Jakoś to opowiadanie szybko mi idzie.
Dziękuje wam bardzo za komentarze. Jesteście kochani ♥
~YukinoKaki
***
Otworzyłam drzwi a kluczyki rzuciłam na stolik. Paroma zwinnymi ruchami ściągnęłam z siebie
kurtkę i buty. Chłopak cały czas stał obok mnie uśmiechając się promiennie.
-To tu mieszkasz...-wyszeptał zachwycony.Przytaknęłam i szybko zaprowadziłam go do salonu.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że potrzebujesz gdzieś zamieszkać?
-Może dlatego, że nie mieszkam sama...
Kenta podniósł jedną brew do góry a ja szybko wyszłam z pomieszczenia.
Poszłam do pokoju Shina i szybko zamknęłam za sobą drzwi. Blondyn ściągnął słuchawki i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Mogę mieć do ciebie jedną, malutką prośbę?
Po minucie wróciłam do Kenty, który otworzył szeroko usta.
-Wiesz, nie myślałem, że będziesz trzymała coś takiego w domu...
Widać było, że blondyn był wnerwiony przez uwagę bruneta. Warknął na niego na co pogłaskałam go po głowie. Zamruczał i lekko podniósł głowę.
-Jeszcze raz tak powiesz a cię ugryzie. Nie wnerwiaj Shina.
-Wiesz...Zrozumiałbym, gdyby był psem, ale wiesz, tygrys w domu to trochę dziwne-Shin znowu warknął na co walnęłam go w głowę.
***
-To ja już będę szedł...-chłopak przytulił mnie na pożegnanie i szybko wyszedł z pomieszczenia.
Wróciłam do salonu, usiadłam na kanapę i chwyciłam się za głowę.-Musiałeś go ugryźć w nogę?
Zwierze spojrzało na mnie i polizało się po łapie.
-Ledwie go drasnąłem-wyszeptał i wyszedł z pokoju.
Otworzyłam laptopa i zaczęłam szukać ofert pracy. Musiałam zacząć zarabiać, ponieważ nie mieszkałam już w zamku i nie chciałam, aby Irina łożyła na moje utrzymanie. W internecie nie mogłam znaleźć żadnej dobrej oferty. Wszystkie ogłoszenia jakie znalazłam były w godzinach porannych a ja musiałam chodzić do szkoły. W końcu zdenerwowałam się i wyłączyłam laptopa. Trzy godziny szukania poszły na marne. Chwyciłam za podręcznik i zaczęłam wkuwać matematykę. Jakoś inne przedmioty po mnie spływały, ale matematyka była moją piętą achillesa. Po chwili Shin przyszedł do pomieszczenia w swoim ludzkim wcieleniu i podał mi herbatę. Wzięłam od niego kubek i zamknęłam książkę.
-Nic nie rozumiem...
Czarnooki spojrzał na podręcznik i uśmiechnął się promiennie.
-Matma...Jestem dobry z tego przedmiotu. Mogę ci pomóc.
Na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech, zaczęłam kiwać głową na co chłopak zaczął się śmiać.
-Ratujesz mi życie...
I tak oto spędziłam całą noc. Obudziłam się z twarzą w podręcznikach. Poszłam do kuchni, gdzie czekał na mnie blondyn. Wskazał ręką, abym usiadła. Zrobiłam tak jak chciał.
-I jak rozumiesz?
-Coś rozumiem-powiedziałam z buzią pełną jedzenia.
Kiedy skończyłam jeść poszłam się uszykować do szkoły a godzinę później siedziałam już w ławce czekając na zajęcia. Keia na szczęście nie było w szkole. Bardzo cieszyłam się z tego powodu. Nie chciałam się z nim widzieć. Po chwili Akari wszedł do klasy i zajęcia się zaczęły. Nie chciało mi się go słuchać. Dosłownie pod koniec lekcji poczułam jakby ktoś mnie uderzył w twarz. Akira odwróciła się w moją stronę i zasygnalizowała, że coś mi leci z buzi.
Przetarłam usta i popatrzyłam na palec na którym znajdowała się krew. Zdziwiłam się trochę, ponieważ nigdy nagle nie leciała mi krew z ust. Pisnęłam, kiedy poczułam, jakby ktoś uderzał mnie w twarz. Nauczyciel zwrócił mi uwagę, ale po chwili usłyszał mój krzyk. Czułam się tak, jakby ktoś katował moje ciało. Na pytanie, czy coś się dzieje odpowiedziałam, że nic mi nie jest. Kiedy zadzwonił dzwonek z trudem się spakowałam. Wstałam trzymając się ławki i wolno zaczęłam kierować się w stronę drzwi. Akari patrzył na mnie ze zdziwieniem. Kiedy stałam już przy drzwiach upadłam i zaczęłam się zwijać z bólu.
Nauczyciel szybko podbiegł do mnie i zaniósł mnie do pielęgniarki. Leżałam w łóżku przez resztę lekcji, aż w końcu starsza kobieta oświadczyła, że nie powinno mi się już nic dziać i puściła mnie do domu. Byłam lekko zdziwiona tym, że nie zostałam dłużej, ale domyśliłam się, że chce się mnie szybko pozbyć. Poszłam do domu i od razu wpełzłam do łóżka. Nie miałam siły na nic i czułam się, jakby coś rozrywało mnie od środka. Shin przyszedł do domu po godzinie i oznajmił mi, że znalazł pracę. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Pogratulowałam mu i poprosiłam, aby przyniósł mi tabletki na ból brzucha.
-A co z twoją miesiączką? Czy to nie przez nią?
-Nie. Miesiączkę dostanę dopiero za pół miesiąca. Coś się dzieje nie tak z moim organizmem.
-Może to przez znak?
Pokiwałam przecząco głową i przykryłam się kołdrą po sam nos. Chłopak chwycił za telefon i wyszedł z pomieszczenia. Przespałam się przez godzinę. Obudziło mnie trzaśnięcie drzwiami. Czarnooki wparował do mojego pokoju i usiadł na fotelu. Wstałam i podeszłam do zmartwionego Shina.
-Co jest?
-Problemy w zamku. Powinnaś się położyć. Nie wyglądasz najlepiej.
Przytaknęłam i wróciłam do łóżka. Chłopak wyszedł z pomieszczenia a ja wyciągnęłam z szafki nocnej telefon. Popatrzyłam na niego i przetarłam oczy. Wiedziałam, że muszę kupić sobie nowy aparat. Nie chciałam mieć żadnych długów u Keia. Zawołałam Shina i poprosiłam go, aby oddał telefon Keiowi. Chłopak przytaknął a ja wyszłam do łazienki. Popatrzyłam na swoje włosy i westchnęłam. Myślałam nad tym, czy po zmianie mojego wyglądu miodowooki byłby przez cały czas taki jak teraz. Wyrwałam się z zamyśleń i poszłam odrabiać lekcje.
-Mogłabyś skoczyć po mleko?-usłyszałam głos blondyna.
-Kupić coś jeszcze?
-Nic więcej.
Ubrałam się i wyszłam z domu. Sklep, który znajdował się najbliżej nas był już zamknięty, więc musiałam iść do marketu położonego trochę dalej. Kiedy wracałam z zakupów dostrzegłam, że na jednej z restauracji wisi kartka oznajmiająca, że poszukują kelnerki. To była moja szansa. Weszłam do budynku i skierowałam się w stronę biura szefa. Zapukałam lekko do drzwi i weszłam do pomieszczenia. Za biurkiem siedziała wysoka, zielonooka, niebieskowłosa kobieta około trzydziestki. Patrzyła na mnie ze zdziwieniem i po chwili wskazała, abym usiadła.
-Ty w sprawie ogłoszenia? Nie mylę się, prawda?
Przytaknęłam na co kobieta uśmiechnęła się promiennie.
-Jeśli się nie mylę chodzisz jeszcze do szkoły, prawda?
-Tak. Proszę o dopasowanie mojego grafiku do planu zajęć.
Zielonooka zaczęła się śmiać.
-Jesteś pewna siebie. Lubie takie dziewczyny. Przynieś mi jutro twój plan zajęć a ja postaram się go dopasować do grafiku.
-Czyli to znaczy, że mam pracę?
-Tak. Wiesz, że wyglądasz bardzo uroczo? Urok osobisty będzie ci potrzebny do tej pracy.
Podziękowałam i wyszłam z restauracji.
Szłam do domu rozpromieniona, ale moje szczęście po chwili zniknęło. Ból wrócił. Czułam, jakbym za chwilę miała umrzeć. Z trudem doszłam do mieszkania. Kiedy Shin mnie zobaczył nie wiedział co zrobić. Szybko zaniósł mnie do łóżka i kazał połknąć tabletki. Do szkoły następnego dnia nie poszłam. Nie miałam siły, aby wstać. Czułam się, jakby wszystkie siły mnie opuściły. Po paru minutach usłyszałam dzwonek telefonu. Z trudem podniosłam go i odebrałam.
~Haruka! Musisz przyjechać!~
~A to niby dlaczego?~
~Kei...on...Zobaczysz jak przyjedziesz.~
Kiedy Irina się rozłączyła byłam bardzo zmartwiona. Resztkami sił podniosłam się z łóżka i teleportowałam się do zamku. Odebrało mi to bardzo dużo energii. Szybko udałam się do pokoju Iriny. Kiedy kobieta mnie zobaczyła kazała mi skierować się do pokoju Keia. Byłam bardzo zmartwiona tym co się dzieje. Zobaczyłam go, kiedy wchodził do pomieszczenia. Nie wiedziałam co zrobić, więc wykrzyczałam jego imię. Chłopak odwrócił się w moją stronę. Z daleka mogłam zobaczyć sińce na jego twarzy i rozciętą wargę. Nie miałam pojęcia co zrobić. Szybko podbiegłam do niego, ale on zdążył wejść do pokoju i zamknąć za sobą drzwi. Stałam jak głupia i wpatrywałam się w nie, nie wiedząc, czy wejść, czy też nie. Szczerze to bałam się go zobaczyć. Zeszłam do kuchni, wzięłam szklankę z wodą i zaniosłam mu ją do pokoju. Postawiłam ją na stoliku i usadowiłam się na kanapie. Chłopak w ogóle na mnie nie patrzył. Kiedy widziałam jego poranioną twarz ledwo powstrzymywałam płacz.~A to niby dlaczego?~
~Kei...on...Zobaczysz jak przyjedziesz.~
-Ty...-wyszeptał na co spojrzałam na niego.
-Tak?
-Ty...Co cię z nim łączy. Ten dupek...
-Nazywa się Kenta i nie jest dupkiem. To mój narzeczony-kiedy to powiedziałam chłopak odwrócił głowę w moją stronę.
Teraz widziałam jego wszystkie rany dokładniej. Odebrało mi mowę. Nie widziałam go jeszcze w takim stanie. Uśmiechnął się lekko i zaczął się śmiać.
-Co cię tak śmieszy?
-Nic. Po prostu jesteś głupia.
Na te słowa wstałam, chwyciłam szklankę z wodą i oblałam nią go. Czarnowłosy szybko wstał i zaczął się na mnie wydzierać. Nie mogłam już powstrzymać łez. Szklanka wypadła mi z ręki rozbijając się na miliony malutkich kawałeczków. Miodowooki podszedł i chwycił mnie za rękę. Szybko mu się wyrwałam i wzięłam do ręki wazon stojący na komodzie. Kiedy chłopak zbliżył się do mnie rzuciłam nim w niego, ale on rozbił go pięścią. W tej samej sekundzie ręka zaczęła mnie boleć. Syknęłam z bólu i uklęknęłam na podłodze. Chłopak nachylił się nade mną, ale szybko wstał i usiadł na łóżko.
-Jestem po prostu zbyt naiwna...
Podniósł jedną brew do góry i zaczął się mi przyglądać.
-Nie jestem głupia. Jestem naiwna.
-Po co oddałaś mi telefon?
Wstałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Nie chciałam mieć z tobą nic wspólnego.
-W takim razie po co tu jesteś?
-Bo się o ciebie martwię.
-Kłamstwo...Wszystko co mówisz jest jednym, pierdolonym kłamstwem!-wykrzyczał i wywrócił meblościankę.
Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Szybko podbiegłam do niego i chwyciłam go za rękę.
-Z kim się dzisiaj pobiłeś?
-Nie twoja sprawa!
-A właśnie, że moja! Może i odeszłam, ale nadal jestem twoją narzeczoną.
-Wcale tego nie chcesz. Odejdź!
Poklepałam go po głowie i posadziłam na kanapie.
-Nie odejdę.
-Odejdź! Nie masz tu czego szukać!
-Martwię się o ciebie.
-Nie prawda.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Usiadłam obok niego i zaczęłam się śmiać. Kei patrzył na mnie jak na wariatkę.
-Wcale nie jestem głupia. Jestem po prostu naiwna. Wiesz, że jeszcze nie cały miesiąc temu myślałam, że ci na mnie zależy. Byłam naprawdę głupia, ponieważ myślałam, że się w tobie zakochałam.
-A teraz?
-Co teraz? Teraz nie ma mnie obok ciebie i czuje się z tym bardzo dobrze. To co do ciebie czułam było trochę jak głupie uzależnienie. Zwalczyłam to w sobie. Nie chcę się z tobą widywać.
-To dlaczego tu przyszłaś?
-Bo jesteś idiotą.
Wstałam i udałam się w stronę wyjścia, ale zatrzymałam się przed drzwiami i odwróciłam się w jego stronę.
-Nie rób sobie krzywdy. Nie tylko ty z tego powodu cierpisz. Jeżeli się skaleczysz ja też będę czuła ból. Pomyśl o tym zanim następny raz będziesz chciał się z kimś bić.
Wyszłam z pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi. Usiadłam i oparłam się o nie.
Już chyba wiem dlaczego bałam się szczerej rozmowy z tobą.
Chłopak otworzył drzwi przez co wylądowałam na podłodze. Uśmiechnął się do mnie i nachylił się nad moją głową.
-O co chodzi?
-Po tej rozmowie z tobą...Mam wrażenie, że nie jesteś w stanie beze mnie żyć.
-Proszę cię miło, abyś wszedł do pokoju, ponieważ nie ręczę za siebie.
Wstałam i podrapałam się po głowie.
Czas wracać na ziemie. Ciekaw dlaczego czuje, jakbym za chwilę miała umrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz