Popatrzyłam na głosowanie i mamy (aż) dwa głosy.
Myślałam, że będzie więcej.
~YukinoKaki
***
Wszyscy dookoła patrzyli na mnie ze zdziwieniem.
Uśmiechnęłam się lekko do Akiry, która szybko mnie przytuliła.
-Tęskniłam. Mogłaś chociaż zadzwonić! Mam nadzieje, że wszystko z tobą dobrze i nie kłóciłaś się z Keiem.
Zetknęła m na czarnowłosego, który uśmiechnął się do blondynki.
Po chwili zaczęła się lekcja. Akari był w świetnym humorze, pewnie dlatego, że na korytarzu czekała Sari. Po lekcji z nami szybko się ulotnił. Razem z Akirą wyszłam na dziedziniec. Dziewczyna przez cały czas szła za rękę z Keiem. Nie wnerwiało mnie to. Cieszyłam się szczęściem Akiry, chociaż ono nie było prawdziwe.
-Popatrz kto przyjechał-powiedziała i kazała mi się odwrócić.
Odwróciłam się w drugą stronę i ujrzałam idącego w moją stronę Kente. Przełknęłam głośno ślinę a na moich ustach pojawił się lekki uśmiech.
Bardzo szybko znalazł się obok mnie. Automatycznie mnie przytulił. Odsunęłam się od niego i poczochrałam mu włosy.
-Mogłaś dać znać.
-Jak widzisz nic mi nie jest. Możesz wracać do domu. Przyjdę tuż po szkole.
Chłopak szybko zaczął mnie błagać, abym wróciła z nim do domu.
Po paru minutach namowy zgodziłam się. Pożegnałam się z Akirą i z czarnowłosym, który nie wydawał się pozytywnie nastawiony do tego pomysłu.
Gdy odchodziliśmy brązowowłosy objął mnie ramieniem.
-Chcesz prowadzić?-szybko przytaknęłam na co ten podał mi kluczyki.
Kiedy otwierałam drzwi popatrzyłam na Keia i Akirę, którzy w tamtym momencie się całowali.
Czułam się dziwnie w tamtej chwili. Tak, jakby ktoś wyprał mnie z emocji. Szybko otwarłam drzwi i jeszcze szybciej nimi trzasnęłam. Po sekundzie kluczyk znalazł się w stacyjce a auto ruszyło w zawrotnej prędkości.
Kiedy już dojechaliśmy szybko zniknęłam w drzwiach domu. Chłopak ruszył zaraz za mną.
Wyciągnęłam kubek, nalałam sobie wody i usiadłam na krześle w kuchni. Zanurzyłam usta w napoju, kiedy brązowowłosy stanął obok mnie. Zaczął coś mówić, ale go nie słuchałam. W końcu chwycił kubek, który miałam w ręce i cisnął nim o ścianę. Szkło i woda rozprysły po całym pomieszczeniu.
-K...Kenta?
-Posłuchasz mnie wreszcie!?-wydawał się być inny niż zazwyczaj. Wystraszyłam się go.
Przytaknęłam na co ten podszedł do lodówki i wyjął z niej napój.
-Kim dla ciebie jestem?-otworzyłam szeroko oczy.-No powiedz, kim!?
-To proste. Jesteś....
No kim on dla ciebie jest? Nie jesteś tu bez powodu!
-Jestem?
-Jesteś moim narzeczonym.
Szybko się napił i postawił puszkę na blacie.
-Narzeczonym? Tylko? Przecież jesteś z kogo kochasz, prawda? Powiedz kim ja dla ciebie jestem!
-Co cię opętało?
-Dlaczego to musisz być ty? Dlaczego muszę kochać kogoś dla kogo jestem nikim? Możesz mi to powiedzieć? Chcę to skończyć...
Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu.
-Kenta...O co ci chodzi?
-Akira mi o wszystkim powiedziała. Po tym jak wróciłaś z wyjazdu rozchorowałaś się. Nie byłaś u mnie, u siebie, więc gdzie? Opiekował się tobą? Zniknęłaś na dwa miesiące...Przez dwa miesiące martwiłem się o ciebie jak głupi! Byłaś u niego...wiem to.
-Zabrałeś mnie ze szkoły tylko dlatego, aby się pokłócić?
-Widzę jak na niego patrzysz. Kiedy całował się z Akirą wnerwiłaś się, prawda?
-Ponieważ on nie kocha Akiry. Znam jego prawdziwe intencje wobec niej.
Sekundę później puszka, którą miał w ręce przeleciała tuż przy mojej głowie i wylądowała na ścianie. Wybiegłam z domu. Chciałam iść do szkoły, ale Akira by pytała. Mogłam też iść do zamku, ale wtedy Kei by dociekał. W ostateczności został mi dom. Udałam się do niego, ale nie miałam przy sobie kluczy. Balkon ostatnim razem też zamknęłam, więc nie mogłam wejść. Usiadłam na huśtawkę rozmyślając nad tym, gdzie będę spać. Może i było jeszcze wcześnie, ale chciałam wiedzieć, gdzie się udać.
Poczekałam, aż moja klasa skończyła lekcje i udałam się do sali lekcyjnej po torbę.
Na szczęście przez cały czas była na moim stoliku. Wzięłam ją ze sobą i wyszłam z budynku.
Usłyszałam hałas dochodzący z boku budynku, więc skierowałam się w tamtą stronę. Szybko ukryłam się za drzewem widząc bijących się Louisa i Sho. Białowłosy uderzył głową niebieskowłosego o mur na co ten upadł na ziemie. Parę sekund później znalazł się przy szarookim i uderzył go z kolana w brzuch. Zasłoniłam usta dłonią, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku.
Oczywiście jak na złość zadzwonił mi telefon. Chłopcy spojrzeli na drzewo za którym się ukryłam. Pomachałam im z szerokim uśmiechem.
-Nie przeszkadzajcie sobie...
Podrapali się po głowach nie wiedząc co zrobić.
-A tak w ogóle to o co poszło? Mogę zadzwonić do Ikaros i do Sari, aby z was to wyciągnęły, ale wolę po dobroci...Więc jak?
Mężczyźni usiedli naburmuszeni na trawie. Udałam przy nich i zaczęłam słuchać historii, którą opowiadali.
Po chwili zaczęła się lekcja. Akari był w świetnym humorze, pewnie dlatego, że na korytarzu czekała Sari. Po lekcji z nami szybko się ulotnił. Razem z Akirą wyszłam na dziedziniec. Dziewczyna przez cały czas szła za rękę z Keiem. Nie wnerwiało mnie to. Cieszyłam się szczęściem Akiry, chociaż ono nie było prawdziwe.
-Popatrz kto przyjechał-powiedziała i kazała mi się odwrócić.
Odwróciłam się w drugą stronę i ujrzałam idącego w moją stronę Kente. Przełknęłam głośno ślinę a na moich ustach pojawił się lekki uśmiech.
Bardzo szybko znalazł się obok mnie. Automatycznie mnie przytulił. Odsunęłam się od niego i poczochrałam mu włosy.
-Mogłaś dać znać.
-Jak widzisz nic mi nie jest. Możesz wracać do domu. Przyjdę tuż po szkole.
Chłopak szybko zaczął mnie błagać, abym wróciła z nim do domu.
Po paru minutach namowy zgodziłam się. Pożegnałam się z Akirą i z czarnowłosym, który nie wydawał się pozytywnie nastawiony do tego pomysłu.
Gdy odchodziliśmy brązowowłosy objął mnie ramieniem.
-Chcesz prowadzić?-szybko przytaknęłam na co ten podał mi kluczyki.
Kiedy otwierałam drzwi popatrzyłam na Keia i Akirę, którzy w tamtym momencie się całowali.
Czułam się dziwnie w tamtej chwili. Tak, jakby ktoś wyprał mnie z emocji. Szybko otwarłam drzwi i jeszcze szybciej nimi trzasnęłam. Po sekundzie kluczyk znalazł się w stacyjce a auto ruszyło w zawrotnej prędkości.
Kiedy już dojechaliśmy szybko zniknęłam w drzwiach domu. Chłopak ruszył zaraz za mną.
Wyciągnęłam kubek, nalałam sobie wody i usiadłam na krześle w kuchni. Zanurzyłam usta w napoju, kiedy brązowowłosy stanął obok mnie. Zaczął coś mówić, ale go nie słuchałam. W końcu chwycił kubek, który miałam w ręce i cisnął nim o ścianę. Szkło i woda rozprysły po całym pomieszczeniu.
-K...Kenta?
-Posłuchasz mnie wreszcie!?-wydawał się być inny niż zazwyczaj. Wystraszyłam się go.
Przytaknęłam na co ten podszedł do lodówki i wyjął z niej napój.
-Kim dla ciebie jestem?-otworzyłam szeroko oczy.-No powiedz, kim!?
-To proste. Jesteś....
No kim on dla ciebie jest? Nie jesteś tu bez powodu!
-Jestem?
-Jesteś moim narzeczonym.
Szybko się napił i postawił puszkę na blacie.
-Narzeczonym? Tylko? Przecież jesteś z kogo kochasz, prawda? Powiedz kim ja dla ciebie jestem!
-Co cię opętało?
-Dlaczego to musisz być ty? Dlaczego muszę kochać kogoś dla kogo jestem nikim? Możesz mi to powiedzieć? Chcę to skończyć...
Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu.
-Kenta...O co ci chodzi?
-Akira mi o wszystkim powiedziała. Po tym jak wróciłaś z wyjazdu rozchorowałaś się. Nie byłaś u mnie, u siebie, więc gdzie? Opiekował się tobą? Zniknęłaś na dwa miesiące...Przez dwa miesiące martwiłem się o ciebie jak głupi! Byłaś u niego...wiem to.
-Zabrałeś mnie ze szkoły tylko dlatego, aby się pokłócić?
-Widzę jak na niego patrzysz. Kiedy całował się z Akirą wnerwiłaś się, prawda?
-Ponieważ on nie kocha Akiry. Znam jego prawdziwe intencje wobec niej.
Sekundę później puszka, którą miał w ręce przeleciała tuż przy mojej głowie i wylądowała na ścianie. Wybiegłam z domu. Chciałam iść do szkoły, ale Akira by pytała. Mogłam też iść do zamku, ale wtedy Kei by dociekał. W ostateczności został mi dom. Udałam się do niego, ale nie miałam przy sobie kluczy. Balkon ostatnim razem też zamknęłam, więc nie mogłam wejść. Usiadłam na huśtawkę rozmyślając nad tym, gdzie będę spać. Może i było jeszcze wcześnie, ale chciałam wiedzieć, gdzie się udać.
Poczekałam, aż moja klasa skończyła lekcje i udałam się do sali lekcyjnej po torbę.
Na szczęście przez cały czas była na moim stoliku. Wzięłam ją ze sobą i wyszłam z budynku.
Usłyszałam hałas dochodzący z boku budynku, więc skierowałam się w tamtą stronę. Szybko ukryłam się za drzewem widząc bijących się Louisa i Sho. Białowłosy uderzył głową niebieskowłosego o mur na co ten upadł na ziemie. Parę sekund później znalazł się przy szarookim i uderzył go z kolana w brzuch. Zasłoniłam usta dłonią, aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku.
Oczywiście jak na złość zadzwonił mi telefon. Chłopcy spojrzeli na drzewo za którym się ukryłam. Pomachałam im z szerokim uśmiechem.
-Nie przeszkadzajcie sobie...
Podrapali się po głowach nie wiedząc co zrobić.
-A tak w ogóle to o co poszło? Mogę zadzwonić do Ikaros i do Sari, aby z was to wyciągnęły, ale wolę po dobroci...Więc jak?
Mężczyźni usiedli naburmuszeni na trawie. Udałam przy nich i zaczęłam słuchać historii, którą opowiadali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz