzyszyłam mu w sesji zdjęciowej i paru wywiadach. Tydzień przeleciał jak z bicza strzelił.Był dzień, w którym miałam się z nim pożegnać. Na lotnisku miałam być o jedenastej, więc wstałam już o dziewiątej. Pomalowałam się, ubrałam, ułożyłam fryzurę, lecz nadal pozostała mi godzina czekania. Zeszłam do kuchni, aby nalać sobie wody. Wypiłam ją duszkiem i wróciłam do pokoju. Drzwi od łazienki były otwarte, co informowało mnie o tym, że Kei wrócił ze spotkania.
-Za godzinę wychodzę!-krzyknęłam, siadając na łóżko.
-Okej, ale mogłabyś mi wyjaśnić, co to jest?
W drzwiach stanął Kei, machając opakowaniem od testu ciążowego w prawo i w lewo.
Moje oczy zrobiły się wielkie jak spodki. Co mu się wzięło na sprzątanie łazienki!?
-To...A co, nie widać? Test ciążowy-powiedziałam, jakby to było najnormalniejszą w świecie rzeczą.
-I? Może coś więcej? Po co go robiłaś? Jesteś w ciąży?
-Robiłam go przez ciągłe wymioty. Nie, nie jestem w ciąży.
W tym samym momencie chłopak wyciągnął z kieszeni mój telefon.
-Jeszcze jedna sprawa. Nie uważasz, że spędzasz z nim za dużo czasu?
-Nie martw się, dzisiaj wylatuje.
-I to ma być pocieszenie?
-To znaczy?-stanęłam naprzeciw niego.
-Zauważyłaś, że przez ten tydzień prawie się nie widywaliśmy? Jedyne co nas łączyło to jedno łóżko, nic więcej.
-Moja wina, że masz tak dużo pracy?
-Dużo!? Jestem w domu prawie cały dzień! Czy ty w ogóle wiesz, że przełożyłem dla ciebie wszystkie wyjazdy!? Jeżeli myślałaś, że teraz miałem dużo pracy, to się pomyliłaś. Przez najbliższe trzy miesiące będę na wyjazdach. W ogóle nie będzie mnie w zamku, zadowolona!?-trzasnął drzwiami.
Nie mogłam uwierzyć w to co mówił. Kei był zazdrosny. Dodatkowo przełożył dla mnie wszystkie wyjazdy, a ja go olałam.
Weszłam do łazienki, gdzie chłopak czyścił lustro. Wyglądał na naprawdę wkurzonego. Szybko pokonałam dzielącą nas odległość i przytuliłam go do siebie.
-Przepraszam...
-Nie masz za co-powiedział głosem wypranym z emocji.
-Mam. Cholernie mi głupio. Mogłeś mi powiedzieć.
-A ty mogłaś mi powiedzieć o tym, że nadal cię kocha.
-S-Skąd wiesz!?
Yonghwan dzień wcześniej wyznał mi, że nadal mnie kocha.
-Nie powinno cię to interesować.
Zacisnęłam zęby, chwyciłam chłopaka za rękę i wyprowadziłam z łazienki.
Pchnęłam go na łóżko, od razu zawisając nad nim. Wpiłam się w jego usta, od razu zabierając się za rozpinanie guzików od koszuli. Chłopak nie pozostawał mi dłużny i już po chwili byliśmy bez odzienia.
-I jeszcze jedno mi się nie podoba.
-Co takiego?
-Do mnie nie mówisz oppa...
-No dobrze, oppa...-zamruczałam mu do ucha.
-Tak lepiej.
Nie przejmowałam się tym, że Yonghwan najprawdopodobniej czekał na mnie.
To co mu powiedziałam dzień wcześniej powinno dać mu do myślenia. A ja w tym czasie zajmę się swoim narzeczonym. Boże, jak to bosko brzmi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz