niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 37 "Kobieta, którą szczerze nienawidzę."

Rozdział wyszedł krótki, za co was bardzo przepraszam. ^^

***

Chłopak chciał mnie przytulić, ale uniemożliwiłam mu to.
Zemsta była jedynym, o czym myślałam. O niczym innym nie marzyłam.
   -Idziesz ze mną?-spytałam wstając.
Kei szybko ruszył za mną.
Pojawiliśmy się przed wejściem do małego domku, którego szczerze nienawidziłam.
Gwałt, od którego uchronił mnie czarnowłosy, złe wspomnienia z tego miejsca nie dawały mi spokoju, ale to już były wspomnienia. Dlaczego wspomnienia muszą tak bardzo boleć?
Musiałam tam wejść. Kobieta, którą szczerze nienawidzę tam jest.
Nie pukałam, od razu weszłam do pomieszczenia. Skierowałam się do salonu. Ta suka zawsze tam siedziała. Oglądała telewizje, knując swoje cholerne intrygi. Ciekawe, ile ich jeszcze miała zaplanowanych? Na tyle, aby mnie wykończyć?
Popatrzyła na mnie, uśmiechając się szeroko.
   -Kogo moje oczy widzą!? Toż to moja kochana córeczka? Myślałam, że umarłaś. W ogóle nie dawałaś znaku życia...-parsknęłam śmiechem na jej słowa.-A ten chłoptaś to kto? Bogaty? Jakaś firma? Cokolwiek?
   -Pewnie chciałabyś, abym umarła, prawda?-spytałam ironicznie, na co oburzona kobieta wstała.
   -Jak ty się odzywasz do matki!? Jeszcze się kurwo nie nauczyłaś!?-ruszyła w moim kierunku, ale nie zdążyła do mnie podejść. Tuż obok pojawiła się Nin, która jednym ruchem dłoni przyszpiliła ją do ściany.
   -Jesienią mamy bardzo zimne wiatry, nie sądzisz?-voodoo przytaknęła, na co uśmiechnęłam się szyderczo.
   -Co to ma kurwa być!?-krzyczała kobieta.
   -To? Na razie taki mały pokaz umiejętności. A teraz powyjaśniamy sobie parę spraw...-pstryknęłam palcami, przez co wszystkie meble wylądowały pod ścianą boczną, a na środku pokoju zostało krzesło, na którym usiadłam.-Może zaczniemy od moich narodzin? Noo...To było coś. Kiedy mnie zobaczyłaś prawie mnie nie udusiłaś. To było naprawdę bolesne. Zamknij się, albo pokaże ci co jeszcze potrafi Nin!-wykrzyczałam, gdy kobieta chciała otworzyć usta.-Co tam jeszcze...Byłam dla ciebie problemem przez wszystkie lata. Opiekowała się mną niania, która nie była wcale lepsza od ciebie. Cały czas mnie biła, poniżała. Wiesz, że to nie było fajne? Tak samo, kiedy moim przyjacielem stał się oto ten chłoptaś-wskazałam palcem czarnowłosego, który stał za krzesłem.-W obecnej sytuacji powinnaś mu dziękować za życie, bo nie zabiłam cię dlatego, że on tu stoi. A tak go nie lubiłaś. Prawda jest też taka, że przepisałaś mnie do innej szkoły przez niego. Aż tak ci przeszkadzało to, że znalazłam przyjaciela? Dobra, dalej. Kiedy byłam w piątej klasie próbowałaś mnie utopić, ale nie udało ci się to. Ojciec wrócił wcześniej z pracy. Dostałaś wtedy leki, które niby miały ci pomóc. Pamiętam tamten dzień. Tata wyszedł, a ty poszłaś do łazienki, spuściłaś tabletki w toalecie i nasypałaś do opakowania witaminy. Pamiętam, że podeszłaś wtedy do mnie i pogłaskałaś mnie lekko po policzku, mówiąc, że wszystko będzie dobrze, że mamusia już nic nie zrobi, po czym pociągnęłaś mnie za włosy i zmasakrowałaś twarz. Później, kiedy miałam sprawdziany, podpalałaś mnie papierosami, kiedy zrobiłam błąd, gdy ćwiczyłyśmy. Nie zapominając o rzucaniu kamieniami. No i jeszcze pas. Akihiko, mówi ci coś to imię?-oczy kobiety zrobiły się wielkie jak talerze.-Trudno by było nie pamiętać. W końcu, kiedy zabija się swoje dziecko...A co ja mówię! Ty nawet o nim jak o dziecku nie myślałaś! Pamiętam, że w ten sam dzień było przedstawienie w szkole. Grałam w nim jedną z głównych ról. Akihiko nie chciał iść. Miał katar, źle się czuł. Powiedziałaś, że z nim zostaniesz, bo boisz się go zostawić samego. Wtedy po raz pierwszy spojrzałam na ciebie jak na kochającą matkę. To był największy błąd w moim życiu. Przedstawienie wszystkim się spodobało. Ja i ojciec zostaliśmy dłużej, aby pomóc w posprzątaniu sali. Gdybyśmy wrócili wcześniej...Gdybym nie namawiała ojca na babeczki...Gdybyśmy nie stali w tym głupim korku...Gdyby nie padało...Gdyby tata nie musiał zaparkować auta do garażu...Gdybym nie przewróciła się tuż przy samym wejściu...-wytarłam łzy, nie spuszczając z niej wzroku. Widziałam jej minę. Nie wiedziała co zrobić, podobało mi się to. Miałam całkowitą kontrolę nad sytuacją.-Zabiłaś własne dziecko tylko dlatego, że pokłóciłaś się ze swoim gachem! Nie chciałaś Akihiko, jak i mnie! Byliśmy zwykłą wpadką! Dwie wpadki, które powstały, kiedy ojciec jeździł do pracy. Jestem tylko ciekawa tego, kto wymyślił, aby to zrobić? Ty, czy twój kochanek?
   -John kochał was oboje!-wykrzyczała.
Wygięłam usta w uśmiechu, zerkając na Nim, która tylko przytaknęła, plącząc jej nogi w korzenie.
   -Co taka suka jak ty wie o miłości!? Czy kiedykolwiek kogoś kochałaś!? A on tak strasznie płakał. Krzyczał "Mamo, znów się upiłaś! Wszystko będzie dobrze! Pójdziesz spać i weźmiesz lekarstwa! Rano znowu będziesz moją kochaną mamusią, która pocałuje mnie w główkę i..." nie dokończył, a ja stałam w wejściu i słuchałam. Nie zareagowałam w porę-straciłam panowanie nad emocjami.-Wszystko się rozjebało przez ciebie! Nie jechałam z ojcem, ponieważ też walnęłaś mnie z butelki w głowę! Straciłam pamięć, dlatego nie jechałam! Nie pamiętałam wszystkiego. Wmawiałaś mi, że mnie kochasz, że po wypadku pomyliły mi się osoby! Twierdziłaś, że to ojciec mnie bił! Kiedy miałaś już prawa rodzicielskie i alimenty zaczęło się ponownie. Zależało ci tylko na kasie! Nienawidziłaś mnie za to, że istnieje! Nie udał ci się plan z gwałtem. Takeo miał mnie później pociąć, prawda? Miałam zniknąć bez śladu, a ty miałaś być cierpiącą matką. Twoja historia pojawiłaby się w telewizji, zyski w twojej firmie by wzrosły. Plan idealny, tylko nie przewidziałaś, że będzie przy mnie Kei. Jak mogłaś nam coś takiego zrobić!? Mogłaś się rozwieść z ojcem! Wszystko skończyłoby się dobrze! Akihiko by żył, zostałabym z ojcem, nie zapomniałabym o Keiu. Wszystko przez ciebie!
   -To ojciec was bił! To nie ja! Znów ci się coś pomyliło-powiedziała najłagodniejszym tonem, na jaki umiała się zdobyć.-Puść mnie, a wszystko ci wytłumaczę.
Na mój rozkaz, Nin rozplątała kobietę. Nie pozwoliłam jej dalej podejść, ponieważ obok pojawiła się Ann. Zamroziła jej nogi, stając obok mnie.
   -Nie dam sobie mydlić oczu. Teraz posłuchaj mnie bardzo uważnie. Nigdy więcej do mnie nie zadzwonisz, nie napiszesz. Zajmiesz się firmą i wszyscy będą szczęśliwi. Nie będę cię śledzić. Po prostu ciesz się życiem, ale pamiętaj, że jeszcze z tobą nie skończyłam. Spotkamy się w piekle, gdzie ja będę nosiła królewską koronę, a ty będziesz się przede mną płaszczyła-wstałam, podchodząc do meblościanki, z której wyjęłam cztery teczki.-A to nie będzie ci już potrzebne. Kei, idziemy. Nin, ty możesz się chwile pobawić. A tobie radze zapamiętać to, że cię obserwuję. Chciałam
Kiedy wyszliśmy z domu, ukucnęłam, chowając twarz w dłoniach. Miałam już tego wszystkiego dość.
Czarnowłosy schylił się nade mną, obejmując mnie ramieniem. Nie umiałam sobie z tym wszystkim poradzić. To wszystko mnie przerastało.
   -Co chcesz teraz zrobić?-jego oddech pieścił moją szyję.
   -Nie wiem. Chcę go jak najszybciej zobaczyć. Teraz będzie miał już trzynaście lat.
   -Zadzwonię do Hitaro, aby to wszystko sprawdził.

***

Staliśmy przed dość dużym nagrobkiem.
W ręku trzymałam bukiet białych lilii, które szybko odłożyłam na dość zimną płytę marmurową.
   -Kiedy to było?-spytałam chłopaka, na co ten przełknął ślinę.
   -Tydzień temu.
Znów chciało mi się płakać. Gdybym przypomniała sobie o moim bracie tydzień wcześniej, to nie straciłabym go jeszcze raz.
Powiesił się. Jego rodzina miała problemy finansowe, a on nie chciał być dla nich problemem. Nie pamiętał o mnie. On też stracił pamięć, kiedy matka go uderzyła po raz ostatni.
   -Przepraszamy...-usłyszeliśmy za sobą ciche głosy.
Odwróciliśmy się, aby ujrzeć kobietę i mężczyznę. Ich ubrania były w nie najlepszym stanie.
Kiedy zobaczyli nasze twarze, od razu się ukłonili.
   -Kim jesteście?
   -Rodzicami.
Oczy od razu mi się zaświeciły. Ludzie, którzy opiekowali się moim bratem, stali przede mną.
   -Dziękuję!-wykrzyczałam, kłaniając się nisko.-Macie może jakieś zdjęcia?
Kobieta skinęła głową, podając nam fotografie. Patrzyłam na nią z uśmiechem na ustach, a łzy spływały po moich policzkach. Miał krótkie, czarne włosy i zielone oczy. Stał z uśmiechem na twarzy. Nie mogłam uwierzyć, że tydzień wcześniej żył. Mogłam go dotknąć, pogłaskać go po głowie i powiedzieć, że jestem jego siostrą.
   -Dlaczego pytasz o naszego Takeshi?
   -Na ziemi byłam jego siostrą. Tam nazywał się Akihito.
Małżeństwo było bardzo zdziwione, ale nie dziwiłam się im.

***

Padłam na łóżko zmęczona całym dniem.
To wszystko mnie już przerastało. Już wolałam sobie o tym wszystkim nie przypominać. Spojrzałam na Keia, który położył się obok mnie. Miałam mu coś jeszcze do powiedzenia.
   -Coś nie tak? Mam coś na twarzy?-spytał, bawiąc się moimi włosami.
Przejechałam palcami po jego policzku, na co się uśmiechnął.
Znów poczułam się niedobrze, więc szybko pobiegłam do łazienki i zwróciłam całe jedzenie, które tamtego dnia zjadłam. Po chwili poczułam, jak chłopak odgarnia mi włosy. Był naprawdę kochany.
   -Ja...Lubiłam kogoś innego-wykrztusiłam z siebie po dłuższej chwili.
Puścił moje włosy, na co spojrzałam na niego. Wyglądał, jakby zobaczył ducha. Znów zajęłam się wymiotami. To wydawało się być coraz dziwniejsze. Nie mogłam zajść w ciąże, prawda? Przecież to niedorzeczne!
Wstałam i wytarłam usta. Czarnowłosy stał oparty o ścianę.
   -Przepraszam-zdołałam tylko to z siebie wykrztusić.
Spojrzał na mnie, przecierając oczy.
   -Za co mnie przepraszasz, co? Nie miałaś o tym pojęcia. Pooglądamy telewizję?
Ruszyłam za chłopakiem. Nie wydawał się być zły. Może na początku był zdziwiony, ale przyjął do siebie to, że lubiłam kogoś innego.
Usiadł na kanapie. Szybko rzuciłam się na niego, na co ten patrzył na mnie jak na wariatkę.
Lekko musnęłam jego wargę, na co zamruczał.
   -Ej, kocham cię, pamiętaj o tym-przytuliłam się do niego, przenosząc wzrok na ekran.
Chłopak skakał po kanałach, w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Przez sekundę widziałam znajomą twarz, więc wyrwałam chłopakowi pilot i cofnęłam na dany kanał.
Patrzyłam na brązowowłosego chłopaka, który przykuł moją uwagę. Znałam go, ale skąd. Patrzyłam na jego delikatne rysy twarzy, próbując sobie przypomnieć.
Nagle zerwałam się z miejsca, otwierając szeroko usta, jak i oczy.
   -To on!

środa, 22 lipca 2015

Rozdział 36 "Wspomnienia."

Ok, teraz proszę o uwagę...
Z tego co na razie wynika w ankiecie, to wygrywa blog nr. 2. więc napisałam trochę pierwszego rozdziału, a wy sami zdecydujecie, czy warto go pisać, ok?
Ankieta na temat tego, czy kontynuować jest już na Hello My Sweet Monster.
Bardzo proszę o opinie. :)
~YukinoKaki

*Eonnie - Koreański zwrot młodszej siostry do starszej siostry. Przyjaciółki też tak do siebie mówią.

***

Zaczęłam się wiercić.
Wszystko mnie swędziało. Chciałam się podrapać po nogach, ale ktoś trzymał mnie w silnym uścisku.
Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą śpiącego czarnowłosego mężczyznę. Chciałam uwolnić się z uścisku, ale było to niemożliwe. Szturchnęłam go lekko, na co się przebudził.
   -Wszystko mnie swędzi...-burknęłam robiąc minkę zbitego psa.
Odsunął się ode mnie, a ja mogłam swobodnie spojrzeć na nogi. Byłam cała pogryziona. Głupie komary.
Kei również podniósł się do siadu. Wyciągnął z szafki maść i podał mi ją.
   -U nas są jeszcze gorsze, niż na ziemi. Pewnie będziesz wymiotować, albo coś. Posmaruj się i idź spać-wyszeptał całując mnie w głowę, po czym wstał.
   -A ty gdzie idziesz?
   -Dzisiaj mam mieć jakieś spotkanie. Budzik i tak miał dzwonić za pięć minut-wyłączył urządzenie.-Wrócę jakoś o drugiej. Zjedz śniadanie a później pójdziemy na spacer, zgoda?
   -U-Um...-przytaknęłam i położyłam się spać.
Nie spałam zbyt długo. Obudziłam się o ósmej, a raczej obudziły mnie krzyki dochodzące z korytarza.
Wyszłam z pokoju a moim oczom ukazały się cztery służące. Myślałam, że za chwilę się na siebie rzucą.
   -Mogłabyś się w końcu czymś zająć!? Ile ty tu kurwa pracujesz, że chcesz jedzenie zanosić!? Naprawdę ci się na mózg rzuciło! Ile ty masz lat smarku, co!? Nie wkurwiaj mnie lepiej i wypierdalaj stąd, zrozumiano!? Nie chcę cie już więcej widzieć-wykrzyczała kobieta koło trzydziestki. Przed nią stała dziewczyna. Mogła mieć około piętnastu lat. Wzrok wbiła w ziemie, była wystraszona, bawiła się palcami. Za starszą stały dwie kobiety, cały czas przytakując. Kiedy najstarsza chciała uderzyć dziewczynę, szybko zasłoniłam ją własnym ciałem.
Miała dużo siły. Na moim policzku widniał czerwony ślad. Wbiłam w nią mordercze spojrzenie, na co ta padła na ziemie, płaszcząc się przed moimi stopami. Była bliska płaczu, ale nie obchodziło mnie to. Chciała krzyczeć na młodszych? Teraz młodsza pokrzyczy na nią...
   -Wiesz, że twoja niewyparzona morda mnie obudziła?-spytałam ironicznie, kładąc jej stopę na głowę.-Nie spałam dzisiaj za dobrze, wiesz?
   -Przepraszam-jęknęła, kiedy przycisnęłam jej twarz do podłogi.
   -Teraz jeszcze policzek mnie szczypie, zadowolona?-nakierowałam stopę na jej podbródek. Uniosłam go lekko po czym uderzyłam ją nogą w policzek.-Ktoś pozwolił ci na mnie patrzeć? Kiedy się pytam to żądam odpowiedzi!-krzyknęłam na całe gardło. W okół nas zrobiło się bardzo tłoczno.
   -Nie, przepraszam. Więcej nie będę.
   -Co mi z twojej obietnicy?
   -Przepraszam, poprawię się. Proszę mnie puścić. Nie będę, już nie będę.
   -Niech princessa ją zostawi, bardzo proszę!-nastolatka, która cały czas stała za mną, uklękła obok kobiety, spuszczając głowę w dół.-To moja wina. Proszę, niech princessa nie wyzywa eonnie.
   -Wstańcie-wyszeptałam, na co obie szybko się podniosły.-Ty ze mną,-wskazałam na młodszą-a ciebie nie chcę na razie widzieć. Wkrótce wezwę cię na rozmowę. A wy co? Rozejść się! Idź przodem-otworzyłam przed dziewczyną drzwi, a ta szybko wpełzła do pokoju. Nadal miała spuszczoną głowę.-Usiądź-powiedziałam już milszym głosem.
Zrobiła wszystko co chciałam.
   -Spokojnie, nie pogryzę cię. Możesz na mnie patrzeć. Tamto to były tylko groźby. Wnerwiłam się na to, jak na ciebie krzyczała. Powiesz mi swoje imię?
   -Ano...Dziękuje-popatrzyła na mnie.-Jestem Kim see mi.
   -Ile masz lat? Wydaje mi się, że jesteś tu nowa.
   -T-Tak. Mam czternaście lat.
Po chwili dziewczyna rozmawiała już ze mną swobodnie. Śmiałyśmy się ze wszystkiego, co mówiłyśmy. Nastolatka oczywiście parę razy mówiła, że musi wracać do pracy, ale umiałam ją odwieść od tego pomysłu. Rozmawiałyśmy parę dobrych godzin. Nawet się nie spostrzegłam, kiedy do pomieszczenia wszedł Kei. Przytulił mnie, po czym usiadł na kanapie.
   -To o czym rozmawiacie?-spytał biorąc do ręki telefon.
   -Tak sobie. Wiesz, że Seemi mieszała w Seulu? Mówiła, że to piękne miasto. Pojedziemy tam kiedyś?-spytałam pełna entuzjazmu.
   -Zobaczymy. Mięliśmy iść do ogrodu.
   -Jasne! Seemi, idziesz z nami?-spytałam chwytając ją za dłoń.
   -Powinnam już wracać do pracy.
Szturchnęłam Keia, na co ten wstał i poszedł do dziewczyny.
   -Idziesz, albo cię wyniesiemy-powiedzieliśmy na raz, na co dziewczyna szybko wstała i podążyła w stronę wyjścia.
Chłopak objął mnie w pasie, aby następnie ruszył do ogrodu.
Czułam się jakbym była matką. Seemi po raz pierwszy była w naszym ogrodzie. Skakała, biegała, śpiewała, wyglądała uroczo. Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy.

***

Poczułam, jak ktoś ciągnie mnie za nogę.
Szybko chwyciłam się ramy łóżka, kiedy chłopak zaczął ciągnąć coraz mocniej.
   -Nigdzie nie idę! Wypierdalaj!
   -No chyba cię zaraz...Dalej! Nie ma czasu!
Wziął mnie na ręce, wrzucając do garderoby. Pomimo mojego protestu, ten nadal był nieugięty. Zamknął drzwi na klucz.
   -Nie wypuszczę cię, dopóki się nie ubierzesz. Masz dziesięć minut.
Przeczesałam palcami grzywkę, wgapiając się w drzwi.
Chyba nie sądził, że naprawdę się ubiorę i pójdę z nim do szkoły, żałosne.
Nie chciało mi się dłużej protestować i w końcu uległam. Ubrałam się, lekko ogarnęłam, ale nadal nie chciałam tam iść. Na pewno zemstę wymyślę kiedy indziej, przyrzekam.
Otworzyłam drzwi, na co chłopak szybko chwycił mnie za nadgarstek i teleportował nas do szkoły, pod schody.
Chciało mi się na niego krzyczeć, ale poprawiłam tylko bluzkę i pokazałam, aby poszedł pierwszy.
   -Nie ma tego dobrego. Idziemy razem-zaakcentował ostatnie słowo, na co przeszły mnie ciarki.
Kiedy już chciałam postawić pierwszy krok, ujrzałam szybko zbliżającą się do mnie Ikaros.
Szybko przyszpiliła mnie do ściany, na co jęknęłam niezadowolona. Przypominało mi o coś, ale na jej miejscu niegdyś był Kei.
   -Spierdalaj stąd! One cie rozszarpią!
Moje oczy otworzyły się szeroko.
   -Kto?
   -Nie udawaj, że nie wiesz. Te wszystkie pochrzanione laski, które były zadłużone w tym ośle-pokazała na chłopaka-chcą cie dopaść. Ja ci mówię, że to będzie horror!
   -Nie martwiłbym się o to. Haru zrobi jedno 'bang' i już ich nie ma. Poza tym ma jeszcze mnie. Nie martwiłbym się o to-powiedział spokojnie, ale nic to nie pomogło.
Słowa szkarłatnowłosej mnie przeraziły. Nie chciałam tak wcześnie umierać.
Nim się spostrzegłam czarnowłosy chwycił mnie za rękę i ruszył w stronę klasy. Nie opierałam się. Myślami wybiegałam w przyszłość, gdzie wszystkie dziewczyny lały mnie porządnie, następnie miodowooki położył kwiaty na moim grobie.
   -Ja nie chcę umierać-jęknęłam, kiedy chłopak otwierał drzwi od klasy.
Weszliśmy spokojnie, rozglądając się uważnie. Ludzie wgapiali się w nas, jakby co najmniej zobaczyli duchy. Słyszałam zgrzyt zębów Akiry, co mnie jeszcze bardziej przeraziło.
Właśnie w tym samym momencie zrozumiałam, że chłopak trzyma mnie za rękę. Dłużej nie myśląc wyrwałam rękę z uścisku, chwytając wazon stojący na jednej z szaf, aby następnie rozbić go na jego głowie.
Usłyszałam rozbijające się szkło, a następnie ujrzałam całego przemoczonego mężczyznę. Patrzył na mnie, jakby za chwile miał wybuchnąć.
   -Mówiłam ci, żebyś nie trzymał mnie za rękę. Jesteśmy narzeczonymi tylko przez to, że to wola naszych rodziców. Na coś takiego pozwalaj sobie tylko w ich obecności. Nie będę drugi raz powtarzać-patrzył na mnie jak na idiotkę. Ja po prostu nie chciałam zginąć.
Wszyscy w klasie westchnęli, kiedy usłyszeli moje słowa.
   -A już myślałyśmy, że wy naprawdę ze sobą jesteście-wesołe dziewczyny otoczyły Keia i zaczęły go wycierać chusteczkami.-Co ta dziewucha ci zrobiła...Naprawdę ci współczujemy.
Byłam wnerwiona tym, że tyle dziewczyn się koło niego kręci. Przecież on był mój! W sumie to wyglądało, jakbym publicznie z nim zerwała. Jakbym uważała nasz związek za nic...
Z ogromem myśli usiadłam na krześle, patrząc na czarnowłosego.
Zerknął na mnie, na co tylko powiedziałam ciche przepraszam, wyjmując telefon z torby.

~Odwdzięczę się jakoś...~

~Będziesz musiała wymyślić coś genialnego,
bo tej szopki na pewno nie będę pomagał ci ciągnąć.~

Włożyłam urządzenie z powrotem do torby, czekając, aż Akari wejdzie do pomieszczenia.

***

Lekcje mijały o dziwo bardzo szybko.
Nie było więcej pytań na temat mojego związku z Keiem. W sumie było to bardzo wygodne.
Położyłam się na łóżko, w tym samym momencie, kiedy chłopak usiadł na kanapę niezadowolony. Zerknęłam na niego, wzdychając głęboko.
   -Jesteś zły?-nie musiał mi nawet odpowiadać. Widziałam, że był niezadowolony.
Wstałam i usiadłam obok niego. Nie miałam pojęcia jak go pocieszyć. W końcu do głowy wpadł mi plan. Może nie genialny, ale zawsze jakiś.
   -Mam propozycję-powiedziałam, szybko znajdując się obok niego.
   -Czego chcesz?-potarł dłońmi o skronie, patrząc na mnie.
   -Mogę ci to jakoś wynagrodzić-zaczęłam głaskać jego ramie.
   -O co ci chodzi?
   -Chodźmy na randkę!-wykrzyczałam, na co ten zaczął się śmiać.
Czy on uważał to za żart? To nie było śmieszne!
Chciałam mu poprawić humor, a przy okazji spędzić romantyczny dzień. Czy to takie trudne do zrozumienia?
Wstał i poszedł w stronę wyjścia.
   -Idziesz, czy nie?-powiedział od niechcenia, na co tylko posłałam mu szeroki uśmiech.

***

Staliśmy przed wielkim, dość zaniedbanym domem.
Patrzyłam na czarnowłosego, ale ten tylko skinął głową na znak, że mam iść przodem.
   -Nawiedzony dom? Ale żeś miejsce wybrał na pierwszą randkę-burknęłam, gdy weszliśmy do pomieszczenia.
Nie wiem dlaczego, ale nie chciałam przebywać w tym miejscu. Głowa zaczęła mnie boleć, kiedy weszliśmy do tego domu.
   -A jakieś lepsze rozwiązanie masz? Jeszcze tu nie byłaś, a ja znam to miejsce jak własną kieszeń. Często tu przychodzę, kiedy mam zły dzień...
   -I nie boisz się duchów-zapytałam.
Odpowiedział mi jedynie jego śmiech.
   -Duchy nie istnieją. No, może pośrednie dusze, ale nic mi nie zrobią. Jestem przyszłym Lucyferem! Tytuł do czegoś zobowiązuje...
Chodziliśmy po salonie. To miejsce było jakieś takie dziwne. Mimo, iż nie lubiłam takich miejsc, to w tym pomieszczeniu była dziwna aura. Mogło mi się wydawać, ale znałam to miejsce.
   -Znasz historię o tym miejscu?
   -Nie.
   -No to czas ci ją opowiedzieć. Niegdyś mieszkała tu bardzo zamożna rodzina. Mieli dwójkę dzieci, chłopca i dziewczynkę. Dziewczynka była starsza o około sześć lat. Znaczy, ta mówi legenda. Pewnego wieczora matka się upiła. Puściła muzykę, zaprosiła kochanka. Jej syn akurat miał koszmary, a obudzony dość głośną muzyką przyszedł do matki. Ta upita nie chciała zajmować się synem. Wnerwił ją jego płacz, więc walnęła go z butelki po piwie w głowę. Chłopczyk upadł, rozbił sobie głowę. Matka jeszcze uderzyła go parę razy, aż nie umarł. To była tragedia tej rodziny. Mąż kobiety dowiedział się o kochanku i o tym, jak zabiła swojego syna. Córka przyszła do domu w tym momencie, kiedy kobieta zadawała ostatni cios. Mężczyzna odszedł, a kobieta została sama z córką. Z tego co wiem, to wszyscy wyprowadzili się z tego domu parę dni po wypadku.
   -Wiesz coś jeszcze?
   -Zrobiła to tam-wskazał na miejsce koło schodów, odpalając papierosa.-Jak się przyjrzysz, to są tam jeszcze zaschnięte ślady krwi.
Podeszłam do tego miejsca. Naprawdę było tam jeszcze widać zaschniętą krew.
Ukucnęłam przy tym miejscu, dotykając podłogi palcami.
Już nawet moja matka nie była taka zła. Tamta kobieta musiała być potworem.
Ból głowy się strasznie nasilił. Załapałam się za nią, a chłopak szybko podbiegł i ukucnął przy mnie.
   -Coś ci jest?
   -Chcę już iść do domu. Przepraszam, ale nie czuję się zbyt dobrze-kiedy wypowiadałam te słowa, zebrało mi się na wymioty.
Szybko pobiegłam do łazienki. O dziwo wiedziałam, gdzie ją znaleźć.
Zwróciłam wszystko, co akurat tego dnia jadłam.
   -Głupie komary-usłyszałam głos czarnowłosego.
   -Tssaaa...Głupie.
Chłopak chwycił mnie za rękę, abyśmy po paru chwilach pojawili się w pokoju zamkowym.
Źle się czułam. Cały czas kręciło mi się w głowie, o wymiotach nie wspominając. Znów szybko pobiegłam do łazienki, aby zwymiotować.
To już naprawdę było nieprzyjemnie. Brzuch też zaczął mnie boleć, ale to było dziwne, ponieważ nie zbliżała mi się jeszcze miesiączka.
Zgięta w pół ruszyłam przed siebie, ale zanim zdążyłam otworzyć drzwi, zostałam przez nie uderzona. Upadłam na podłogę, łapiąc się za głowę. Syknęłam z bólu.
Nawet nie pamiętam, kiedy Kei przeniósł mnie na łóżko. Siedziałam na nim, cały czas sycząc.
Miałam jakieś dziwne wizje.
Nie wiedziałam co mam myśleć. Wszystkie, nawet te zapomniane momenty przeleciały mi przed oczami.

Chyba zaczynam sobie przypominać...

Po paru sekundach podniosłam wzrok na czarnowłosego, a z moich oczu polały się łzy.
Zacisnęłam ręce na kołdrze. Wszystkie zapomniane wspomnienia właśnie wróciły.
Już wiedziałam, dlaczego nie pamiętam tamtego okresu. Wszystko do mnie wróciło.

***

W następnym rozdziale...

-Więc wszystko, co mi mówiliście było kłamstwem, prawda!?
*
-Ja...Lubiłam kogoś innego.

wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział 35 "Głupek."

Przetarłam oczy nadal zmęczona, ziewając.
Jakieś trzy sekundy wcześniej obudziło mnie cholerne słońce, którego promienie padały prosto na moją twarz.
Po chwilowym proteście otworzyłam oczy. Na początku złapałam się za głowę, bo muszę przyznać, że trochę mnie bolała. Podniosłam się do siadu, co okazało się być złym pomysłem, ponieważ dolne części ciała mnie bolały. Wygięłam usta w grymasie, na co usłyszałam cichy śmiech dochodzący z kanapy.
   -Nie powinnaś się tak zrywać. Będzie cie boleć przez cały dzień, przebolejesz-popatrzyłam na czarnowłosego chłopaka, który siedział w szlafroku i jadł tosty.
Patrzył się na mnie tymi swoimi uroczymi, miodowymi oczami, przez które się rozpływałam.
Nagle sobie przypomniałam, że my, że w nocy, że...
Zakryłam się kołdrą, patrząc na niego przerażona. Ten znów odpowiedział śmiechem. Następnie wstał, wziął do ręki kubek i tosta, podszedł, ukucnął i przysunął mi do buzi jedzenie.
Nadęłam policzki.
   -Dalej, musisz chociaż ugryźć.
   -Nie...
   -Mam mleko czekoladowe...-zagwizdał, na co ugryzłam kanapkę i szybko odebrałam mu kubek z ręki, aby wypić jego zawartość.
Kei lekko się podniósł i pocałował mnie w czoło.
Na mojej twarzy szybko zawitał uśmiech.
   -Wypadałoby się umyć, nie sądzisz?-zaśmiał mi się do ucha, na co tylko walnęłam go z pięści w ramie.
   -Głupek.
   -Głupi głupek-usiadł obok mnie, a następnie potargał mi włosy.
Nie wiedziałam jak się przy nim teraz zachowywać. Niby byliśmy razem, chodź to też nie było pewne, bo chłopak tego oficjalnie nie powiedział.
   -Ano...
   -Co? Zanieść cię do wanny?-wziął mnie na ręce, aby szybko zniknąć w drzwiach łazienki.
Wsadził mnie do jacuzzi, po czym uklęknął poza nim.
   -Pomóc ci jeszcze w czymś?-tym razem na ustach nie miał zboczonego uśmiechu.
Nie mogłam uwierzyć, że to ten sam Kei. Cholera, to nie był ten sam człowiek.
W sumie, jakby nad tym dłużej pomyśleć, to wyżył się i teraz już z nim lepiej.
Przymknęłam lekko oczy ziewając przeciągle. Nie wyspałam się. Byłam cholernie zmęczona, a wczorajsze wrażenia spotęgowały moją senność.
Niby wszystko było idealnie. Ja i Kei razem, zaręczyny już za nami...ZARĘCZYNY!
Znów się poderwałam i snów pisnęłam z bólu, wracając na miejsce. Czarnowłosy złapał mnie za ramiona, oznajmiając mi, że jeżeli jeszcze raz wstanę, to będzie ze mną źle.
No, ale jak ja miałam się uspokoić? Cała szkoła o nas wiedziała, teraz nie będę mieć życia. Te dziewczyny mnie chyba rozniosą.
   -Aksz...Wszystko jest do dupy!-pisnęłam i uderzyłam dłońmi w wodę.
Ta rozprysła się na wszystkie strony, ochlapując przy tym Keia.
   -Czyli co? Ja też jestem do dupy?-udawał, że się obraził.
Był to naprawdę uroczy widok. Kei miał focha. Może udawanego, ale zawsze.
Chwyciłam jego policzki i zaczęłam nimi trząść na boki.
   -Nie martw się. Ty akurat do dupy nie jesteś. Jeszcze nie...
   -Jeszcze?-uniósł jedną brew do góry, szybko chlapiąc mnie wodą.
I tak się zaczęło. Miodowooki wskoczył do jacuzzi, aby rozpocząć naszą bitwę. Daje słowo, że w przeciągu dwóch minut cała łazienka była zalana. Skończyło się na tym, że obydwoje się zmęczyliśmy. Przyciągnął mnie do krótkiego, ale namiętnego pocałunku. Bardzo mi się to podobało. Chciałam jego bliskości, chociaż po ostatniej nocy powinnam mieć jej aż zanadto, ale pomarzyć zawsze można, nie ma co.
Jego usta stały się moim uzależnieniem. W ciągu jednej nocy pragnęłam go jak jeszcze nigdy wcześniej. Jęknęłam w jego usta, odsuwając się trochę od niego.
   -Nie ma tego dobrego. Wyłaź! Będziemy musieli sobie coś wyjaśnić. Na kanapie za dwadzieścia minut-robił minkę zbitego psa i wyszedł z wody. Wytarł się ręcznikiem, szybko znikając w drzwiach pokoju.
Trochę zajęło mi wstanie. Bolało jak cholera, ale było warto. Z trudnościami wyszłam i owinęłam się ręcznikiem. Szybko zmyłam z siebie resztki wczorajszego makijażu, po czym poszłam do garderoby, po jakieś ubrania.
Ostatecznie ubrałam się w beżowe rurki i białą, asymetryczną koszulę. Włosy spięłam w koka i lekko się podmalowałam. Idealnie zmieściłam się w dwudziestu minutach. Poszłam do pokoju, gdzie siedział Kei. Miał na sobie jeansy i białą koszule.
Wygięłam usta, gdy siadałam, ponieważ znów poczułam ten cholerny ból.
Czarnowłosy patrzył na mnie zafascynowany.
   -Mam coś na twarzy?-pokiwał przecząco głową.-To na co się gapisz?
   -Na ciebie, a co, nie mogę?-ugryzłam tosta, który leżał na talerzu przede mną.
Oparł się i westchnął głęboko, kiedy skończyłam jeść posiłek.
Rozsiadłam się wygodnie, wbijając w niego wzrok.
   -Czas na tłumaczenia-patrzył na mnie jak na idiotkę.-No dalej, wiecznie nie będę czekała.
   -Ale co mam ci tłumaczyć-on był naprawdę niekumaty.
   -Po co była ta cała szopka. Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej-westchnęłam na co ten tylko podrapał się po głowie.
   -Bo to by było za łatwe-myślałam, że go walnę.-Starałem ci się wszystko przypomnieć. Starałem rozegrać się to tak, abyś sobie mnie przypomniała. W drugiej klasie też na początku się nie lubiliśmy, pamiętasz? Walczyliśmy o miejsce przewodniczącego klasy. Wygrałem, a ty byłaś zła. Myślałem, że sobie choć trochę przypomnisz, ale nie. No i jak Akira umarła, to Irina wpadła na pomysł, żeby cię tu ściągnąć. Nie wiedziałem nic o tym i byłem tak samo zdziwiony jak ty. Później dostałem nerwicy, kiedy się o tym dowiedziałem i stąd te kary. Nie jesteś zła, prawda?
Rozchyliłam usta, kiedy chłopak skończył mówić. Czyli ta cała szopka była po to, abym sobie przypomniała o tym, że niegdyś my...
Ta cholera nie żyje!
Zerwałam się z miejsca i rzuciłam na niego. Nie obchodził mnie już ból tyłka. Najwyżej pójdę po jakieś zioła i wszystko będzie w porządku. Wzięłam do ręki poduszkę i zaczęłam przyciskać do jego twarzy. No zajebie gnoja!
Przyciskałam ją coraz mocniej, aż chłopak przestał się opierać. Jego ręce opadły na kanapę, a ja z triumfalnym uśmiechem odsunęłam ją z jego twarzy.
No i oczywiście się przeraziłam.
Był cały siny, oczy miał zamknięte, chyba nie oddychał.
Zaczęłam panikować. Złapałam go za ramiona i trzęsłam najmocniej jak potrafiłam.
Nic, zero odpowiedzi. Policzkowałam go, ale on nadal nie odpowiadał.
Usiadłam na nim okrakiem i wpatrywałam się w jego siną twarz.
No po prostu zajebiście. Miałam chłopaka niecały jeden dzień i już go zabiłam. Bije rekordy, nie ma co. Złapałam za szklankę i chciałam go nią chlusnąć w twarz, ale ten złapał mnie za rękę i przyciągnął do pocałunku.
Natychmiastowo zaczęłam oddawać pieszczotę. Szybko wsunął język do moich ust i zaczął pieścić podniebienie. Naprawdę bardzo mi się to podobało.
Odsunęłam się od niego, kiedy przypomniałam sobie, jaki żart mi zrobił.
Walnęłam go z całej siły w klatkę piersiową.
   -Jeszcze jeden taki numer a nie żyjesz...
Posłał mi szeroki uśmiech całując mnie w nos. Przytuliłam się do niego. Miałam ochotę go rozszarpać, a jednocześnie wycałować. Dwie cholerne sprzeczności, no ale cóż...Miłość składa się w sprzeczności, tak przynajmniej tłumaczyłam to sobie w tym momencie.
Chciałam z niego zejść, ale znów przypomniałam sobie o wcześniej olanym bólu.
Naprawdę muszę sobie kupić jakąś maść na ból dupy.
   -Boli?-spytał przygryzając mi ucha.
Jęknęłam cicho. Jego pieszczoty działały na mnie bardzo pobudzająco.
   -Troszku...
   -Rozmasować?-zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
   -Jeszcze czego!-odepchnęłam go lekko od siebie, patrząc mu w oczy.-Zero! Przez najbliższy tydzień zero seksu!
Popatrzył na mnie zdezorientowany, a iskierki, które miał jeszcze sekundę temu w oczach zniknęły.
Uśmiechnęłam się pod nosem, czekając na jego następny ruch. Chciał się ze mną droczyć? Tylko by spróbował!
W końcu zeszłam z niego, siadając obok.
Mimo, iż ból powoli ustępował, to nadal bolało. Byłam ciekawa, jak Naoki to znosi, w końcu on i Susumu cały swój wolny czas spędzają w sypialni.
   -A jakiś ziółek na to nie ma?-jęknęłam.
   -Pewnie są, ale co ty sobie wyobrażasz? Mam iść i powiedzieć, że Haruka potrzebuje tabletek, bo ją w nocy tak...-zasłoniłam mu usta. Nie chciałam słyszeć dalszej części. Chłopak ugryzł mnie w rękę, na co szybko ją odsunęłam.-Nie przerywaj mi, jak do ciebie mówię-zaśmiał się, kładąc mi głowę na ramieniu.-To co dzisiaj robimy?
Potargałam mu włosy.
   -Najchętniej to cały dzień spędziłabym w łóżku...-chłopak szybko zerwał się z miejsca, a w oczach znów pojawiły się iskierki.-Nie w ten sposób! Aksz...Już nic więcej nie mówię, bo ta twoja zboczona główka za dużo podtekstów szuka.
Przeciągnęłam się, patrząc na zegarek. Była czwarta, a ja już byłam zmęczona.
   -Co robi Kei? Byłeś go odwiedzić, prawda?-spytałam na co ten zrobił zakłopotaną minę.-Nie byłeś go odwiedzić!?-znów się zerwałam i znów ból.
Szybko wbiegłam do pokoju, gdzie na moim łóżku smacznie spał pies. Uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku. Ten tylko przysunął się bliżej i położył mi głowę na kolana. Pogłaskałam go po głowie, a w tym samym momencie do pokoju wszedł miodowooki. Podał mi kubek i zieloną, małą tabletkę.
   -Nie będę już takim potworem. Za dziesięć minut powinno być w porządku-i wyszedł.
Połknęłam tabletkę, po pięciu minutach uznając, że bardzo mi pomogła. Wstałam i poszłam do pokoju, gdzie siedział czarnowłosy. Grzebał coś w telefonie.
   -Wracając do naszej rozmowy...-podniósł głowę i spojrzał na mnie.-Niewiele pamiętam z tego, co działo się od drugiej klasy podstawówki, do drugiej klasy gimnazjum. Ponoć miałam wypadek i straciłam pamięć. Znaczy, nie było o tym nic w gazetach, ale tak mi powiedziano. Może to dlatego nie pamiętam o tym, że konkurowaliśmy ze sobą. W głowie mam wesołe chwile. Smutnych nie pamiętam-wyszeptałam bawiąc się palcami.
Mężczyzna podszedł i przytulił mnie mocno.
   -Powinniśmy iść na obiad? Tym razem zjemy w jadalni, co ty na to?-uśmiechnął się do mnie szeroko, podając mi dłoń. Odpowiedziałam tym samym.
Kiedy szliśmy korytarzem, służba patrzyła na nas ze zdziwieniem i dziwnymi uśmiechami. Nie wiem dlaczego, ale byłam cała czerwona. Pewnie chodziło o to, że trzymamy się za ręce, ale ja cały czas miałam w głowie poprzednią noc. Niby ściany były dźwiękoszczelne...
Weszliśmy do jadalni. Chłopak szybko zajął swoje miejsce.
W sumie to nawet nie wiedziałam, czy jesteśmy razem. Bałam się go o to spytać.
Na stole stało już pełno jedzenia. Patrzyłam na wszystko ze smakiem. Szybko nałożyłam sobie spaghetti, pakując danie szybko do buzi.
Kiedy już kończyłam jeść pierwszą porcję, do sali weszła Irina, Hitaro, Sari i nauczyciel.
Zdziwili się, gdy nas ujrzeli, ale zajęli swoje miejsca i zaczęli nakładać sobie jedzenie.
   -Hitaro, muszę złożyć skargę-powiedziała po pewnym czasie Sari. Ten tylko przytaknął.-Proszę cię o bardziej dźwiękoszczelne ściany, bo mi się straże nie wyspali...
Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Chyba przeczuwałam, co będzie dalej.
   -Służba nie mam dźwiękoszczelnych ścian. Nie wiem o co ci chodzi.
   -Skoro nie wiesz, to zapytaj swojego synalka. i jego, jak mniemam, nowy nabytek-zaczęła się śmiać, na co Akari walnął ją w głowę.
Ja i Kei zrobiliśmy się cali czerwoni, spuściliśmy głowy w dół. Szybko splótł nasze dłonie, które trzymaliśmy pod stołem.
Irina patrzyła na nas bardzo uważnie, z resztą Hitaro też. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię.
   -Czy to...Czy to prawda?-spytała po chwili miodowooka.
Wiedziałam, że Sari szukała okazji, aby dopiec Keiowi, ale żeby aż tak?
   -Ano...-odezwałam się, ale przerwał mi czarnowłosy.
   -Tak, a co? Coś się nie podoba?-powiedział od niechcenia.
Na twarzy małżeństwa zawitały szerokie uśmiechy.
   -Tak się ciesze...-westchnęła białowłosa, podchodząc i szybko nas przytulając.
Naprawdę nie miałam już ochoty tam siedzieć.
Zjadłam danie do końca i ruszyłam do pokoju czarnowłosego. Ten, o dziwo, nie poszedł za mną. Wnerwiło mnie to trochę. Chciałam z nim porozmawiać, jak on to wszystko widzi. Mamy zachowywać się jak para, czy może odwrotnie. Potargałam swoje włosy, kiedy usłyszałam hałas w moim pokoju. Szybko ruszyłam do tamtego pomieszczenia. Otworzyłam drzwi od łazienki i mnie zatkało.
Kei stał z dwoma walizkami na kółkach, miskami psa, a w buzi trzymał smycz, do której przywiązany był labrador.
   -Co ty robisz?
Wymruczał coś niezrozumiałego. Wyjęłam smycz z jego buzi, na co ten odetchnął.
   -Przeprowadzka-uśmiechnął się, pokazując swoje zęby.
Ominął mnie i postawił wszystko na środku pokoju. Podeszłam do niego, chwytając walizki.
   -O co chodzi? Mi w tamtym pokoju dobrze...
   -Po pierwsze, skoro Irina dowiedziała się, że jesteśmy razem, to musimy mieć jeden pokój-puściłam walizkę, a kiedy zaczął podchodzić w moją stronę, ja zaczęłam się cofać.-Po drugie, chyba lepiej jest być razem w pokoju, bo byłoby cholernie nieprzyjemnie, nie mieć cię przy sobie, a  po trzecie...-upadliśmy na łóżko.-Z tego co wiem, to moje łóżko jest wytrzymalsze-wyszeptał przygryzając mi ucho.
Wstał szybko, a kiedy ja jeszcze leżałam, ten zaczął robić miejsce w swojej garderobie.
Leniwie wstałam i poszłam do niego.
Lekko naburmuszona przytuliłam go od tyłu. Ten westchnął tylko, nie przerywając czynności.
   -Jestem zmęczona-burknęłam pod nosem.-Chodźmy spać.
   -Chcę to jeszcze dzisiaj skończyć. Za dziesięć minut, dobrze?-pocałował mnie w czoło.
Usiadłam na tachcie, czekając, aż chłopak skończy. Dziesięć minut zamieniło się w dwadzieścia, następnie w pół godziny...
   -Chodźmy...-mruczałam już od paru dobrych minut.
Chłopak wytarł ręce w spodnie, biorąc do ręki dresowe spodnie. Poklepał mnie po głowie i poszedł do toalety. Dość szybko się umył, a ja poszłam zaraz po nim.
Wzięłam prysznic, a kiedy chciałam zakładać moją piżamę, w oczy rzuciła mi się jego biała koszula, którą miał dziś na sobie. Założyłam, a następnie zaciągnęłam się jej zapachem. Szybko wyskoczyłam z toalety i ruszyłam jak torpeda w stronę jego łóżka, wskakując na nie.
Mężczyzna wystraszył się. Odłożył magazyn, który miał w rękach, na bok. Chwycił mnie i przyciągnął do siebie, więżąc mnie w swoich ramionach.

Teraz mogło być już tylko lepiej...-było to najbardziej mylne stwierdzenie w moim życiu.


Zapraszam do komentowania :)

***

W następnym rozdziale:

-O co ci chodzi?
-Chodźmy na randkę!
*
-Nawiedzony dom?
*
Chyba zaczynam sobie przypominać...

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 34,5 "Dodatek."

Ostrzeżenia: +18
No to zapraszam was na taki dodatek.
Pierwszy raz piszę taką scenę, więc nie oceniajcie mnie zbyt surowo. (ogólnie to pewnie się wam nie spodoba)
Proszę też o komentarze, bo dostałam dzięki nim takiego kopa, że pomysł przyszedł natychmiastowo. 
No to...Zapraszam.
Rozdział z perspektywy Keia.
~YukinoKaki

***

Natychmiastowo zaczęła oddawać pieszczotę.
Zacisnęła ręce na moich włosach. Chciała się ode mnie odsunąć, aby wziąć oddech, ale uniemożliwiłem jej to. Przycisnąłem ją jeszcze bliżej siebie.
Chciałem mieć ją na wyłączność. Musiałem ją mieć właśnie teraz, w końcu tak długo czekałem, chciałem zapłaty.
Odsunąłem ją od siebie. Dziewczyna otworzyła oczy i popatrzyła na mnie, biorąc głęboki oddech.
Nie wiedziałem, czy ona też tego chce. Po części bałem się to zrobić, a po części nie mogłem się już powstrzymywać. Nie chciałem, aby czuła się niekomfortowo, ale jeżeli nie teraz, to kiedy? Chyba wszystko już sobie wytłumaczyliśmy. (tak sobie mów...Haruka ci jeszcze pokaże)
   -Kei, ja...-przytuliła mnie do siebie.
Odwzajemniłem uścisk, zaciągając się jej zapachem. Uwielbiałem go. Zawsze, kiedy przechodziła obok mnie, kiedy czułem jej zapach, to uczucie było nie do opisania.
Chciałem ją mieć tylko dla siebie, zamknąć w jakiejś wieży, aby nikt nie mógł poczuć jej słodkiego zapachu.
   -Tak?-spytałem po chwilowym zawahaniu.
Ręce mi się trzęsły, nie wiedziałem co dalej robić.
   -Będzie w porządku, jeżeli nie wrócimy na bal?-tak! Kocham cię Boże! (pomyślał diabeł...)
   -A co chcesz tu ze mną robić, sama, przez całą noc?-przygryzłem płatek jej ucha. Nawet w taki momencie nie mogłem się powstrzymać, aby się z nią nie podroczyć.
Uwolniła się z uścisku i zalała bardzo widocznym rumieńcem.
   -Ano...To jest...-włożyła do ust najmniejszy palec i zaczęła nerwowo go przygryzać.
Boże (znowu), to wyglądało nieziemsko! Cała czerwona, zdezorientowana, bezbronna. Czułem się jak wilk polujący na dziką łanie.
Nie mogłem już dłużej wytrzymać. Chwyciłem ją w pasie, ostrożnie przysuwając się do niej, aby następnie zassać się na jej dolnej wardze. Patrzyłem, jak zamyka oczy, podobało jej się to. Jeżeli przez zwykłe całowanie wygląda tak nieziemsko, to co się będzie z nią działo, kiedy przejdą do poważniejszych czynów.
Kiedy skończyłem bawić się z jej ustami, wydała z siebie cichy jęk.
Zaśmiałem się pod nosem, na co ta uderzyła mnie z pięści w klatkę piersiową. Kochana sadystka.
   -Coś nie tak? Nie powinnaś iść się przebrać?-uśmiech nadal nie schodził mi z twarzy. 
Brązowowłosa zrobiła tak jak chciałem. Weszła do garderoby, a następnie zamknęła za sobą drzwi. Widziałem, że była niezadowolona, co uświadomiło mnie w tym, że myślała o tym samym co ja. Jeszcze będzie miała dość. Plan, który wszedł mi do głowy podczas pocałunku był genialny. Poszedłem do łazienki, aby zamiast jacuzzi w pomieszczeniu pojawił się prysznic, a następnie wszedłem do garderoby, zamykając za sobą drzwi. Tak jak przypuszczałem Haruka była już bez sukni. Patrzyła na mnie oczami wielkimi jak talerze. Postępowałem zgodnie z planem, więc już sekundę później przyszpiliłem dziewczynę do ściany i namiętnie wpiłem się w jej usta. Natychmiastowo naparłem na nią językiem, a ta bez większych przeszkód rozchyliła usta. Nasze języki połączyły się w chaotycznym tańcu, walcząc o przewagę.
Cwana bestia, nie ma co, ale ja i tak byłem lepszy. Skończyłem z ustami, zabierając się za szyje. Całowałem ją, gryzłem, robiłem malinki, a jej reakcje były nieziemskie. Drgała, prosiła o więcej. Skoro dama prosi, to wypadałoby spełnić jej życzenie, prawda? A, że bez serca nie jestem, to je spełnię. Odpiąłem jej stanik, szybko rzucając go w kąt. Na jej twarzy znów zawitał rumieniec, który trudno było mi dostrzec, ponieważ już była cała czerwona z nadmiaru wrażeń. Mogłem się tego spodziewać. 
Zacząłem schodzić pocałunkami niżej, aż w końcu zassałem się na jednym z jej sutków. Reakcja była natychmiastowa. Jęki wypełniły całe pomieszczenie. Prawą ręką chwyciłem ją w pasie, a lewą zacząłem drażnić następny sutek. Chwyciła mnie za włosy, jęcząc coraz głośniej.
Kochana, ale nie ma tego dobrego. Był plan, a przecież planu trzeba się trzymać. Odsunąłem się od niej, na co ta westchnęła z wyrzutem. Przybliżyłem się do jej ucha, lekko go gryząc.
   -Już się spociłaś? Może powinnaś wziąć prysznic, nie sądzisz?-znów oczy wielkie jak talerze.
Chwyciłem ją za rękę, szybko ciągnąc za sobą do łazienki. Skoro wszystko było już gotowe, to co miałem dalej czekać? Zdjąłem krawat, rozpiąłem koszule i rzuciłem ją gdzieś w kąt, prezentując swój umięśniony brzuch. Dziewczyna wlepiła w niego oczy, co skomentowałem tylko cichym westchnieniem. Buty i skarpetki także szybko zostały zdjęte. Pociągnąłem dziewczynę w stronę kabiny, od razu ją do niej wrzucając. Puściłem letnią wodę, następnie zdejmując spodnie. Dołączyłem do dziewczyny, która nadal była lekko zdezorientowana. Patrzyła mi głęboko w oczy nie wiedząc co ze sobą zrobić. Szybko przyszpiliłem ją do zimnej powierzchni, na co przeszedł ją dreszcz. Zacząłem pieścić jej podniebienie. Jej usta stały się moim uzależnieniem. Uwielbiałem ją, od paru lat marzyłem o tej chwili, a gdy nadeszła, czułem się nieziemsko.
Szybko się od niej odkleiłem, ponieważ policzki miała już bardzo nabrzmiałe, o ustach nie wspominając. Znów robiłem jej malinki, ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, zero jęków.
Popatrzyłem na jej twarz, nie wierząc w to, co dziewczyna zrobiła. Przycisnęła mnie do szkła, szybko obcałowywując mój tors. Myślałem, że padnę na zawał, kiedy dziewczyna zaczęła się bawić gumką od moich bokserek.
   -Tego się nie spodziewałeś, prawda?-spytała ironicznie, jedną ręką gładząc mój policzek, a drugą zaciskając dłoń na moim członku, który stawał się coraz twardszy już od pewnego czasu.-I co ja mam z tobą zrobić, co?-pisnęła mi do ucha, przybierając najbardziej dziewczęcą barwę głosu, jaką kiedykolwiek od niej słyszałem.
   -Nie mam pojęcia. Ugh...-jęknąłem, gdy ta zacisnęła jeszcze mocniej rękę, wbijając paznokcie w moje przyrodzenie.
   -Masz szczęście, że przebywałam w jednym pomieszczeniu przez dobrą godzinę z Naokim, bo był byś na, jak on to powiedział, straconej pozycji i musiałbyś sobie zwalić jak ostatni pojeb, ale nie chciałabym, abyś tak szybko okazał się pojebem, zjebem, czy innym...-znów zmieniła głos, tym razem na bardziej uwodzicielski.
Ta dziewczyna była nienormalna, ale musiałem przyznać, że w takim wydaniu pociągała mnie jeszcze bardziej. Zdecydowana, zaciskająca dłoń na moim członku, od samego myślenia można było dojść.
Obserwowałem jej następne ruchy bardzo uważnie, po chwili zamykając oczy i wciągając głośno powietrze.
Haruka zaczęła całować mój tors, schodząc coraz niżej, aż nie potarła nosem o mój, nadal uwięziony w bardzo ciasnych już teraz bokserkach.
Powróciła do moich ust i namiętnie się w nie wpiła, lekko drażniąc opuszkami palców moją, odkrytą w ciągu sekundy męskość. Musiałem przyznać, że miałem się czym pochwalić, bo do zwyczajnych rozmiarów to on nie należał.
Znów zejście pocałunkami na dół i droczenie się ze mną przez jakiś czas.
Ona naprawdę lubiła wszystko spowalniać.
W końcu przejechała językiem po całej długości mojego penisa, następnie zasysając się na główce.
Zrobiło mi się gorąco, cholernie gorąco, niech ktoś kurwa po karetkę zadzwoni, bo ja tu zaraz na zawał zejdę.
Nadal nie mogłem uwierzyć w to, że napalona do granic możliwości Haruka właśnie mi obciągała.
Naoki, po wszystkim ci podziękuje. Pójdę z kwiatami i po prostu wycałuje, chociaż może być to złym pomysłem. Susumu jeszcze się wkurwi i...
   -Ach...-jęknąłem, kiedy zaczęła brać go coraz głębiej do buzi.
Było to cholernie przyjemne uczucie. Nie wiedziałem, gdzie się tego nauczyła, szczerze, wolałem nawet nie pytać. Jej usta po prostu były cudowne, a język działał cuda. Myślałem, że zaraz dojdę, ale nie ma tego dobrego, nie w takim momencie. Wszystko musiało trzymać się planu.
Odsunąłem jej głowę od swojego krocza, lekko ciągnąc ją za włosy w górę. Nie protestowała.
   -Jak myślisz, jesteś już czysta?-spytałem, kiedy ta zaczęła wodzić ustami po mojej szyi.
   -A jak myślisz? Zapomniałeś o jednym, jeszcze raz będę musiała się dziś wykąpać. Niby taki geniusz, a mózg jak orzeszek-uśmiechnęła się, na co odpowiedziałem tym samym.
Znów zacząłem ją namiętnie całować, szybko wychodząc spod prysznica. Zakręciłem wodę, nie odrywając się od jej ust. Obijając się o ściany, w końcu wylądowaliśmy w pokoju, na łóżku, gdzie miała rozegrać się dalsza część mojego scenariusza. Ja oczywiście nie miałem już na sobie ubrań, ale ona to co innego. Miała jeszcze na sobie majtki, które od razu ściągnąłem.
A co się będę cackał! Już ja jej kurwa raj pokaże!
Jednym pociągnięciem zdarłem z niej ostatnią część garderoby, która wylądowała gdzieś za moimi plecami.
I znów do moich uszu dobiegł jęk. Napalona, czerwona do granic możliwości, mokra, zawstydzona...
Jak można być tak cholernie idealnym.
Szybko wyjąłem z szafki nocnej lubrykant, który przygotowałem dzień wcześniej. Co mogłem na to poradzić, że wiedziałem, jaki będzie ciąg dalszy? W końcu byłem geniuszem! W sumie nie trzeba być geniuszem, aby wiedzieć, że tak się to wszystko potoczy. W sumie to nie trzeba mieć takiego opóźnionego zapłonu jak Haruka, ale tematu rozwijać nie będę, bo mi się oberwie.
Wylałem lubrykant na swoje palce, a następnie włożyłem jeden z nich, wcześniej zajmując ją pocałunkiem.
Chciałem, aby skupiła się na nim, na moich wargach, ale się to nie udało.
Reakcja była wiadoma. Jęk, zaciśnięcie się, łezki w oczach.
   -Rozluźnij się, bo będzie boleć...-szeptałem, szybko schodząc pocałunkami na szyje,
Czułem, jaka jest ciasna. Kurwa, ona była nienormalnie ciasna.
Cóż...Na samą myśl, że mój członek wyląduje w tej ciasnocie...Musiałem się opanować, bo to nie miał być jakiś tam szybki numerek. Kiedy poczułem, że dziewczyna już się przyzwyczaiła dołączyłem do zabawy drugi palec. Nie było tak źle, jak się spodziewałem. Odchyliła tylko głowę w bok, zaciskając ręce na kołdrze.
Przy trzecim palcu nie było już tak kolorowo. Krzyk, łzy, wyglądała, jakbym co najmniej ją biczował.
   -Jeżeli nie chcesz, to...-przerwała mi dalszą część, szybko wpijając się w moje wargi.
   -Rób a nie pierdol-wysapała.
   -A co mam robić, jak nie pierdolić?-zboczony uśmieszek wdarł się na moją twarz.
Rozciągnąłem ją najmocniej, jak tylko mogłem.
Szybko rozsmarowałem żel na swoim członku, przystawiając go do jej dziurki. Znów złączyłem nasze usta w pocałunku, który zagłuszył w połowie jej jęk. Wszedłem cały i do końca.
Aż taki miłosierny to ja nie byłem, wolałem czekać, aż się przyzwyczai. Wkurwiało by mnie wchodzenie powoli. Działał również fakt, że ledwo co wytrzymywałem.
Po chwili zacząłem się wolno w niej ruszać. Sam fakt, że już nie roniła łez, był dla mnie pozwoleniem, na dalsze czynności.
Powoli zaczęła wychodzić naprzeciw moim ruchom. Podobało jej się to, świadczył o tym jej uśmiech i o wiele głośniejsze jęki, które były dla mnie tylko komplementami.
O tym jak głośno jęczy dziewczyna świadczy to, jak dobry jest jej chłopak, a ośmielę się powiedzieć, że w księdze rekordów guinnessa bym górował, a w sumie, nie tylko w niej.
   -Jak to było? Będę dziewicą do końca swojego życia? Dobrze zapamiętałem?-uśmiechnąłem się, przygryzając płatek jej ucha.
W odpowiedzi dostałem tylko najgłośniejszy jęk, jaki tej nocy z siebie wydała.
No i znakomicie. Znalazłem jej punkt G. Teraz się zacznie. Skupiłem się na tym, aby jak najczęściej w niego trafiać. Krzyki, piski, jęki...
W sumie to miała racje, że najpierw powinienem zaciągnąć ją do łóżka, a później pod prysznic, ale na pewno nie miałaby siły.
Następne szybkie ruchy. Jęki i sapanie wypełniały mój, w sumie powinienem teraz powiedzieć, że nasz pokój, od dobrej godziny.
Zabezpieczenie? Po co to komu!
Jak dobrze mi pójdzie, to spłodzę taką rodzinkę, że będziemy się musieli wyprowadzić z zamku. A co, ograniczać się nie będę. Tylko, że dzieci mózg mają mieć po ojcu, bo po matce to dobrej przyszłości im nie wróżę, chociaż musiała mieć gust i pewnie jakieś pozytywne strony swojego móżdżka, skoro na mnie poleciała. W sumie, co się dziwić. Niezły jestem. Narcyz ze mnie? Ja tylko stwierdzam fakty.
A wracając do rodzinki...Fajnie by było widzieć taką mini Harukę biegającą po ogrodzie. Cholera...Muszę skończyć o tym myśleć. Najpierw ślub, później będą starania.
Byłem już na skraju. Dłużej tego przeciągać nie mogłem. Przy takim widoku i tak długo zwlekałem. Jeszcze parę zwinnych pchnięć i doszedłem. Straciłem na chwilę kontakt z rzeczywistością. Nawet nie wiedziałem, kiedy położyłem się obok niej i przykryłem nas kołdrą.
Pocałowaliśmy się po raz enty.
Dziewczyna szybko przywarła do mojej klatki piersiowej, zamykając oczy i zasypiając.
Zrobiłem to samo.
Od tamtego dnia byłem pewny trzech rzeczy.
Po pierwsze: Kocham Haruke.
Po drugie: Nie wyobrażam sobie dalszego życia bez niej, nie miałem zamiaru wypuszczać jej z moich objęć już nigdy.
Po trzecie: Seks stanie się moją ulubioną formą rozrywki.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 34 "Pokochaj mnie."

Nawet nie wiecie jaką motywacje dały mi wasze komentarze.
Oczywiście są wakacje i brak weny :///
No, ale postarałam się coś z siebie wykrzesać.
Nie bądźcie surowi ^^
Chcę też wprowadzić zakładkę 'postęp' w której będzie w ilu procentach gotowy jest następny rozdział. Co o tym sądzicie?
No i jeszcze jaki ma być następny rozdział...
Taki +18 czy jak? Bo nie wiem, czy napisać taki...
Więc...Jeżeli nie napiszecie jaki chcecie następny, to nie dodam żadnego.
~YukinoKaki

*Noona - Koreański zwrot młodszego brata do starszej siostry, ale młodsi koledzy mówią też tak do starszych koleżanek.

***

Siedziałam i patrzyłam na grono dziewcząt.
Ich pisk doprowadzał mnie już do szału. Czy one naprawdę muszą być tak cholernie wnerwiające?
   -Ciekawe co zrobią, gdy się dowiedzą, że to ty jesteś jego narzeczoną. Już widzę ich miny!
Jeszcze raz spojrzałam na wnerwiające mnie dziewczyny.
   -Jak myślicie, jak wygląda?
   -To jego narzeczona! Musi być super ładna i bogata! Tylko bogini mógł oddać swoje serce-kiedy słyszałam ich rozmowy robiło mi się niedobrze.
Westchnęłam cicho kierując wzrok na Ikaros.
   -Na pewno będą zawiedzione. Słyszałaś? Musi był super ładna i bogata.
   -A ty co? Ładna nie jesteś?
   -Nie. Muszę być boginią, a to graniczy z cudem.
   -Za niska samoocena, za wysokie wymagania. Kochanie, żyłaś dla chwili, w której zobaczysz, jak cichną i płaczą przez ciebie. Będziesz teraz autorytetem w szkole. Mówię ci to! A ja będę drugim autorytetem. W końcu się przyjaźnimy-szkarłatnowłosa szturchnęła mnie w ramie, podając puszkę z napojem.
   -Może i masz racje. Co nie zmienia faktu, że i tak jestem cholernie wnerwiona. Głupia rada! Co oni sobie myśleli?
Dziewczyna poklepała mnie po głowie, otwierając mi puszkę.
   -Pij!
Zrobiłam tak jak chciała. Po chwili zobaczyłyśmy, jak w naszą stronę idą gołąbeczki.
   -Co robicie?-spytał blondyn wieszając się na Ikaros.-Mogę się napić?
   -A słyszałeś o czymś takim jak dobre wychowanie? Przynajmniej 'cześć', albo coś...-oburzyła się dziewczyna, kiedy Naoki sączył napój z jej puszki.
Wzięłam łyk napoju patrząc na Susumego. Był lekko przybity.
   -A właśnie! Jak się czujesz przed zaręczynami? To będzie widowisko!
   -Naoki zamknij swoją niewyparzoną japę!-wykrzyczał brązowowłosy, waląc go w głowę.
   -Pół tonu ciszej. Nikt ma nie wiedzieć.
   -Skoro wy nie chcecie o tym gadać, to pójdę do Keia. O wilku mowa!-wskazał palcem zbliżającego się do nas czarnowłosego. Przełknęłam głośno ślinę czekając, aż się zatrzyma.-Siema sta...-miodowooki spławił blondyna i poszedł dalej.-Niewychowana świnia jedna.
   -Jakbyś ty był wychowany-szkarłatnowłosa zaczęła się śmiać.
Nie skupiałam się już na rozmowie z nimi. Myślałam tylko o czarnowłosym. Nadal się do mnie nie odzywał. Było to co najmniej wnerwiające. Znów wzięłam łyk napoju, wbijając wzrok w ziemię.
Do balu został tylko jeden dzień.
Kiedy opróżniłam zawartość puszki ścisnęłam ją z całej siły, a na moich ustach zawitał szyderczy uśmieszek.
   -H-Haruka?-spytali wszyscy naraz.-C-Czy wszystko o-okej?
   -Chcą zobaczyć piękną i bogatą to zobaczą! Już ja im kurwa dam!! Temu popierdolonemu idiocie też! Ja im wszystkim kurwa pokaże!
   -Kochana, wszystko w porządku?-Ikaros położyła dłoń na moim ramieniu.
   -Skończyliście już lekcje, zgadza się?-przytaknęli.-Okej. W takim razie idziemy!
   -Gdzie? Przecież ty jeszcze masz lekcje?
   -Zerwanie się z lekcji Akariego to nie grzech, prawda? Dalej, zbieramy się!
   -Gdzie chcesz iść?-spytał po chwili Naoki.
   -Jak to gdzie? Na zakupy!
   -Noona*...Boję się ciebie, wiesz?

***

Ikaros i Susumu rzucili się na kanapę, kiedy ja i Naoki przeglądaliśmy dopiero co kupione rzeczy.
   -Kanapa jest taka miękka...-westchnęła szkarłatnowłosa zamykając oczy.
Blondyn rzucił w nią jedną z toreb.
   -Jestem zadowolony z zakupów, a ty?
   -Też-odpowiedziałam.-Chodź nie jestem pewna, czy to dobre materiały. Da się coś z tego zrobić?
Zerknęłam na brązowowłosego i błękitnooką. Spali już w najlepsze.
   -Daj mi parę godzin, a zrobię cudo. Oczywiście jak tylko Susumu się wyśpi. Będziemy musieli jechać na dwie maszyny. Tylko jaką wolisz? Z falbanami, czy prostą?
   -Oddaję się w twoje dobre ręce i wierzę, że wymyślisz coś spektakularnego.
Chłopak uśmiechnął się, rzucając materiałem w brązowowłosego. Mężczyzna obudził się i przetarł oczy.
   -Przestań się obijać. Idź już to wszystko przenieś. Dzisiaj nie śpimy.
   -Ale...-chłopak chciał protestować, jednak Naoki położył ręce na biodrach i zrobił minę mówiącą "wiesz co cię czeka, jak nie zrobisz tego o co cię proszę".
Leniwie ruszył w stronę schodów. Blondyn skupił całą uwagę na materiale.
   -Gdybyś powiedziała wcześniej, to zawiadomilibyśmy kuzynkę Susumego. Jest mistrzem szycia.
   -Nie możecie jej teraz zawiadomić?-spytałam po chwili.
   -Wątpię, czy chciałoby się jej lecieć do nas z Korei...
   -Ach...Dacie sobie radę nawet bez niej. Wierzę w was! To wszystko, prawda? Mogę już iść?
   -Tak, jasne. Twoje wymiary mamy...Chyba wszystko już załatwiliśmy.
   -Okej. To ja się zbieram. Ikaros, idziemy!-rzuciłam w nią pantoflem, którego wyjęłam z torby.
Dziewczyna ocknęła się, szybko wstała i podążyła w stronę wyjścia.
Zrobiłam to co ona, uprzednio żegnając się z blondynem. Kiedy wyszłam z domu Ikaros uwiesiła mi się na szyi.
   -Idziemy do ciebie?
   -Ale, że do domu?
   -Domu? Raczej zamku?
   -Okej-uśmiechnęłam się w tym samym czasie, kiedy dziewczyna dostała SMSa.
Wzięła telefon do ręki i lekko posmutniała oznajmiając mi, że wcześniej musimy iść do Brandona.
   -Coś się stało?
   -Pewnie nie. On lubi dramatyzować. Chodźmy!-chwyciła mnie pod rękę i ruszyłyśmy w stronę mieszkania brązowowłosego.
Szłyśmy około pół godziny, aż znalazłyśmy się w domu brązowowłosego. Szkarłatnowłosa szybko otworzyła drzwi i zdjęła buty, uprzednio krzycząc, że już wróciła.
Brązowowłosy szybko znalazł się na dole z iskierkami w oczach.
   -Co się stało?-spytała Ikaros biorąc od niego książkę, którą miał w rękach.
   -Jestem głodny. Zrobisz mi coś do jedzenia?-spytał z uśmiechem na pół twarzy.-Proszę...
Dziewczyna uderzyła go w czoło, po czym weszła do salonu. Usadowiła się na kanapie i przywołała mnie do siebie. Usiadłam obok niej. Brandon szybko usiadł naprzeciw nas, wgapiając się w dziewczynę.
   -Jestem głodny...Jeść...Proszę...
   -A teraz pokażę ci, jak sobie poradzić z takimi zachciankami-wyszeptała błękitnooka mrugając do mnie.
Założyła ręce na piersiach, podeszła i usiadła obok niego, kładąc podbródek na jego ramieniu.
   -Nie uważasz, że za bardzo mnie wykorzystujesz? Ostatnio nie chodzisz do szkoły, więc chyba masz czas, aby zrobić sobie jedzenie.
   -Ale ja nie umiem gotować tak dobrze jak ty.
   -Ale nic mnie to nie obchodzi-dmuchnęła mu w warz, wstała i powtórnie usiadła obok mnie.-Jest twoja mama? Chciałabym z nią porozmawiać.
   -Tak. Na górze.
Ikaros wstała i pociągnęła mnie za sobą na górę. Bez pukania weszła do jednego z pokoi. W środku siedziała kobieta w kruczoczarnych włosach. Spojrzała na nas pytającym spojrzeniem.
   -Mam sprawę-powiedziała nieśmiało Ikaros, pchając mnie lekko do przodu. Podała kobiecie skrawek materiału, na co ta jeszcze bardziej się zdziwiła.-Masz perełki w tym kolorze? Widziałam, że miałaś kiedyś podobne we włosach. Chodzi o to, że musimy ją przygotować na zaręczyny...
Na twarzy kobiety zawitał szeroki uśmiech. Podeszła do meblościanki i wyjęła z pierwszej szuflady pudełeczko. Położyła je na łóżko i wysypała zawartość.
   -Naprawdę się zaręczyłaś? Gratulację-powiedziała podając mi woreczek z masą perełek.
   -D-Dziękuję.

***

Nie poszłam do zamku.
Ja i Ikaros spałyśmy u Brandona. Chłopak nie miał nic przeciwko. W sumie to nawet gdyby miał, to szkarłatnowłosa i tak by go przekonała. W porównaniu ze mną, to ona jest diabłem.
Oczywiście rano poszłyśmy do słoneczka i jego chłopaka. Na powitanie poczułyśmy odór alkoholu. Poszłyśmy na górę, aby zobaczyć, co się z nimi dzieje.
Ledwo żywy blondyn siedział przy maszynie z uśmiechem na ustach. Obok niego leżał Susumu, który łapczywie łapał powietrze z płuca.
   -I jak?-spytałam lekko zmartwiona.
Odpowiedziały mi tylko ich uśmiechy. Wiedziałam, że wszystko jest dobrze. Słoneczko podał mi już gotową sukienkę.
   -Więc tak...-szturchnął swojego chłopaka. Ten z lekkimi trudnościami wstał i stanął obok mnie.-Zrobiliśmy pół na pół. Do góry bez ramion. Od pasa rozciąga się materiał, który ułożyliśmy tak, aby wyglądał jak płatki kwiatów. Jak widzisz zjeżdżają w bok, a na wprost jest prosty materiał. Jest długa i olśniewająca. Teraz trzeba zrobić ci tylko fryzurę. Myślę, że nie będzie z tym większego problemu.
Popatrzyłam na brązowowłosego, który sączył kolejną puszkę piwa.
   -A tak w ogóle to ile wypiliście?
   -Tyle, aby nie zasnąć...-uśmiechnął się do mnie zadziornie i objął ramieniem.-Teraz na górę. Trzeba ci obciąć te kolorowe końcówki i zrobić piękna fryzurę. W końcu to twój dzień.
Zrobiłam tak jak mi kazał. Poszliśmy na górę do jego pokoju. Oczywiście po chwili do pokoju przyszedł trochę nietrzeźwy Susumu. Położył się na łóżku i przytulił do poduszki.
Oczywiście diva był na niego zły, więc szybko zrzucił go z łóżka. Chłopak poklepał się po głowie i pokazał mu środkowy palec.
Następnie doszło do wymiany zdań, której wolę nie opisywać. Skończyło się gonieniem za brązowowłosym z nożyczkami.
   -Ja to nigdy gejów nie zrozumiem-wyszeptała Ikaros, kiedy złapała za rękę Naokiego.-Ty, słoneczko! Weź się lepiej za ścinanie tych włosów. Nie chcę nic mówić, ale jak tak dalej pójdzie to z kopciuszka księżniczki nie zrobisz.
Lekko się oburzyłam, ale przemowa Ikaros poskutkowała. Chłopak już po chwili zjawił się obok mnie. O dziwo brązowowłosy nie miał nic przeciwko, ale w tym stanie to nic dziwnego.

   -I jak? Podoba się?-posadził mnie przed toaletką. Oczywiście uśmiech z twarzy mu nie schodził.-Jeżeli coś ci się nie podoba to możemy ją zmienić.
Siedziałam dwie godziny w bezruchu, ale było warto. Blondyn ściął mi końcówki, do połowy wyprostował włosy, a następnie robił loki. Później z grzywki zrobił warkocza. Niby prosta fryzura, ale muszę przyznać, że naprawdę wyglądałam w niej jak księżniczka.
   -Wszystko jest okej. Długość też jest dobra.
   -Do połowy pleców. Poprawić coś?
   -Jest okej. Tylko o której zaczyna się ten cały bal?
   -Za...Trzy godziny-Naoki uśmiechnął się i poklepał mnie lekko po głowie.-Chcesz coś jeszcze zjeść przed wyjściem?
Westchnęłam cicho. Nie byłam głodna. Nerwy zżerały mnie od środka, nie przełknęłabym nic. Wstałam i podeszłam do brązowowłosego. Spał w najlepsze. Pogłaskałam go po głowie i przykryłam kołdrą.
   -Może i my powinniśmy się szykować? W końcu zostały tylko trzy godziny.
Szkarłatnowłosa poszła po swoją sukienkę. Naoki zaczął wybudzać swojego chłopaka, przez co dostałam głupawki. Nadal zaspany Susumu poszedł do łazienki, wcześniej przeklinając pod nosem.
   -Teraz czas na makijaż. Naprawdę nie zdążymy...-ziewnął Naoki, przecierając oczy.
Podszedł do mnie i wyciągnął z szuflady kosmetyczkę.

   -Może być?-spytała szkarłatnowłosa, kiedy blondyn nakładał mi na usta szminkę.
Zerknęłam na nią i w odpowiedzi posłałam szeroki uśmiech. Dziewczyna odpowiedziała tym samym, parę razy obracając się w okół własnej osi.-Susumu! Dobrze ci w garniaku.
Spojrzał na nią z obojętną miną. Ikaros usiadła obok niego.
   -Powinno być okej. Teraz ja się muszę ogarnąć. Leć się już ubierać. Zostało nam półtorej godziny.
   -Ikaros, pomożesz mi przymierzyć suknie?-spytałam i podążyłam w stronę drzwi.
Poszłyśmy do drugiego pokoju, gdzie leżała moja suknia.
Błękitnooka zamknęła za nami drzwi.
Po chwilowej szarpaninie ze spodniami, które nie chciały ze mnie zejść, w końcu ubrałam na siebie suknie.
Ikaros zapięła zamek z tyłu.
Patrzyłam się w lustro oczarowana. Wyglądałam świetnie. Suknia leżała na mnie idealnie. Wszystko było zapięte na ostatni guzik.
   -Teraz ją ściągaj. Ubierzesz ją dopiero w szkole. Mamy za małe auto, żeby mogła w niej jechać.
Zrobiłam jak dziewczyna chciała. Ubrałam na siebie zwykłe ubrania i poszłyśmy do pokoju, gdzie czekali na nas chłopacy.
Szybko wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta.
Droga nie zajęła nam zbyt wiele czasu. Po dziesięciu minutach podjechaliśmy pod szkołę.
Oczywiście na parkingu było wiele aut, ale znaleźliśmy jakieś wolne miejsce. Susumu zaparkował i wyszliśmy z pojazdu, podążając w stronę drzwi wejściowych, gdzie czekała na nas Irina. Szybko mnie do siebie przytuliła.
   -Szybko! Musisz się przebrać!-chwyciła mnie za rękę i ciągnęła w stronę schodów prowadzących na pierwsze piętro.-Wejdźcie do tej sali. Służące po ciebie przyjdą, kiedy będziesz musiała przyjść.
Szybko weszliśmy do sali. Naoki wyciągnął z pokrowca sukienkę, chwycił Susumego za rękę i wyszli z pomieszczenia.
Ikaros sprawnie pomogła mi się przebrać. Szkarłatnowłosa poszła po chłopaków, a ci zagwizdali, jak tylko mnie zobaczyli.
   -Stworzyliśmy prawdziwą księżniczkę...-westchnął Naoki.
Posłałam mu lekki uśmiech.
   -Nie chcę wam nic mówić, ale powinniśmy już iść.
   -No tak...To my idziemy-i wyszli.
Zostałam sama w sali.
Bardzo się denerwowałam. Mimo, iż była to moja ostatnia szansa, aby się z nim pogodzić, to tak naprawdę myślałam o Akirze. O tym, jaka będzie jej mina, kiedy mnie zobaczy. Chociaż nazwałam ją suką, to chciałam się z nią dalej przyjaźnić.
Usłyszałam pukanie do drzwi, a do pomieszczenia weszły służące.
Wyszłam za nimi z pomieszczenia. Serce waliło mi w zastraszającym tempie.
   -Ach, zanim zapomnę. Mamy dla panienki prezent-założyła mi na szyję diamentową kolie.
   -D-Dziękuje-skłoniłam się nisko, na co te uśmiechnęły się promiennie.
Poszłyśmy dalej, aż w końcu stanęłyśmy przed wielkimi drzwiami, prowadzącymi do sali balowej. Tak, nasza szkoła była tak bogata, że mieliśmy nawet salę balową.
Drzwi się otwarły, a ja nie mogłam oddychać, przez parę sekund.
Słyszałam, że orkiestra zaczęła już grać na skrzypcach.
Jeden krok...
Drugi...
Trzeci...
Chciałam uciec, ale służące zamknęły już drzwi.
Zaczekałam jeszcze parę sekund, aż w końcu się przemogłam i zaczęłam stawiać kroki nieco odważniej. W końcu znalazłam się na pierwszym stopniu od góry.
Czułam wzrok całej szkoły na sobie. Drogie brylanty, piękna suknia balowa, nic w tej chwili nie sprawiało mi przyjemności. Zerknęłam na Akirę, która była bliska płaczu. Zeszłam po schodach i stanęłam obok Iriny. Nie słuchałam jej przemówienia. Patrzyłam na blondynkę, która smutna siedziała przy stole‎. Wszyscy tańczyli. Gratulacją nie było końca. Niektóre dziewczyny nadal były złe, ale nie obchodziło mnie to. Akira, która miała nadal oczy od łez wyszła z pomieszczenia jakiś czas temu. Podążyłam jej śladem. Szukałam w całej szkole, aż w końcu poszłam do klasy. Zastałam tam czarnowłosego mężczyznę, który był oparty o ostatnią ławkę w drugim rzędzie od okna. Lekko zdenerwowana podeszłam do niego. Wpatrywałam się w ziemię.
   -Czego chcesz?
   -Nic ważnego. Wyszłam się przewietrzyć.
   -Okej. W takim razie wychodzę.
Walnęłam się z pięści w nogę tak mocno, że poleciały mi łzy.
   -Zaczekaj!-wykrzyczałam na co chłopak się zatrzymał.
   -Co?
   -To nie fair! Kiedy przyszłam do twojego mieszkania nienawidziłam cię a teraz jest inaczej. Karałeś mnie za błahostki takie jak rozmawianie z innymi chłopakami. Na początku tego nie lubiłam, ale po jakimś czasie czekałam tylko na to, aż będziesz to robił.... Kiedy wyprowadziłam się od ciebie czułam się dziwnie. Kiedy rozmawiałeś z innymi dziewczynami byłam zazdrosna. Myślałam o tobie cały czas. Udawany związek z Akirą wprawiał mnie w zakłopotanie. Może i chciałeś zrobić mi na złość, chodź wiedziałam, że to udawane to byłam zazdrosna. Rozkochałeś mnie w sobie bez pamięci a teraz udajesz, że nic się nie stało. Zawsze byłeś obok mnie a kiedy ciebie zabrakło czułam pustkę. Na początku myślałam, że to tylko przyzwyczajenie, ale zrozumiałam, że cię kocham... Moje wyznanie miłosne było nieudane, wiem o tym, ale nie musiałeś udawać, że byłeś zakłopotany.-westchnął zdenerwowany.-To nie jest fair, że chcę z tobą być a ty udajesz, że się nie znamy. Mógłbyś się trochę wysilić. Kocham cię, kocham i nie chcę odpuścić. Tak, to moje wyznanie miłosne, więc proszę przyjmij je. Kocham cię i chociaż nie jestem piękna, mądra, czasem zachowuje się idiotycznie i jestem zapominalska to chcę być przy tobie. Przegrałam. Poddałam się tobie. Rozkochałeś mnie w sobie, zadowolony! Rzucisz mnie teraz jak starą zabawkę w kąt? Nie chcę cię stracić, więc proszę...-nie dane mi było dokończyć. Zamknął mi usta pocałunkiem. Był długi i namiętny. Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili.-Pokochaj mnie.
Patrzyłam mu głęboko w oczy. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. W końcu chwycił mnie za rękę i wyprowadził z sali.
   -Gdzie idziemy?
Nie odpowiedział. Przybrał śmiertelnie poważną minę. Po chwili pojawiliśmy się w jego pokoju zamkowym. Patrzyłam na niego ze zdziwieniem, kiedy ściągnął marynarkę.
   -Co robisz?-spytałam nieśmiało.
Podszedł do mnie i chwycił mnie delikatnie za kark.
   -Oto moja odpowiedź na twoje uczucia.-wyszeptał i połączył nasze usta w czułym, głębokim pocałunku.