No i piętnasty rozdział.
Chciałam ten rozdział zrobić jakiś dłuższy.....ale widzicie jak wyszedł xD
Zapraszam do czytania.
Moja dojebana rysowniczka właśnie jest chora, więc spóźnimy się trochę z portretami.
Wybaczcie nam....Zdrowiej [*] [*] [*]
~Yukino Kaki (dawno się nie podpisywałam.)
***
Stanęłam na przeciwko lustra w jego garderobie.
Wielka malinka, którą miałam na szyi była znakiem rozpoznawczym Keia. Ubrania miałam już uszykowane w jego garderobie. Szybko się w nie przebrałam. Peruka i soczewki też były zostawione specjalnie dla mnie. Nałożyłam na siebie przebranie i jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie. Szczerze to nie lubiłam już tego przebrania. Uważałam, że lepiej byłoby iść do szkoły bez niego, ale co powiedzieliby inni? Oszustka, wariatka....Nie chciałam słyszeć czegoś takiego. Poszłam do salonu i popatrzyłam na stół. Leżało tam wiele nieuporządkowanych dokumentów. Wzięłam do ręki teczkę i chowałam do niej wszystkie kartki. Ostatnią z ciekawości wzięłam do ręki, ale nie mogłam się doczytać. Było napisane w zupełnie nieznanym mi języku. W końcu zamknęłam teczkę i wzięłam torbę leżącą przy łóżku. Kei pomyślał o wszystkim. Zamknęłam oczy i za pomocą swojej sztuczki znalazłam się w toalecie szkolnej. Wyszłam z niej o mało nie spóźniając się na zajęcia.
-W takim razie jak już wszyscy jesteście to możemy zaczynać...-wesoły Akari patrzył to na mnie, to na czarnowłosego.
Bawiłam się długopisem czekając na SMSa od Akiry. Telefon, który miałam włożony do piórnika zaczął wibrować. Szybko odblokowałam go i przeczytałam wiadomość. Co prawda nie była od Akiry, ale i tak bardzo mnie ucieszyła.
~Noga cię nie boli?
Wszystko z tobą w porządku?~
~Nie...
Nie wnikam skąd masz mój numer, ale jest dobrze.
Dzięki za przenocowanie...~
~Nie ma za co.
Posłuchaj co Akari ma do powiedzenia.
Wydaje mi się, że będziesz zadowolona...~
Zerknęłam na niego i zamrugałam parę razy oczami.
-Dobra wiadomość jest taka, że nie macie dzisiaj ze mną matematyki i proszę nie pytać dlaczego. Mamy od dzisiaj także nowego przewodniczącego klasy. Kei został przewodniczącym szkoły, więc zgodnie z zasadą naszej placówki nie może mieć na głowie też naszej klasy. Nową przewodniczącą zostaje Haruka, gratuluje. Co jeszcze....Mam coraz więcej zgłoszeń, że używacie telefonów na lekcjach. Nie dziwie wam się. Jakbym miał angielski z tą starą jędzą to bym się powiesił. Co by tu wam jeszcze...Za miesiąc nie powinno być mundurków. Tak...cieszcie się. Ostatniej lekcji też nie macie, więc możecie iść do domu. Jutro....-nie dokończył, ponieważ wysoka, brązowowłosa kobieta weszła do pomieszczenia.-Co ty tu robisz?
Sari była ubrana w czerwoną, krótką sukienkę z tiulu. Na nogach miała czerwone szpilki a na szyi lśniła jej diamentowa kolia. W ręce trzymała czerwoną torebkę z cekinami.
-Nie mamy czasem randki? Obiecałeś...-wydęła usta w grymasie.
Nie zachowywała się tak jak w zamku. Była bardziej...normalna? Można powiedzieć, że po prostu była trzeźwa. Cała klasa zaczęła gwizdać a ja i czarnowłosy wpatrywaliśmy się w nich ze zdziwieniem. Akari podszedł do niej i chciał poklepać ją po głowie, ale ta się szybko odsunęła i podeszła do Keia.
-Ty, idiota! Przez ciebie nie dokończyliśmy gry w butelkę. Ja i Haruka tak świetnie się bawiłyśmy!
Wszyscy odwrócili się w moją stronę. Przełknęłam głośno ślinę.
-To ona wszystko zepsuła. W ogóle nie chciałem z wami grać!
-No wypraszam to sobie!-wykrzyczałam i wstałam.-A ja nie chciałam z tobą grać. Wiesz, że to było dla mnie nie komfortowe?
-Yhym...na pewno.
Szybko podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy.
-Wysil się-wyszeptałam na co on przytaknął.-Za mało wczoraj się biliśmy!?-przeszłam w krzyk.
-Nie skomentuje tego...Ogólnie to jaka dziewczyna boi się pająków...-puścił mi oczko na co zacisnęłam mu ręce na szyi.
-Cicho bądź! Przypominam przez kogo mam opatrunek na nodze!-nasza kłótnia powoli przeradzała się w prawdziwą.
-A ja przypominam kto mi wleciał krzykiem do pokoju i...-zakryłam mu usta ręką i kopnęłam w nogę.
-Cicho bądź! Naprawdę jesteś okropny!
-Obydwoje się uciszcie!-Sari wytrącona z równowagi znów zmieniła się nie do poznania.-Ciebie to jeszcze rozumiem, ale tego idiotę to już nie. Przypominam, że jestem twoją ciotką Kei i masz się mnie słuchać!-czarnowłosy przytaknął a Akari chwycił kobietę za ramie.
-Obydwoje zostajecie po lekcjach. Ty też...-powiedział z groźną miną do kobiety.
-Rola złego nauczyciela ci pasuje. Jesteś wtedy taki męski...-wyszeptała całując go w policzek.
Wszyscy wyszli z pomieszczenia. Zostaliśmy tylko we czwórkę.
-Sari...-wymruczałam naraz z czarnowłosym.
-No co? Chcę już na randkę...-chwyciła nauczyciela za rękę i wybiegła z pomieszczenia.
Zostaliśmy tylko we dwoje. Chłopak wyjął z torby plik kartek i podał mi je.
-Twoje dzisiejsze zadanie przed zebraniem. Powodzenia.-wyszeptał i wyszedł z pomieszczenia.
Patrzyłam na dokumenty, które były już w połowie wypełnione. Uśmiechnęłam się i szybko schowałam je do torby. Lekcje ciągnęły mi się niemiłosiernie. Najchętniej to wyszłabym z klasy, ale wiedziałam, że jeżeli to zrobię to zadzwonią do matki. W końcu wyciągnęłam papiery i zaczęłam powoli je wypełniać. Uporałam się z nimi w parę minut. Oczywiście Akira cały czas mówiła tylko o tym, że spotkałam się z Keiem i jej ze sobą nie wzięłam. Ogólnie to miała pretensje do wszystkiego co związane było ze mną i z nim. W końcu nadszedł upragniony koniec i wszyscy z wyjątkiem mnie udali się do domów. Siedziałam w ławce i układałam papiery. Miodowooki wyszedł jako pierwszy. W końcu udałam się pod pokój przewodniczących. Byłam zdenerwowana, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Głowa zaczęłam mnie swędzieć, ale nie mogłam zdjąć peruki. W końcu włożyłam rękę pod nią i zaczęłam się drapać. Usłyszałam kroki i cichy, kobiecy śmiech, więc szybko poprawiłam sztuczne włosy i uśmiechnęłam się promiennie.
-A ty nie wchodzisz?-usłyszałam głos dobrze mi znany.
Odwróciłam się i zobaczyłam Keia stojącego z Eve. Otworzyłam szeroko oczy i przełknęłam głośno ślinę.
-E...e...Eve! Co ty tu robisz?
Widać, że brązowowłosa była lekko speszona. Podeszłam do niej i chwyciłam ją za rękę. Nie miała bransoletki. Czarnowłosy chwycił mój nadgarstek i odepchnął mnie.
-Powaliło cię!? Soonbi wejdźmy.-powiedział i otworzył przed dziewczyną drzwi.
Dziewczyna weszła a on popatrzył na mnie.
-Popraw perukę.-poszedł w jej ślady.
