Dedykowany jest on mojej kochanej Kasi. Ona jako jedyna w mojej szkole czyta mojego bloga i codziennie chce nowe rozdziały.
Rozdział był pisany na telefonie za co mi wybaczcie. :)
Ilość słów: 1905
***
Wyleciałam z łóżka jak strzała i spojrzałam na zegarek. Szybko wbiegłam do garderoby i zabrałam z niej
błękitną sukienkę. Ubieranie się zajęło mi niecałe pięć minut, ale nakładanie makijażu bardzo długo. Tusz przez cały czas się rozmazywał, ale w końcu po pół godziny byłam gotowa do wyjścia. Uśmiechnęłam się sama do siebie po czym pojawiłam się przed wejściem na lotnisko. Osoby przechodzące obok nie zwróciły na mnie uwagi. Weszłam na nie i usiadłam na krzesło. Czekałam na ojca około godziny, aż w końcu się pojawił. Ciągnął za sobą walizkę i szukał mnie wśród tłumów. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i podbiegł przytulając mnie.-Tęskniłem. Dawno się nie widzieliśmy.
-Ja też tęskniłam.-skłamałam.
Nie wiedziałam dlaczego, ale kiedy go zobaczyłam zabolało mnie serce. Chyba byłam po prostu ciekawa tego, jak wygląda jego narzeczona. Puścił mnie z objęć a w tym samym czasie obok niego stanęła wysoka blondynka. Na oko była od niego jakieś trzy lata młodsza. Chwyciła go za rękę i uśmiechnęła się do mnie.
-Czyli to ty?-spytałam od niechcenia przez co lekko posmutniała. Ojciec zbeształ mnie wzrokiem a kobieta podeszła do mnie.- Jestem Haruka. Wkopałaś się do końca życia.
Blondynka zaśmiała się.
-Zabawna tak jak opowiadałeś.
-Mam nadzieje, że nic złego o mnie nie usłyszałaś.
Po paru minutach napięta atmosfera opadła. Okazało się, że blondynka miała na imię Kasia, ale zmieniła imię na Aiko jakiś rok wcześniej. Pojechaliśmy taksówką do domu, aby zostawili tam swoje torby i poszliśmy do restauracji. Oczywiście musiała być najdroższa w mieście. Usiedliśmy przy czteroosobowym stoliku. Aiko przez cały czas trzymała ojca za rękę. Było to dla mnie trochę zbyt romantyczne. Zamówiliśmy, a kiedy czekaliśmy na jedzenie blondyn uśmiechnął się do mnie promiennie.
-Twój prezent urodzinowy powinien za chwile tu być....O właśnie wchodzi.
Odwróciłam się w stronę drzwi i ujrzałam wysokiego, szczupłego, młodego chłopaka. Na oko miał około dwadzieścia trzy lata. Podszedł do nas.
-Witam.-wyszeptał lekko zakłopotany i posłał mi uśmiech.
Patrzyłam na niego jak zaczarowana. Miał naprawdę piękne oczy, te włosy, a ton w którym mówił...
Usiadł obok mnie i wbił wzrok z kolana.
-To twój narzeczony. Podoba ci się, prawda?
Przytaknęłam i w tym samym czasie kelner przyniósł jedzenie.
-Jest najmłodszym pracownikiem w mojej firmie, a jego rodzice są w niej udziałowcami. To najlepsza partia dla ciebie.
-Młody, utalentowany, przystojny, czego więcej pragnąć?-Aiko uśmiechnęła się do mnie i chwyciła ojca za rękę.-Musimy gdzieś iść. Mam nadzieje, że poznacie się lepiej, kiedy nas nie będzie.-wstali i wyszli.
Automatycznie zrobiłam się cała czerwona. Mężczyzna podniósł głowę i popatrzył na mnie.
-Mam nadzieje, że cię nie zawstydziłem....
-N..n..nie...Chodzi o to, że dopiero się dowiedziałam, że wybrano mi narzeczonego i....i....no wiesz....denerwuje się.
-Czyli nie jestem jedyny.-wyszeptał i poklepał mnie po głowie.
-Czym się zajmujesz w firmie ojca? Skoro mam spędzić z tobą resztę życia powinnam to wiedzieć.
Przez pół godziny rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Kiedy jedliśmy wygłupialiśmy się głośno się przy tym śmiejąc. Okazało się, że ma bardzo różne pasje i pracuje w firmie ojca tylko dlatego, że rodzina go do tego zmusiła.
-Masz przecież dwadzieścia trzy lata.-zgadłam co do wieku.-Dlaczego nie poszukasz sobie innej pracy.
-Trudno mi będzie zostać koszykarzem a w firmie twojego ojca zarobki nie są takie złe, więc skorzystałem z szansy którą mi dano.
-I jesteś zadowolony?
-Każdy kto by mógł spotkać taką dziewczynę jak ty byłby zadowolony.-potargał mi włosy.
Uśmiechnęłam się promiennie i wyjęłam z torebki lusterko. Popatrzyłam w nie i zrobiłam się cała czerwona. Miałam rozmazany tusz i jedzenie pomiędzy zębami.
-Od kiedy tak wyglądam?
-Od jakiś dwudziestu minut. Rozkazał ci się tusz, kiedy przetarłaś sobie oczy. Nie chciałem nic mówić, bo wyglądałaś zabawnie.-mówił, kiedy poprawiałam sobie makijaż.-Inne dziewczyny chodzą poprawiać go sobie do toalety....
-Ale ja nie jestem jak reszta.
Kiedy moja twarz wyglądała już dobrze wyszliśmy z restauracji, aby się przejść. Kiedy byliśmy w połowie drogi do mojego domu zaczął padać deszcz.
-Wspaniale...Ten na górze mnie naprawdę nie lubi.
-Kiedy byłem mały rodzice wmawiali mi, że deszcz tworzy szatan. Robi na złość ludzią, którzy go wnerwili.
-Jeżeli on to naprawdę widzi to mam przejebane....
-Co?
-Nic, nic, nie słuchaj mnie.
Kiedy rozpadało się mocniej chłopak ściągnął marynarkę, zarzucił mi ją na głowę i przyciągnął do siebie.
-Idiotka...Nie jest tak ciepło, żeby chodzić w sukience. Mogłaś przynajmniej zabrać płaszcz...-nie wiem dlaczego, ale przez chwile wydawać by się mogło, że przy mnie, zamiast pracownika mojego ojca, stał Kei i uśmiechał się promiennie.-Mój dom jest tuż za rogiem. Powinniśmy się wysuszyć.
Pobiegliśmy najszybciej jak tylko mogliśmy do jego mieszkania. Myślałam, że zobaczę małą kawalerkę, ale się pomyliłam. Ujrzałam wielki, dwupiętrowy dom z gigantycznym ogrodem. Wyciągnął klucze z kieszeni i otworzył drzwi. Zapalił światło i zaprosił mnie do środka. Zamknął je za mną i pobiegł na górę. Rozglądałam się dookoła z zachwytem w oczach.
-Ile osób tu mieszka?
-Tylko ja.-wykrzyczał z góry.
Weszłam do kuchni i usiadłam przy stole. Sekundę później przyszedł i rzucił mi ręcznik na głowę.-Wytrzyj się. Za chwile dam ci ubrania na zmianę.
Czekałam na niego patrząc na ściany w pomieszczeniu. Wisiały tam naprawdę piękne obrazy. Podeszłam do jednego z nich i uśmiechnęłam się promiennie.
-Podobają ci się?-przytaknęłam.-Dzięki. Sam je malowałem.
-Naprawdę? Naucz mnie tak!
Podał mi ubrania i poklepał mnie po głowie.
-Znalazłem tylko takie ubrania. Idź się przebrać a o korepetycjach pogadamy kiedy indziej.
Poszłam do łazienki i ubrałam rzeczy, które dał mi chłopak.
Kiedy z niej wyszłam brązowowłosy nie mógł opanować śmiechu. Miałam na sobie jego jeansy i bluzkę, oczywiście rzeczy te były mi za duże.
-Wyglądasz w tym naprawdę słodko...Po prostu jak dziecko.
-Nie wszyscy są tacy wysocy. Jebany dinozaur...
Kiedy to powiedziałam wydęłam policzki na co o mało mężczyzna nie spadł z krzesła. Podeszłam do niego i pstryknęłam go w czoło. Uśmiechnął się i poszedł powiesić moje ciuchy na kaloryfer. Czekałam na niego pijąc ciepłe kakao. Oczywiście jak to ja musiałam coś wywinąć. Kiedy szłam odnieść naczynie do zmywarki przewróciłam się z hukiem. Chłopak szybko przybiegł i pomógł mi wstać.
-Przepraszam...Rozbiłam twój kubek.
Mężczyzna pokiwał głową i uśmiechnął się.
-Nic nie szkodzi. Ważne, że tobie nic nie jest.
-Naprawdę bardzo przepraszam. Mogę ci to jakoś wynagrodzić?
-Wystarczy, że będziesz bardziej na siebie uważała. Powinienem cię już odwieźć? Robi się ciemno. Pewnie twój ojciec się o ciebie martwi.
Przytaknęłam i poszliśmy do garażu. Kiedy zobaczyłam jego auto Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Masz SSC Aero? Serio? Od kiedy zdałam prawko chciałam je mieć!
-Jeździsz? Jakie masz auto?
-Opel Mokka. Szczęściarz z ciebie.
-Może kiedyś dam ci się przejechać. Wsiadaj. Twój ojciec mnie zabije.
Zrobiłam jak kazał i ruszyliśmy. W aucie puściłam głośno muzykę i zaczęłam śpiewać. Po chwili brązowowłosy się dołączył, więc droga minęła nam szybko i wesoło. Kiedy byliśmy już pod domem trochę posmutniałam.
-To co....widzimy się jutro?-spytał targając mi nadal mokre włosy.
-Ym...ym...okej.-wyszeptałam i wyszłam z auta.
Kiedy chłopak odpalił silnik szybko sobie o czymś przypomniałam i zastukałam w szybę. Mężczyzna opuścił ją i uśmiechnął się.
-Nawet nie wiem jak masz na imię.
-Jestem Kenta.-zaśmiał się i odjechał.
Weszłam do domu i popatrzyłam na dwie osoby siedzące w salonie.
-Tak wcześnie? Przez ciebie przegrałam zakład...-Aiko podeszła, chwyciła mnie za ręce i zaprowadziła do mojego pokoju.-Opowiadaj jak było.
Byłam zdziwiona tym, że kobieta pyta mnie o takie rzeczy. Usiadłyśmy na łóżku i powiedziałam jej o wszystkim. Kiedy skończyłam zaczęła się głośno śmiać i przytuliła mnie.
-Jestem bardzo szczęśliwa. Myślę, że będzie wam ze sobą dobrze. Teraz szybko idź się połóż spać, bo jutro szkoła. Nie możesz się spóźnić.-poklepała mnie po głowie i wyszła.
Poszłam pod prysznic myśląc o tym co się działo parę godzin wcześniej.
Oczywiście wychodząc z łazienki trafiłam do pokoju zamkowego. Weszłam do garderoby i zaczęłam przebierać w ubraniach.
-Czego szukasz?-usłyszałam obojętny głos Keia za mną.
Odwróciłam się i posłałam mu uśmiech. Opierał się o drzwi i patrzył na moje poczynania.
-Szukam ubrania, które mówi jestem wolna, ale nie łatwa. Oby nie była to sukienka.
-Proponuję....Białą bluzkę, czarną marynarkę, oraz spódniczkę w tym samym kolorze byle nie do kolan. Do tego czarne szpilki, opalone rajstopy i jakaś kolia. Powinno wyglądać to dobrze.-patrzyłam na niego i potakiwałam z otwartymi ustami.-Zamknij buzie! Wychowywała mnie Irina. Wiem bardzo dużo o kobiecych sprawach.
-Robisz coś jutro?
-Myślę, że chyba już tak...
Spojrzałam na niego pytająco, ale nie czekałam na odpowiedź. Uszykowałam ubrania o których mówił i poszłam się wykąpać.
Oczywiście po paru minutach od kąpieli zasnęłam. Obudziły mnie pokojówki mówiąc, żebym wstawała do szkoły, ale odesłałam je mówiąc, że mam tylko dwie lekcje, które zaczynają się od dwunastej i, że mają mnie zostawić na razie w spokoju. Zrobiły jak kazałam. O dziesiątej zadzwonił budzik, więc szybko pobiegłam się uszykować. Oczywiście ubrałam rzeczy, które doradził mi Kei. Zamiast ubrania szkolnego miałam na sobie białą bluzkę, czarną marynarkę z bufkami i pod kolor spódniczkę przed kolana. Na szyi zawisła diamentowa kolia z czarnymi diamentami, które jak się okazało pochodziły z piekła. Na uszach wisiały do kompletu kolczyki a na prawej ręce pierścionek. Na nogach miałam czarne szpilki a na twarzy makijaż, który według mnie pasował do tego stroju najlepiej. Patrzyłam na siebie przed lustrem myśląc co jeszcze jest nie tak.
Potrzebowałam opinii faceta. Szybko weszłam do łazienki co okazało się być błędem, ponieważ w tej właśnie chwili z jacuzzi wyszedł Kei. Szybko odwróciłam się i zasłoniłam sobie oczy.
-Nic nie widziałam!-wykrzyczałam na co usłyszałam za sobą głośny śmiech.
-Ale przyznaj się, że chciałaś zobaczyć.
-Jesteś facetem, nie?-to pytanie całkowicie zbiło go z tropu.
Odwrócił mnie w swoją stronę i podszedł do lustra.
-A jak ci się wydaje?
Miał w pasie przewiązany ręcznik. Odetchnęłam z ulgą i obróciłam się wokół własnej osi.
-I jak wyglądam?
Czarnowłosy podniósł jedną brew i uśmiechnął się.
-Nie wyrażę swojej opinii. Mogłabyś już wyjść? Chciałbym się ubrać.-przytaknęłam i opuściłam pomieszczenie.
Pobiegłam jeszcze po czarną torebkę, nałożyłam na głowę perukę i wsadziłam w oczy soczewki. Zamknęłam oczy a kiedy je otworzyłam stałam w jednej z kabin w ubikacji. Wyszłam z niej i udałam się do klasy. Kiedy Akira mnie zobaczyła uśmiechnęła się i puściła mi oczko.
-Tak odstrzeloną widziałam cię tylko w reklamie twojej matki. To...kim jest ten szczęściarz?
-Ojciec znalazł mi narzeczonego, który jest bardzo...ym...miły.
Uniosła do góry jedną brew na co zaśmiałam się i usiadłam na miejsce. Lekcje minęły bardzo szybko. Oczywiście od razu po nich Akira zaproponowała, żebym odprowadziła ją do domu. Oczywiście się zgodziłam. Kiedy wychodziłyśmy ze szkoły pod bramę podjechało czarne SSC Aero. Spojrzałam na auto i uśmiechnęłam się promiennie.
-Wiesz...dzisiaj nie odprowadzę cię do domu. Moja dorożka przyjechała.-puściłam jej oczko i podbiegłam do mężczyzny wychodzącego z pojazdu. Na powitanie pocałował mnie w policzek i pomachał do Akiry.
-Mam nadzieje, że nie zepsułem ci planów na dziś.
Zaczęłam się rozglądać dookoła. Kiedy byłam pewna, że nie ma już nikogo, kto mógłby mnie rozpoznać, zdjęłam perukę i puściłam mu oczko.
-Nie. Wszystko idzie zgodnie z moją myślą. Wsiadamy?
Poklepał mnie po głowie i wsiadł na miejsce pasażera.
-Dzisiaj ty prowadzisz. Aha no i ładnie dziś wyglądasz.-podał mi kluczyki.
Pomachałam na pożegnanie do dziewczyny, która cały czas stała po drugiej stronie ulicy z uśmiechem na ustach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz