Marudzenie mojej przyjaciółki mnie już tak wnerwiało, że musiałam dodać rozdział.
Następny powinien się wam spodobać.
Ogólnie to mam pytanie...
Jakie macie zastrzeżenia co do bloga?
Co was wnerwia, co powinnam zmienić...Pod tym rozdziałem możecie narzekać na wszystko, nawet na to, że Haruka to 'jeszcze' dziewica. :) Znaczy moja przyjaciółka mnie tym męczy...
No i zapraszam do wypełnienia ankiety ;3
I przepraszam za to, że był mały zastój.
Dobra to nie będę zanudzać ^^ Zapraszam do czytania i komentowania. C:
*hyung - koreański zwrot chłopaka do starszego kolegi lub brata.
***
Ughh...Ten facet...Dosłownie wszystko mnie w nim wnerwiało.
Był człowiekiem, któremu słowo 'nie' było nieznane. W sumie jak takie 'coś' można nazwać facetem? Naprawdę żył na innej planecie!Pewnie myślicie, że chodzi o Keia....Pomyłka!
Aktualnie siedziałam przed wnerwiającym mnie od pół godziny Naokim.
-Ale no proszęęę....! Będę ci bardzo wdzięczny! To tylko ten jeden raz! Nie chce, by Susumu uważał mnie za dupę wołową...
-Przecież nią jesteś!-nawet nie za dobrze zapamiętałam, jak się dostałam do domu słoneczka i jego chłopaka.
Z tego co udało mi się zapamiętać, to blondyn poprosił mnie, abym przyszła do niego do domu i pomogła mu w czymś.
Nawet nie sądziłam, że to 'coś' będzie aż tak bardzo...szalone?
-No błagam! Mój brązowowłosy misiek nie chce mi na to pozwolić. Uważa, że nie mam jaj! No i wiesz, zawsze eksperymentowałem w tych sprawach na nim, a raczej on na mnie...Och no ja cie proszę! To nie jest nic wielkiego!
-A właśnie, że jest! W takich sprawach zawsze powierzam się jednej osobie!-piszczałam.
-A może pora to zmienić?-przysunął się niebezpiecznie blisko mojej twarzy.-To jak, spróbujemy? Później będziesz żałować.
Wciągnęłam głęboko powietrze, wstałam i poszłam do pokoju chłopaka. Czułam się dziwnie, kiedy ten szybko wbiegł do pokoju i zamknął za nami drzwi.
-Zostaw je otwarte...-wyszeptałam lekko zarumieniona.
-Nie. Niech misiek otworzy drzwi i zobaczy, co potrafię zrobić! Jeszcze mu kopara opadnie! Zobaczysz, że będzie pragnął być na twoim miejscu! Dobra, teraz siadaj!
-Ale, że tak teraz?
-Nie, pojutrze! Siadaj i nie marudź! Zajmie się tobą specjalista w tych sprawach!-zaczął podchodzić coraz bliżej.
-Boję się..-wyszeptałam.
***
Ja i słoneczko 'bawiliśmy' się jakąś dobrą godzinę.
Nie sądziłam, że ta dupa wołowa może czynić cuda swoimi rękami.Co prawda jeszcze nie doszedł do punktu kulminacyjnego, ale i tak byłam zadowolona.
Był drugą osobą, której zaufałam tak bardzo, żeby....a z resztą, nie ważne.
Usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do domu.
-Słoneczko! Kupiłem twoje ulubione lody! Mam też bitą śmietanę, ale to na później! Miśku, gdzie jesteś!?
-Zboczona świnia jedna...Niech no tylko tu wejdzie...-wysyczał Naoki z podstępnym uśmieszkiem na ustach.-Kochanie za chwile będzie po wszystkim i będziesz wolna, tylko niech temu imbecylowi się zachce ruszyć dupsko do mojego pokoju...
Nie wiedziałam co zrobić. Najchętniej zapadłabym się pod ziemie. Nie mówiłam Naokiemu, ale tylko Susumu poświęcałam się w tych sprawach. Bałam się jego reakcji. Ponoć mówił, że jestem jego jedyną i...a z resztą, nie ważne.
Drzwi od pokoju szeroko się otwarły, a uśmiech z twarzy brązowowłosego zniknął, kiedy spojrzał na nas. Wypuścił siatki z rąk i stał jak kołek z otwartą buzią.
-Coś nie tak, hyung*?-no tak...przecież Susumu miał korzenie koreańskie, więc Naoki zwracał się tak do niego często.-Mógłbyś nas zostawić? Jesteśmy zajęci...
Rumieńce na mojej twarzy stawały się coraz bardziej widoczne. Byłam ciekawa kogo Susumu zabije. Mnie, czy swojego chłopaka.
-Ty podła, przebrzydła świnio! Jak mogłeś mi to zrobić!? To zdrada, wiesz?
-A ja już miałem taką ochotę na zabawę z bitą śmietaną...No cóż, pieszczoty na później. Coś ci się nie podoba hyung? Nie spieprzyłem sprawy, nie jestem dupa wołowa, mam jaja!
-Które za chwile urwę ci przy samej dupie! Jesteś martwy! Tylko ja mogę jej coś takiego robić, zrozumiano? Jestem ciekawy co powie Kei, kiedy mu powiem co narobiliście...
Szybko wstałam i podeszłam do lustra, obejrzałam się w nim i uśmiechnęłam do blondyna.
-Myślę, że Naoki jest od ciebie lepszy w tych sprawach. Przez ciebie często bolała mnie szyja, a z nim jest inaczej. Nic mnie nie boli. Czuje się idealnie.
-No widzisz hyung!? Jestem od ciebie lepszy!
Chłopak usiadł na łóżku zakładając nogę na nogę.
Tak...Ten dzieciak zdecydowanie był divą!
Po chwili do naszych uszu dotarło trzaśnięcie drzwi wejściowych, a w progu pokoju stanął czarnowłosy. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Czy ty się właśnie cieszysz? Nie widzisz w jakim ona jest stanie? Naoki jej to zrobił!
-No i ładnie wygląda, czego chcesz?-zalałam się rumieńcem.
-Ale...ale...-jęczał brązowowłosy.
Chłopak podszedł do mnie, chwycił za rękę i ruszyliśmy w stronę drzwi.
-Nie gniewaj się, ale to tylko podcięcie włosów. Nie straciła ich aż ta wiele, a Naoki wykonał dobrą robotę. Powinieneś być z niego dumny! Poza tym jeszcze trochę przefarbował jej końcówki. Powinieneś być z niego mega zadowolony. To teraz idziemy, pa!
Szybko ruszyliśmy w stronę wyjścia.
Na pożegnanie usłyszeliśmy skrzyp łóżka i pisk Naokiego błagającego o pomoc.
Cóż...Związek tej dwójki był nieco dziwny...
A co do mnie i czarnowłosego to...było chujowo.
Niby już miało coś być, ale oczywiście przerwał w najlepszym momencie. Dupek jeden! Nie morze mnie po prostu zerżnąć? O czym ja myślę... Muszę przestać widywać się ze słoneczkiem i jego miśkiem. Oni na mnie źle działają...
Podeszłam do Keia, który jakby nigdy nic szedł, pogwizdując przy tym co jakiś czas.
-Naprawdę dobrze wyglądam?-spytałam po chwili.
Chłopak zrobił się cały czerwony na twarzy. Szturchnęłam go lekko w ramie na co ten się zaśmiał.
Gdyby ktoś nas nie znał pomyślałby, że jesteśmy jakąś zakochaną w sobie młodą parką. W sumie to chyba po części nią byliśmy. No przecież byłam jego narzeczoną!
Miodowooki złapał mnie za rękę, przez co serce zaczęło mi szybciej być, a twarz stała się czerwona.
Walone serce! Zamknij się, bo jeszcze usłyszy!
Kiedy popatrzyłam na niego zobaczyłam, że jest cały spocony.
-Może pójdziemy na lody?-
-Ymm...Jasne. Skoro chcesz...
Wybraliśmy się do pobliskiej kawiarni. Usiedliśmy przy oknie, ponieważ uwielbiałam wcinać lody i patrzeć na innych. Za oknem zawsze dużo się działo. To ktoś się wywalił, to jakaś śmieszna para, która robiła sobie na złość. Chłopak podał mi menu i się zaczęło...
-Może tiramisu?
-Niee...Wole truskawkowe!
-Baba...
-Przecież nią jestem-pokazałam mu język.
-Kawowe?
-I kawa do tego...Imbecyl!
-Dziękuje?
Pokazałam mu rządek swoich zębów, na co ten głośno się zaśmiał.
Tego dnia był jakiś inny, dziwny. Jakby chciał mi coś powiedzieć, ale nie wiedział, jak to zrobić.
-Zostały nam tylko lody gałkowe...
-W sumie to nie taki zły pomysł...-wstaliśmy i podreptaliśmy szybko w stronę kasy, aby zobaczyć jakie smaki są.
-Jakie chcesz?-spytał po chwili.
-Jagodowe, truskawkowe, jogurtowe, śmietankowe i waniliowe.
Stał z szeroko otwartymi ustami. Podszedł do kobiety stojącej za ladą i zamówił. Kiedy przyszła pora na zapłatę chłopak pomacał się po kieszeniach i....upss...Nie miał pieniędzy.
-Zapomniałem portfela z domu Naokiego. Trzeba będzie się tam wybrać.
-Nie martw się, ja zapłacę.-powiedziałam wyciągając z kieszeni portfel.
Widać było, że czarnowłosy był zażenowany. W końcu to chłopak powinien płacić za dziewczynę, a nie odwrotnie. Wzięliśmy lody, za które naprawdę sporo dałam i usiedliśmy do stolika. Kelner przyniósł kawę, kiedy chłopak przysunął się z krzesłem bliżej mnie. Patrzyłam na niego dziwnie.
-Co ty robisz?
-Patrzę...Wyglądasz jak te lody...-co to ma kurwa być? Jakieś podteksty erotyczne? Jeszcze mi powie, że by mnie schrupał...Ach...Zero więcej odwiedzania Naokiego, bo padnie mi tak bardzo na mózg, że będę temu idiocie właziła do wyra, a tego to ja nie mam zamiaru zrobić!
-Dlaczego jak te lody?
-Masz na włosach takie same kolory co na gałkach. Naoki zrobił z ciebie tęcze!-aż tak musiałeś to zjebać?
Zaśmiałam się cicho przystawiając mu rożka do ust.
-Ale ta tęcza jest smaczna, spróbuj-kiedy chłopak chciał polizać loda, ja maznęłam nim o jego policzek. Chłopak popatrzył zdziwiony i chciał zrobić to samo, ale szybko zrobiłam unik i walnęłam go nim w nos, sprawiając, że miał lody na połowie twarzy. Zaczęłam się śmiać nie zauważając, że chłopak próbuje mnie zaatakować. Szybko odchyliłam się do tyłu. Szczerze, nie mogłam się podnieść do normalnego siadu. Jeden ruch i bym spadła. Chłopak nachylił się nade mną, a na jego ustach pojawił się nie zboczony uśmieszek, ale uśmiech pełen czułości. Chwycił mnie za kark i bez większych ceregieli wpił się w moje usta. Natychmiastowo zaczęłam oddawać pocałunek czując, że coś mokrego ląduje mi na sukience. Nie przejmowałam się tym. Wplotłam ręce w jego miękkie włosy, otwierając przy tym oczy. Widok chłopaka zarumienionego, z zamkniętymi oczami...ach, chyba naprawdę zaczynało mi odbijać. Znów zamknęłam oczy. Podnosiliśmy się do zwykłego siadu. Kiedy byliśmy już w normalnych pozycjach odsunęliśmy się od siebie. Oddech miałam płytki, nierówny. Z miodowookim to już co innego. Był szczęśliwszy, niż dziecko, które dostało lizaka.
Nie odezwałam się. Czekałam, aż on to zrobi, ale raczej nie miał zamiaru na razie otwierać ust.
-Wiedziałem, że i tak cię maznę lodami-wyszeptał wycierając chusteczką twarz.
-Wcale, że mnie nie maznąłeś!
-Sukienka i połowa twarzy. Wyglądasz jak niemowlę, które ubrudziło się przy jedzeniu.-pokazał mi język podając mi chusteczkę.-Wytrzyj się. Musimy iść do skowroneczków, bo boję się o mój portfel. W sumie to nie tylko o portfel...Ciekawe gdzie Susumu zakopał zwłoki Naokiego...W sumie to mógł się na nim wyżyć w inny sposób...
Wstaliśmy i udaliśmy się po portfel. Kiedy staliśmy przed domem baliśmy się zadzwonić. Nie wiedzieliśmy co nas czeka. W końcu zadzwoniliśmy i....nic. Spojrzeliśmy na siebie nieco skołowani nie wiedząc co powiedzieć. Znów zadzwoniliśmy...nic! Wnerwiona nacisnęłam klamkę, która o dziwo uchyliła drzwi. Weszliśmy po cichu, żeby im nie przeszkadzać. Chłopak zaczął szukać swojego portfela, a ja przebrałam się w rzeczy, które kiedyś zostawiłam u nich. Miałam na sobie długie spodnie i gruby sweter. Kiedy chłopak mnie zobaczył o mało co nie padł ze śmiechu.
-Lepiej szukaj swojego portfela, a nie się mną zajmujesz!-pisnęłam siadając obrażona na Keia.
Kanapa była dosyć wygodna.
-Portfel jest chyba w pokoju...
-Ja tam nie idę!-wykrzyczałam.
-Na pewno nic się tam nie dzieje. Naoki jest obrażony, więc pewnie tylko rozmawiają. Idź!
Nasza kłótnia trwała dobre pięć minut, aż z pokoju nie wyszedł blondyn. Podszedł do lodówki i wyciągnął z niej wodę. Nawet na nas nie spojrzał.
-Naoki?-spytałam po chwili.
-Co? Długo będziecie siedzieć jak kołki. Idźcie po portfel, jest w pokoju. Zrobić wam kawę?
Przytaknęliśmy i poszliśmy na górę. Susumu siedział na łóżku. Grzebał w telefonie, nawet na nas nie spojrzał. Usiedliśmy na kanapie lekko zakłopotani.
-Nie jest ci za gorąco? Przebierz się w jakąś sukienkę-odezwał się po chwili.
-Nie mam ubrań...
-Otwórz szafę Naokiego. Z tego co pamiętam to ma tam parę damskich ciuchów...
-Nie słuchaj go-słoneczko położył na blat dwie kawy. Usiadł obok swojego chłopaka i pstryknął go w czoło.-Miałem ci to dać na święta, ale...-powiedział wyjmując spod łóżka czerwoną paczkę. Podał mi ją i uśmiechnął się promiennie.-Wesołych świąt.
Otworzyłam paczkę, w której znajdowała się biała spódniczka, bluzka w kwiaty i czerwone szpilki.
-Dziękuje-powiedziałam lekko zarumieniona przytulając do siebie chłopców.
Szybko pobiegłam do łazienki, aby się przebrać. Zajęło mi to chwilkę. Kiedy wróciłam chłopcy popatrzyli na mnie, a na ich ustach zawitały uśmiechy.
-Z tymi końcówkami dobrze to wygląda-powiedział brązowowłosy. Chciał przytulić swojego chłopaka, ale ten zrobił unik, wstał i podszedł do mnie.
-No raczej! Wyglądasz idealnie. Schrupałbym cię, ale dziewczyny mnie nie kręcą. Teraz siadaj i wypij kawę. Pewnie za chwilę będziecie chcieli iść na randkę.
-Randkę? Niby czemu?-Kei był trochę zdziwiony.
-Faceci naprawdę nic nie rozumieją...-brązowowłosy westchnął obejmując mnie ramieniem.
W sumie to Kei mógłby powiedzieć, że...no właśnie, co? Miałam od niego za duże wymagania!
Przecież nie był moim facetem. Zagalopowałam się z tym.
Usiadłam przy czarnowłosym patrząc na chłopaków. Susumu chciał złapać Naokiego za rękę, ale ten robił szybkie uniki. Nie wiedziałam czy zacząć się śmiać, kiedy brązowowłosy został uderzony w twarz przez blondyna.
-Nie przy ludziach...
-Mówi to ten, któremu ostatnio zachciało się lizania na środku ulicy...
-To co innego!
-No tak, przecież tam jest więcej ludzi-brązowowłosy pokazał mu język wychodząc z pokoju.
Siedzieliśmy chwile rozmawiając i się śmiejąc. Susumu nie przyszedł do pokoju, ponieważ uznał, że nie będzie się pakował tam, gdzie go nie chcą. Oczywiście słoneczko nie robił z tego większych problemów. Wstał tylko podchodząc do drzwi i kiwając mu na do widzenia, po czym zamykając je przed jego nosem.
Naoki był pociesznym stworzeniem. Cały czas zachowywał się jak diva. Znów usiadł na łóżku przyglądając się nam.
-A tak w ogóle, to ile wy już jesteście razem?
-My? Razem? Chyba sobie jaja robisz!-odezwał się Kei.
No cudnie! Mógł chociaż skłamać!
-No, ale przyznaj, że masz na nią chrapkę-chłopak wybałuszył oczy patrząc na niego trochę przerażony.
Kiedy blondyn to powiedział zakrztusiłam się kawą. Naoki chyba był trochę zbyt szczery.
Wzrok automatycznie przeniosłam na miodowookiego. Siedział i się nie ruszał, przez parę sekund nawet nie oddychał.
Wyglądał słodko.
Kei...
Kei...
Kei...
KEI!?
Szybko zerwałam się na równe nogi patrząc przerażona przed siebie. Chłopcy skierowali na mnie swoje lekko zdziwione oczy.
-Zapomniałam dać Keiowi jedzenie! Jeszcze nie wyszłam z nim na dwór! To wszystko przez ciebie! Mogliśmy nie iść na te lody. Pewnie biedaczek siedzi głodny! Musimy się zbierać.
-Dałem mu dzisiaj jeść i wyprowadziłem go na dwór. Nie musisz się martwić, chodź będziesz mi musiała ładnie podziękować za to, że go wyprowadziłem.
Usiadłam na miejsce, przecierając ręką lekko spocone czoło.
Blondyn patrzył na nas jak na debili.
-Możecie mi to wyjaśnić?-wydukał.
-Kiedy byłem w szpitalu Haruka znalazła psa i nazwała go moim imieniem, ponieważ tak bardzo za mną tęskniła. Teraz musi się nim opiekować, chodź to bardziej ja się nim zajmuje.
-A moja wina, że dzisiaj Naoki mnie tu zaciągnął?-wydęłam policzki udając obrażoną.
-Macie pieska? Jak słodkoo...Też bym chciał...A w sumie...-wstał i poszedł do drzwi, otwierając je lekko.-Susumu, kochanie, przyjdziesz na chwilę? Stęskniłem się...-brązowowłosy pojawił się po sekundzie w pomieszczeniu. Przytulił się do blondyna z szerokim uśmiechem na twarzy.-A teraz do rzeczy...Chce mieć pieska!
-No i się zaczęło...Ile razy rozmawialiśmy już o zwierzętach?-usiadł na łóżko zakładając nogę na nogę. Słoneczko usiadł obok niego lekko naburmuszony.
-Ale pieski są słodkie!
-Ale nie dostaniesz zwierzaka!
-Nie rozpoczyna się zdania od 'ale'-westchnął czarnowłosy.
-Weź się w końcu ucisz!-zdzieliłam go z otwartej dłoni w tył głowy. Potarł bolące go miejsce.
-Pieski są słodkie!
-Nie!
-A może?
-Porozmawiamy o tym później.
-Czyli kiedy?
-Później!
-Czyli kiedy?-załkał blondyn odsuwając się od niego.
-Później! Nie rozumiesz słowa później!?
-Nie! Data i godzina! Chcę wiedzieć! Chcę pieska! Haruka, powiedz mu coś!-skierował na mnie swoje załzawione oczy.
-Nie mieszaj jej w to. Porozmawiamy o tym wieczorem-westchnął biorąc do ręki kubek, ale nim zdążył cokolwiek upić zawartość wylądowała na nim, ponieważ słoneczko się do niego przytulił.
Był to naprawdę rozczulający obrazek.
-Ano...A co do odwdzięczania...Haruka nie chcesz pożyczyć bitej śmietany?-spytał z szerokim, zboczonym uśmieszkiem Naoki.
W tym samym czasie na mojej twarzy zawitał widoczny z daleka rumieniec.
-Może się przydać...-wypowiedział miodowooki przez cały czas rechocząc. Objął mnie ramieniem.
-Jesteście siebie warci...-wyszeptałam zezłoszczona zdejmując jego rękę ze swojego ciała.
***
Szliśmy ulicą nawet na siebie nie spoglądając.
-Nie powinieneś tego brać-wyszeptałam w końcu patrząc na siatkę, którą trzymał w rękach czarnowłosy.Naoki umiał postawić na swoim. Wcisnął Keiowi do rąk siatkę i wypchnął za drzwi.
-To kłóć się ze słoneczkiem. A tak w ogóle zapomniałem portfela-wyszeptał drapiąc się po karku.
Popatrzyłam na niego piorunującym wzrokiem.
-Leć. Poczekam na ciebie-wyszeptałam pchając go w stronę domu.
Usiadłam na krawężnik chodnika czekając na niego. Po chwili usłyszałam dzwonek telefonu.
~Halo?~
~Cześć.
Bo jest sprawa...~
~Coś się stało?
Przecież miałeś być na wyjeździe...~
~No tak, ale...
Muszę się z tobą spotkać.
Mogłabyś przyjść do szkoły za pół godziny?~
~Jasne, ale wiesz, że zbliża się dwudziesta trzecia?~
~Możesz się teleportować.
Tylko nie mów nic Keiowi.
To dość delikatna sprawa.~
~Jasne. Za pół godziny w szkole.
Będę! Teraz kończę, bo Kei idzie.~
Lekko wnerwiona zmierzyłam go wzrokiem.
-Miałeś oddać tą cholerną bitą śmietanę.
-Tssaaa...To weź sobie porozmawiaj z Naokim! On reklamacji nie przyjmuje-wysyczał chwytając mnie za ramię i podnosząc do pionu.-Idziemy?
Chwyciłam go za rękę, a po sekundzie pojawiliśmy się w zamku.
Wzięłam siatkę do kuchni, a jej zawartość włożyłam do lodówki. Wciąż miałam trochę czasu, aby się uszykować.
Poszłam do pokoju czarnowłosego. Siedział na łóżku tonąc w stercie dokumentów. Nawet mnie nie zauważył. Zamknęłam cicho drzwi i otworzyłam następne, które prowadziły do mojego pokoju.
Pies, który leżał na łóżku automatycznie z niego zszedł i podbiegł do mnie. Pogłaskałam go po głowie, po czym odłożyłam torbę na łóżko.
Chodź miałam jeszcze trochę czasu wolałam iść trochę wcześniej.
Na pożegnanie pogłaskałam psa po głowie. Pojawiłam się tuż przed wejściem do klasy.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Przy oknie siedział trochę smutny miodowooki.
Zakaszlałam na co ten szybko się odwrócił.
-Już jesteś?-ukazał rząd swoich białych jak perły zębów.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, siadając w tym samym czasie na ławkę.
-O czym chciałeś pomówić?
-Ktoś wie, że tu jesteś?
-Nie. Nikomu nic nie mówiłam.
W tym samym momencie z ust białowłosego zszedł uśmiech.
Wstał, złapał mnie za ramię, pociągnął w stronę ściany i przyszpilił do niej.
Jego oczy były inne. Zmieniły swój kolor z miodowego na czerwony.
Patrzyłam na chłopaka ze zdziwieniem. Nigdy go takiego nie widziałam.
-Kochasz mnie, prawda?-chwycił za gardło i zaczął ściskać.
Prawie straciłam przytomność.
-Możesz mnie pokochać, prawda?-cały czas naciskał.
Zaczął całować mnie po szyi. Odepchnęłam go od siebie i uderzyłam w twarz. Uderzył mnie z pięści w twarz. Upadłam. Było to dla mnie straszne. Do teraz był spokojny i czuły. Byłam ciekawa co się mu stało.
-Sacha...Dlaczego to robisz?
Zaczął się śmiać i nachylił się nade mną.
-Bo mam cię już dość. Jestem też trochę zdenerwowany...Jeszcze żadna dziewczyna mnie nie odrzuciła….
Pociągnął mnie do góry i kontynuował. Zamknęłam oczy i zaczęłam się z nim siłować. W końcu kopnęłam go w szczękę. Splunął krwią i uśmiechnął się.
-Gdyby on to robił to byś nie narzekała?
Zaczął się do mnie coraz szybciej dobierać.
-Pomocy!-zaczęłam krzyczeć.
Nienawidziłam tego, że dałam się podejść. Mogłam nie iść po niego o tej godzinie do szkoły. Nikogo już nie było, a szkoła na pewno była zamknięta.
-Nikt cię nie usłyszy...
-Kei! Pomocy! Kei!-zaczynałam zdzierać sobie gardło.
Uderzył mnie tak mocno, że zaczęłam krwawić.
-Nie chcę o nim słyszeć! W tym momencie liczę się tylko ja, rozumiesz?
Miałam już coraz mniej siły. Odsunął swoją rękę z moich ust i uśmiechnął się.
-Kei...-wyszeptałam i zamknęłam oczy.
Po chwili usłyszałam kojący głos. Uśmiechnęłam się, chodź z moich ust nadal spływała krew.
-Ciebie to już naprawdę nie można zostawić samej...-wyszeptał. Otworzyłam oczy akurat w tym momencie, kiedy celował w twarz białowłosego. -Mam nadzieje, że teraz nie będziesz mnie powstrzymywać.
-Proszę...Nie krzywdź go-spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.-Zajmij się mną. Jego sama załatwię.
Chwyciłam się ściany próbując wstać. Nie udało mi się to. Upadłam wydając z siebie głuchy jęk.
Czarnowłosy podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. Ostatni raz spojrzałam na chłopaka, który opierał się o ścianę i uśmiechał, jakby nigdy nic.
-Dasz radę opleść nogami moje biodra?-spytał po chwili.
Zrobiłam tak jak chciał. Oplotłam nogami jego biodra, rękoma szyję, a podbródek położyłam na obojczyku.
Sekundę później pojawiliśmy się w jego pokoju. Chłopak chciał mnie postawić na ziemie, ale nie chciałam go puścić. Przez cały czas się trzęsłam.
-Zejdziesz?-spytał najłagodniejszym głosem, jakim kiedykolwiek od niego usłyszałam.
Pogładził mnie po pleckach, siadając na łóżku i biorąc do ręki paczkę chusteczek.
Wyjął jedną z nich i zaczął delikatnie wycierać moje usta. Zadrżałam, kiedy nacisnął w najbardziej bolące mnie miejsce.
-Następnym razem trzeba mówić, gdzie się idzie-złapał mnie za kark, abym się nie oddalała.-Boli cię jeszcze?
Nie odzywałam się. Przez cały czas byłam oszołomiona. Nie mogłam uwierzyć, że Sacha mógł mi coś takiego zrobić.
-Jak mnie znalazłeś?-wyszeptałam ledwo słyszalnie.
-Zostawiłaś torbę. Miałaś w niej telefon, więc zajrzałem do niego-powinnam go skrzyczeć za grzebanie w nim, ale, po pierwsze, dzięki temu mnie uratował, po drugie, najzwyczajniej w świecie nie miałam ta no siły.
Pisnęłam, gdy miodowooki przejechał mocniej po dolnej wardze.
-Coś jeszcze?
Nie odezwałam się na co westchnął, przytulając mnie do siebie. Wbiłam paznokcie w jego plecy, automatycznie zalewając się łzami. Mężczyzna pogładził mnie po plecach, odsuwając od siebie lekko i kciukiem zmazując moje łzy.
-Wszystko będzie dobrze, obiecuje. Zajmę się tobą.
Znów położyłam podbródek na jego obojczyku. Ten poklepał mnie tylko po głowie cicho wzdychając.
Podniosłam lekko głowę, aby pocałować go w szyje. Wiedziałam, że się uśmiechnął.
Chwycił mój podbródek i uniósł go ku górze.
-Nie płacz już. Idziemy spać, czy kupujemy coś do wypicia?
-Do wypicia-wyszeptałam lekko zarumieniona.
-Dobrze...W takim razie schodź. Będziemy musieli wybrać się do sklepu na ziemi, bo wątpię, że znajdziemy gdzieś tutaj sklep otwarty o północy.
Niechętnie, ale zrobiłam jak chciał. Wstałam lekko się chwiejąc, a przed upadkiem uratowała mnie ręka Keia. Posłałam mu delikatny uśmiech, stając na równe nogi.
***
Popatrzyłam na czarnowłosego, który trzymał w rękach dwie puszki.
-Jak myślisz, co wybieramy?-podrapał się po głowie, zerkając na mnie.-A które ma więcej procentów?-spytałam, przez co oberwałam puszką w głowę.
-Ta-powiedział chwiejąc prawą dłonią.
-W takim razie prawa.
-Ale ja lubię lewą-wyszeptał po chwili.
-No to lewą.
-Ale...
-Nie zaczynamy zdania od 'ale'-znów dostałam z puszki w głowę.-Ja biorę tą, która ma więcej procentów, a ty tą, którą lubisz, okej?
Chłopak przytaknął wkładając do koszyka po pięć puszek z każdego rodzaju.
Popatrzyłam na okno, za którym stała dobrze znana mi postać. Przełknęłam głośno ślinę.
-Kei...Poczekasz na mnie chwilkę?-powiedziałam klepiąc go w ramie, szybko wychodząc ze sklepu.
Przed budynkiem stała blondynka. Miała na sobie czarną bluzę z kapturem, który miała zarzucony na głowę, lateksowe rurki, a w buzi trzymała niedawno co odpalonego papierosa.
-Co ty tu robisz?-spytała wypuszczając dymka z ust.
-Przyszłam po alkohol. Chciałam spytać o to samo.
-Nie powinno cię to interesować-popatrzyła na to, co się dzieje w sklepie.-Porozmawiamy przez chwile?-powiedziała z uśmiechem na twarzy, zmieniając ton z ponurego na wesoły.
Oczywiście byłam szczęśliwa.
-Co robiłaś przez cały ten czas?
-Szczerze...Nawet nie wiem co odpowiedzieć. Błąkałam się to tu, to tam. Nic ciekawego się u mnie nie wydarzyło. Mów lepiej co u ciebie-oczywiście, że kłamałam.
-Przyjechałaś tu z nim?-powiedziała nadal nie odrywając wzroku z okna sklepowego.
-Tak-wyszeptałam.-Ale nie wyciągaj pochopnych wniosków! Postanowiliśmy się razem napić, nic więcej. Tamto, co wtedy widziałaś to tylko jednorazowa sytuacja. Więc wiesz, gdybyś mogła mi...
-Zależy ci na nim?-spytała przegryzając dolną wargę.
-Nie-odpowiedziałam unosząc kąciki ust lekko w górę.
-A mogłabyś to powiedzieć pełnym zdaniem?
-Jasne? Ale...Jeżeli to usłyszysz, to się pogodzimy, prawda?
-Jasne! Szybciej!
-Ja, Harada Haruka uroczyście oświadczam, że nigdy nie zależało mi na Abe Keiu!-kiedy to powiedziałam usłyszałam, jak puszka uderza o ziemie.
Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą czarnowłosego chłopaka. Oczywiście słyszałam też, jak zza moich pleców dochodzi śmiech Akiry. Nie przejmowałam się tym. Mój wzrok utkwił w jego twarzy, która nie wyrażała żadnych uczuć. Zacisnął pięści wbijając we mnie wzrok.
-Kei...-wyszeptałam, kiedy ten odwrócił się i odszedł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz