czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 19 "Nie jestem głupia. Jestem naiwna."

No to przyszedł czas na rozdział dziewiętnasty.
Jakoś to opowiadanie szybko mi idzie.
Dziękuje wam bardzo za komentarze. Jesteście kochani ♥
~YukinoKaki

***

Otworzyłam drzwi a kluczyki rzuciłam na stolik. Paroma zwinnymi ruchami ściągnęłam z siebie
 kurtkę i buty. Chłopak cały czas stał obok mnie uśmiechając się promiennie.
   -To tu mieszkasz...-wyszeptał zachwycony.
Przytaknęłam i szybko zaprowadziłam go do salonu.
   -Dlaczego nie powiedziałaś, że potrzebujesz gdzieś zamieszkać?
   -Może dlatego, że nie mieszkam sama...
Kenta podniósł jedną brew do góry a ja szybko wyszłam z pomieszczenia.
Poszłam do pokoju Shina i szybko zamknęłam za sobą drzwi. Blondyn ściągnął słuchawki i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
   -Mogę mieć do ciebie jedną, malutką prośbę?
Po minucie wróciłam do Kenty, który otworzył szeroko usta.
   -Wiesz, nie myślałem, że będziesz trzymała coś takiego w domu...
Widać było, że blondyn był wnerwiony przez uwagę bruneta. Warknął na niego na co pogłaskałam go po głowie. Zamruczał i lekko podniósł głowę.
   -Jeszcze raz tak powiesz a cię ugryzie. Nie wnerwiaj Shina.
   -Wiesz...Zrozumiałbym, gdyby był psem, ale wiesz, tygrys w domu to trochę dziwne-Shin znowu warknął na co walnęłam go w głowę.

***

-To ja już będę szedł...-chłopak przytulił mnie na pożegnanie i szybko wyszedł z pomieszczenia.
Wróciłam do salonu, usiadłam na kanapę i chwyciłam się za głowę.
   -Musiałeś go ugryźć w nogę?
Zwierze spojrzało na mnie i polizało się po łapie.
   -Ledwie go drasnąłem-wyszeptał i wyszedł z pokoju.
Otworzyłam laptopa i zaczęłam szukać ofert pracy. Musiałam zacząć zarabiać, ponieważ nie mieszkałam już w zamku i nie chciałam, aby Irina łożyła na moje utrzymanie. W internecie nie mogłam znaleźć żadnej dobrej oferty. Wszystkie ogłoszenia jakie znalazłam były w godzinach porannych a ja musiałam chodzić do szkoły. W końcu zdenerwowałam się i wyłączyłam laptopa. Trzy godziny szukania poszły na marne. Chwyciłam za podręcznik i zaczęłam wkuwać matematykę. Jakoś inne przedmioty po mnie spływały, ale matematyka była moją piętą achillesa. Po chwili Shin przyszedł do pomieszczenia w swoim ludzkim wcieleniu i podał mi herbatę. Wzięłam od niego kubek i zamknęłam książkę.
   -Nic nie rozumiem...
Czarnooki spojrzał na podręcznik i uśmiechnął się promiennie.
   -Matma...Jestem dobry z tego przedmiotu. Mogę ci pomóc.
Na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech, zaczęłam kiwać głową na co chłopak zaczął się śmiać.
   -Ratujesz mi życie...
I tak oto spędziłam całą noc. Obudziłam się z twarzą w podręcznikach. Poszłam do kuchni, gdzie czekał na mnie blondyn. Wskazał ręką, abym usiadła. Zrobiłam tak jak chciał.
   -I jak rozumiesz?
   -Coś rozumiem-powiedziałam z buzią pełną jedzenia.
Kiedy skończyłam jeść poszłam się uszykować do szkoły a godzinę później siedziałam już w ławce czekając na zajęcia. Keia na szczęście nie było w szkole. Bardzo cieszyłam się z tego powodu. Nie chciałam się z nim widzieć. Po chwili Akari wszedł do klasy i zajęcia się zaczęły. Nie chciało mi się go słuchać. Dosłownie pod koniec lekcji poczułam jakby ktoś mnie uderzył w twarz. Akira odwróciła się w moją stronę i zasygnalizowała, że coś mi leci z buzi.
Przetarłam usta i popatrzyłam na palec na którym znajdowała się krew. Zdziwiłam się trochę, ponieważ nigdy nagle nie leciała mi krew z ust. Pisnęłam, kiedy poczułam, jakby ktoś uderzał mnie w twarz. Nauczyciel zwrócił mi uwagę, ale po chwili usłyszał mój krzyk. Czułam się tak, jakby ktoś katował moje ciało. Na pytanie, czy coś się dzieje odpowiedziałam, że nic mi nie jest. Kiedy zadzwonił dzwonek z trudem się spakowałam. Wstałam trzymając się ławki i wolno zaczęłam kierować się w stronę drzwi. Akari patrzył na mnie ze zdziwieniem. Kiedy stałam już przy drzwiach upadłam i zaczęłam się zwijać z bólu.
Nauczyciel szybko podbiegł do mnie i zaniósł mnie do pielęgniarki. Leżałam w łóżku przez resztę lekcji, aż w końcu starsza kobieta oświadczyła, że nie powinno mi się już nic dziać i puściła mnie do domu. Byłam lekko zdziwiona tym, że nie zostałam dłużej, ale domyśliłam się, że chce się mnie szybko pozbyć. Poszłam do domu i od razu wpełzłam do łóżka. Nie miałam siły na nic i czułam się, jakby coś rozrywało mnie od środka. Shin przyszedł do domu po godzinie i oznajmił mi, że znalazł pracę. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Pogratulowałam mu i poprosiłam, aby przyniósł mi tabletki na ból brzucha.
   -A co z twoją miesiączką? Czy to nie przez nią?
   -Nie. Miesiączkę dostanę dopiero za pół miesiąca. Coś się dzieje nie tak z moim organizmem.
   -Może to przez znak?
Pokiwałam przecząco głową i przykryłam się kołdrą po sam nos. Chłopak chwycił za telefon i wyszedł z pomieszczenia. Przespałam się przez godzinę. Obudziło mnie trzaśnięcie drzwiami. Czarnooki wparował do mojego pokoju i usiadł na fotelu. Wstałam i podeszłam do zmartwionego Shina.
   -Co jest?
   -Problemy w zamku. Powinnaś się położyć. Nie wyglądasz najlepiej.
Przytaknęłam i wróciłam do łóżka. Chłopak wyszedł z pomieszczenia a ja wyciągnęłam z szafki nocnej telefon. Popatrzyłam na niego i przetarłam oczy. Wiedziałam, że muszę kupić sobie nowy aparat. Nie chciałam mieć żadnych długów u Keia. Zawołałam Shina i poprosiłam go, aby oddał telefon Keiowi. Chłopak przytaknął a ja wyszłam do łazienki. Popatrzyłam na swoje włosy i westchnęłam. Myślałam nad tym, czy po zmianie mojego wyglądu miodowooki byłby przez cały czas taki jak teraz. Wyrwałam się z zamyśleń i poszłam odrabiać lekcje.
   -Mogłabyś skoczyć po mleko?-usłyszałam głos blondyna.
   -Kupić coś jeszcze?
   -Nic więcej.
Ubrałam się i wyszłam z domu. Sklep, który znajdował się najbliżej nas był już zamknięty, więc musiałam iść do marketu położonego trochę dalej. Kiedy wracałam z zakupów dostrzegłam, że na jednej z restauracji wisi kartka oznajmiająca, że poszukują kelnerki. To była moja szansa. Weszłam do budynku i skierowałam się w stronę biura szefa. Zapukałam lekko do drzwi i weszłam do pomieszczenia. Za biurkiem siedziała wysoka, zielonooka, niebieskowłosa kobieta około trzydziestki. Patrzyła na mnie ze zdziwieniem i po chwili wskazała, abym usiadła.
   -Ty w sprawie ogłoszenia? Nie mylę się, prawda?
Przytaknęłam na co kobieta uśmiechnęła się promiennie.
   -Jeśli się nie mylę chodzisz jeszcze do szkoły, prawda?
   -Tak. Proszę o dopasowanie mojego grafiku do planu zajęć.
Zielonooka zaczęła się śmiać.
   -Jesteś pewna siebie. Lubie takie dziewczyny. Przynieś mi jutro twój plan zajęć a ja postaram się go dopasować do grafiku.
   -Czyli to znaczy, że mam pracę?
   -Tak. Wiesz, że wyglądasz bardzo uroczo? Urok osobisty będzie ci potrzebny do tej pracy.
Podziękowałam i wyszłam z restauracji.
Szłam do domu rozpromieniona, ale moje szczęście po chwili zniknęło. Ból wrócił. Czułam, jakbym za chwilę miała umrzeć. Z trudem doszłam do mieszkania. Kiedy Shin mnie zobaczył nie wiedział co zrobić. Szybko zaniósł mnie do łóżka i kazał połknąć tabletki. Do szkoły następnego dnia nie poszłam. Nie miałam siły, aby wstać. Czułam się, jakby wszystkie siły mnie opuściły. Po paru minutach usłyszałam dzwonek telefonu. Z trudem podniosłam go i odebrałam.

