Przetarłam oczy nadal zmęczona, ziewając.
Jakieś trzy sekundy wcześniej obudziło mnie cholerne słońce, którego promienie padały prosto na moją twarz.
Po chwilowym proteście otworzyłam oczy. Na początku złapałam się za głowę, bo muszę przyznać, że trochę mnie bolała. Podniosłam się do siadu, co okazało się być złym pomysłem, ponieważ dolne części ciała mnie bolały. Wygięłam usta w grymasie, na co usłyszałam cichy śmiech dochodzący z kanapy.
-Nie powinnaś się tak zrywać. Będzie cie boleć przez cały dzień, przebolejesz-popatrzyłam na czarnowłosego chłopaka, który siedział w szlafroku i jadł tosty.
Patrzył się na mnie tymi swoimi uroczymi, miodowymi oczami, przez które się rozpływałam.
Nagle sobie przypomniałam, że my, że w nocy, że...
Zakryłam się kołdrą, patrząc na niego przerażona. Ten znów odpowiedział śmiechem. Następnie wstał, wziął do ręki kubek i tosta, podszedł, ukucnął i przysunął mi do buzi jedzenie.
Nadęłam policzki.
-Dalej, musisz chociaż ugryźć.
-Nie...
-Mam mleko czekoladowe...-zagwizdał, na co ugryzłam kanapkę i szybko odebrałam mu kubek z ręki, aby wypić jego zawartość.
Kei lekko się podniósł i pocałował mnie w czoło.
Na mojej twarzy szybko zawitał uśmiech.
-Wypadałoby się umyć, nie sądzisz?-zaśmiał mi się do ucha, na co tylko walnęłam go z pięści w ramie.
-Głupek.
-Głupi głupek-usiadł obok mnie, a następnie potargał mi włosy.
Nie wiedziałam jak się przy nim teraz zachowywać. Niby byliśmy razem, chodź to też nie było pewne, bo chłopak tego oficjalnie nie powiedział.
-Ano...
-Co? Zanieść cię do wanny?-wziął mnie na ręce, aby szybko zniknąć w drzwiach łazienki.
Wsadził mnie do jacuzzi, po czym uklęknął poza nim.
-Pomóc ci jeszcze w czymś?-tym razem na ustach nie miał zboczonego uśmiechu.
Nie mogłam uwierzyć, że to ten sam Kei. Cholera, to nie był ten sam człowiek.
W sumie, jakby nad tym dłużej pomyśleć, to wyżył się i teraz już z nim lepiej.
Przymknęłam lekko oczy ziewając przeciągle. Nie wyspałam się. Byłam cholernie zmęczona, a wczorajsze wrażenia spotęgowały moją senność.
Niby wszystko było idealnie. Ja i Kei razem, zaręczyny już za nami...ZARĘCZYNY!
Znów się poderwałam i snów pisnęłam z bólu, wracając na miejsce. Czarnowłosy złapał mnie za ramiona, oznajmiając mi, że jeżeli jeszcze raz wstanę, to będzie ze mną źle.
No, ale jak ja miałam się uspokoić? Cała szkoła o nas wiedziała, teraz nie będę mieć życia. Te dziewczyny mnie chyba rozniosą.
-Aksz...Wszystko jest do dupy!-pisnęłam i uderzyłam dłońmi w wodę.
Ta rozprysła się na wszystkie strony, ochlapując przy tym Keia.
-Czyli co? Ja też jestem do dupy?-udawał, że się obraził.
Był to naprawdę uroczy widok. Kei miał focha. Może udawanego, ale zawsze.
Chwyciłam jego policzki i zaczęłam nimi trząść na boki.
-Nie martw się. Ty akurat do dupy nie jesteś. Jeszcze nie...
-Jeszcze?-uniósł jedną brew do góry, szybko chlapiąc mnie wodą.
I tak się zaczęło. Miodowooki wskoczył do jacuzzi, aby rozpocząć naszą bitwę. Daje słowo, że w przeciągu dwóch minut cała łazienka była zalana. Skończyło się na tym, że obydwoje się zmęczyliśmy. Przyciągnął mnie do krótkiego, ale namiętnego pocałunku. Bardzo mi się to podobało. Chciałam jego bliskości, chociaż po ostatniej nocy powinnam mieć jej aż zanadto, ale pomarzyć zawsze można, nie ma co.
Jego usta stały się moim uzależnieniem. W ciągu jednej nocy pragnęłam go jak jeszcze nigdy wcześniej. Jęknęłam w jego usta, odsuwając się trochę od niego.
-Nie ma tego dobrego. Wyłaź! Będziemy musieli sobie coś wyjaśnić. Na kanapie za dwadzieścia minut-robił minkę zbitego psa i wyszedł z wody. Wytarł się ręcznikiem, szybko znikając w drzwiach pokoju.
Trochę zajęło mi wstanie. Bolało jak cholera, ale było warto. Z trudnościami wyszłam i owinęłam się ręcznikiem. Szybko zmyłam z siebie resztki wczorajszego makijażu, po czym poszłam do garderoby, po jakieś ubrania.
Ostatecznie ubrałam się w beżowe rurki i białą, asymetryczną koszulę. Włosy spięłam w koka i lekko się podmalowałam. Idealnie zmieściłam się w dwudziestu minutach. Poszłam do pokoju, gdzie siedział Kei. Miał na sobie jeansy i białą koszule.
Wygięłam usta, gdy siadałam, ponieważ znów poczułam ten cholerny ból.
Czarnowłosy patrzył na mnie zafascynowany.
-Mam coś na twarzy?-pokiwał przecząco głową.-To na co się gapisz?
-Na ciebie, a co, nie mogę?-ugryzłam tosta, który leżał na talerzu przede mną.
Oparł się i westchnął głęboko, kiedy skończyłam jeść posiłek.
Rozsiadłam się wygodnie, wbijając w niego wzrok.
-Czas na tłumaczenia-patrzył na mnie jak na idiotkę.-No dalej, wiecznie nie będę czekała.
-Ale co mam ci tłumaczyć-on był naprawdę niekumaty.
-Po co była ta cała szopka. Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej-westchnęłam na co ten tylko podrapał się po głowie.
-Bo to by było za łatwe-myślałam, że go walnę.-Starałem ci się wszystko przypomnieć. Starałem rozegrać się to tak, abyś sobie mnie przypomniała. W drugiej klasie też na początku się nie lubiliśmy, pamiętasz? Walczyliśmy o miejsce przewodniczącego klasy. Wygrałem, a ty byłaś zła. Myślałem, że sobie choć trochę przypomnisz, ale nie. No i jak Akira umarła, to Irina wpadła na pomysł, żeby cię tu ściągnąć. Nie wiedziałem nic o tym i byłem tak samo zdziwiony jak ty. Później dostałem nerwicy, kiedy się o tym dowiedziałem i stąd te kary. Nie jesteś zła, prawda?
Rozchyliłam usta, kiedy chłopak skończył mówić. Czyli ta cała szopka była po to, abym sobie przypomniała o tym, że niegdyś my...
Ta cholera nie żyje!
Zerwałam się z miejsca i rzuciłam na niego. Nie obchodził mnie już ból tyłka. Najwyżej pójdę po jakieś zioła i wszystko będzie w porządku. Wzięłam do ręki poduszkę i zaczęłam przyciskać do jego twarzy. No zajebie gnoja!
Przyciskałam ją coraz mocniej, aż chłopak przestał się opierać. Jego ręce opadły na kanapę, a ja z triumfalnym uśmiechem odsunęłam ją z jego twarzy.
No i oczywiście się przeraziłam.
Był cały siny, oczy miał zamknięte, chyba nie oddychał.
Zaczęłam panikować. Złapałam go za ramiona i trzęsłam najmocniej jak potrafiłam.
Nic, zero odpowiedzi. Policzkowałam go, ale on nadal nie odpowiadał.
Usiadłam na nim okrakiem i wpatrywałam się w jego siną twarz.
No po prostu zajebiście. Miałam chłopaka niecały jeden dzień i już go zabiłam. Bije rekordy, nie ma co. Złapałam za szklankę i chciałam go nią chlusnąć w twarz, ale ten złapał mnie za rękę i przyciągnął do pocałunku.
Natychmiastowo zaczęłam oddawać pieszczotę. Szybko wsunął język do moich ust i zaczął pieścić podniebienie. Naprawdę bardzo mi się to podobało.
Odsunęłam się od niego, kiedy przypomniałam sobie, jaki żart mi zrobił.
Walnęłam go z całej siły w klatkę piersiową.
-Jeszcze jeden taki numer a nie żyjesz...
Posłał mi szeroki uśmiech całując mnie w nos. Przytuliłam się do niego. Miałam ochotę go rozszarpać, a jednocześnie wycałować. Dwie cholerne sprzeczności, no ale cóż...Miłość składa się w sprzeczności, tak przynajmniej tłumaczyłam to sobie w tym momencie.
Chciałam z niego zejść, ale znów przypomniałam sobie o wcześniej olanym bólu.
Naprawdę muszę sobie kupić jakąś maść na ból dupy.
-Boli?-spytał przygryzając mi ucha.
Jęknęłam cicho. Jego pieszczoty działały na mnie bardzo pobudzająco.
-Troszku...
-Rozmasować?-zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
-Jeszcze czego!-odepchnęłam go lekko od siebie, patrząc mu w oczy.-Zero! Przez najbliższy tydzień zero seksu!
Popatrzył na mnie zdezorientowany, a iskierki, które miał jeszcze sekundę temu w oczach zniknęły.
Uśmiechnęłam się pod nosem, czekając na jego następny ruch. Chciał się ze mną droczyć? Tylko by spróbował!
W końcu zeszłam z niego, siadając obok.
Mimo, iż ból powoli ustępował, to nadal bolało. Byłam ciekawa, jak Naoki to znosi, w końcu on i Susumu cały swój wolny czas spędzają w sypialni.
-A jakiś ziółek na to nie ma?-jęknęłam.
-Pewnie są, ale co ty sobie wyobrażasz? Mam iść i powiedzieć, że Haruka potrzebuje tabletek, bo ją w nocy tak...-zasłoniłam mu usta. Nie chciałam słyszeć dalszej części. Chłopak ugryzł mnie w rękę, na co szybko ją odsunęłam.-Nie przerywaj mi, jak do ciebie mówię-zaśmiał się, kładąc mi głowę na ramieniu.-To co dzisiaj robimy?
Potargałam mu włosy.
-Najchętniej to cały dzień spędziłabym w łóżku...-chłopak szybko zerwał się z miejsca, a w oczach znów pojawiły się iskierki.-Nie w ten sposób! Aksz...Już nic więcej nie mówię, bo ta twoja zboczona główka za dużo podtekstów szuka.
Przeciągnęłam się, patrząc na zegarek. Była czwarta, a ja już byłam zmęczona.
-Co robi Kei? Byłeś go odwiedzić, prawda?-spytałam na co ten zrobił zakłopotaną minę.-Nie byłeś go odwiedzić!?-znów się zerwałam i znów ból.
Szybko wbiegłam do pokoju, gdzie na moim łóżku smacznie spał pies. Uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku. Ten tylko przysunął się bliżej i położył mi głowę na kolana. Pogłaskałam go po głowie, a w tym samym momencie do pokoju wszedł miodowooki. Podał mi kubek i zieloną, małą tabletkę.
-Nie będę już takim potworem. Za dziesięć minut powinno być w porządku-i wyszedł.
Połknęłam tabletkę, po pięciu minutach uznając, że bardzo mi pomogła. Wstałam i poszłam do pokoju, gdzie siedział czarnowłosy. Grzebał coś w telefonie.
-Wracając do naszej rozmowy...-podniósł głowę i spojrzał na mnie.-Niewiele pamiętam z tego, co działo się od drugiej klasy podstawówki, do drugiej klasy gimnazjum. Ponoć miałam wypadek i straciłam pamięć. Znaczy, nie było o tym nic w gazetach, ale tak mi powiedziano. Może to dlatego nie pamiętam o tym, że konkurowaliśmy ze sobą. W głowie mam wesołe chwile. Smutnych nie pamiętam-wyszeptałam bawiąc się palcami.
Mężczyzna podszedł i przytulił mnie mocno.
-Powinniśmy iść na obiad? Tym razem zjemy w jadalni, co ty na to?-uśmiechnął się do mnie szeroko, podając mi dłoń. Odpowiedziałam tym samym.
Kiedy szliśmy korytarzem, służba patrzyła na nas ze zdziwieniem i dziwnymi uśmiechami. Nie wiem dlaczego, ale byłam cała czerwona. Pewnie chodziło o to, że trzymamy się za ręce, ale ja cały czas miałam w głowie poprzednią noc. Niby ściany były dźwiękoszczelne...
Weszliśmy do jadalni. Chłopak szybko zajął swoje miejsce.
W sumie to nawet nie wiedziałam, czy jesteśmy razem. Bałam się go o to spytać.
Na stole stało już pełno jedzenia. Patrzyłam na wszystko ze smakiem. Szybko nałożyłam sobie spaghetti, pakując danie szybko do buzi.
Kiedy już kończyłam jeść pierwszą porcję, do sali weszła Irina, Hitaro, Sari i nauczyciel.
Zdziwili się, gdy nas ujrzeli, ale zajęli swoje miejsca i zaczęli nakładać sobie jedzenie.
-Hitaro, muszę złożyć skargę-powiedziała po pewnym czasie Sari. Ten tylko przytaknął.-Proszę cię o bardziej dźwiękoszczelne ściany, bo mi się straże nie wyspali...
Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Chyba przeczuwałam, co będzie dalej.
-Służba nie mam dźwiękoszczelnych ścian. Nie wiem o co ci chodzi.
-Skoro nie wiesz, to zapytaj swojego synalka. i jego, jak mniemam, nowy nabytek-zaczęła się śmiać, na co Akari walnął ją w głowę.
Ja i Kei zrobiliśmy się cali czerwoni, spuściliśmy głowy w dół. Szybko splótł nasze dłonie, które trzymaliśmy pod stołem.
Irina patrzyła na nas bardzo uważnie, z resztą Hitaro też. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię.
-Czy to...Czy to prawda?-spytała po chwili miodowooka.
Wiedziałam, że Sari szukała okazji, aby dopiec Keiowi, ale żeby aż tak?
-Ano...-odezwałam się, ale przerwał mi czarnowłosy.
-Tak, a co? Coś się nie podoba?-powiedział od niechcenia.
Na twarzy małżeństwa zawitały szerokie uśmiechy.
-Tak się ciesze...-westchnęła białowłosa, podchodząc i szybko nas przytulając.
Naprawdę nie miałam już ochoty tam siedzieć.
Zjadłam danie do końca i ruszyłam do pokoju czarnowłosego. Ten, o dziwo, nie poszedł za mną. Wnerwiło mnie to trochę. Chciałam z nim porozmawiać, jak on to wszystko widzi. Mamy zachowywać się jak para, czy może odwrotnie. Potargałam swoje włosy, kiedy usłyszałam hałas w moim pokoju. Szybko ruszyłam do tamtego pomieszczenia. Otworzyłam drzwi od łazienki i mnie zatkało.
Kei stał z dwoma walizkami na kółkach, miskami psa, a w buzi trzymał smycz, do której przywiązany był labrador.
-Co ty robisz?
Wymruczał coś niezrozumiałego. Wyjęłam smycz z jego buzi, na co ten odetchnął.
-Przeprowadzka-uśmiechnął się, pokazując swoje zęby.
Ominął mnie i postawił wszystko na środku pokoju. Podeszłam do niego, chwytając walizki.
-O co chodzi? Mi w tamtym pokoju dobrze...
-Po pierwsze, skoro Irina dowiedziała się, że jesteśmy razem, to musimy mieć jeden pokój-puściłam walizkę, a kiedy zaczął podchodzić w moją stronę, ja zaczęłam się cofać.-Po drugie, chyba lepiej jest być razem w pokoju, bo byłoby cholernie nieprzyjemnie, nie mieć cię przy sobie, a po trzecie...-upadliśmy na łóżko.-Z tego co wiem, to moje łóżko jest wytrzymalsze-wyszeptał przygryzając mi ucho.
Wstał szybko, a kiedy ja jeszcze leżałam, ten zaczął robić miejsce w swojej garderobie.
Leniwie wstałam i poszłam do niego.
Lekko naburmuszona przytuliłam go od tyłu. Ten westchnął tylko, nie przerywając czynności.
-Jestem zmęczona-burknęłam pod nosem.-Chodźmy spać.
-Chcę to jeszcze dzisiaj skończyć. Za dziesięć minut, dobrze?-pocałował mnie w czoło.
Usiadłam na tachcie, czekając, aż chłopak skończy. Dziesięć minut zamieniło się w dwadzieścia, następnie w pół godziny...
-Chodźmy...-mruczałam już od paru dobrych minut.
Chłopak wytarł ręce w spodnie, biorąc do ręki dresowe spodnie. Poklepał mnie po głowie i poszedł do toalety. Dość szybko się umył, a ja poszłam zaraz po nim.
Wzięłam prysznic, a kiedy chciałam zakładać moją piżamę, w oczy rzuciła mi się jego biała koszula, którą miał dziś na sobie. Założyłam, a następnie zaciągnęłam się jej zapachem. Szybko wyskoczyłam z toalety i ruszyłam jak torpeda w stronę jego łóżka, wskakując na nie.
Mężczyzna wystraszył się. Odłożył magazyn, który miał w rękach, na bok. Chwycił mnie i przyciągnął do siebie, więżąc mnie w swoich ramionach.
Teraz mogło być już tylko lepiej...-było to najbardziej mylne stwierdzenie w moim życiu.
-Na ciebie, a co, nie mogę?-ugryzłam tosta, który leżał na talerzu przede mną.
Oparł się i westchnął głęboko, kiedy skończyłam jeść posiłek.
Rozsiadłam się wygodnie, wbijając w niego wzrok.
-Czas na tłumaczenia-patrzył na mnie jak na idiotkę.-No dalej, wiecznie nie będę czekała.
-Ale co mam ci tłumaczyć-on był naprawdę niekumaty.
-Po co była ta cała szopka. Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej-westchnęłam na co ten tylko podrapał się po głowie.
-Bo to by było za łatwe-myślałam, że go walnę.-Starałem ci się wszystko przypomnieć. Starałem rozegrać się to tak, abyś sobie mnie przypomniała. W drugiej klasie też na początku się nie lubiliśmy, pamiętasz? Walczyliśmy o miejsce przewodniczącego klasy. Wygrałem, a ty byłaś zła. Myślałem, że sobie choć trochę przypomnisz, ale nie. No i jak Akira umarła, to Irina wpadła na pomysł, żeby cię tu ściągnąć. Nie wiedziałem nic o tym i byłem tak samo zdziwiony jak ty. Później dostałem nerwicy, kiedy się o tym dowiedziałem i stąd te kary. Nie jesteś zła, prawda?
Rozchyliłam usta, kiedy chłopak skończył mówić. Czyli ta cała szopka była po to, abym sobie przypomniała o tym, że niegdyś my...
Ta cholera nie żyje!
Zerwałam się z miejsca i rzuciłam na niego. Nie obchodził mnie już ból tyłka. Najwyżej pójdę po jakieś zioła i wszystko będzie w porządku. Wzięłam do ręki poduszkę i zaczęłam przyciskać do jego twarzy. No zajebie gnoja!
Przyciskałam ją coraz mocniej, aż chłopak przestał się opierać. Jego ręce opadły na kanapę, a ja z triumfalnym uśmiechem odsunęłam ją z jego twarzy.
No i oczywiście się przeraziłam.
Był cały siny, oczy miał zamknięte, chyba nie oddychał.
Zaczęłam panikować. Złapałam go za ramiona i trzęsłam najmocniej jak potrafiłam.
Nic, zero odpowiedzi. Policzkowałam go, ale on nadal nie odpowiadał.
Usiadłam na nim okrakiem i wpatrywałam się w jego siną twarz.
No po prostu zajebiście. Miałam chłopaka niecały jeden dzień i już go zabiłam. Bije rekordy, nie ma co. Złapałam za szklankę i chciałam go nią chlusnąć w twarz, ale ten złapał mnie za rękę i przyciągnął do pocałunku.
Natychmiastowo zaczęłam oddawać pieszczotę. Szybko wsunął język do moich ust i zaczął pieścić podniebienie. Naprawdę bardzo mi się to podobało.
Odsunęłam się od niego, kiedy przypomniałam sobie, jaki żart mi zrobił.
Walnęłam go z całej siły w klatkę piersiową.
-Jeszcze jeden taki numer a nie żyjesz...
Posłał mi szeroki uśmiech całując mnie w nos. Przytuliłam się do niego. Miałam ochotę go rozszarpać, a jednocześnie wycałować. Dwie cholerne sprzeczności, no ale cóż...Miłość składa się w sprzeczności, tak przynajmniej tłumaczyłam to sobie w tym momencie.
Chciałam z niego zejść, ale znów przypomniałam sobie o wcześniej olanym bólu.
Naprawdę muszę sobie kupić jakąś maść na ból dupy.
-Boli?-spytał przygryzając mi ucha.
Jęknęłam cicho. Jego pieszczoty działały na mnie bardzo pobudzająco.
-Troszku...
-Rozmasować?-zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
-Jeszcze czego!-odepchnęłam go lekko od siebie, patrząc mu w oczy.-Zero! Przez najbliższy tydzień zero seksu!
Popatrzył na mnie zdezorientowany, a iskierki, które miał jeszcze sekundę temu w oczach zniknęły.
Uśmiechnęłam się pod nosem, czekając na jego następny ruch. Chciał się ze mną droczyć? Tylko by spróbował!
W końcu zeszłam z niego, siadając obok.
Mimo, iż ból powoli ustępował, to nadal bolało. Byłam ciekawa, jak Naoki to znosi, w końcu on i Susumu cały swój wolny czas spędzają w sypialni.
-A jakiś ziółek na to nie ma?-jęknęłam.
-Pewnie są, ale co ty sobie wyobrażasz? Mam iść i powiedzieć, że Haruka potrzebuje tabletek, bo ją w nocy tak...-zasłoniłam mu usta. Nie chciałam słyszeć dalszej części. Chłopak ugryzł mnie w rękę, na co szybko ją odsunęłam.-Nie przerywaj mi, jak do ciebie mówię-zaśmiał się, kładąc mi głowę na ramieniu.-To co dzisiaj robimy?
Potargałam mu włosy.
-Najchętniej to cały dzień spędziłabym w łóżku...-chłopak szybko zerwał się z miejsca, a w oczach znów pojawiły się iskierki.-Nie w ten sposób! Aksz...Już nic więcej nie mówię, bo ta twoja zboczona główka za dużo podtekstów szuka.
Przeciągnęłam się, patrząc na zegarek. Była czwarta, a ja już byłam zmęczona.
-Co robi Kei? Byłeś go odwiedzić, prawda?-spytałam na co ten zrobił zakłopotaną minę.-Nie byłeś go odwiedzić!?-znów się zerwałam i znów ból.
Szybko wbiegłam do pokoju, gdzie na moim łóżku smacznie spał pies. Uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku. Ten tylko przysunął się bliżej i położył mi głowę na kolana. Pogłaskałam go po głowie, a w tym samym momencie do pokoju wszedł miodowooki. Podał mi kubek i zieloną, małą tabletkę.
-Nie będę już takim potworem. Za dziesięć minut powinno być w porządku-i wyszedł.
Połknęłam tabletkę, po pięciu minutach uznając, że bardzo mi pomogła. Wstałam i poszłam do pokoju, gdzie siedział czarnowłosy. Grzebał coś w telefonie.
-Wracając do naszej rozmowy...-podniósł głowę i spojrzał na mnie.-Niewiele pamiętam z tego, co działo się od drugiej klasy podstawówki, do drugiej klasy gimnazjum. Ponoć miałam wypadek i straciłam pamięć. Znaczy, nie było o tym nic w gazetach, ale tak mi powiedziano. Może to dlatego nie pamiętam o tym, że konkurowaliśmy ze sobą. W głowie mam wesołe chwile. Smutnych nie pamiętam-wyszeptałam bawiąc się palcami.
Mężczyzna podszedł i przytulił mnie mocno.
-Powinniśmy iść na obiad? Tym razem zjemy w jadalni, co ty na to?-uśmiechnął się do mnie szeroko, podając mi dłoń. Odpowiedziałam tym samym.
Kiedy szliśmy korytarzem, służba patrzyła na nas ze zdziwieniem i dziwnymi uśmiechami. Nie wiem dlaczego, ale byłam cała czerwona. Pewnie chodziło o to, że trzymamy się za ręce, ale ja cały czas miałam w głowie poprzednią noc. Niby ściany były dźwiękoszczelne...
Weszliśmy do jadalni. Chłopak szybko zajął swoje miejsce.
W sumie to nawet nie wiedziałam, czy jesteśmy razem. Bałam się go o to spytać.
Na stole stało już pełno jedzenia. Patrzyłam na wszystko ze smakiem. Szybko nałożyłam sobie spaghetti, pakując danie szybko do buzi.
Kiedy już kończyłam jeść pierwszą porcję, do sali weszła Irina, Hitaro, Sari i nauczyciel.
Zdziwili się, gdy nas ujrzeli, ale zajęli swoje miejsca i zaczęli nakładać sobie jedzenie.
-Hitaro, muszę złożyć skargę-powiedziała po pewnym czasie Sari. Ten tylko przytaknął.-Proszę cię o bardziej dźwiękoszczelne ściany, bo mi się straże nie wyspali...
Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Chyba przeczuwałam, co będzie dalej.
-Służba nie mam dźwiękoszczelnych ścian. Nie wiem o co ci chodzi.
-Skoro nie wiesz, to zapytaj swojego synalka. i jego, jak mniemam, nowy nabytek-zaczęła się śmiać, na co Akari walnął ją w głowę.
Ja i Kei zrobiliśmy się cali czerwoni, spuściliśmy głowy w dół. Szybko splótł nasze dłonie, które trzymaliśmy pod stołem.
Irina patrzyła na nas bardzo uważnie, z resztą Hitaro też. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię.
-Czy to...Czy to prawda?-spytała po chwili miodowooka.
Wiedziałam, że Sari szukała okazji, aby dopiec Keiowi, ale żeby aż tak?
-Ano...-odezwałam się, ale przerwał mi czarnowłosy.
-Tak, a co? Coś się nie podoba?-powiedział od niechcenia.
Na twarzy małżeństwa zawitały szerokie uśmiechy.
-Tak się ciesze...-westchnęła białowłosa, podchodząc i szybko nas przytulając.
Naprawdę nie miałam już ochoty tam siedzieć.
Zjadłam danie do końca i ruszyłam do pokoju czarnowłosego. Ten, o dziwo, nie poszedł za mną. Wnerwiło mnie to trochę. Chciałam z nim porozmawiać, jak on to wszystko widzi. Mamy zachowywać się jak para, czy może odwrotnie. Potargałam swoje włosy, kiedy usłyszałam hałas w moim pokoju. Szybko ruszyłam do tamtego pomieszczenia. Otworzyłam drzwi od łazienki i mnie zatkało.
Kei stał z dwoma walizkami na kółkach, miskami psa, a w buzi trzymał smycz, do której przywiązany był labrador.
-Co ty robisz?
Wymruczał coś niezrozumiałego. Wyjęłam smycz z jego buzi, na co ten odetchnął.
-Przeprowadzka-uśmiechnął się, pokazując swoje zęby.
Ominął mnie i postawił wszystko na środku pokoju. Podeszłam do niego, chwytając walizki.
-O co chodzi? Mi w tamtym pokoju dobrze...
-Po pierwsze, skoro Irina dowiedziała się, że jesteśmy razem, to musimy mieć jeden pokój-puściłam walizkę, a kiedy zaczął podchodzić w moją stronę, ja zaczęłam się cofać.-Po drugie, chyba lepiej jest być razem w pokoju, bo byłoby cholernie nieprzyjemnie, nie mieć cię przy sobie, a po trzecie...-upadliśmy na łóżko.-Z tego co wiem, to moje łóżko jest wytrzymalsze-wyszeptał przygryzając mi ucho.
Wstał szybko, a kiedy ja jeszcze leżałam, ten zaczął robić miejsce w swojej garderobie.
Leniwie wstałam i poszłam do niego.
Lekko naburmuszona przytuliłam go od tyłu. Ten westchnął tylko, nie przerywając czynności.
-Jestem zmęczona-burknęłam pod nosem.-Chodźmy spać.
-Chcę to jeszcze dzisiaj skończyć. Za dziesięć minut, dobrze?-pocałował mnie w czoło.
Usiadłam na tachcie, czekając, aż chłopak skończy. Dziesięć minut zamieniło się w dwadzieścia, następnie w pół godziny...
-Chodźmy...-mruczałam już od paru dobrych minut.
Chłopak wytarł ręce w spodnie, biorąc do ręki dresowe spodnie. Poklepał mnie po głowie i poszedł do toalety. Dość szybko się umył, a ja poszłam zaraz po nim.
Wzięłam prysznic, a kiedy chciałam zakładać moją piżamę, w oczy rzuciła mi się jego biała koszula, którą miał dziś na sobie. Założyłam, a następnie zaciągnęłam się jej zapachem. Szybko wyskoczyłam z toalety i ruszyłam jak torpeda w stronę jego łóżka, wskakując na nie.
Mężczyzna wystraszył się. Odłożył magazyn, który miał w rękach, na bok. Chwycił mnie i przyciągnął do siebie, więżąc mnie w swoich ramionach.
Teraz mogło być już tylko lepiej...-było to najbardziej mylne stwierdzenie w moim życiu.
Zapraszam do komentowania :)
***
W następnym rozdziale:
***
W następnym rozdziale:
-O co ci chodzi?
-Chodźmy na randkę!
*
-Nawiedzony dom?
*
Chyba zaczynam sobie przypominać...
Next
OdpowiedzUsuńw tym rozdziale to ja się zakochałam <3
OdpowiedzUsuńdużo masz zamiar rozdziałów jeszcze do napisania? mam nadzieję że tak bo kocham to opowiadanie <3 z rozdziału na rozdział coraz lepiej oby tak dalej <33
Rozdziałów będzie jeszcze z..10-11.
OdpowiedzUsuńWczoraj zajęłam się pisaniem następnego opowiadania i już dzisiaj pojawi się nowy blog, a na nim pierwszy rozdział.
Myślę, że bardziej spodoba ci się następny blog (postacie z niego będą tu także umieszczone, wplecione w akcje).
No i jak zapowiedziałam będą na nim rysunki postaci, ale na razie mamy aż 1 (rysowniczka była na wakacjach).