Poprawiłam sobie włosy i weszłam razem z nimi. Był tam mały korytarzyk, który prowadził do wielkich drzwi. Kobieta pchnęła je lekko. Otwarły się na oścież. Ujrzeliśmy duże pomieszczenie. Na końcu pokoju stało złotobrązowe biurko a na środku pokoju tego samego koloru wielki stół. W okół niego ustawione było dwanaście krzeseł. Zagwizdałam cicho i weszłam do środka. Już po pierwszym kroku coś było nie tak, ponieważ dziewczyna zatrzymała się i pokazała, abyśmy byli cicho. Szybko pobiegła i otworzyła drzwi znajdujące się po lewej stronie. Ruszyliśmy jej śladem. Stała z otwartą buzią i ściskała klamkę.
-Idio...idio...Idioci! Wszyscy do mnie w tej chwili!
Wiedzieliśmy co ją wnerwiło. Dziewięciu mężczyzn siedziało na kanapie i grało w gry. W okół nich walało się pełno śmieci. Pokój był w opłakanym stanie. Kiedy nas zobaczyli szybko przerwali grę i stanęli w szeregu przed nami. Tylko jeden chłopak z słuchawkami na uszach nie usłyszał. Mężczyzna w fioletowych włosach walnął go w ramie na co ten się odwrócił.
-Właśnie pobijam rekord idioto! Jak przyjdzie ta suk...ymm...Już pani przewodnicząca....-kiedy nas zobaczył szybko dołączył do pozostałych.
-Czy wam naprawdę padło na głowę! Polecenie ogarnąć w pokoju jest dla was niezrozumiałe!? Czy wy naprawdę musicie być tacy...
-Soonbi....-zaczął jeden z nich.
Spojrzała na niego piorunującym spojrzeniem.
-Panienko Park Soon-bi....Posprzątamy tu. Daj nam pięć minut.
-Zebranie...Po nim ogarniecie to wszystko.
Poszliśmy do pokoju obok i usiedliśmy przy wielkim stole. Przedstawiono mnie i powiedziano, że Kei będzie przewodniczącym. Wszyscy zaczęli się cieszyć, ale brązowowłosa uciszyła ich jednym machnięciem ręki. Reszta zebrania przebiegła dość sprawnie i chłopcy nawet po sobie posprzątali. Na końcu mój pechowy los sprawił, że ja i Kei zostaliśmy sami. Na trzask drzwi oznajmiający, że obecna wiceprzewodnicząca wychodzi, serce zaczęło mi mocniej bić. Chłopak podszedł do mnie. Nie wiedziałam co zrobić. Chwycił papiery leżące obok mnie i wyszedł. Nie wiem dlaczego, ale poczułam ukłucie w sercu, które było bardzo bolesne. Szybko zabrałam torbę i wyszłam za nim. Szliśmy oddaleni od siebie o metr. Nie wiedziałam czy coś powiedzieć. W końcu chłopak zniknął a ja razem z nim. Pojawiliśmy się przed wejściem do zamku. Straż otworzyła nam drzwi i weszliśmy do środka. Po całym salonie latały służące niosąc najrozmaitsze potrawy do jadalni. Po niecałej sekundzie podbiegła do nas Irina i kazała nam iść do swoich pokoi. Zrobiliśmy jak kazała. Czekało na mnie grono służących. Przebrały mnie w krótką, czarną sukienkę z baskinką. Pod kolor nałożyły na mnie szpilki i marynarkę z rękawami z koronki. Kobiety posadziły mnie przed toaletką w garderobie i zaczęły robić mi makijaż i fryzurę. Kiedy byłam gotowa wyszłyśmy z pokoju i udałyśmy się do jadalni. Zatrzymałyśmy się przed drzwiami i zaczekałyśmy na Keia. Przyszedł po paru minutach. Był bardzo wnerwiony. Widać było, że nie chciał się teraz widzieć z innymi ludźmi. Kiedy drzwi się otworzyły weszliśmy do środka. Ujrzeliśmy tam Sari, Akariego, Irine, Hitaro i dwie starsze osoby. Zerknęłam na chłopaka stojącego obok mnie. Stał nieruchomo nie wiedząc co powiedzieć. Wszyscy byli uroczyście ubrani. Szturchnęłam czarnowłosego w ramie na co odzyskał mowę.
-Co wy tu robicie?
-Nie cieszysz się?- powiedziała kobieta wstając i podchodząc do nas.
-Jasne, że się cieszę. Po prostu nie powiadomiliście...
Stałam na baczność i wpatrywałam się w kobietę.
-Haruka...przywitaj się z babcią i z dziadkiem.
Patrzyłam na niego ze zdziwieniem. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Od razu. Może im nawet powiem, że....-zakrył mi usta i przytulił do siebie.
-Jest dzisiaj nie w humorze. Proszę wybaczcie jej.
Usiedliśmy do stołu. Przeprosiłam za swoje wcześniejsze zachowanie. Zaczęliśmy jeść. Byłam lekko zdenerwowana, ponieważ przez cały czas siedziałam obok Keia. Panowała grobowa cisza, którą przerwał głos starszego mężczyzny.
-Jak często jecie takie obiady?-to były jego pierwsze słowa wypowiedziane od chwili mojego wejścia.
-Jeszcze nie jedliśmy wspólnego posiłku od kiedy Haruka się u nas pojawiła.-wyszeptała lekko zaczerwieniona białowłosa.
Panowała niezręczna atmosfera. Nie wiedziałam co mam zrobić. Waliłam się pięścią w kolano, aby wydobyć z siebie choć jedno słowo.
-Co ty robisz?
-Nic...-odpowiedziałam na co czarnowłosy ucichł.
Hitaro patrzył się na swoich rodziców i co chwila potakiwał.
-Kiedy doczekamy się prawnuków?-następne pytanie, które padło z jego ust wprawiło mnie w zakłopotanie.
Automatycznie zrobiłam się cała na twarzy. Kei też był tym pytaniem trochę zażenowany.
-Przestań ich wypytywać o takie rzeczy. Widzisz, że są zawstydzeni. Szczególnie Haruka.-babcia stanęła w naszej obronie.
Wstałam i powiedziałam, że głowa mnie boli. Służące natychmiastowo zaprowadziły mnie do mojego pokoju i dały tabletki przeciwbólowe. Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam się nim bawić. Po chwili do pokoju weszła Irina i kazała mi iść do sali tronowej. Zrobiłam jak kazała.
-Jeżeli będą pytać dlaczego tu przybyłaś to powiedz, że zrobiłaś to z własnej woli. Musisz kłamać. Powiedz też, że kochasz Keia, ale jeszcze nie jesteście gotowi na dzieci. Mów jak najbardziej przekonująco.-powiedziała, kiedy stałyśmy przed wejściem do pomieszczenia.
Przytaknęłam i otworzyłam drzwi. W środku stali dziadkowie Keia oraz Sari. Przełknęłam głośno ślinę i podeszłam do nich.
-Yoshiyuki....-wyszeptała starsza pani.
Sari, która stała za nimi sygnalizowała, że mam uciekać jak najszybciej. Stałam tam jak wryta i patrzyłam na Yoshiyukiego.
-Ile chcesz?-podniosłam brew do góry.-Ile chcesz pieniędzy za to, żeby od niego odejść? Robisz to tylko dla pieniędzy, prawda? Może miałaś jakieś życzenie, które mój beznadziejny syn spełnił? Czego chcesz, aby od niego odejść. Mamy dla niego wspaniałą narzeczoną. Niedawno się rozstali, ale niedługo i tak do siebie wrócą. Nie przeciągając...Co chcesz?
Stałam tam i bezwładnie mrugałam oczami. Nie umiałam im odpowiedzieć. Była to idealna szansa, aby uwolnić się od Keia, ale nie umiałam. Zamknęłam oczy i odwróciłam się.
-Przykro mi, że widzą mnie państwo w ten sposób-wyszeptałam i wyszłam z pomieszczenia.
Od razu skierowałam się do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na podłodze. Mimowolnie uroniłam łzę, ale szybko ją starłam. W końcu wstałam i poszłam się wykąpać. Naprawdę wnerwiło mnie to, że dziadkowie Keia mnie nie lubili. W sumie to bardziej Yoshiyuki, bo babcia chyba mnie polubiła. Wyszłam z kąpieli. Kiedy byłam ubrana w normalniejsze rzeczy do mojego pokoju wtargnął Kei. Szybko zamknął drzwi i rzucił się na moje łóżko. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, ale nie przestawałam wycierać nadal mokrych włosów białym ręcznikiem.
-Jak ty żeś to zrobiła? Jeszcze nigdy nie widziałem dziadka tak bardzo wnerwionego. Gratulacje. Już wyjechali.
Patrzyłam na niego zdziwiona, ale on się tylko uśmiechał.
-Ja chciałabym ci się coś zapytać...-nie dokończyłam, ponieważ usłyszałam dzwonek telefonu Keia.
Czarnowłosy odebrał i uśmiechnął się promiennie.
-Soonbi? Jasne, że nie przeszkadzasz! Możesz mówić, wcale nie jestem zajęty.
Nie jestem smutna....
Chodził po całym pokoju i co chwila się śmiał.
Wcale nie czuje się zignorowana...
-...mogę się od ciebie uwolnić?...-wyszeptałam.
Chłopak na chwilę spojrzał na mnie, ale po sekundzie wrócił do rozmowy. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Popatrzyłam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się.
~Kenta, dobrze, że dzwonisz.
Chciałam właśnie zrobić to samo.~
~Zobaczymy się w któryś dzień?
Ostatnio bardzo dużo pracowałem i nie miałem czasu,
aby zadzwonić. Ojciec cię pozdrawia i pyta dlaczego
nie byłaś z nimi na lotnisku.~
Nie odpowiedziałam, ponieważ czarnowłosy chłopak wyrwał mi urządzenie i przerwał połączenie. Patrzyłam na niego zezłoszczona. W końcu zaczęłam wyrywać mu aparat z ręki z ręki. Nie udało mi się. Zaczął szperać w moim telefonie. Po paru minutach mi go oddał. Był wnerwiony.
-Co zrobiłeś z moim telefonem? Gdzie są wszystkie kontakty?
-Nie masz prawa kontaktować się z żadnym mężczyzną, prócz mnie.
-Teraz ustalasz mi prawa? Odkręć to! Muszę zadzwonić do Kenty!
Patrzył na mnie spode łba, aż w końcu chwycił mnie za nadgarstek i wyprowadził z pokoju. Prowadził mnie przez parę minut, aż dotarliśmy do ogrodu Ade. Popchnął mnie na huśtawkę. Patrzył na mnie bardzo dziwnie. Zaczynałam się go bać.
-O co ci chodzi? Dlaczego to niby nie mogę rozmawiać z innymi mężczyznami? Jesteś zazdrosny?
-Ja? Pewnie, wmawiaj to sobie. Po prostu dopóki mi się nie znudzisz będziesz tańczyła tak jak ci zagram.-chwycił moje ramie i ścisnął je tak mocno, że zaczęłam płakać z bólu.
Odepchnęłam go od siebie i chwyciłam się za miejsce, które sekundę wcześniej zajmowała jego ręka.
-Co ci odwaliło? To boli debilu! Odejdź! Zniknij! Może ja też powinnam zacząć dawać ci takie kary za rozmawianie z Soonbi!? Myślisz, że jestem twoją zabawką? Mylisz się. Ja też mam siłę, żeby stąd odejść.
Po sekundzie w okół mnie zrobiło się całkiem ciemno. Przetarłam oczy, ale nadal ciemność nie ustąpiła. Zaczęłam się kręcić w okół własnej osi nie wiedząc co zrobić. Nagle w okół mnie pojawiły się lustra tworząc drogę. Szłam wzdłuż niej nie wiedząc co zrobić. To było bardzo dziwne. W lustrach nie było widać mojego odbicia. W końcu dotarłam do końca ścieżki zakończonej rozwidleniem. Patrzyłam na wejścia nie wiedząc co zrobić. W końcu zamiast wejść pojawiły się dwa wielkie lustra.
-Wybierz.-usłyszałam głos dochodzący znikąd.
Patrzyłam się na lustra. W końcu na jednym z nich pojawił się wizerunek Keia. Zerknęłam na drugie, gdzie widniała podobizna Akiry. Patrzyłam się na lustra nie wiedząc co zrobić.
-Co się...-wyszeptałam, kiedy ujrzałam swoje odbicie w lustrach dookoła.
Miałam na sobie długą, białą suknie. Na głowie lśniła mi korona a obok mnie stał Kei. Odwróciłam się w lewo i widziałam siebie bez korony, w normalnych rzeczach, a obok mnie stała Akira.
-Zbij lustro w którym nie chcesz istnieć.-znów ten wnerwiający głos.
W mojej ręce pojawił się miecz. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem, ale po chwili zaczęłam się śmiać rzucając go na ziemię.
-To dość słaba iluzja, którą łatwo mi pokonać. Akira nie istnieje tu, gdzie teraz jestem. Kei też nie jest prawdziwy...-wyszeptałam i zacisnęłam ręce w pięść.
Zaczęłam po kolei zbijać lustra zostawiając te z podobiznami złotowłosej i miodowookiego.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i podniosłam miecz.
-A co jeśli nie chcę żyć w obydwu lustrach?-wbiłam sobie w brzuch miecz i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Otworzyłam oczy parę sekund później. Stałam w sali tronowej a przed sobą widziałam Irinę, Hitaro, Keia, Sari i dziadków. Wpatrywali się we mnie z ciekawością. Złapałam się za rękę i syknęłam. Zdałam sobie sprawę z tego, że w ręce miałam powbijane kawałki szkła. Irina podbiegła do mnie i otwarła mi dłoń.
-Nie ma...-wyszeptała.
W tej samej chwili upadłam na ziemię i zaczęłam zwijać się z bólu. Nie wiem dlaczego, ale czułam, jakby jakaś niewidzialna siła przeszywała moje ciało na wylot. Krzyk i błaganie o pomoc było jedynym co mogłam zrobić. Dziadkowie usiedli przy mnie a Irina pobiegła po pomoc. Wszyscy patrzeli na mnie przerażeni. Nagle wszystko w okół mnie było zamazane. Po chwili nie słyszałam ani nie widziałam nic, ale nie straciłam przytomności. Cały czas czułam dotyk na moim ciele. Był bardzo delikatny. Parę sekund później poczułam, jak ktoś mnie podnosi. Co prawda nie widziałam tej osoby, ale mogłam ją rozpoznać. Posadził mnie na łóżku i poklepał po głowie. Wiedziałam, że odszedł trochę dalej. Uczucie bólu zaczęło się zmniejszać. Postawiłam jedną stopę na ziemi, a po chwili w ślad za nią poszła druga. Wstałam lekko się chwiejąc. Szłam po omacku. Najpierw wpadłam na szafkę nocną a po chwili walnęłam nogą w kanapę. Bolało o wiele bardziej niż normalnie. Poczułam dotyk osoby stojącej obok mnie. Momentalnie przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
-Ja...Nic nie widzę. Nic nie słyszę...
Poczułam, jak przejeżdża opuszkami palców po moim policzku. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Kiedy już w nim leżałam nakrył mnie kołdrą po sam nos. Nie wiem dlaczego, ale automatycznie zrobiłam się cała czerwona. Westchnęłam głęboko, kiedy poczułam coś zimnego na moich powiekach. Po chwili zasnęłam.
***
Obudziłam się i przetarłam oczy.
Byłam naprawdę zaspana. Zerknęłam na zegarek...ja widziałam. Zaczęłam mrugać oczami z niedowierzaniem. Słyszałam już o wiele lepiej. Szybko stanęłam na nogach i zaczęłam skakać jak szalona. Byłam szczęśliwa z tego, że wszystko wróciło do normy. Usłyszałam skrzypienie drzwi, więc szybo odwróciłam głowę za siebie. Ujrzałam czarnowłosego chłopaka stojącego w drzwiach. Trzymał miskę z wodą i uśmiechał się promiennie.
-Jeszcze parę godzin temu zwijałaś się z bólu a teraz skaczesz z radości.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko i usiadłam na łóżko. Podszedł do mnie szybko i położył miskę na półce nocnej. Usiadł obok mnie i zaczął bawić się telefonem. Patrzyłam na niego zdziwiona nie wiedząc co powiedzieć. Po paru minutach usłyszeliśmy jak drzwi otwierają się na oścież a do pokoju wchodzi paręnaście służących.
-Czy panienka się już lepiej czuje?-jedna z nich nieśmiało się do mnie odezwała.
-Tak. Mam nadzieje, że się o mnie nie martwiłyście.-posłałam im mój najmilszy uśmiech.
Kobiety odetchnęły z ulgą. Pokojówka, która dopiero teraz weszła do pokoju wiozła ze sobą wózek inwalidzki. Patrzyłam na nią ze zdziwieniem, kiedy ukłoniła się i rozkazała, aby służba przeniosła mnie na wózek. Patrzyłam na nie ze zdziwieniem nie wiedząc co powiedzieć.
-Ale ja naprawdę...-nie dokończyłam, ponieważ powiedziały, że tego zażyczył sobie Yoshiyuki.
Usiadłam na wózek i czekałam, aż ktoś chwyci za rączki. Wszystkie pokojówki patrzyły na Keia, ale on tylko westchnął wskazał, aby jedna z nich to zrobiła. W końcu najmłodsza z nich chwyciła za rączki i ruszyliśmy. Zawiozły mnie do sali tronowej. Byłam trochę, a nawet bardzo zdenerwowana. Stanie przed Yoshiyukim było bardzo stresujące. Staniem to bym nawet tego nie nazwała. Kiedy wjechałam do sali on tylko przesłał mi przelotne spojrzenie a teraz stał i patrzył się na pokojówki, które opuszczały pomieszczenie. Gdy byliśmy sami chwycił mnie za rękę i kazał wstać. Czułam się trochę dziwnie, kiedy szliśmy za rękę. Kazał mi usiąść na tron i popatrzeć w dal. Zrobiłam jak kazał. Patrzyłam przed siebie i mimowolnie się uśmiechałam. Mężczyzna zajął siedzenie obok i poklepał mnie po głowie.
-I jak się czujesz?-wyszeptał po chwili.
-Czuje się jakoś dziwnie odprężona. Tak, jakby to było moje miejsce na świecie. To bardzo dziwne.
Podstarzały pan zaczął się śmiać i znów jego ręka spoczęła na mojej głowie.
-Myślałam, że mnie pan nie lubi...-wyszeptałam po chwili.
-Jak mniemam nie powiedzieli ci. Mogłem się tego spodziewać po moim wnuku. Od czasu, kiedy nakrzyczałem na ciebie w tym pokoju, po twoim wyjściu, wszystko było iluzją. Miałaś zmierzyć się ze swoim największym lękiem. Nie wiemy dlaczego, ale coś poszło nie tak i wróciłaś tu zwijając się z bólu. Powinnaś wrócić tu ze znakiem na dłoni. Oznacza on, że jesteś jedną z nas i masz swoją specjalizację, Irina też przechodziła te testy. Dzięki temu dowiedziała się czym będzie się zajmować. Jest specjalistką od iluzji i znikania przedmiotów. Z tego co wiem to tobie też już się zdarzyło tego użyć, ale Irina przejęła nad tym kontrole.
-W takim razie gdzie jest mój znak?
-Nie masz go. Zdziwiło to nas wszystkich. Musiało się tam stać coś, czego nie przewidział system. Zrobiłaś tam coś dziwnego?
-Ano...Zbiłam wszystkie lustra i wbiłam sobie miecz w brzuch...
Yoshiyuki patrzył na mnie ze zdziwieniem i mrugał oczami. W końcu wstał i przyniósł mi małe pudełko. Zamrugałam parę razy oczami, ale po chwili je otwarłam. W pudełku leżała bardzo droga i stara biżuteria. Była bardzo piękna. Wysadzana diamentami kolia oraz do kompletu kolczyki i pierścionek. Uśmiechnęłam się do niego, kiedy założył mi kolie na szyje. Szybko ubrałam kolczyki, ale pierścionka nie pozwolił mi założyć. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem, kiedy zawołał wszystkich ludzi stojących za drzwiami. Wszyscy mieszkańcy zamku weszli do pomieszczenia i patrzyli się na mnie. Byłam trochę speszona. Dziadek zawołał Keia, aby podszedł do nas. Patrzyłam na nich ze zdziwieniem. Yoshiyuki podał mu pierścionek i rozkazał, aby do mnie podszedł. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem, kiedy klękał przede mną i wręczał mi pierścionek. Widziałam po jego minie, że nie chciał tego robić. Szybko założył mi pierścionek na palec i chciał odejść, ale Irina mu na to nie pozwoliła.
-I to miały być oświadczyny!?
-Czego się czepiasz?-spytał i wsadził ręce do kieszeni spodni.
-No zrób coś romantycznego!
Służba wyszła z pomieszczenia a w pomieszczeniu zostało tylko Lost Devils, Irina, Hitaro, dziadkowie, Sari i Akari. Czarnowłosy poluźnił krawat i podszedł do mnie. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem, kiedy nachylił się nade mną i wpił się w moje usta. Pocałunek trwał nawet nie całe trzy sekundy. Szybko się ode mnie oderwał i uśmiechnął się szeroko do białowłosej.
-Zadowolona?-uśmiechnął się do niej szyderczo.
Kobieta westchnęła głęboko i wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
W ślad za nią podążyła cała reszta, aż w końcu tylko ja i Kei zostaliśmy sami. Dotknęłam dwoma palcami lewej ręki swoje usta i spojrzałam na chłopaka. Miodowooki odwrócił się w moją stronę i zaczął się dziwnie na mnie patrzeć. Szybko odwróciłam głowę w drugą stronę, ale mój wzrok cały czas wędrował na niego. W końcu stanął nade mną i skierował moją głowę tak, że patrzyłam wprost w jego oczy.
-I znowu to robię...-wyszeptał nachylając się do mojego ucha.
-Co znowu robisz?
-Tracę nad sobą kontrolę.-chwycił mnie za rękę i wyprowadził z pomieszczenia.
Szliśmy przez cały korytarz w absolutnej ciszy, aż w końcu wepchnął mnie do swojego pokoju. Zakluczył za sobą drzwi i zbliżył się do mnie bardzo szybko. Staliśmy na środku pokoju. Patrzył się wprost w moje oczy, choć wiedział dobrze, że tego nie lubię.
-I co teraz zrobisz?-wyszeptałam cicho do jego ucha i odepchnęłam go od siebie.
Znów znalazł się blisko mnie i pchnął mnie na łóżko. Pochylił się nade mną i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Chciałam go od siebie odsunąć, ale nie umiałam, nie miałam siły. W końcu połączył nasze usta w namiętnym, długim pocałunku. Automatycznie zaczęłam oddawać pieszczotę. Nasz pocałunek z każdą chwilą coraz bardziej się pogłębiał.
To już tylko ten ostatni raz....Ostatni raz zanim odejdę...
W końcu odzyskałam rozsądek i odsunęłam go od siebie. Patrzył na mnie zdziwiony, lekko skołowany.
-My nie możemy.-wyszeptałam a on tylko uśmiechnął się szeroko i zaczął chichotać.
Zaczął całować mnie po szyi, raz po raz zostawiając na niej malinki. Kiedy przestał wydałam z siebie pomruk niezadowolenia.
-Cały czas myślisz, że nie możemy.-wyszeptał przygryzając mi płatek ucha.
Zamknęłam oczy i położyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej. Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Wstał i podał mi rękę. Popatrzyłam na niego zdziwiona i chwyciłam jego dłoń. Wstałam i automatycznie zrobiłam się cała czerwona. Czarnowłosy zaczął się śmiać a ja w odwecie walnęłam go z całej siły w ramie i skierowałam się w stronę drzwi.
-H..Haruka...-usłyszałam jego głos, kiedy już naciskałam klamkę.
-Coś nie tak?
-To nic takiego, ale twój kark...
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem i szybko pobiegłam do jego garderoby. Stanęłam na przeciw wielkiego lustra i obejrzałam się w nim. Spod mojej bluzki emitowało niebieskie światło. Popatrzyłam na niego zdziwiona, kiedy ten odchylił mi bluzkę i spojrzał na rzecz, która je emitowała. Patrzył na mnie lekko przerażony i natychmiast wyszedł z pomieszczenia.