~Haruka! Musisz przyjechać!~

~A to niby dlaczego?~

~Kei...on...Zobaczysz jak przyjedziesz.~

Kiedy Irina się rozłączyła byłam bardzo zmartwiona. Resztkami sił podniosłam się z łóżka i teleportowałam się do zamku. Odebrało mi to bardzo dużo energii. Szybko udałam się do pokoju Iriny. Kiedy kobieta mnie zobaczyła kazała mi skierować się do pokoju Keia. Byłam bardzo zmartwiona tym co się dzieje. Zobaczyłam go, kiedy wchodził do pomieszczenia. Nie wiedziałam co zrobić, więc wykrzyczałam jego imię. Chłopak odwrócił się w moją stronę. Z daleka mogłam zobaczyć sińce na jego twarzy i rozciętą wargę. Nie miałam pojęcia co zrobić. Szybko podbiegłam do niego, ale on zdążył wejść do pokoju i zamknąć za sobą drzwi. Stałam jak głupia i wpatrywałam się w nie, nie wiedząc, czy wejść, czy też nie. Szczerze to bałam się go zobaczyć. Zeszłam do kuchni, wzięłam szklankę z wodą i zaniosłam mu ją do pokoju. Postawiłam ją na stoliku i usadowiłam się na kanapie. Chłopak w ogóle na mnie nie patrzył. Kiedy widziałam jego poranioną twarz ledwo powstrzymywałam płacz.
   -Ty...-wyszeptał na co spojrzałam na niego.
   -Tak?
   -Ty...Co cię z nim łączy. Ten dupek...
   -Nazywa się Kenta i nie jest dupkiem. To mój narzeczony-kiedy to powiedziałam chłopak odwrócił głowę w moją stronę.
Teraz widziałam jego wszystkie rany dokładniej. Odebrało mi mowę. Nie widziałam go jeszcze w takim stanie. Uśmiechnął się lekko i zaczął się śmiać.
   -Co cię tak śmieszy?
   -Nic. Po prostu jesteś głupia.
Na te słowa wstałam, chwyciłam szklankę z wodą i oblałam nią go. Czarnowłosy szybko wstał i zaczął się na mnie wydzierać. Nie mogłam już powstrzymać łez. Szklanka wypadła mi z ręki rozbijając się na miliony malutkich kawałeczków. Miodowooki podszedł i chwycił mnie za rękę. Szybko mu się wyrwałam i wzięłam do ręki wazon stojący na komodzie. Kiedy chłopak zbliżył się do mnie rzuciłam nim w niego, ale on rozbił go pięścią. W tej samej sekundzie ręka zaczęła mnie boleć. Syknęłam z bólu i uklęknęłam na podłodze. Chłopak nachylił się nade mną, ale szybko wstał i usiadł na łóżko.
   -Jestem po prostu zbyt naiwna...
Podniósł jedną brew do góry i zaczął się mi przyglądać.
   -Nie jestem głupia. Jestem naiwna.
   -Po co oddałaś mi telefon?
Wstałam i uśmiechnęłam się do niego.
   -Nie chciałam mieć z tobą nic wspólnego.
   -W takim razie po co tu jesteś?
   -Bo się o ciebie martwię.
   -Kłamstwo...Wszystko co mówisz jest jednym, pierdolonym kłamstwem!-wykrzyczał i wywrócił meblościankę.
Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Szybko podbiegłam do niego i chwyciłam go za rękę.
   -Z kim się dzisiaj pobiłeś?
   -Nie twoja sprawa!
   -A właśnie, że moja! Może i odeszłam, ale nadal jestem twoją narzeczoną.
   -Wcale tego nie chcesz. Odejdź!
Poklepałam go po głowie i posadziłam na kanapie.
   -Nie odejdę.
   -Odejdź! Nie masz tu czego szukać!
   -Martwię się o ciebie.
   -Nie prawda.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Usiadłam obok niego i zaczęłam się śmiać. Kei patrzył na mnie jak na wariatkę.
   -Wcale nie jestem głupia. Jestem po prostu naiwna. Wiesz, że jeszcze nie cały miesiąc temu myślałam, że ci na mnie zależy. Byłam naprawdę głupia, ponieważ myślałam, że się w tobie zakochałam.
   -A teraz?
   -Co teraz? Teraz nie ma mnie obok ciebie i czuje się z tym bardzo dobrze. To co do ciebie czułam było trochę jak głupie uzależnienie. Zwalczyłam to w sobie. Nie chcę się z tobą widywać.
   -To dlaczego tu przyszłaś?
   -Bo jesteś idiotą.
Wstałam i udałam się w stronę wyjścia, ale zatrzymałam się przed drzwiami i odwróciłam się w jego stronę.
   -Nie rób sobie krzywdy. Nie tylko ty z tego powodu cierpisz. Jeżeli się skaleczysz ja też będę czuła ból. Pomyśl o tym zanim następny raz będziesz chciał się z kimś bić.
Wyszłam z pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi. Usiadłam i oparłam się o nie.

Już chyba wiem dlaczego bałam się szczerej rozmowy z tobą.

Chłopak otworzył drzwi przez co wylądowałam na podłodze. Uśmiechnął się do mnie i nachylił się nad moją głową.
   -O co chodzi?
   -Po tej rozmowie z tobą...Mam wrażenie, że nie jesteś w stanie beze mnie żyć.
   -Proszę cię miło, abyś wszedł do pokoju, ponieważ nie ręczę za siebie.
Wstałam i podrapałam się po głowie.

Czas wracać na ziemie. Ciekaw dlaczego czuje, jakbym za chwilę miała umrzeć.

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 18 "Żegnaj...To najwyższy czas, aby wypowiedzieć te słowa."

Aww~ Jestem zmęczona....Więc szczęśliwa nowina to.....
...Rysunek Keia jest już w trakcie tworzenia, ale zrobię wam małego psikusa i będę dodawała postacie od końca, więc Haruka i Kei będą ujawnieni na końcu ;3
Aktualne mam zanik weny, więc bardzo was przepraszam....
Ilość słów: 2293
~YukinoKaki

***

Otworzyłam drzwi do pomieszczenia i szybko położyłam chłopaka na łóżku.
   -Aww....Ile ty ważysz?-wyszeptałam i uśmiechnęłam się szeroko.
Moja wyobraźnia znowu płatała mi figle i tym razem byłam pewna, że to przez alkohol wypity tamtejszej nocy. Przetarłam oczy i usiadłam obok chłopaka. W sumie to nie wiedziałam w ogóle czy oddycha, więc nachyliłam się nad nim. Na szczęście oddychał. Szybko otworzyłam szafkę nocną i wyjęłam z niej tabletki na ból głowy.
   -Przydadzą ci się.-włożyłam mu je do ręki i zaciągnęłam go jego pokoju.
Położyłam go na łóżku i nachyliłam się nad nim lekko.
Okazało się to być błędem, ponieważ chłopak szybko otworzył oczy i chwycił mnie za policzki.
Zrobiłam się cała czerwona i popatrzyłam mu w oczy.
   -N...nie spałeś?
   -Spałem? Jestem zmęczony-wychrypiał i zaczął się śmiać.
Chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie.

***

Obróciłam się kilka razy w okół własnej osi a na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech.
Chwyciłam torebkę i szybko otworzyłam drzwi od pokoju z zamiarem wyjścia, ale kiedy je otworzyłam po drugiej stronie stał Kei, który opierał się o futrynę. Szybko przeszłam obok niego i zeszłam po schodach.
   -Gdzie idziesz?
   -Nie twój interes!-wykrzyczałam na pożegnanie.
Minął jakiś miesiąc od kiedy mieliśmy imprezę. Ikaros i Brandon znaleźli własne mieszkanie i nie mieli już kłopotów z ojcem chłopaka. Właśnie szłam się spotkać z Ikaros. A co do nocy, którą spędziłam po imprezie...była nieco dziwna. Prawda jest taka, że spaliśmy ze sobą, ale nie w takim sensie. Po prostu przyciągnął mnie do siebie i zasnął. W sumie to byłam nieco zawiedziona tym, że do niczego więcej nie doszło. Szybko wsiadłam do auta i pojechałam na spotkanie. Nie mogłam używać mocy, ponieważ jak uważali inni mogłoby to być groźnie dla mojego zdrowia. Auto sprezentowała mi Irina. Szybko ruszyłam nim do centrum handlowego, gdzie miała czekać na mnie szkarłatnowłosa. Kiedy dotarłam na miejsce od razu skierowałam się do restauracji na pierwszym piętrze. Dziewczyna czekała tam a kiedy mnie ujrzała od razu zaczęła machać w moją stronę. Usiadłam na przeciw niej i od razu zaczęłyśmy rozmawiać. Cały czas się śmiałyśmy przez co wszyscy dookoła się na nas patrzyli.
   -Znalazłam coś dla ciebie.-powiedziała podając mi kopertę.
W środku było pełno zdjęć pewnego domu. Od razu uśmiechnęłam się do niej i przytaknęłam.
   -Będzie idealne. Nie za małe, nie za duże. Jak dla mnie wystarczy. Ile?
   -Spokojnie. Stać cię. Dlaczego chcesz się wyprowadzić? I przecież możesz też do swojego domu.
   -Nie wprowadzę się do swojego domu. Za dużo złych wspomnień. I w ogóle nie chciałabym, aby Kei znał mój adres. Wyprowadzka wyszła tak sama z siebie.
Szkarłatnowłosa uśmiechnęła się do mnie i zaczęła się śmiać. Podałam jej kopertę z pieniędzmi na co ta powiedziała, że załatwi wszystkie formalności.
Rozstałyśmy się po dwóch godzinach. Ikaros dostała ode mnie i od Iriny w prezencie kartę, która może ją przenosić do naszego świata. Wróciłam do zamku i od razu poszłam do kuchni. Kobiety, które tam siedziały zdziwiły się moją obecnością. Spytały, czy czegoś potrzebuje. Uśmiechnęłam się do nich w odpowiedzi i poprosiłam je o zrobienie dla mnie kolacji i zaniesienie do mojego pokoju. Szybko skierowałam się do swojego pokoju i wyjęłam z torebki zdjęcia mieszkania. Wyszłam na balkon, aby odetchnąć świeżym powietrzem. Położyłam się na leżaku i rozkoszowałam się słońcem. Było już wczesne lato, więc słońce z każdym dniem zaczynało coraz bardziej grzać. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zasnęłam. Obudziłam się jakieś pół godziny później. Weszłam do pokoju lekko zaspana. Usiadłam na kanapie i chwyciłam zdjęcia do ręki. Nad zmianą miejsca zamieszkania myślałam już od dłuższego czasu. Chciałam uwolnić się od Keia. Te jego kary źle działały na moją psychikę.
   -Co robisz?-usłyszałam trzask drzwi i szybko schowałam fotografie do koperty.
   -Nic...Dlaczego tu jesteś?
   -Kucharki kazały mi to przynieść. Co robisz?
   -Nic....Zostaw to i wyjdź-wyszeptałam i uśmiechnęłam się do niego.
Szybko skierował się w stronę wyjścia, ale po chwili odwrócił się do mnie a na twarzy zawitał mu szeroki uśmiech.
   -A co do naszego zakładu....Odwiedź mnie dzisiaj. Jeżeli nie przyjdziesz ja wpadnę-zniknął za drzwiami.
Spojrzałam na zegarek i cicho westchnęłam.
Szesnasta piętnaście....
Wiedziałam, że jeśli ja nie pójdę to on przyjdzie i będzie jeszcze gorzej. Zjadłam posiłek, który mi przyniósł i znów wyciągnęłam zdjęcia domu. Byłam pewna, że muszę wyprowadzić się jak najszybciej.
Wyciągnęłam telefon i szybko wydusiłam numer do szkarłatnowłosej.

~Halo?~

~Jak szybko załatwisz mieszkanie?~

~Mogę już na jutro. Dlaczego pytasz?~

~Zrobisz to do jutra? Najlepiej z rana.~

~Raczej tak. Bądź pod mieszkaniem około ósmej.~

Rozłączyłam się. Nie wiedziałam co mam zrobić. Włączyłam telefon i zaczęłam grać w "2048". Telefon rozładował mi się około dwudziestej. Zdążyłam cztery razy wygrać grę. Wstałam i lekko niespokojna podążyłam do jego pokoju. Lekko zastukałam w drzwi i weszłam do środka. Chłopak nalewał wino do kieliszków. Wskazał, abym usiadła. Zrobiłam jak kazał. Usiadłam na kanapie czekając, aż on usiądzie. Po minucie postawił kieliszki na stole i usiadł naprzeciw mnie. Oparł się i wziął łyk trunku.
   -Nie pijesz?-spytał przysuwając kieliszek coraz bliżej mnie.
   -Czego ode mnie chcesz?
Chłopak zaczął chichotać.
   -Porozmawiać? Odebrać to co moje?
Chwyciłam kieliszek i zaczęłam się mu przyglądać.
   -Powiedz...Do czego ci jestem potrzebna? Czy nie masz dziewczyny, którą kochasz? Dlaczego mi to robisz?
   -To?-podniósł jedną brew do góry.
Zaczęłam nerwowo obracać kieliszkiem. Czułam, że się niecierpliwi. Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się.
   -Dlaczego udajesz, że ci na mnie zależy?
   -A może wcale nie udaje?-kiedy to powiedział upuściłam kieliszek, który rozbił się na parę kawałków.
Spuściłam wzrok w dół i zaczęłam się śmiać.
   -Dlaczego to mnie wybrałeś? Jest tyle innych kobiet, więc dlaczego ja?-mój głos coraz bardzie drżał.-Chciałam tylko zdać szkole i uwolnić się od rodziców. Czy to tak wiele? Dopóki nie przeprowadziłam się do tego domu żyłam normalnie. Byłam jak każda nastolatka. Chciałam znaleźć chłopaka i zapomnieć o wszystkim. Być dla kogoś ważna...Czy to tak wiele? Marzyłam tylko o tym, aby ktoś obdarzył mnie uczuciem. Aktualnie trwam przy tobie, osobie której nie kocham-szybko zerwałam się z miejsca i ruszyłam w stronę drzwi.
W połowie pokoju czarnowłosy chwycił mnie za rękę. Odwrócił mnie w swoją stronę i chwycił moją twarz w dłonie.
   -Jeśli wyjdziesz teraz nie masz po co wracać.
Chciałam iść, ale nie mogłam. Odebrało mi władzę w nogach. Miodowooki uśmiechnął się i dotknął swoim nosem mojego.
   -Zdałem sobie niedawno z czegoś sprawę. Nie ma czegoś takiego jak miłość. Ludzi łączy jedynie pożądanie. Powiedz, co myślisz właśnie teraz.
   -Chcę stąd iść.
   -Ale?
   -Nie mogę się ruszyć.
   -Podoba ci się to? Wiem o tym.
Przytaknęłam na co on się uśmiechnął. Czułam jego oddech na swojej twarzy. Nie wiedziałam co zrobić. W myślach karciłam się za to, że nie idę, ale w tamtej chwili odebrało mi zdrowy rozsądek.
   -Dlaczego nie mogę odejść?
   -Bo tego nie chcesz. Zbyt bardzo mnie pragniesz.
   -Nie chcę tego-w oczach zbierały mi się łzy.
Chwycił mnie za rękę i posadził na łóżku. Znak na moich plecach zaczął świecić na co on się uśmiechnął. Zrobiłam się cała czerwona. Chłopak lekko dotknął swoimi ustami moich warg, ale szybko się odsunął.
Wiedziałam, że ranie w ten sposób i jego i siebie, ale nie myślałam o tym. Chwyciłam go za koszule i przyciągnęłam go do siebie, aby połączyć nasze usta w długim i namiętnym pocałunku. Jego usta za każdym razem sprawiały, że się rozpływałam. Odsunął się ode mnie lekko i popatrzył mi w oczy.
Szybko wstałam i wyszłam z pomieszczenia. Wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować. Na szczęście Kei nie przyszedł do mojego pokoju. W oczach miałam przez cały czas łzy. Wiedziałam, że łączyło mnie z nim coś więcej, ale nie chciałam wiedzieć co. Wolałam odejść i uwolnić się od niego. Kiedy najważniejsze rzeczy miałam już w walizce ustawiłam ją przy wejściu do garderoby. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni. Na szczęście nikogo w niej nie było. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej mleko czekoladowe. Nalałam je sobie do szklanki i wypiłam trzema łykami. Usłyszałam pisk drzwi, więc szybko się odwróciłam.
   -To tylko ty-westchnęłam z ulgą.
   -Spodziewałaś się kogoś innego?
Zaczęłam się śmiać na co on podszedł bliżej mnie.
   -Na pewno nie spodziewałam się gadającego tygrysa.
Mężczyzna zmienił postać i po chwili stanął obok mnie.
   -Mam jakieś dziwne przeczucie-spojrzałam na niego ze zdziwieniem.-Chcesz coś zrobić?
   -Ymm...Wyprowadzam się.
Mężczyzna uśmiechnął się do mnie szeroko i również nalał sobie mleko czekoladowe.
   -Mogę z tobą?-popatrzyłam na niego ze zdziwieniem nie wiedząc co powiedzieć.-Jako twój ochroniarz muszę być przy tobie. Nie sądzisz?
Przełknęłam głośno ślinę i przytaknęłam. Blondyn uśmiechnął się szeroko i wybiegł z pomieszczenia.
Podeszłam do okna i otworzyłam je szeroko. Noc była bardzo piękna. na ulicach nie było widać już samochodów, więc było bardzo cicho. Nie wiem dlaczego, ale bardzo chciałam iść do Keia i powiedzieć mu o tym, że się wyprowadzam. Byłam ciekawa jego reakcji. Odstawiłam kubek do zlewu i poszłam do pokoju Iriny. Zastukałam lekko. Po chwili zaspana białowłosa kobieta otworzyła mi drzwi. Wpuściła mnie do środka, ale zakomunikowała, abyśmy były cicho, ponieważ Hitaro śpi. Usiadłyśmy na kanapie. Miodowooka wskazała gdzie muszę podpisać papiery, które mi podała.
   -Jesteś tego pewna?
Przytaknęłam na co ona westchnęła.
   -A więc...Aby zachować warunki umowy musisz bywać tu przynajmniej pięć minut tygodniowo. Używanie mocy jest dozwolone. Musisz wziąć ze sobą kogoś, kto będzie ci pomagał.
   -Shin-wyszeptałam na co kobieta przytaknęła.
   -Myślę, że to wszystko. Pamiętaj, aby na siebie uważać.
Podziękowałam jej za wszystko i wyszłam. Pamiętam, że tej nocy nie mogłam spać. Targały mną różne uczucia. Niby byłam szczęśliwa przez to, że odchodzę, ale bałam się reakcji czarnowłosego. Wstałam z łóżka o piątej, wyjęłam z szuflady kartkę i długopis po czym zaczęłam pisać list. Kiedy skończyłam wybiła szósta. Przez łazienkę weszłam do pokoju czarnowłosego. Chłopak spał wtulony do poduszki. Zostawiłam list na stoliku i mimowolnie podeszłam do łóżka. Nachyliłam się nad nim i zmierzwiłam mu włosy. Miodowooki mruknął przeciągle i odwrócił się na drugi bok.
Wróciłam do swojego pokoju i wzięłam walizkę. Shin już czekał na mnie. Przekazałam mu swoją torbę na co on powiedział, że pójdzie pierwszy. Zeszłam po schodach i stanęłam w miejscu.

Chyba jednak nie powinniśmy mieszkać razem. Przepraszam, że nie mam odwagi powiedzieć ci tego prosto w oczy. To, że mieszkaliśmy razem...Tak naprawdę to byliśmy na siebie skazani. Proszę zapomnijmy o sobie. Kiedy zobaczysz mnie w szkole odwróć głowę w drugą stronę udając, że mnie nie znasz. Czuje, że tak będzie najlepiej. Żegnaj....To najwyższy czas, aby wypowiedzieć te słowa. Może i to powiedziałam, ale dlaczego czuje się tak, jakby moje serce się złamało? Tak naprawdę nie odchodzę. Będę czasem wpadać. To, że jestem twoją narzeczoną też się nie zmienia. Jedyne co nie będzie takie jak dawniej to nasze stosunki. Mam nadzieje, że nie jesteś zły. 

   -Haruka idziesz?-usłyszałam głos blondyna dochodzący z dołu.
Uśmiechnęłam się i ruszyłam w jego stronę. W tym samym czasie usłyszałam trzask dochodzący z pokoju Keia. Stanęłam i odwróciłam się ponownie w stronę jego pokoju.
   -Chyba się obudził. Szybko, chodźmy.
Podbiegłam do niego, kiedy Kei otworzył drzwi. Przez to, że widziałam go w takim stanie coraz trudniej było mi odejść. Zmartwiony, zły Kei sprawił, że coś we mnie pękło. Zaczął biec w moją stronę a kiedy dzieliły nas centymetry zniknął mi z oczu. Stałam z Shinem w moim nowym domu. Na kanapie siedziała Ikaros, która wręczyła mi klucze i szybko wyszła. Momentalnie poczułam, jak ogromny ból przeszywa moje ciało. Nie mogłam wziąć oddechu. Upadłam i na chwilę straciłam przytomność. Obudziłam się parę minut później. Obok mnie siedział Shin.
   -Co się stało?-wyszeptałam cicho.
   -Zemdlałaś. Nic cię nie boli? Przynieść ci coś?
Szybko wstałam o własnych siłach i poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę.
Blondyn patrzył się na mnie ze zdziwieniem. Chwycił mnie za czoło i zaczął się śmiać.
   -Nie mogę sprawiać, żebyś się martwił. Póki co muszę znaleźć pracę. Mamy dużo rzeczy do zrobienia a jutro szkoła.
   -Spokojnie. Ja mam prace.
   -Ochranianie mnie nie jest pracą-wyszeptałam na co on podrapał się po głowie.

***

Siedziałam w ławce i stukałam paznokciami o blat stołu.
Odliczałam sekundy, aż zadzwoni ostatni dzwonek i będę mogła wyjść ze szkoły. W końcu upragniony przeze mnie dźwięk nadszedł. Szybko spakowałam swoje rzeczy i udałam się do łazienki. Przemyłam twarz i popatrzyłam na swoje odbicie. Keia nie było dzisiaj w szkole. Odczuwałam z tego powodu ulgę, ale wiedziałam, że spotkanie z nim będzie nieuniknione. Zamknęłam oczy i pomyślałam o nim. Mimowolnie dotknęłam swoich warg i uśmiechnęłam się. Poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę i odwraca w drugą stronę. Otworzyłam oczy a przede mną stał czarnowłosy, miodowooki mężczyzna. Chwycił mnie za policzek i szybko pocałował. Nie wiedziałam co mam zrobić. Miałam w głowie miliony myśli a wśród nich tą, że nie chcę, aby przestał mnie całować. Zaczęłam oddawać pieszczotę. Czułam, jak chłopak uśmiecha się. Chwyciłam go za bluzę i przyciągnęłam do siebie. Nie chciałam, aby przerywał. W końcu przerwał pocałunek, aby wziąć oddech. Cały czas trzymałam się mocno jego koszuli. Kei oblizał wargi i pocałował mnie w policzek.
   -Nie możesz mi się oprzeć. Taka jest prawda.
Nie zdążyłam odpowiedzieć a Kei leżał na ziemi. Przede mną stał rozzłoszczony Kenta. Kei podniósł się i spojrzał na chłopaka. Miał zakrwawiony nos. Jedną ręką zakryłam usta. Nie wiedziałam co mam zrobić. Kenta wziął mnie za rękę i wyprowadził z budynku. Kiedy stanęliśmy przed budowlą puścił mnie.
   -Co to miało być?-spytał chwytając mnie za podbródek.
   -Nieporozumienie-wyszeptałam i odsunęłam go od siebie.
   -Ten koleś...Kim on właściwie jest? Co cię z nim łączy?
Uśmiechnęłam się do niego i chwyciłam go za rękę.
   -To mój były współlokator. Powinniśmy już iść. Wydawało mi się, że jest zły.
Brązowowłosy przytulił mnie do siebie i pocałował w głowę.
   -Spokojnie...Nie będzie cię dręczył.
Podniósł mój podbródek do góry i złożył na moich ustach motyli pocałunek.
Kenta...Czy to ty jesteś moją przepustką do lepszego życia?

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 17 "Myślę, że jest kimś do końca życia."

Czas na rozdział siedemnasty.
Jakoś szybko dotarłam do tego rozdziału.
Mam nadzieje, że was nie zanudzam moimi wypocinami....

***

Siedziałam na kanapie i stukałam paznokciami o blat stołu.
Cisza, którą przerywał stukot moich paznokci w pomieszczeniu, była bardzo wnerwiająca. W okół mnie stało pięćdziesiąt kobiet oraz trzydziestu mężczyzn. Wszyscy stali na baczność. Po paru minutach do pokoju weszła Irina i usiadła obok mnie. Patrzyła się na mnie, ale nic nie mówiła. W końcu chwyciła za moją bluzkę i popatrzyła na mój kark. Wcześniej kazano mi się przebrać w bluzkę, która odsłania kark. Szybko wstała i zawołała Keia. Czarnowłosy wszedł do pomieszczenia i usiadł naprzeciw mnie.
   -Nie ma tam znaku.
   -Przecież sam widziałem!-oburzony szybko zbliżył się do mojej twarzy.
Automatycznie zrobiłam się cała czerwona. Starałam się nie patrzeć w oczy czarnowłosego, ale i tak mi się to nie udało. Nie wiedziałam dlaczego, ale kiedy patrzyłam w jego oczy czułam się wspaniale. To był chyba pierwszy dzień, kiedy zauważyłam, jaką ma piękną twarz. Jego oczy na które zawsze starałam się nie zwracać uwagi, były pociągające. Miał też bardzo ponętne usta. Uśmiechnął się do mnie szeroko po czym spojrzał na Irinę.
   -Jednak miałeś racje.-wyszeptała białowłosa.
Chłopak odsunął się ode mnie a ja szybko obróciłam głowę do Iriny.
   -O co wam chodzi? Co ja mam na karku?
   -Znak, który powinnaś mieć na ręce pojawił się na karku. Nie jest to normalne. Musimy iść do dziadka. On wszystko powinien nam wytłumaczyć.
Wstaliśmy i szybko skierowaliśmy się do pokoju dziadków. Byłam zmartwiona przez znak, który pojawiał się i znikał. Szczerze to bałam się trochę o swoje zdrowie. Nie myślałam o tym więcej. Weszliśmy do pokoju dziadków, którzy uśmiechali się do nas promiennie. Irina i babcia szybko wyszły z pokoju. Nieśmiało usiadłam na kanapę i uśmiechnęłam się do niego. Oparł łokcie o kolana a dłonie ułożył na swoich policzkach.
   -To co was do mnie sprowadza?
   -Znak wyszedł...Na karku.-Kei głośno przełknął ślinę.
Yoshiyuki automatycznie kazał mi obok siebie usiąść. Zrobiłam jak kazał. Szybko powiedział, że nie ma żadnego znaku. W końcu, kiedy Kei się do mnie zbliżył pojawił się. Dziadek wydał się lekko zmartwiony, ale uśmiech nie znikał mu z twarzy.
   -Powiedz...Twoja inicjacja miała coś wspólnego z Keiem?
Byłam zakłopotana, ale nie chciałam go okłamywać. Przytaknęłam na co czarnowłosy się uśmiechnął.
   -Widziałem ten znak tylko w książkach. Nikt nie miał go tu od jakiś czterystu lat. Jest bardzo rzadki.
   -O co w tym wszystkim chodzi?
   -Jesteś wyjątkowa. To znamię daje ci możliwość posiadania potężnej mocy, ale przysporzy ci też wiele problemów. W czasie waszego balu zaręczynowego będziemy musieli cię ukryć. Na razie nie umiesz kontrolować znaku, jest niestabilny. Możesz go stracić. Będziesz musiała nauczyć się go kontrolować. Nikt z nas ci w tym nie pomoże. Musisz sama dojść do tego, jak to zrobić. Będziesz mogła posługiwać się laleczkami voodoo.
   -Skąd mam je wziąć?
   -Kiedy przyjdzie czas to same się pojawią. Teraz już idźcie. Uważaj na siebie.
Wyszliśmy z jego pokoju. Byłam przejęta tym, co powiedział mi Yoshiyuki. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się do łóżka. Ten dzień był bardzo męczący. Zawinęłam się w kołdrę i marzyłam tylko o tym, aby zasnąć, ale nie mogłam. Po paru minutach dobiegł mnie dzwonek telefonu. Po omacku go odebrałam.

~Halo?~

~Ymm...Obudziłem cię?~

~Nie. Co chcesz Naoki?~

~Pytanie prosto z mostu...Chcesz się dzisiaj spić?~

~Szczerze to tylko o tym marze.
Wziąć coś ze sobą?~

~Po prostu bądź w kinie w centrum handlowym
za pół godziny. Weź ze sobą Keia.~

Niechętnie wstałam i udałam się do pokoju czarnowłosego.
   -Za dwadzieścia minut widzę cię ogarniętego na dole.-lekko uchyliłam drzwi od jego pokoju i szybko je zamknęłam.
Dziesięć minut wystarczyło mi, aby ubrać się jeszcze znośnie. Miałam na sobie białą marynarkę, czarną sukienkę z baskinką i białe buty. Biżuteria dzisiaj ograniczyła się do bransoletki, którą dostałam od Eve. Pomalowałam usta czerwoną pomadką i zeszłam na dół. Na kanapie siedział już czarnowłosy. Kiedy mnie zobaczył lekko się uśmiechnął i chwycił mnie za ramie. Zsunęłam jego dłoń oznajmiając, że mogę się sama teleportować. Po paru sekundach pojawiliśmy się na środku centrum handlowego. Ludzie się nami zbytni nie interesowali. Był tłum przez który ciężko było nam się przedostać. Po paru minutach wylądowaliśmy przed kinem spotykając Ikaros, Brandona, Naokiego i Susumu. Weszliśmy do środka i stanęliśmy jak oniemieli. Całe kino było wystrojone na różowo. Przełknęłam głośno ślinę.
   -Jebane...-zaczęłam.
   -...filmy...-powiedział Susumu.
   -...romantyczne-dokończyła Ikaros.
   -A mi się tam podoba. Chodźmy!-zadowolony brązowowłosy Naoki chwycił swojego chłopaka za rękę i pobiegł do tablicy z filmami.
Podążyliśmy w ich kierunku. Nikt nie wiedział na jaki film się udać. Naoki i Susumu oficjalnie już byli razem, ale Naoki dla uczczenia związku chciał iść do kina.
   -Może pójdziemy na...."Do końca razem"?
   -Ano....-jego chłopak zastanawiał się przez dłuższą chwilę.
   -Nie podoba ci się? W takim razie może "I że cię nie opuszczę"?
Oparłam głowę na ramieniu szkarłatnowłosej i uśmiechnęłam się od niechcenia.
   -A może zamiast tego pójdziemy się nawalić jak cywilizowani ludzie?-westchnęłam a szkarłatnowłosa poklepała mnie po głowie.
   -Jestem za-Kei, Brandon i Susumu wypowiedzieli w tej samej chwili.
Brązowowłosy wrócił do nas i rozdał wszystkim bilety. Mieliśmy jakieś piętnaście minut do seansu, więc poszliśmy po popcorn i cole. Kiedy mieliśmy już wszystko kupione czekaliśmy przed salą.
   -Jak będzie nudne to cię zabije...-zagroziłam Naokiemu.
Brązowowłosy uśmiechnął się do mnie promiennie.
   -W takim razie załóż się z kimś o coś. Wtedy nawet po seansie będzie wesoło.
Zaczęłam rozglądać się dookoła nie wiedząc co zrobić. W sumie to szliśmy na wyciskacz łez, więc byłoby wesoło zobaczyć zapłakanego Keia.
   -Kei! Zakładamy się! Jak zapłaczesz na filmie to będę mogła cię pięć razy uderzyć w twarz.
   -A jak przegrasz?-na twarzy zawitał mu zboczony uśmieszek.
   -Jak wrócimy do domu będę robiła co tylko chcesz.
Udawał, że się zastanawia i po chwili przytaknął. Uśmiechnęłam się szeroko i weszliśmy do środka.
Oczywiście już po paru minutach film mnie znudził. To było chyba najbardziej przesłodzone romansidło jakie kiedykolwiek miałam okazje obejrzeć. Siedziałam obok Keia i Ikaros. Dziewczyna już prawie zasypiała. Słyszałam głośny płacz Naokiego z drugiego końca sali. Ziewnęłam i znów popatrzyłam na szkarłatnowłosą, która tym razem już spała. Odwróciłam głowę w stronę czarnowłosego. Widziałam, jak łza kręci mu się w oku, ale wstrzymuje płacz. Oparłam podbródek o rękę i uśmiechnęłam się. W sumie to przez cały film patrzyłam tylko na niego. Pod koniec seansu on też wybuchł płaczem. Podałam mu chusteczkę, w którą wytarł łzy. Na sali rozbłysło światło a my wyszliśmy z pomieszczenia. Szybko podbiegłam do nadal zaspanej Ikaros i zaczęłam się śmiać.
   -To było takie wzruszające...-Naoki cały czas wył do ramienia Susumu.
   -Gdzie jest nasza zaryczana królewna?-uśmiechnęłam się słysząc jego cichy szloch.
Odwróciłam się w jego stronę i podbiegłam. Wycierał oczy chusteczką a kiedy mnie zobaczył przełknął głośno ślinę.
   -Moja nagrodaaaa...
Wszyscy podeszli do mnie i uśmiechali się do Keia.
Szybko go spoliczkowałam na co wszyscy zaczęli się śmiać.
   -Zostały mi jeszcze cztery 'szanse', więc zachowam je sobie na później-wypowiedziałam z triumfem i wszyscy podążyliśmy w stronę wyjścia.
Brązowowłosy, Susumu i Brandon szli na przedzie a tuż za nimi ja, Kei i szkarłatnowłosa.
Czułam się trochę dziwnie, ponieważ szliśmy w całkowitej ciszy. W końcu dotarliśmy pod bardzo ekskluzywny klub. Popatrzyłyśmy na siebie z Ikaros porozumiewawczo i zaczęłyśmy krzyczeć na chłopaków.
   -W takim razie idźcie się przebrać! Kei! U nas nie mamy ciuchów dla dziewczyn i z tego co myślę to do ciebie będzie bliżej-blondyn zaczął krzyczeć.
Zerknęłam na Keia, który im przytaknął. Ja i czarnowłosy poszliśmy do przodu.
   -I co teraz zrobimy!?-syknęłam po cichu.
   -Spokojnie. Nie z takich opresji wychodziłem.
Chłopak odwrócił się do nich i trzy razy zamrugał oczami a wszyscy, prócz niebieskookiej zemdleli.
   -Nic im nie będzie, prawda?-lekko wystraszona szkarłatnowłosa zakryła usta.
   -Zapomniałeś o Ikaros!
   -Jakby nie wiedziała! Ty weź Brandona i Ikaros a ja ich wezmę.
Szybko przenieśliśmy się przed zamek i wybudziliśmy ich.
Ja i szkarłatnowłosa szybko pobiegłyśmy do mojego pokoju. Dziewczyna otwarła szeroko usta, kiedy zobaczyła wystrój pomieszczenia. Szybko pobiegłam do garderoby i przyniosłam dwie podobne sukienki. Były rozkloszowane, tiulowe, różniły się tylko kolorami i tym, że ja miałam na ramiączkach a Ikaros bez. Szybko się w nie ubrałyśmy i zaczęłyśmy dobierać buty. Oczywiście ubrałyśmy szpilki pod kolor sukienki, tak samo jak torebki i opaski do włosów. Makijaż zrobiłyśmy sobie dosyć szybko i wyszłyśmy z pomieszczenia. Chłopcy stali na dole i patrzyli się na nas. Widziałam wzrok Keia błądzący po moim ciele przez co się lekko speszyłam. Ikaros podała mi torebkę i poprawiła sobie opaskę. Po chwili wzięła ją ode mnie i szturchnęła mnie, abym zeszła na dół pierwsza.
Przełknęłam głośno ślinę i uśmiechnęłam się do siebie.
   -Keeii!-zaczęłam krzyczeć zbiegając ze schodów, lecz zamiast rzucić mu się na szyje spoliczkowałam go.
Widziałam lekki zawód w jego oczach, ale nie zastanawiałam się nad tym.
   -Złamała mu nie tylko nos, ale też i serce.-podsumował Naoki i pocałował swojego chłopaka.
   -Zostały jeszcze trzy szanse.
Kei chwycił mnie za rękę i zaprowadził na drugi koniec pomieszczenia.
   -O co chodzi?
Miodowooki chwycił mnie za ramię i popatrzył mi w oczy.
Zarumieniłam się, kiedy przyparł mnie do ściany i zaczął jeździć palcami po moim policzku.
   -Założymy się o coś?
Przytaknęłam na co on zachichotał.
   -Jeszcze na tej imprezie mnie pocałujesz. Ja wygram, jesteś moja. Ty wygrasz, daje ci spokój. Okej?
Wróciliśmy do reszty i wyszliśmy z zamku.

***

Siedzieliśmy w sekcji VIP'ów patrząc na siebie.
Weszliśmy do klubu, ponieważ Susumu powiedział, że jego brat jest szefem. Na początku myśleliśmy, że to kłamstwo, ale parę minut później okazało się być to prawdą. Zaprowadzili nas do sekcji VIPów i tam siedzieliśmy. Jun, brat Susumu powiedział nam, że wszystko jest na koszt firmy, więc od razu Naokiemu zaświeciły się oczy. Oczywiście musiałam zauważyć, że Jun i Kei są do siebie podobni. Obydwoje mieli czarne włosy i miodowe oczy. Zaczęliśmy pić i po jakiejś godzinie opróżniliśmy cztery butelki alkoholu.
   -No to teraz czas na butelkę!-wykrzyczał Naoki uśmiechając się do nas.-Każda dobra impreza musi zawierać grę w butelkę. No co? Jun przynieś butelkę bo nie wytrzymam z nimi.
Czarnowłosy szybko poszedł do baru i przyniósł pustą butelkę. Oczywiście na początku Naoki chciał grać w całowaną butelkę, ale blondyn zaczął mu tłumaczyć, że jakby wypadło na niego i Keia to musiałby go pocałować. Jak dla mnie to nie było najlepsze połączenie, ale nie obrzydziło mnie to.
Naoki chwycił butelkę i zaczął kręcić. Wypadło na Juna, który wybrał pytanie. Zrobiło się niezręcznie, więc padło pytanie o jego ulubiony kolor. Kiedy butelką zaczął kręcić Jun wypadło na Naokiego.
   -Od kiedy mój brat cię pieprzy?-patrzyłam na niego ze zdziwieniem.
W tym samym czasie Kei i Brandon wypluli to co mieli w buzi.
   -Od kiedy brałem od niego korepetycje.
   -A dokładniej?-dociekał Jun.
   -Na jednej z naszych lekcji twój brat zaczął się do mnie dobierać.
   -Wcale, że nie!-zaprotestował Susumu-To ty się na mnie dziwnie patrzyłeś i robiłeś dziwne rzeczy.
   -Nie kompromituj się. Kto ci w to uwierzy rasowy pedofilu?-wycedził Naoki i kontynuował-Jak mówiłem zaczął się do mnie dobierać i po chwili wylądowaliśmy w łóżku. Tak to jakoś wyszło. Jak się obudziłem, szczerze, miałem trochę zamulony obraz, bo za trzeźwy nie byłem, Susumu też. Więc obudziłem się i spostrzegłem, że jestem w stroju Adama tak samo jak twój brat. Wyleciałem jak oparzony z pokoju i wszystko się tak jakoś dziwnie potoczyło. Gdyby nie interwencja Ikaros możliwe, że nie bylibyśmy teraz razem.
-Sprostuje, że się nie opierałeś.-poprawił starszy i wypił kieliszek trunku-Kręć już bo nudzisz rasowego pedofila!
Wszyscy zaczęli się śmiać z zaistniałej sytuacji. Naoki, czyli nasze słoneczko zaczęło kręcić butelką. Słoneczkiem zaczęto go nazywać od kiedy wyszliśmy z kina. Wypadło na Keia, przez co Susumu i Brandon wpadli w histeryczny śmiech.
   -Omo...co z wami? Przecież teraz będzie jeszcze ciekawiej.-brązowowłosy wyszczerzył się do swojej ofiary i zaczął ją katować wzrokiem.
   -Wyzwanie!-czarnowłosy krzyknął od razu i zobaczył na twarzy triumf właściciela butelki.
   -Masz pocałować Haruke. I to nie może być zwykłe cmoknięcie. Jesteśmy dorośli, co nie? Dłuższy, niż dwie minuty i dosyć namiętny.
Na te słowa oczy wyszły mi z orbit.
   -Co ty tu chcesz pornola nakręcić?!-oburzył się i popatrzył na mnie.-O ile jej to nie przeszkadza-wyszeptał w końcu i wszyscy wlepili we mnie swoje oczy.
   -Ano....przepraszam, nie mogę się zgodzić.-wyszeptałam nieśmiało.
   -Przecież jesteś jego narzeczoną. W pewnym sensie jesteś jego tak jakby własnością-powiedziała Ikaros i szturchnęła mnie.-Nie patrz tak na mnie. W naszym przypadku nie będzie to możliwe. To ty będziesz moją własnością. W pewien sposób to już jesteś-te słowa skierowała do Brandona.
   -Co? Ja twoją własnością? Żartujesz sobie ze mnie?
   -Nie-pokazała mu język a on objął ją w pasie.
   -No dobra to jeszcze raz spytam. Haruka zgadzasz się na ten pocałunek?
   -Nie.
   -No cóż...zasady są takie, że nie masz nic do powiedzenia. Kei czyń swoją powinność.
Nie zdążyłam zaprotestować a usta czarnowłosego spoczęły na moich. Tym razem nie protestowałam. Szybko przysunęłam się do niego i zacisnęłam swoje ręce na jego klatce piersiowej. Chciałam, aby ta chwila nigdy się nie skończyła. W końcu po paru minutach odsunęliśmy się od siebie. Wiedziałam, że przegrałam, ale mimo to byłam dosyć szczęśliwa.
   -Wasz czas to....no cztery wyśmienite minuty. Coś czuje, że będziemy mieli kolejną taką imprezę w najbliższym czasie.
   -W marzeniach-powiedziałam i poprawiłam sukienkę.
Gra toczyła się dalej. Coraz dziwniejsze pytania, coraz dziwniejsze zadania. Czasami wychodziliśmy potańczyć i wracaliśmy do stołu grać dalej.
Jun i jego dziewczyna opuścili już lokal a my zostaliśmy w początkowym gronie. Gra toczyła się dalej.
   -Omo...teraz nasze kochane skowroneczki. Uwielbiam tą grę-Na ustach Naokiego zawitał szeroki uśmiech.
   -Odwdzięczę ci się dziś za tego pedofila, ale robi się wesoło, więc masz jeszcze szanse na moją łaskę.
Wypadło na Brandona, który przetarł oczy i powiedział, że wybiera wyzwanie. Brązowowłosy oznajmił, że w jego przypadku całowania nie będzie. Szybko pobiegł do baru i przyniósł półlitrową butelkę wódki. Kiedy Brandon ją wypił zaliczył zgona. Zaczął bujać w obłokach i śmiać się sam do siebie. Ja i Ikaros wyszłyśmy parę minut później. Powiedziałyśmy im, że mają się zbierać, bo będziemy na nich czekały pod domem Naokiego i Susumu. Nie szłyśmy szybko. To był raczej taki powolny spacer.
   -I jak wam się układa?-Ikaros uśmiechnęła się od ucha do ucha.
   -Nam? Jestem z nim z przymusu. Raczej to ja powinnam się spytać jak ci się powodzi z Brandonem. Jak coś to mogę pociągnąć za parę sznurków.
   -Nie. Jest dobrze. Myślę, że jest kimś do końca życia.
   -W takim razie życzę wam powodzenia.
Czekałyśmy na nich godzinę jak nie więcej. Przyszli pijani w trupa nie wiedząc jak się nazywają. Odebrałam zwłoki o imieniu Kei i udałam się z nim tam, gdzie nikt nas nie widział. Chwyciłam go za ramię i pojawiliśmy się w moim pokoju zamkowym. Położyłam go na łóżko i podrapałam się po głowie. Nie miałam pojęcia co z nim zrobić. Westchnęłam głęboko i nachyliłam się nad nim co okazało się być błędem. Nie był aż tak pijany jak myślałam. Przyciągnął mnie do siebie i uśmiechnął się szeroko pokazując swoje białe zęby.
   -Jesteś moja...
Przełknęłam głośno ślinę i zrobiłam się cała czerwona na twarzy.
   -Jestem twoja...
Nie zdążyłam się zorientować, kiedy leżałam pod nim i byłam zasypywana pocałunkami przez niego. Uśmiechnęłam się lekko a w moim prawym oku pojawiła się łza.
   -Jestem twoja aż do jutra...
Czarnowłosy przerwał robienie mi malinek na szyi i popatrzył mi w oczy.
   -Co ty...
   -Uwolnię się...Nie będę zależna od ciebie.
   -Zamknij się...-wysyczał i połączył nasze usta w pocałunku.
Odsunęłam go od siebie i uśmiechnęłam się.
   -Muszę się zacząć przyzwyczajać. Oddałam ci już mój pierwszy pocałunek. Swoich uczuć nie mam zamiaru oddawać takiemu człowiekowi jak ty.
Miodowooki patrzył na mnie ze zdziwieniem. Nie wiedział co powiedzieć. Przegryzłam usta i zrobiłam się cała czerwona.
   -Co ty masz zamiar zrobić?-odezwał się przerywając ciszę jaka nastała w pomieszczeniu.
   -Wyprowadzam się.
Chwycił mnie za ramię i podniósł mój podbródek do góry. Próbowałam ukryć swoje uczucia, ale wiedziałam, że nie ważne co zrobię on i tak mnie rozszyfruje.
   -Wiesz, że cię nie puszczę. Nie pozwolę ci.
   -Nie oczekuje twojego pozwolenia.
Złapał mnie za ramie i zaprowadził do swojego pokoju zamykając za nami drzwi.
   -Co masz zamiar zrobić?-byłam lekko wystraszona.
   -Mam zamiar pokazać ci, że nieważne co zrobisz nie uwolnisz się ode mnie.

sobota, 7 marca 2015

Rozdział 16 "Tylko ten ostatni raz..."

No i piętnasty rozdział.
Chciałam ten rozdział zrobić jakiś dłuższy.....ale widzicie jak wyszedł xD
Zapraszam do czytania.
Moja dojebana rysowniczka właśnie jest chora, więc spóźnimy się trochę z portretami.
Wybaczcie nam....Zdrowiej [*] [*] [*]
~Yukino Kaki (dawno się nie podpisywałam.)

***

Stanęłam na przeciwko lustra w jego garderobie. 
Wielka malinka, którą miałam na szyi była znakiem rozpoznawczym Keia. Ubrania miałam już uszykowane w jego garderobie. Szybko się w nie przebrałam. Peruka i soczewki też były zostawione specjalnie dla mnie. Nałożyłam na siebie przebranie i jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie. Szczerze to nie lubiłam już tego przebrania. Uważałam, że lepiej byłoby iść do szkoły bez niego, ale co powiedzieliby inni? Oszustka, wariatka....Nie chciałam słyszeć czegoś takiego. Poszłam do salonu i popatrzyłam na stół. Leżało tam wiele nieuporządkowanych dokumentów. Wzięłam do ręki teczkę i chowałam do niej wszystkie kartki. Ostatnią z ciekawości wzięłam do ręki, ale nie mogłam się doczytać. Było napisane w zupełnie nieznanym mi języku. W końcu zamknęłam teczkę i wzięłam torbę leżącą przy łóżku. Kei pomyślał o wszystkim. Zamknęłam oczy i za pomocą swojej sztuczki znalazłam się w toalecie szkolnej. Wyszłam z niej o mało nie spóźniając się na zajęcia.
   -W takim razie jak już wszyscy jesteście to możemy zaczynać...-wesoły Akari patrzył to na mnie, to na czarnowłosego.
Bawiłam się długopisem czekając na SMSa od Akiry. Telefon, który miałam włożony do piórnika zaczął wibrować. Szybko odblokowałam go i przeczytałam wiadomość. Co prawda nie była od Akiry, ale i tak bardzo mnie ucieszyła.

~Noga cię nie boli?
Wszystko z tobą w porządku?~

~Nie...
Nie wnikam skąd masz mój numer, ale jest dobrze.
Dzięki za przenocowanie...~

~Nie ma za co.
Posłuchaj co Akari ma do powiedzenia.
Wydaje mi się, że będziesz zadowolona...~

Zerknęłam na niego i zamrugałam parę razy oczami.
   -Dobra wiadomość jest taka, że nie macie dzisiaj ze mną matematyki i proszę nie pytać dlaczego. Mamy od dzisiaj także nowego przewodniczącego klasy. Kei został przewodniczącym szkoły, więc zgodnie z zasadą naszej placówki nie może mieć na głowie też naszej klasy. Nową przewodniczącą zostaje Haruka, gratuluje. Co jeszcze....Mam coraz więcej zgłoszeń, że używacie telefonów na lekcjach. Nie dziwie wam się. Jakbym miał angielski z tą starą jędzą to bym się powiesił. Co by tu wam jeszcze...Za miesiąc nie powinno być mundurków. Tak...cieszcie się. Ostatniej lekcji też nie macie, więc możecie iść do domu. Jutro....-nie dokończył, ponieważ wysoka, brązowowłosa kobieta weszła do pomieszczenia.-Co ty tu robisz?
Sari była ubrana w czerwoną, krótką sukienkę z tiulu. Na nogach miała czerwone szpilki a na szyi lśniła jej diamentowa kolia. W ręce trzymała czerwoną torebkę z cekinami.
   -Nie mamy czasem randki? Obiecałeś...-wydęła usta w grymasie.
Nie zachowywała się tak jak w zamku. Była bardziej...normalna? Można powiedzieć, że po prostu była trzeźwa. Cała klasa zaczęła gwizdać a ja i czarnowłosy wpatrywaliśmy się w nich ze zdziwieniem. Akari podszedł do niej i chciał poklepać ją po głowie, ale ta się szybko odsunęła i podeszła do Keia.
   -Ty, idiota! Przez ciebie nie  dokończyliśmy gry w butelkę. Ja i Haruka tak świetnie się bawiłyśmy!
Wszyscy odwrócili się w moją stronę. Przełknęłam głośno ślinę.
   -To ona wszystko zepsuła. W ogóle nie chciałem z wami grać!
   -No wypraszam to sobie!-wykrzyczałam i wstałam.-A ja nie chciałam z tobą grać. Wiesz, że to było dla mnie nie komfortowe?
   -Yhym...na pewno.
Szybko podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy.
   -Wysil się-wyszeptałam na co on przytaknął.-Za mało wczoraj się biliśmy!?-przeszłam w krzyk.
   -Nie skomentuje tego...Ogólnie to jaka dziewczyna boi się pająków...-puścił mi oczko na co zacisnęłam mu ręce na szyi.
   -Cicho bądź! Przypominam przez kogo mam opatrunek na nodze!-nasza kłótnia powoli przeradzała się w prawdziwą.
   -A ja przypominam kto mi wleciał krzykiem do pokoju i...-zakryłam mu usta ręką i kopnęłam w nogę.
   -Cicho bądź! Naprawdę jesteś okropny!
   -Obydwoje się uciszcie!-Sari wytrącona z równowagi znów zmieniła się nie do poznania.-Ciebie to jeszcze rozumiem, ale tego idiotę to już nie. Przypominam, że jestem twoją ciotką Kei i masz się mnie słuchać!-czarnowłosy przytaknął a Akari chwycił kobietę za ramie.
   -Obydwoje zostajecie po lekcjach. Ty też...-powiedział z groźną miną do kobiety.
   -Rola złego nauczyciela ci pasuje. Jesteś wtedy taki męski...-wyszeptała całując go w policzek.
Wszyscy wyszli z pomieszczenia. Zostaliśmy tylko we czwórkę.
   -Sari...-wymruczałam naraz z czarnowłosym.
   -No co? Chcę już na randkę...-chwyciła nauczyciela za rękę i wybiegła z pomieszczenia.
Zostaliśmy tylko we dwoje. Chłopak wyjął z torby plik kartek i podał mi je.
   -Twoje dzisiejsze zadanie przed zebraniem. Powodzenia.-wyszeptał i wyszedł z pomieszczenia.
Patrzyłam na dokumenty, które były już w połowie wypełnione. Uśmiechnęłam się i szybko schowałam je do torby. Lekcje ciągnęły mi się niemiłosiernie. Najchętniej to wyszłabym z klasy, ale wiedziałam, że jeżeli to zrobię to zadzwonią do matki. W końcu wyciągnęłam papiery i zaczęłam powoli je wypełniać. Uporałam się z nimi w parę minut. Oczywiście Akira cały czas mówiła tylko o tym, że spotkałam się z Keiem i jej ze sobą nie wzięłam. Ogólnie to miała pretensje do wszystkiego co związane było ze mną i z nim. W końcu nadszedł upragniony koniec i wszyscy z wyjątkiem mnie udali się do domów. Siedziałam w ławce i układałam papiery. Miodowooki wyszedł jako pierwszy. W końcu udałam się pod pokój przewodniczących. Byłam zdenerwowana, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Głowa zaczęłam mnie swędzieć, ale nie mogłam zdjąć peruki. W końcu włożyłam rękę pod nią i zaczęłam się drapać. Usłyszałam kroki i cichy, kobiecy śmiech, więc szybko poprawiłam sztuczne włosy i uśmiechnęłam się promiennie.
   -A ty nie wchodzisz?-usłyszałam głos dobrze mi znany.
Odwróciłam się i zobaczyłam Keia stojącego z Eve. Otworzyłam szeroko oczy i przełknęłam głośno ślinę.
   -E...e...Eve! Co ty tu robisz?
Widać, że brązowowłosa była lekko speszona. Podeszłam do niej i chwyciłam ją za rękę. Nie miała bransoletki. Czarnowłosy chwycił mój nadgarstek i odepchnął mnie.
   -Powaliło cię!? Soonbi wejdźmy.-powiedział i otworzył przed dziewczyną drzwi.
Dziewczyna weszła a on popatrzył na mnie.
   -Popraw perukę.-poszedł w jej ślady.
Poprawiłam sobie włosy i weszłam razem z nimi. Był tam mały korytarzyk, który prowadził do wielkich drzwi. Kobieta pchnęła je lekko. Otwarły się na oścież. Ujrzeliśmy duże pomieszczenie. Na końcu pokoju stało złotobrązowe biurko a na środku pokoju tego samego koloru wielki stół. W okół niego ustawione było dwanaście krzeseł. Zagwizdałam cicho i weszłam do środka. Już po pierwszym kroku coś było nie tak, ponieważ dziewczyna zatrzymała się i pokazała, abyśmy byli cicho. Szybko pobiegła i otworzyła drzwi znajdujące się po lewej stronie. Ruszyliśmy jej śladem. Stała z otwartą buzią i ściskała klamkę.
   -Idio...idio...Idioci! Wszyscy do mnie w tej chwili!
Wiedzieliśmy co ją wnerwiło. Dziewięciu mężczyzn siedziało na kanapie i grało w gry. W okół nich walało się pełno śmieci. Pokój był w opłakanym stanie. Kiedy nas zobaczyli szybko przerwali grę i stanęli w szeregu przed nami. Tylko jeden chłopak z słuchawkami na uszach nie usłyszał. Mężczyzna w fioletowych włosach walnął go w ramie na co ten się odwrócił.
   -Właśnie pobijam rekord idioto! Jak przyjdzie ta suk...ymm...Już pani przewodnicząca....-kiedy nas zobaczył szybko dołączył do pozostałych.
   -Czy wam naprawdę padło na głowę! Polecenie ogarnąć w pokoju jest dla was niezrozumiałe!? Czy wy naprawdę musicie być tacy...
   -Soonbi....-zaczął jeden z nich.
Spojrzała na niego piorunującym spojrzeniem.
   -Panienko Park Soon-bi....Posprzątamy tu. Daj nam pięć minut.
   -Zebranie...Po nim ogarniecie to wszystko.
Poszliśmy do pokoju obok i usiedliśmy przy wielkim stole. Przedstawiono mnie i powiedziano, że Kei będzie przewodniczącym. Wszyscy zaczęli się cieszyć, ale brązowowłosa uciszyła ich jednym machnięciem ręki. Reszta zebrania przebiegła dość sprawnie i chłopcy nawet po sobie posprzątali. Na końcu mój pechowy los sprawił, że ja i Kei zostaliśmy sami. Na trzask drzwi oznajmiający, że obecna wiceprzewodnicząca wychodzi, serce zaczęło mi mocniej bić. Chłopak podszedł do mnie. Nie wiedziałam co zrobić. Chwycił papiery leżące obok mnie i wyszedł. Nie wiem dlaczego, ale poczułam ukłucie w sercu, które było bardzo bolesne. Szybko zabrałam torbę i wyszłam za nim. Szliśmy oddaleni od siebie o metr. Nie wiedziałam czy coś powiedzieć. W końcu chłopak zniknął a ja razem z nim. Pojawiliśmy się przed wejściem do zamku. Straż otworzyła nam drzwi i weszliśmy do środka. Po całym salonie latały służące niosąc najrozmaitsze potrawy do jadalni. Po niecałej sekundzie podbiegła do nas Irina i kazała nam iść do swoich pokoi. Zrobiliśmy jak kazała. Czekało na mnie grono służących. Przebrały mnie w krótką, czarną sukienkę z baskinką. Pod kolor nałożyły na mnie szpilki i marynarkę z rękawami z koronki. Kobiety posadziły mnie przed toaletką w garderobie i zaczęły robić mi makijaż i fryzurę. Kiedy byłam gotowa wyszłyśmy z pokoju i udałyśmy się do jadalni. Zatrzymałyśmy się przed drzwiami i zaczekałyśmy na Keia. Przyszedł po paru minutach. Był bardzo wnerwiony. Widać było, że nie chciał się teraz widzieć z innymi ludźmi. Kiedy drzwi się otworzyły weszliśmy do środka. Ujrzeliśmy tam Sari, Akariego, Irine, Hitaro i dwie starsze osoby. Zerknęłam na chłopaka stojącego obok mnie. Stał nieruchomo nie wiedząc co powiedzieć. Wszyscy byli uroczyście ubrani. Szturchnęłam czarnowłosego w ramie na co odzyskał mowę.
   -Co wy tu robicie?
   -Nie cieszysz się?- powiedziała kobieta wstając i podchodząc do nas.
   -Jasne, że się cieszę. Po prostu nie powiadomiliście...
Stałam na baczność i wpatrywałam się w kobietę.
   -Haruka...przywitaj się z babcią i z dziadkiem.
Patrzyłam na niego ze zdziwieniem. Nie wiedziałam co powiedzieć.
   -Od razu. Może im nawet powiem, że....-zakrył mi usta i przytulił do siebie.
   -Jest dzisiaj nie w humorze. Proszę wybaczcie jej.
Usiedliśmy do stołu. Przeprosiłam za swoje wcześniejsze zachowanie. Zaczęliśmy jeść. Byłam lekko zdenerwowana, ponieważ przez cały czas siedziałam obok Keia. Panowała grobowa cisza, którą przerwał głos starszego mężczyzny.
   -Jak często jecie takie obiady?-to były jego pierwsze słowa wypowiedziane od chwili mojego wejścia.
   -Jeszcze nie jedliśmy wspólnego posiłku od kiedy Haruka się u nas pojawiła.-wyszeptała lekko zaczerwieniona białowłosa.
Panowała niezręczna atmosfera. Nie wiedziałam co mam zrobić. Waliłam się pięścią w kolano, aby wydobyć z siebie choć jedno słowo.
   -Co ty robisz?
   -Nic...-odpowiedziałam na co czarnowłosy ucichł.
Hitaro patrzył się na swoich rodziców i co chwila potakiwał.
   -Kiedy doczekamy się prawnuków?-następne pytanie, które padło z jego ust wprawiło mnie w zakłopotanie.
Automatycznie zrobiłam się cała na twarzy. Kei też był tym pytaniem trochę zażenowany.
   -Przestań ich wypytywać o takie rzeczy. Widzisz, że są zawstydzeni. Szczególnie Haruka.-babcia stanęła w naszej obronie.
Wstałam i powiedziałam, że głowa mnie boli. Służące natychmiastowo zaprowadziły mnie do mojego pokoju i dały tabletki przeciwbólowe. Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam się nim bawić. Po chwili do pokoju weszła Irina i kazała mi iść do sali tronowej. Zrobiłam jak kazała.
   -Jeżeli będą pytać dlaczego tu przybyłaś to powiedz, że zrobiłaś to z własnej woli. Musisz kłamać. Powiedz też, że kochasz Keia, ale jeszcze nie jesteście gotowi na dzieci. Mów jak najbardziej przekonująco.-powiedziała, kiedy stałyśmy przed wejściem do pomieszczenia.
Przytaknęłam i otworzyłam drzwi. W środku stali dziadkowie Keia oraz Sari. Przełknęłam głośno ślinę i podeszłam do nich.
   -Yoshiyuki....-wyszeptała starsza pani.
Sari, która stała za nimi sygnalizowała, że mam uciekać jak najszybciej. Stałam tam jak wryta i patrzyłam na Yoshiyukiego.
   -Ile chcesz?-podniosłam brew do góry.-Ile chcesz pieniędzy za to, żeby od niego odejść? Robisz to tylko dla pieniędzy, prawda? Może miałaś jakieś życzenie, które mój beznadziejny syn spełnił? Czego chcesz, aby od niego odejść. Mamy dla niego wspaniałą narzeczoną. Niedawno się rozstali, ale niedługo i  tak do siebie wrócą. Nie przeciągając...Co chcesz?
Stałam tam i bezwładnie mrugałam oczami. Nie umiałam im odpowiedzieć. Była to idealna szansa, aby uwolnić się od Keia, ale nie umiałam. Zamknęłam oczy i odwróciłam się.
   -Przykro mi, że widzą mnie państwo w ten sposób-wyszeptałam i wyszłam z pomieszczenia.
Od razu skierowałam się do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na podłodze. Mimowolnie uroniłam łzę, ale szybko ją starłam. W końcu wstałam i poszłam się wykąpać. Naprawdę wnerwiło mnie to, że dziadkowie Keia mnie nie lubili. W sumie to bardziej Yoshiyuki, bo babcia chyba mnie polubiła. Wyszłam z kąpieli. Kiedy byłam ubrana w normalniejsze rzeczy do mojego pokoju wtargnął Kei. Szybko zamknął drzwi i rzucił się na moje łóżko. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, ale nie przestawałam wycierać nadal mokrych włosów białym ręcznikiem.
   -Jak ty żeś to zrobiła? Jeszcze nigdy nie widziałem dziadka tak bardzo wnerwionego. Gratulacje. Już wyjechali.
Patrzyłam na niego zdziwiona, ale on się tylko uśmiechał.
   -Ja chciałabym ci się coś zapytać...-nie dokończyłam, ponieważ usłyszałam dzwonek telefonu Keia.
Czarnowłosy odebrał i uśmiechnął się promiennie.
   -Soonbi? Jasne, że nie przeszkadzasz! Możesz mówić, wcale nie jestem zajęty.
Nie jestem smutna....
Chodził po całym pokoju i co chwila się śmiał.
Wcale nie czuje się zignorowana...
   -...mogę się od ciebie uwolnić?...-wyszeptałam.
Chłopak na chwilę spojrzał na mnie, ale po sekundzie wrócił do rozmowy. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Popatrzyłam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się.

~Kenta, dobrze, że dzwonisz.
Chciałam właśnie zrobić to samo.~

~Zobaczymy się w któryś dzień?
Ostatnio bardzo dużo pracowałem i nie miałem czasu,
aby zadzwonić. Ojciec cię pozdrawia i pyta dlaczego
nie byłaś z nimi na lotnisku.~

Nie odpowiedziałam, ponieważ czarnowłosy chłopak wyrwał mi urządzenie i przerwał połączenie. Patrzyłam na niego zezłoszczona. W końcu zaczęłam wyrywać mu aparat z ręki z ręki. Nie udało mi się. Zaczął szperać w moim telefonie. Po paru minutach mi go oddał. Był wnerwiony.
   -Co zrobiłeś z moim telefonem? Gdzie są wszystkie kontakty?
   -Nie masz prawa kontaktować się z żadnym mężczyzną, prócz mnie.
   -Teraz ustalasz mi prawa? Odkręć to! Muszę zadzwonić do Kenty!
Patrzył na mnie spode łba, aż w końcu chwycił mnie za nadgarstek i wyprowadził z pokoju. Prowadził mnie przez parę minut, aż dotarliśmy do ogrodu Ade. Popchnął mnie na huśtawkę. Patrzył na mnie bardzo dziwnie. Zaczynałam się go bać.
   -O co ci chodzi? Dlaczego to niby nie mogę rozmawiać z innymi mężczyznami? Jesteś zazdrosny?
   -Ja? Pewnie, wmawiaj to sobie. Po prostu dopóki mi się nie znudzisz będziesz tańczyła tak jak ci zagram.-chwycił moje ramie i ścisnął je tak mocno, że zaczęłam płakać z bólu.
Odepchnęłam go od siebie i chwyciłam się za miejsce, które sekundę wcześniej zajmowała jego ręka.
   -Co ci odwaliło? To boli debilu! Odejdź! Zniknij! Może ja też powinnam zacząć dawać ci takie kary za rozmawianie z Soonbi!? Myślisz, że jestem twoją zabawką? Mylisz się. Ja też mam siłę, żeby stąd odejść.
Po sekundzie w okół mnie zrobiło się całkiem ciemno. Przetarłam oczy, ale nadal ciemność nie ustąpiła. Zaczęłam się kręcić w okół własnej osi nie wiedząc co zrobić. Nagle w okół mnie pojawiły się lustra tworząc drogę. Szłam wzdłuż niej nie wiedząc co zrobić. To było bardzo dziwne. W lustrach nie było widać mojego odbicia. W końcu dotarłam do końca ścieżki zakończonej rozwidleniem. Patrzyłam na wejścia nie wiedząc co zrobić. W końcu zamiast wejść pojawiły się dwa wielkie lustra.
   -Wybierz.-usłyszałam głos dochodzący znikąd.
Patrzyłam się na lustra. W końcu na jednym z nich pojawił się wizerunek Keia. Zerknęłam na drugie, gdzie widniała podobizna Akiry. Patrzyłam się na lustra nie wiedząc co zrobić.
   -Co się...-wyszeptałam, kiedy ujrzałam swoje odbicie w lustrach dookoła.
Miałam na sobie długą, białą suknie. Na głowie lśniła mi korona a obok mnie stał Kei. Odwróciłam się w lewo i widziałam siebie bez korony, w normalnych rzeczach, a obok mnie stała Akira.
   -Zbij lustro w którym nie chcesz istnieć.-znów ten wnerwiający głos.
W mojej ręce pojawił się miecz. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem, ale po chwili zaczęłam się śmiać rzucając go na ziemię.
   -To dość słaba iluzja, którą łatwo mi pokonać. Akira nie istnieje tu, gdzie teraz jestem. Kei też nie jest prawdziwy...-wyszeptałam i zacisnęłam ręce w pięść.
Zaczęłam po kolei zbijać lustra zostawiając te z podobiznami złotowłosej i miodowookiego.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i podniosłam miecz.
   -A co jeśli nie chcę żyć w obydwu lustrach?-wbiłam sobie w brzuch miecz i uśmiechnęłam się sama do siebie.
Otworzyłam oczy parę sekund później. Stałam w sali tronowej a przed sobą widziałam Irinę, Hitaro, Keia, Sari i dziadków. Wpatrywali się we mnie z ciekawością. Złapałam się za rękę i syknęłam. Zdałam sobie sprawę z tego, że w ręce miałam powbijane kawałki szkła. Irina podbiegła do mnie i otwarła mi dłoń.
   -Nie ma...-wyszeptała.
W tej samej chwili upadłam na ziemię i zaczęłam zwijać się z bólu. Nie wiem dlaczego, ale czułam, jakby jakaś niewidzialna siła przeszywała moje ciało na wylot. Krzyk i błaganie o pomoc było jedynym co mogłam zrobić. Dziadkowie usiedli przy mnie a Irina pobiegła po pomoc. Wszyscy patrzeli na mnie przerażeni. Nagle wszystko w okół mnie było zamazane. Po chwili nie słyszałam ani nie widziałam nic, ale nie straciłam przytomności. Cały czas czułam dotyk na moim ciele. Był bardzo delikatny. Parę sekund później poczułam, jak ktoś mnie podnosi. Co prawda nie widziałam tej osoby, ale mogłam ją rozpoznać. Posadził mnie na łóżku i poklepał po głowie. Wiedziałam, że odszedł trochę dalej. Uczucie bólu zaczęło się zmniejszać. Postawiłam jedną stopę na ziemi, a po chwili w ślad za nią poszła druga. Wstałam lekko się chwiejąc. Szłam po omacku. Najpierw wpadłam na szafkę nocną a po chwili walnęłam nogą w kanapę. Bolało o wiele bardziej niż normalnie. Poczułam dotyk osoby stojącej obok mnie. Momentalnie przytuliłam się do jego klatki piersiowej.
   -Ja...Nic nie widzę. Nic nie słyszę...
Poczułam, jak przejeżdża opuszkami palców po moim policzku. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Kiedy już w nim leżałam nakrył mnie kołdrą po sam nos. Nie wiem dlaczego, ale automatycznie zrobiłam się cała czerwona. Westchnęłam głęboko, kiedy poczułam coś zimnego na moich powiekach. Po chwili zasnęłam.

***

Obudziłam się i przetarłam oczy.
Byłam naprawdę zaspana. Zerknęłam na zegarek...ja widziałam. Zaczęłam mrugać oczami z niedowierzaniem. Słyszałam już o wiele lepiej. Szybko stanęłam na nogach i zaczęłam skakać jak szalona. Byłam szczęśliwa z tego, że wszystko wróciło do normy. Usłyszałam skrzypienie drzwi, więc szybo odwróciłam głowę za siebie. Ujrzałam czarnowłosego chłopaka stojącego w drzwiach. Trzymał miskę z wodą i uśmiechał się promiennie.
   -Jeszcze parę godzin temu zwijałaś się z bólu a teraz skaczesz z radości.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko i usiadłam na łóżko. Podszedł do mnie szybko i położył miskę na półce nocnej. Usiadł obok mnie i zaczął bawić się telefonem. Patrzyłam na niego zdziwiona nie wiedząc co powiedzieć. Po paru minutach usłyszeliśmy jak drzwi otwierają się na oścież a do pokoju wchodzi paręnaście służących.
   -Czy panienka się już lepiej czuje?-jedna z nich nieśmiało się do mnie odezwała.
   -Tak. Mam nadzieje, że się o mnie nie martwiłyście.-posłałam im mój najmilszy uśmiech.
Kobiety odetchnęły z ulgą. Pokojówka, która dopiero teraz weszła do pokoju wiozła ze sobą wózek inwalidzki. Patrzyłam na nią ze zdziwieniem, kiedy ukłoniła się i rozkazała, aby służba przeniosła mnie na wózek. Patrzyłam na nie ze zdziwieniem nie wiedząc co powiedzieć.
   -Ale ja naprawdę...-nie dokończyłam, ponieważ powiedziały, że tego zażyczył sobie Yoshiyuki.
Usiadłam na wózek i czekałam, aż ktoś chwyci za rączki. Wszystkie pokojówki patrzyły na Keia, ale on tylko westchnął wskazał, aby jedna z nich to zrobiła. W końcu najmłodsza z nich chwyciła za rączki i ruszyliśmy. Zawiozły mnie do sali tronowej. Byłam trochę, a nawet bardzo zdenerwowana. Stanie przed Yoshiyukim było bardzo stresujące. Staniem to bym nawet tego nie nazwała. Kiedy wjechałam do sali on tylko przesłał mi przelotne spojrzenie a teraz stał i patrzył się na pokojówki, które opuszczały pomieszczenie. Gdy byliśmy sami chwycił mnie za rękę i kazał wstać. Czułam się trochę dziwnie, kiedy szliśmy za rękę. Kazał mi usiąść na tron i popatrzeć w dal. Zrobiłam jak kazał. Patrzyłam przed siebie i mimowolnie się uśmiechałam. Mężczyzna zajął siedzenie obok i poklepał mnie po głowie.
   -I jak się czujesz?-wyszeptał po chwili.
   -Czuje się jakoś dziwnie odprężona. Tak, jakby to było moje miejsce na świecie. To bardzo dziwne.
Podstarzały pan zaczął się śmiać i znów jego ręka spoczęła na mojej głowie.
   -Myślałam, że mnie pan nie lubi...-wyszeptałam po chwili.
   -Jak mniemam nie powiedzieli ci. Mogłem się tego spodziewać po moim wnuku. Od czasu, kiedy nakrzyczałem na ciebie w tym pokoju, po twoim wyjściu, wszystko było iluzją. Miałaś zmierzyć się ze swoim największym lękiem. Nie wiemy dlaczego, ale coś poszło nie tak i wróciłaś tu zwijając się z bólu. Powinnaś wrócić tu ze znakiem na dłoni. Oznacza on, że jesteś jedną z nas i masz swoją specjalizację, Irina też przechodziła te testy. Dzięki temu dowiedziała się czym będzie się zajmować. Jest specjalistką od iluzji i znikania przedmiotów. Z tego co wiem to tobie też już się zdarzyło tego użyć, ale Irina przejęła nad tym kontrole.
   -W takim razie gdzie jest mój znak?
   -Nie masz go. Zdziwiło to nas wszystkich. Musiało się tam stać coś, czego nie przewidział system. Zrobiłaś tam coś dziwnego?
   -Ano...Zbiłam wszystkie lustra i wbiłam sobie miecz w brzuch...
Yoshiyuki patrzył na mnie ze zdziwieniem i mrugał oczami. W końcu wstał i przyniósł mi małe pudełko. Zamrugałam parę razy oczami, ale po chwili je otwarłam. W pudełku leżała bardzo droga i stara biżuteria. Była bardzo piękna. Wysadzana diamentami kolia oraz do kompletu kolczyki i pierścionek. Uśmiechnęłam się do niego, kiedy założył mi kolie na szyje. Szybko ubrałam kolczyki, ale pierścionka nie pozwolił mi założyć. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem, kiedy zawołał wszystkich ludzi stojących za drzwiami. Wszyscy mieszkańcy zamku weszli do pomieszczenia i patrzyli się na mnie. Byłam trochę speszona. Dziadek zawołał Keia, aby podszedł do nas. Patrzyłam na nich ze zdziwieniem. Yoshiyuki podał mu pierścionek i rozkazał, aby do mnie podszedł. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem, kiedy klękał przede mną i wręczał mi pierścionek. Widziałam po jego minie, że nie chciał tego robić. Szybko założył mi pierścionek na palec i chciał odejść, ale Irina mu na to nie pozwoliła.
   -I to miały być oświadczyny!?
   -Czego się czepiasz?-spytał i wsadził ręce do kieszeni spodni.
   -No zrób coś romantycznego!
Służba wyszła z pomieszczenia a w pomieszczeniu zostało tylko Lost Devils, Irina, Hitaro, dziadkowie, Sari i Akari. Czarnowłosy poluźnił krawat i podszedł do mnie. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem, kiedy nachylił się nade mną i wpił się w moje usta. Pocałunek trwał nawet nie całe trzy sekundy. Szybko się ode mnie oderwał i uśmiechnął się szeroko do białowłosej.
   -Zadowolona?-uśmiechnął się do niej szyderczo.
Kobieta westchnęła głęboko i wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
W ślad za nią podążyła cała reszta, aż w końcu tylko ja i Kei zostaliśmy sami. Dotknęłam dwoma palcami lewej ręki swoje usta i spojrzałam na chłopaka. Miodowooki odwrócił się w moją stronę i zaczął się dziwnie na mnie patrzeć. Szybko odwróciłam głowę w drugą stronę, ale mój wzrok cały czas wędrował na niego. W końcu stanął nade mną i skierował moją głowę tak, że patrzyłam wprost w jego oczy.
   -I znowu to robię...-wyszeptał nachylając się do mojego ucha.
   -Co znowu robisz?
   -Tracę nad sobą kontrolę.-chwycił mnie za rękę i wyprowadził z pomieszczenia.
Szliśmy przez cały korytarz w absolutnej ciszy, aż w końcu wepchnął mnie do swojego pokoju. Zakluczył za sobą drzwi i zbliżył się do mnie bardzo szybko. Staliśmy na środku pokoju. Patrzył się wprost w moje oczy, choć wiedział dobrze, że tego nie lubię.
   -I co teraz zrobisz?-wyszeptałam cicho do jego ucha i odepchnęłam go od siebie.
Znów znalazł się blisko mnie i pchnął mnie na łóżko. Pochylił się nade mną i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Chciałam go od siebie odsunąć, ale nie umiałam, nie miałam siły. W końcu połączył nasze usta w namiętnym, długim pocałunku. Automatycznie zaczęłam oddawać pieszczotę. Nasz pocałunek z każdą chwilą coraz bardziej się pogłębiał.
To już tylko ten ostatni raz....Ostatni raz zanim odejdę...
W końcu odzyskałam rozsądek i odsunęłam go od siebie. Patrzył na mnie zdziwiony, lekko skołowany.
   -My nie możemy.-wyszeptałam a on tylko uśmiechnął się szeroko i zaczął chichotać.
Zaczął całować mnie po szyi, raz po raz zostawiając na niej malinki. Kiedy przestał wydałam z siebie pomruk niezadowolenia.
   -Cały czas myślisz, że nie możemy.-wyszeptał przygryzając mi płatek ucha.
Zamknęłam oczy i położyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej. Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Wstał i podał mi rękę. Popatrzyłam na niego zdziwiona i chwyciłam jego dłoń. Wstałam i automatycznie zrobiłam się cała czerwona. Czarnowłosy zaczął się śmiać a ja w odwecie walnęłam go z całej siły w ramie i skierowałam się w stronę drzwi.
   -H..Haruka...-usłyszałam jego głos, kiedy już naciskałam klamkę.
   -Coś nie tak?
   -To nic takiego, ale twój kark...
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem i szybko pobiegłam do jego garderoby. Stanęłam na przeciw wielkiego lustra i obejrzałam się w nim. Spod mojej bluzki emitowało niebieskie światło. Popatrzyłam na niego zdziwiona, kiedy ten odchylił mi bluzkę i spojrzał na rzecz, która je emitowała. Patrzył na mnie lekko przerażony i natychmiast wyszedł z pomieszczenia.