Jestem lekko zmęczona a jutro szkoła.
I dopiero dzisiaj zaczynam nowy rozdział...
Jakoś nie mam weny, ale słuchając mojej nowej ulubionej piosenki jakoś mi szybko idzie pisanie.
Postaram się następny dodać w sobotę, ale nie mam pojęcia, czy mi się uda :)
Ilość słów: 2499
~YukinoKaki
*CEO - Dyrektor generalny, prezes zarządu.
**CRO - Prezes działu ryzyka w przedsiębiorstwie.
***
Stałam przed firmą i spoglądałam na drzwi.
Zadzwoniłam do Kenty, aby po mnie zszedł, ale się nie zjawił. Czekałam na niego jeszcze dziesięć minut, aż zbiegł ze schodów i otworzył drzwi. Powitał mnie szerokim uśmiechem. Opowiedziałam mu tym samym i weszłam do środka. Firma od kiedy byłam mała się zmieniła. Wcześniej królowały w niej brązy, ale teraz widać było tylko czernie, biele i lekkie prześwity błękitnego. Recepcjonistki mnie nie poznały. Co prawda minęło parę lat, ale powinny chociaż dostrzec, że to ja, córka szefa i najbardziej wnerwiająca dziewczynka, która kiedykolwiek była w firmie. Weszliśmy na górę po schodach a kiedy znaleźliśmy się na następnym piętrze ujrzałam wielu pracowników stojących przed wejściem do biura mojego ojca.
-Co się dzieje?-spytałam szeptem.
-Nie mam pojęcia-odpowiedział i szybko podszedł do jednego z pracowników.
Po chwili wszyscy się rozeszli a my zostaliśmy sami. Mężczyzna otworzył przede mną drzwi do biura. Weszłam i zaczęłam się rozglądać po pokoju. Wystrój zmienił się całkowicie. Nie był już to pokój w którym zawsze ja i Akira bawiłyśmy się, kiedy byłyśmy małe. Szybko usiadłam na kanapę i zaczęłam przeglądać papiery, które były na stole.
-Tylko tyle?-spytałam po chwili.
-Szybko się rozgościłaś...
-Przecież jestem u siebie. Firma jest przepisana na mnie, ale dostane ją tylko wtedy, kiedy wyjdę za mąż. Z tego co wiem-szybko chwyciłam segregator, który leżał na stole i otwarłam go.-macie tylko dwadzieścia procent udziałów. Ojciec posiada ich pięćdziesiąt jeden, czyli jest CEO* tej firmy. Pod jego nieobecność ty sprawujesz władze, prawda?-mężczyzna przytaknął na co się uśmiechnęłam.-Jako, że z ojcem macie umowę to na razie zajmuję miejsce twojej sekretarki. Myślę, że nie będziesz potrzebował zbyt wielkiej pomocy, ponieważ z tego co wiem to nie powinniście mieć wielu zleceń.
-Prawda jest taka, że na dzisiaj nie miałem zbyt wiele do pracy...
-Czyli skończyłeś. Prześpij się na kanapie a ja spróbuje się w tym wszystkim odnaleźć.
Chłopak zrobił tak jak mu kazałam. Zasnął bardzo szybko. Usiadłam na krześle i pościągałam z półek wszystkie segregatory. Poprzeglądałam je bardzo szybko. Zorientowałam się jaka jest mniej więcej sytuacja w firmie, więc byłam w stanie coś zadziałać. W końcu zaczęłam przeglądać ostatni segregator z naszymi udziałowcami. Dziesięć lat firmy znajdowało się w tym segregatorze. Nic nadzwyczajnego w nim nie było, aż dotarłam do spisu udziałowców od rozpoczęcia mojej nauki w liceum, aż do teraz. Znajdowało się tam nazwisko, które bardzo mnie zmartwiło. Najmłodszy udziałowiec firmy, który wykupił udziały w dzień rozpoczęcia mojej nauki w nowej szkole. Wiek, nazwisko, wszystko się zgadzało, ale nie przyjmowałam do siebie wiadomości, że to co przeczytałam jest prawdą. Szybko obudziłam Kente i spytałam, gdzie są szczegółowe informacje o udziałowcach.
-W sejfie. Powinnaś znać kod.
Kod był oczywisty. Data moich urodzin. Szybko otworzyłam szafkę w biurku, gdzie znajdował się sejf i wbiłam kod. Szybko wyjęłam dokumenty i zaczęłam szukać folderu z dokumentami drugiego najważniejszego udziałowca. Dwadzieścia dziewięć udziałów przypisane było...
Szybko otwarłam szukane przeze mnie dokumenty i jeszcze szybciej walnęłam nimi o ścianę.
Szybko otwarłam szukane przeze mnie dokumenty i jeszcze szybciej walnęłam nimi o ścianę.
-To nie może być prawda...
Kenta obudził się i poprosił, abyśmy pojechali już do domu. Przystałam na jego prośbę i zrobiliśmy tak jak sobie zażyczył. Po niecałej godzinie brązowowłosy leżał już w swoim łóżku i spał.
Wyszłam z jego pokoju i od razu natknęłam się na tygrysa leżącego pod drzwiami.
Wyszłam z jego pokoju i od razu natknęłam się na tygrysa leżącego pod drzwiami.
-Jak po pierwszym dniu w pracy?-zmienił się w człowieka i stanął obok mnie.
-Powiedz...Wiesz coś o udziałach Keia w firmie?
Chłopak pokiwał przecząco głową na co lekko się uśmiechnęłam.
***
Szykowanie się do szkoły poszło mi szybciej niż zazwyczaj.
Na dole czekał już na mnie Kenta z gorącym śniadaniem. Usiadłam przy stole i szybko pochłonęłam śniadanie. Mężczyzna odwiózł mnie do szkoły i obiecał, że odbierze mnie z niej. Byłam szczęśliwa, ponieważ czułam, że stałam się dla kogoś ważna. Szybko weszłam po schodach i weszłam do klasy. Od razu zobaczyłam, że wiele dziewczyn stało przy ławce Keia. Nie zwracałam na to większej uwagi i szybko skierowałam się na swoje miejsce. Co prawda miałam jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia lekcji, więc zajęłam się czytaniem papierów, które pozwoliłam sobie zabrać z biura. Spadek klientów w firmie był niepokojący a nasz CRO** nie był najlepszy, więc było to dla nas niebezpieczne. Przez hałas, który panował w klasie trudno mi się było skupić. Wstałam i szybko podeszłam do zbiorowiska dziewczyn. Od razu w oczy rzucił mi się obraz Akiry i Keia. Dziewczyna siedziała na krześle obok czarnowłosego i wpatrywała się w jego zeszyt. Chłopak całkowicie ją ignorował. Całkowicie zapomniałam o tym, że miodowooki spytał dziewczynę, czy chce z nim być. Kiedy blondynka mnie zauważyła od razu wstała i rzuciła mi się na szyje.
-Udusisz mnie...-wyszeptałam z trudem łapiąc oddech.
-Dzisiaj...ja...Kei spytał mnie, czy chciałabym zostać jego dziewczyną! To wspaniałe, prawda?
Dziewczyna odsunęła się ode mnie, więc mogłam wziąć głęboki oddech. Patrzyłam na chłopaka z szeroko otwartymi oczami. Chciałam go udusić, ale wiedziałam, że na oczach całej klasy byłoby to niestosowne. W końcu zadzwonił dzwonek i wszyscy usiedli na swoich miejscach.
Po pierwszej lekcji od razu udałam się do pokoju przewodniczących. Kiedy tam weszłam od razu się przeraziłam. Wszędzie walały się puste opakowania po popcornie i chipsach. Chłopcy ganiali się po całym pokoju nie zwracając na mnie uwagi. Po sekundzie spostrzegłam, że obok mnie stoi Soonbi. Na twarzy była cała czerwona ze złości. Sekundy dzieliły ją od wybuchu złości.
Po pierwszej lekcji od razu udałam się do pokoju przewodniczących. Kiedy tam weszłam od razu się przeraziłam. Wszędzie walały się puste opakowania po popcornie i chipsach. Chłopcy ganiali się po całym pokoju nie zwracając na mnie uwagi. Po sekundzie spostrzegłam, że obok mnie stoi Soonbi. Na twarzy była cała czerwona ze złości. Sekundy dzieliły ją od wybuchu złości.
-Czy was już naprawdę pochrzaniło!? Posprzątać mi to w tej chwili! Wszyscy zostajecie po lekcjach i ma mi tu lśnić! Banda idiotów!
-Soonbi, ale ja mam dzisiaj randkę! Tia powie, że ją wystawiłem.
-Trudno. A za Soonbi ci się dostanie.
-Niech panienka nie będzie dla nich taka oschła...-wyszeptałam na co dziewczyna się do mnie uśmiechnęła.
-Jaka panienka? Mów mi Soonbi. Jesteś tu jedyną dziewczyną, prócz mnie. Musimy się trzymać razem. Czego się napijesz? Mamy jeszcze jakieś dziesięć minut do lekcji.
-W takim razie pa...Soonbi, mogłabyś mi nalać wody? Strasznie chce mi się pić.
Dziewczyna przytaknęła i poszła po wodę. Patrzyłam na chłopaków, którzy zaczynali sprzątanie. Byli naprawdę wściekli na Soonbi, ale nie mogli się jej przeciwstawić, bo wiedzieli, że będą przez to musieli ponieść kare. Usiadłam na kanapie w pokoju obok i włączyłam telewizje. Po chwili obok mnie znalazła się brązowowłosa i podała mi kubek z wodą. Włączyłyśmy telewizor i zaczęłyśmy oglądać drame. Reszta przerwy minęła nam bardzo szybko. W końcu zadzwonił dzwonek i musieliśmy się udać do sali.
-To nie fair! My musimy sprzątać a wy oglądacie dramy.
Soonbi rzuciła mi mordercze spojrzenie na co się uciszyli. Pożegnałyśmy się i udałyśmy do swoich klas. Naprawdę nie chciało mi się siedzieć na lekcjach. Mało skupiałam się na tym co mówili nauczyciele. W końcu nadszedł upragniony koniec. Kenta napisał mi, że trochę się spóźni, więc poszłam zobaczyć jak chłopakom idzie sprzątanie. Kiedy weszłam w pokoju już lśniło. Po wcześniejszym bałaganie nie było już śladu. Chłopców zresztą też nie było, więc mogłam usiąść i w spokoju napić się kawy. Położyłam torbę na biurku i sięgnęłam po kubek. Niestety szafka była zbyt wysoko, więc nie mogłam dosięgnąć. W końcu ujrzałam czyjąś dłoń obok mojej. Kubek znalazł się w mojej ręce. Szybko się odwróciłam. Za mną stał wysoki, czarnowłosy chłopak z obojętnym wyrazem twarzy.
-Jak po pierwszym dniu pracy?
Szybko położyłam kubek na blacie i chwyciłam torbę z której wyjęłam dokumenty.
-Wyjaśnisz mi co to ma być?
Na ustach chłopaka zawitał lekki uśmiech.
-Pomyślmy...Prezent ślubny? Jak się postarasz to je dostaniesz.
-A tak na serio?
-Dowiesz się wkrótce. Mi to już kawy nie zrobisz?
Pokazałam mu język i wsypałam sobie do kubka łyżeczkę kawy rozpuszczalnej. Wlałam wodę do czajnika elektrycznego i zaczęłam stukać paznokciami o blat. Było bardzo cicho. Nie wiedziałam o czym z nim rozmawiać.
-Dobrze ci się u niego mieszka?-zaczął chłopak.
Jego ironiczny ton był nie do zniesienia. Zdenerwował mnie tym pytaniem. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Wiedział jak wytrącić mnie z równowagi.
-Dobrze ci się z nią chodzi?
Chłopak automatycznie znalazł się obok mnie. Czułam jego oddech na szyi. Był bardzo wnerwiający. Pocałował mnie w bark. Odwróciłam się i odsunęłam go od siebie. Usłyszałam skrzypienie drzwi. Spojrzałam na osobę, która właśnie stała w drzwiach.
-Mam nadzieje, że nie przeszkadzam.
-Nie, skądże! Usiądź! Czego się napijesz?
-Ymm...Kawy!
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i popatrzyłam na kubki, które stały w szafce. Miodowooki ściągnął dwa z nich.
-Myślałam, że skończyliście już lekcje.
-Bo skończyliśmy. Czekam na kogoś.
-A on?-spytał wskazując na czarnowłosego.
-Soonbi, ale ja mam dzisiaj randkę! Tia powie, że ją wystawiłem.
-Trudno. A za Soonbi ci się dostanie.
-Niech panienka nie będzie dla nich taka oschła...-wyszeptałam na co dziewczyna się do mnie uśmiechnęła.
-Jaka panienka? Mów mi Soonbi. Jesteś tu jedyną dziewczyną, prócz mnie. Musimy się trzymać razem. Czego się napijesz? Mamy jeszcze jakieś dziesięć minut do lekcji.
-W takim razie pa...Soonbi, mogłabyś mi nalać wody? Strasznie chce mi się pić.
Dziewczyna przytaknęła i poszła po wodę. Patrzyłam na chłopaków, którzy zaczynali sprzątanie. Byli naprawdę wściekli na Soonbi, ale nie mogli się jej przeciwstawić, bo wiedzieli, że będą przez to musieli ponieść kare. Usiadłam na kanapie w pokoju obok i włączyłam telewizje. Po chwili obok mnie znalazła się brązowowłosa i podała mi kubek z wodą. Włączyłyśmy telewizor i zaczęłyśmy oglądać drame. Reszta przerwy minęła nam bardzo szybko. W końcu zadzwonił dzwonek i musieliśmy się udać do sali.
-To nie fair! My musimy sprzątać a wy oglądacie dramy.
Soonbi rzuciła mi mordercze spojrzenie na co się uciszyli. Pożegnałyśmy się i udałyśmy do swoich klas. Naprawdę nie chciało mi się siedzieć na lekcjach. Mało skupiałam się na tym co mówili nauczyciele. W końcu nadszedł upragniony koniec. Kenta napisał mi, że trochę się spóźni, więc poszłam zobaczyć jak chłopakom idzie sprzątanie. Kiedy weszłam w pokoju już lśniło. Po wcześniejszym bałaganie nie było już śladu. Chłopców zresztą też nie było, więc mogłam usiąść i w spokoju napić się kawy. Położyłam torbę na biurku i sięgnęłam po kubek. Niestety szafka była zbyt wysoko, więc nie mogłam dosięgnąć. W końcu ujrzałam czyjąś dłoń obok mojej. Kubek znalazł się w mojej ręce. Szybko się odwróciłam. Za mną stał wysoki, czarnowłosy chłopak z obojętnym wyrazem twarzy.
-Jak po pierwszym dniu pracy?
Szybko położyłam kubek na blacie i chwyciłam torbę z której wyjęłam dokumenty.
-Wyjaśnisz mi co to ma być?
Na ustach chłopaka zawitał lekki uśmiech.
-Pomyślmy...Prezent ślubny? Jak się postarasz to je dostaniesz.
-A tak na serio?
-Dowiesz się wkrótce. Mi to już kawy nie zrobisz?
Pokazałam mu język i wsypałam sobie do kubka łyżeczkę kawy rozpuszczalnej. Wlałam wodę do czajnika elektrycznego i zaczęłam stukać paznokciami o blat. Było bardzo cicho. Nie wiedziałam o czym z nim rozmawiać.
-Dobrze ci się u niego mieszka?-zaczął chłopak.
Jego ironiczny ton był nie do zniesienia. Zdenerwował mnie tym pytaniem. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Wiedział jak wytrącić mnie z równowagi.
-Dobrze ci się z nią chodzi?
Chłopak automatycznie znalazł się obok mnie. Czułam jego oddech na szyi. Był bardzo wnerwiający. Pocałował mnie w bark. Odwróciłam się i odsunęłam go od siebie. Usłyszałam skrzypienie drzwi. Spojrzałam na osobę, która właśnie stała w drzwiach.
-Mam nadzieje, że nie przeszkadzam.
-Nie, skądże! Usiądź! Czego się napijesz?
-Ymm...Kawy!
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i popatrzyłam na kubki, które stały w szafce. Miodowooki ściągnął dwa z nich.
-Myślałam, że skończyliście już lekcje.
-Bo skończyliśmy. Czekam na kogoś.
-A on?-spytał wskazując na czarnowłosego.
Zalałam napoje i zaniosłam je do stołu. Po chwili znów drzwi się otworzyły a do pomieszczenia wbiegła Soonbi. Wyglądała na zmartwioną. Zaczęła otwierać wszystkie szafki w pokoju i kląć coś pod nosem. Miodowooki spytał się czego szuka na co ta odpowiedziała, że szuka swojego portfela. Wszyscy wstaliśmy i zaczęliśmy jej pomagać w poszukiwaniach.
-Mam!-wykrzyczał Kei.
Dziewczyna podeszła do niego i odebrała swój portfel. Chłopak objął ją ramieniem i zaczął jej coś szeptać na ucho. Wnerwiło mnie to. Najpierw przystawia się do mnie a teraz do Soonbi. Zazgrzytałam zębami i usiadłam na miejsce. Dziewczyna po chwili wyszła. Kei wrócił do nas. Patrzyłam się na niego jak głupia. W końcu zerknął na mnie i puścił mi oczko. Zrobiłam się cała czerwona i odwróciłam głowę w stronę Sachy.
-Kompletnie zapomniałem po co przyszedłem! Będziemy nagrywać czwarty mini album. Przyjdziesz do studia w któryś dzień? Byłyby wesoło. Od kiedy się wyprowadziłaś nie mieliśmy kontaktu. Myślę, że chłopaków by to podniosło na duchu.
-Jasne! Może w weekend? Wpadłabym rano na jakieś trzy godziny.
-W weekend? Przecież w weekend macie bal zaręczynowy. Zapomniałaś?
Popatrzyłam na czarnowłosego, który wygiął usta w uśmiechu.
-Wiesz nie wiedziałam. 'Ktoś' chyba zapomniał mnie uprzedzić...
Białowłosy po chwili wyszedł. Kiedy go nie było ja i Kei siedzieliśmy w całkowitej ciszy. Gdy skończyłam pić kawę usłyszałam dźwięk wydobywający się z mojego telefonu. Dostałam SMSa.
~Jestem na dole.
Możesz już schodzić.
Kupiłem jedzenie. Myślę, że ci zasmakuje.~
Spakowałam telefon do torebki a następne odłożyłam szklanki do zlewu.
-Napisał do ciebie?
Przytaknęłam. Chłopak wstał i podszedł do mnie. Uśmiechnęłam się do niego lekko, omijając go. Patrzył na mnie zdziwiony z ustami zaciśniętymi w cienką linię.
-Spotkajmy się dzisiaj.
-Nie ma takiej potrzeby...
-Oddam ci wszystkie udziały.
-Nie dzisiaj. Za dwa dni. Godzinę przed północą na dachu.
Wyszłam z pomieszczenia i udałam się przed budynek, gdzie czekał na mnie Kenta.
-A jak u ciebie i Keia?-tak naprawdę nie byłam ciekawa. Wiedziałam, że dziewczyna czeka, aż zadam to pytanie.
-Dobrze...-kłamała. Chwyciłam ją za ramie i poprosiłam, żebyśmy usiadły na ławce.
Położyła mi głowę na ramieniu a z jej oczu poleciały łzy. Poklepałam ją po głowie.
-Staram się jak mogę, ale on przez cały czas jest oschły. Możesz mnie mieć za idiotkę, ale naprawdę nie chcę go stracić. To, że poprosił mnie o to, abym z nim była...Myślałam, że śnie.
-Czy to nie dziwne, że spytał cię o to? Wcześniej odrzucił twoje wyznanie.
-Nie oglądasz dram? Wiesz, że chciałabym żyć jak w dramie z takim chłopakiem jak on. Jestem szczęśliwa kiedy go widzę i wiem, że muszę się starać ze wszystkich sił, aby z nim być. Co robisz jutro? Chcesz gdzieś ze mną wyjść? Dlaczego jeszcze tego nie powiedział? Czy on w ogóle coś do mnie czuje? Staram się ze wszystkich sił, aby był ze mną szczęśliwy, ale mu chyba to nie wystarcza.
-Jesteście razem dopiero przez trzy dni. Spokojnie. Wszystko się ułoży.
Z blondynką spędziłam resztę dnia po czym odprowadziłam ją do domu. Zbliżała się północ, więc zaczęłam biec w stronę szkoły. Po paru minutach znalazłam się na dachu. Co prawda spóźniłam się o pięćdziesiąt minut, ale miałam nadzieje, że Kei będzie czekał. Otwarłam drzwi prowadzące na dach i szybko znalazłam się obok czarnowłosego.
-Czekałeś...
-Wiedziałem, że się spóźnisz. Dopiero przyszedłem.
Nie wiedziałam jak z nim rozmawiać. W sumie to każda nasza rozmowa prowadziła do kłótni.
-Ja...
Chłopak zasygnalizował, abym była cicho i wskazał na gwiazdy. Nocne niebo wyglądało tamtego dnia bardzo ładnie. Bezchmurne, obsypane gwiazdami...
-Co chciałaś powiedzieć?
-Dlaczego jesteś z Akirą.
-Myślę, że to jedyna droga, by cię przekonać, abyś wróciła do piekła.
-Ona bardzo się stara. Jedyne o czym marzy to to, abyś był dla niej miły. Jest naprawdę wspaniałą dziewczyną. Potrafi dobrze gotować, umie szyć na maszynie, więc jest przydatna. Zawsze się do wszystkich uśmiecha, pomaga młodszym, jest jak anioł stróż. Więc proszę...-ukłoniłam się przed nim zalewając się łzami.-...Zaopiekuj się nią! Nie zostawiaj jej nigdy samej. Kiedy będzie płakać, pociesz ją. Uśmiechnij się do niej czasem, okaż jej więcej uczuć.
-Nie chcę...-wyszeptał na co szybko podniosłam głowę.-Zapomniałaś, że jestem z nią dlatego, abyś wróciła do domu.
-Wiesz, że nie wrócę. Przyszłam tu tylko dlatego, abyś oddał swoje udziały w firmie.
-Nie rozmawiamy o firmie...
-Przy okazji poprosiłam cię też o okazywanie uczuć Akirze. Przez ciebie dzisiaj płakała. Z resztą nie po raz pierwszy. Dlaczego musisz ją w to wplątywać?
-To ty ją w to wplątałaś.
-W nic ją nie wplątałam!-zaczęłam tracić panowanie nad swoimi uczuciami.-To wszystko przez ciebie! To ty chcesz się na mnie mścić! Nienawidzisz mnie od początku naszej znajomości! Ty chcesz mi zniszczyć życie! To ty zabrałeś mój pierwszy pocałunek. Byłeś pierwszym chłopakiem, który uratował mnie z opresji. Pierwszy raz przy mężczyźnie spaliłam się rumieńcem. Po raz pierwszy czułam, że serce mi szybciej bije, kiedy ktoś stoi blisko mnie! Teraz po raz pierwszy czuje, że serce mi pęka przez kogoś takiego jak ty! Teraz idź! Wynoś się stąd! Nienawidzę cię! Zniknij!-krzyczałam w amoku.
Chłopak rzucił pod moje nogi teczkę i przeszedł obok mnie. Zatrzymał się. Stykaliśmy się ramionami.
-Te wszystkie rzeczy o których mówiłaś...Uczucia...Wolałbym okazywać je komuś takiemu jak ty. Chciałbym cię o coś prosić. Od teraz nie umawiaj się z takimi facetami jak ja.
Kei zniknął za moimi plecami. Upadłam na ziemie w tym samym czasie, gdy dzwony zaczęły oznajmiać, że już północ. Waliłam ręką w ziemie. Po mojej twarzy spokojnie spływały łzy.
Spojrzałam na gwiazdy. Nie były już takie piękne jak wcześniej. Wiedziałam, że o tym dniu na pewno nie zapomnę. Noc stała się bardzo ponura. Nie było słychać nic, prócz mojego głośnego płaczu. Powinnam się cieszyć. W końcu uwolniłam się od takiego mężczyzny jak on, ale to nie dawało mi satysfakcji. Czułam, jakby mój cały świat się rozpadł. Nie był dla mnie nikim ważnym, w sumie był najgorszym człowiekiem, jakiegokolwiek poznałam.
Cała zapłakana wstałam i wróciłam do domu.
-W weekend? Przecież w weekend macie bal zaręczynowy. Zapomniałaś?
Popatrzyłam na czarnowłosego, który wygiął usta w uśmiechu.
-Wiesz nie wiedziałam. 'Ktoś' chyba zapomniał mnie uprzedzić...
Białowłosy po chwili wyszedł. Kiedy go nie było ja i Kei siedzieliśmy w całkowitej ciszy. Gdy skończyłam pić kawę usłyszałam dźwięk wydobywający się z mojego telefonu. Dostałam SMSa.
~Jestem na dole.
Możesz już schodzić.
Kupiłem jedzenie. Myślę, że ci zasmakuje.~
Spakowałam telefon do torebki a następne odłożyłam szklanki do zlewu.
-Napisał do ciebie?
Przytaknęłam. Chłopak wstał i podszedł do mnie. Uśmiechnęłam się do niego lekko, omijając go. Patrzył na mnie zdziwiony z ustami zaciśniętymi w cienką linię.
-Spotkajmy się dzisiaj.
-Nie ma takiej potrzeby...
-Oddam ci wszystkie udziały.
-Nie dzisiaj. Za dwa dni. Godzinę przed północą na dachu.
Wyszłam z pomieszczenia i udałam się przed budynek, gdzie czekał na mnie Kenta.
***
Nadszedł dzień spotkania z Keiem.
Nie byłam co do tego dobrze nastawiona, ale musiałam iść. W końcu miał mi oddać swoje udziały. Koniec lekcji nadszedł bardzo szybko. Miałam już wracać do domu, kiedy Akira spytała, czy nie odprowadzę jej do domu. Zgodziłam się. Szłyśmy początkowo w grobowej ciszy, ale po chwili zaczęłyśmy ze sobą swobodnie rozmawiać.-A jak u ciebie i Keia?-tak naprawdę nie byłam ciekawa. Wiedziałam, że dziewczyna czeka, aż zadam to pytanie.
-Dobrze...-kłamała. Chwyciłam ją za ramie i poprosiłam, żebyśmy usiadły na ławce.
Położyła mi głowę na ramieniu a z jej oczu poleciały łzy. Poklepałam ją po głowie.
-Staram się jak mogę, ale on przez cały czas jest oschły. Możesz mnie mieć za idiotkę, ale naprawdę nie chcę go stracić. To, że poprosił mnie o to, abym z nim była...Myślałam, że śnie.
-Czy to nie dziwne, że spytał cię o to? Wcześniej odrzucił twoje wyznanie.
-Nie oglądasz dram? Wiesz, że chciałabym żyć jak w dramie z takim chłopakiem jak on. Jestem szczęśliwa kiedy go widzę i wiem, że muszę się starać ze wszystkich sił, aby z nim być. Co robisz jutro? Chcesz gdzieś ze mną wyjść? Dlaczego jeszcze tego nie powiedział? Czy on w ogóle coś do mnie czuje? Staram się ze wszystkich sił, aby był ze mną szczęśliwy, ale mu chyba to nie wystarcza.
-Jesteście razem dopiero przez trzy dni. Spokojnie. Wszystko się ułoży.
Z blondynką spędziłam resztę dnia po czym odprowadziłam ją do domu. Zbliżała się północ, więc zaczęłam biec w stronę szkoły. Po paru minutach znalazłam się na dachu. Co prawda spóźniłam się o pięćdziesiąt minut, ale miałam nadzieje, że Kei będzie czekał. Otwarłam drzwi prowadzące na dach i szybko znalazłam się obok czarnowłosego.
-Czekałeś...
-Wiedziałem, że się spóźnisz. Dopiero przyszedłem.
Nie wiedziałam jak z nim rozmawiać. W sumie to każda nasza rozmowa prowadziła do kłótni.
-Ja...
Chłopak zasygnalizował, abym była cicho i wskazał na gwiazdy. Nocne niebo wyglądało tamtego dnia bardzo ładnie. Bezchmurne, obsypane gwiazdami...
-Co chciałaś powiedzieć?
-Dlaczego jesteś z Akirą.
-Myślę, że to jedyna droga, by cię przekonać, abyś wróciła do piekła.
-Ona bardzo się stara. Jedyne o czym marzy to to, abyś był dla niej miły. Jest naprawdę wspaniałą dziewczyną. Potrafi dobrze gotować, umie szyć na maszynie, więc jest przydatna. Zawsze się do wszystkich uśmiecha, pomaga młodszym, jest jak anioł stróż. Więc proszę...-ukłoniłam się przed nim zalewając się łzami.-...Zaopiekuj się nią! Nie zostawiaj jej nigdy samej. Kiedy będzie płakać, pociesz ją. Uśmiechnij się do niej czasem, okaż jej więcej uczuć.
-Nie chcę...-wyszeptał na co szybko podniosłam głowę.-Zapomniałaś, że jestem z nią dlatego, abyś wróciła do domu.
-Wiesz, że nie wrócę. Przyszłam tu tylko dlatego, abyś oddał swoje udziały w firmie.
-Nie rozmawiamy o firmie...
-Przy okazji poprosiłam cię też o okazywanie uczuć Akirze. Przez ciebie dzisiaj płakała. Z resztą nie po raz pierwszy. Dlaczego musisz ją w to wplątywać?
-To ty ją w to wplątałaś.
-W nic ją nie wplątałam!-zaczęłam tracić panowanie nad swoimi uczuciami.-To wszystko przez ciebie! To ty chcesz się na mnie mścić! Nienawidzisz mnie od początku naszej znajomości! Ty chcesz mi zniszczyć życie! To ty zabrałeś mój pierwszy pocałunek. Byłeś pierwszym chłopakiem, który uratował mnie z opresji. Pierwszy raz przy mężczyźnie spaliłam się rumieńcem. Po raz pierwszy czułam, że serce mi szybciej bije, kiedy ktoś stoi blisko mnie! Teraz po raz pierwszy czuje, że serce mi pęka przez kogoś takiego jak ty! Teraz idź! Wynoś się stąd! Nienawidzę cię! Zniknij!-krzyczałam w amoku.
Chłopak rzucił pod moje nogi teczkę i przeszedł obok mnie. Zatrzymał się. Stykaliśmy się ramionami.
-Te wszystkie rzeczy o których mówiłaś...Uczucia...Wolałbym okazywać je komuś takiemu jak ty. Chciałbym cię o coś prosić. Od teraz nie umawiaj się z takimi facetami jak ja.
Kei zniknął za moimi plecami. Upadłam na ziemie w tym samym czasie, gdy dzwony zaczęły oznajmiać, że już północ. Waliłam ręką w ziemie. Po mojej twarzy spokojnie spływały łzy.
Spojrzałam na gwiazdy. Nie były już takie piękne jak wcześniej. Wiedziałam, że o tym dniu na pewno nie zapomnę. Noc stała się bardzo ponura. Nie było słychać nic, prócz mojego głośnego płaczu. Powinnam się cieszyć. W końcu uwolniłam się od takiego mężczyzny jak on, ale to nie dawało mi satysfakcji. Czułam, jakby mój cały świat się rozpadł. Nie był dla mnie nikim ważnym, w sumie był najgorszym człowiekiem, jakiegokolwiek poznałam.
Cała zapłakana wstałam i wróciłam do domu.
***
Pamiętam, że tamtego dnia nie mogłam zasnąć.
Wszystkie moje myśli krążyły w okół Keia. Przez cały czas myślałam o tym co mi powiedział. Czy on tak naprawdę coś do mnie czuł? Była to najsmutniejsza noc jaką kiedykolwiek przeżyłam.
Jejejejje kolejny rozdział <3 nie mogę się doczekać 22 szkoda że przerwałaś w takim momencie teraz znowu czekać ale warto XD <3
OdpowiedzUsuń