W zeszłym roku myślałam, że w połowie Stycznia zacznę dopiero 1 rozdział, ale jakoś mnie naszła wena i oto rozdział 10.
Taki krótki, ale chciałam szybko go dodać.
***
Czekałam, aż zdarzy się cud i puści mnie, albo jak zawsze wrzuci do łazienki.
Czułam na swojej skórze jego oddech. Dostałam gęsiej skórki i położyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej. Odepchnęłam go od siebie i usiadłam na łóżku.
-Nie powinno cię to interesować. Miałam ci jeszcze powiedzieć, że Ikaros trafiła do szpitala. Zapomniałam.
Mężczyzna stał z obojętną miną oparty o meblościankę. Wpatrywał się we mnie i wzdychał.
-Długo będę czekał, aż mi powiesz co ci się śniło?
Wzięłam jego szklankę i napiłam się z niej. Zrobił wielkie oczy, kiedy się uśmiechnęłam i powiedziałam, że to już nie ważne. Weszłam do łazienki i przeszłam przez nią trafiając do mojego pokoju.
-Radzisz sobie jakoś?-spytałam, kiedy chłopak pocałował ją w rękę.
-Jutro będzie trzeci miesiąc. Chciałbym, aby się już obudziła.
Chwyciłam go za dłoń i uśmiechnęłam się szeroko. Wstałam i poprawiłam wazon z kwiatami stojący na szafce. Wzięłam swój płaszcz i wyszłam. Zeszłam na dół i stanęłam przed drzwiami wyjściowymi. Rozłożyłam parasol i wyszłam z budynku. Poszłam na parking i wyciągnęłam kluczyki z torebki. W ciągu trzech miesięcy wydarzyło się dość wiele. Sari i Irina zaczęły uczyć mnie nowych sztuczek, zdałam testy na praw jazdy i od miesiąca mieszkałam w ziemskim domu. Dzisiaj miałam wracać do zamku po odpoczynku od Keia. Pożarliśmy się miesiąc wcześniej o jedną z moich sztuczek, którą na nim testowałam. Wsiadłam do auta i ruszyłam. W pół godziny dotarłam do mieszkania i wzięłam z niego małą butelkę wody. Włożyłam ją do torebki, kiedy usłyszałam, że dzwoni mi telefon. Chwyciłam go i odebrałam.
-Od kiedy nosisz okulary?-spytałam ściągając mu je z nosa.
-To nie okulary. Dzięki temu szybciej się czyta.-odebrał mi je i nałożył na siebie.
Chwyciłam stos białych kartek i przełożyłam je sobie na moją ławkę. Zaczęłam je wypełniać, ale po chwili chłopak zerknął na mnie i zapytał, dlaczego tak daleko usiadłam.
-Dopóki nie usłyszę swojego przepraszam będę tu siedziała.
Kiedy wypełniłam szesnastą kartkę otworzyłam okno i ściągnęłam płaszcz. W ślady ubrania poszły też soczewki i peruka. Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Wróciłam do wypełniania dokumentów a kiedy skończyłam odłożyłam je na biurko. Kei wziął do ręki jeden z nich i podał mi do wypełnienia taki sam stos. Wzięłam go i bez słowa położyłam na swoim stole.
Pięć minut później zadzwonił telefon, który szybko odebrałam.
Włożyłam aparat do torebki i wróciłam do wypełniania dokumentów. Kiedy skończyłam położyłam je na biurko. Założyłam płaszcz, perukę, wzięłam do ręki torebkę i podeszłam do biurka.
-Wychodzę, jeżeli nie masz nic przeciwko.
Zanim zdążyłam zrobić krok mężczyzna sparaliżował mnie wzrokiem.
-Kto dzwonił?-spytał z lekką ironią w głosie.
Zarzuciłam włosami i popatrzyłam mu w oczy.
-Sacha dzwonił. Pytał, o której wracam, ponieważ chciał zrobić mi imprezę powitalną.
Widziałam, jak chłopak zaciska pięści. W sekundę znalazł się naprzeciw mnie i przygryzł wargę. Pchnął mnie tak, że wylądowałam na biurku. Wszystkie dokumenty były porozwalane dookoła nas. Próbowałam wstać, ale mężczyzna przycisnął mnie do blatu. Zaczęłam się wyrywać, ale nie dałam rady. Czarnowłosy rozpiął mi płaszcz i spojrzał głęboko w oczy.
-Nauczysz się w końcu!-wykrzyczał mi prosto w oczy i przyssał się do mojej szyi.
Sama nie wiedziałam dlaczego, ale sprawiło mi to lekką przyjemność, ale tylko przez pierwsze sekundy. Po otrząśnięciu się z szoku odepchnęłam go od siebie. Spoliczkowałam go i zapięłam z powrotem ubranie.
-Mógłbyś się w końcu opanować! Niewyżyta seksualnie świnia! Prawda jest taka, że zazdrościsz Sachy tego, że jest lepszy od ciebie we wszystkim! Jesteś skończonym idiotą.-w drugi policzek uderzyłam go z większą siłą i wyszłam z pomieszczenia.
~Za chwilę będę.
Mam dzisiaj jakąś dziwną ochotę
na krewetki....Mam nadzieje, że
są świeżo zrobione.~
Weszłam do auta i ruszyłam do domu, gdzie odstawiłam pojazd do garażu. Zgięłam pierwszy palec a w jego ślady poszedł czwarty i piąty. Zamknęłam oczy i pojawiłam się tuż przed pałacem. Strażnicy wpuścili mnie do środka a w wejściu powitała mnie Irina. Zaczęła piszczeć i drzeć się, że już wróciłam.
Chłopcy wyszli z pokoi, przywitali się ze mną i zaprowadzili mnie do sali w której jeszcze nie byłam.
-To jest nasza sala balowa. Szybko zajmij swoje miejsce.
Kobieta odsunęła mi krzesło na co przytaknęłam. Usiadłam na nie a kiedy wszyscy już usiedli zaczęliśmy biesiadowanie.
Kiedy wszyscy byliśmy już lekko podpici Irina zostawiła mnie z chłopakami.
Podeszłam do Ade i chwyciłam go za ramie.
-Muszę do toalety...-zamruczałam i usiadłam na krzesło obok niego.
-Lewa wnęka drugie drzwi z prawej.
Skinęłam głową i pociągnęłam go za ramię.
-Nie chce sama....
Czarnooki wstał i zaprowadził mnie do toalety. Poczekał, aż z niej wyjdę i zaprowadził mnie na sale.
Na środku parkietu tańczyli Sacha, Lori, Louis, Shin oraz Sari i Makoto, które pojawiły się nie wiadomo skąd. Podbiegłam do nich i uwiesiłam się na szyi białowłosego.
-Sacha...Teraz ty nalewasz.-uśmiechnęłam się od ucha do ucha i podałam mu kieliszek.
Nalał mi trunku do kieliszka. Wypiłam napój jednym łykiem i zaczęłam tańczyć razem z nimi.
W końcu doszliśmy do takiego etapu, że nie wiedzieliśmy jak się nazywamy.
-Saecha....Saechaaa....Seacha...-wołałam do białowłosego.
-On się tak nie nazywa! To jest Saecheanka...-Sari objęła Makoto i wzięła łyk trunku.
Mężczyzna popatrzył na nas i nalał nam do kieliszków wódkę uprzednio rozlewając ją na pół stołu.
-Ile ty tego zmarnowałeś człowieku!-wykrzyczała nasza znawczyni trunków do której dobierał się Akari.
Dotknęłam jego ramienia i uśmiechnęłam się.
-Seanesei...seehensei...
Mężczyzna zerknął na mnie i pomachał mi. Zanurzyłam usta w trunku i ledwo dając radę podniosłam się.
Miodowooki popatrzył na mnie i objął mnie ramieniem.
-Odprowadzę cię....-wyszeptał całując mnie w policzek.
Przytaknęłam i uwiesiłam się na niego.
Szliśmy korytarzem lekko się chwiejąc. W końcu białowłosy oparł mnie o ścianę i objął ramieniem.
Usłyszeliśmy skrzypienie drzwi zza których wyszedł Kei. Popatrzył na nas na co podszedł i wziął mnie na ręce. Uśmiechnęłam się do Sachy i pożegnałam się z nim.
Czarnowłosy otwarł drzwi od mojego pokoju i położył mnie na łóżko. Dopiero po chwili zauważyłam, że miodowooki ma na sobie tylko ręcznik przewiązany w pasie.
Stanął nade mną i uśmiechnął się szyderczo.
-Kara?-spytał ironicznie.
-A rób se co chcesz. Mam cie w dupie.-otworzył szeroko oczy, kiedy wpełzłam pod kołdrę.
Przytuliłam się do poduszki i patrzyłam na niego.
-Wkurwiająca jesteś, wiesz?
-Jestem tu po to, żeby utrudnić ci życie.-uśmiechnęłam się pokazując mu wszystkie swoje zęby.
Chłopak nachylił się nade mną i walnął mnie palcem w głowę. Dotknęłam się w tamto miejsce i pokazałam mu język.
-Jesteś nawalona jak messerschmitt.
-To spróbuj imprezować z Sari i się nie najebać.-wyszeptałam przeciągając się.-A teraz wynoś się z mojego pokoju.
Chwyciłam go za twarz i odepchnęłam na bok.
-Ubierz się wreszcie, bo...
Kei podniósł jedną brew i uśmiechnął się.
-Bo...?
-Bo...bo tak!-wykrzyczałam dumna i zamknęłam oczy.
Walnął mnie w twarz i usiadł na łóżku. Uśmiechnął się od ucha do ucha i nachylił się nade mną.
W tej samej chwili wydęłam usta i zwymiotowałam mu na nogi.
Skrzywił się niemiłosiernie widząc to i zawołał pokojówki uprzednio wchodząc do toalety.
Przewróciłam się na drugi bok i zasnęłam.
-Długo będę czekał, aż mi powiesz co ci się śniło?
Wzięłam jego szklankę i napiłam się z niej. Zrobił wielkie oczy, kiedy się uśmiechnęłam i powiedziałam, że to już nie ważne. Weszłam do łazienki i przeszłam przez nią trafiając do mojego pokoju.
***
Siedziałam przy łóżku szkarłatnowłosej czekając na Brandona.
Chłopak przyszedł, pocałował mnie w policzek i usiadł na krześle stojącym z drugiej strony łóżka.-Radzisz sobie jakoś?-spytałam, kiedy chłopak pocałował ją w rękę.
-Jutro będzie trzeci miesiąc. Chciałbym, aby się już obudziła.
Chwyciłam go za dłoń i uśmiechnęłam się szeroko. Wstałam i poprawiłam wazon z kwiatami stojący na szafce. Wzięłam swój płaszcz i wyszłam. Zeszłam na dół i stanęłam przed drzwiami wyjściowymi. Rozłożyłam parasol i wyszłam z budynku. Poszłam na parking i wyciągnęłam kluczyki z torebki. W ciągu trzech miesięcy wydarzyło się dość wiele. Sari i Irina zaczęły uczyć mnie nowych sztuczek, zdałam testy na praw jazdy i od miesiąca mieszkałam w ziemskim domu. Dzisiaj miałam wracać do zamku po odpoczynku od Keia. Pożarliśmy się miesiąc wcześniej o jedną z moich sztuczek, którą na nim testowałam. Wsiadłam do auta i ruszyłam. W pół godziny dotarłam do mieszkania i wzięłam z niego małą butelkę wody. Włożyłam ją do torebki, kiedy usłyszałam, że dzwoni mi telefon. Chwyciłam go i odebrałam.
~Halo.....~
~Przyjedź do szkoły. Robota papierkowa.~
~Jeżeli usłyszę przeprosiny z twoich ust to z miłą chęcią.~
Rozłączyłam się, wbiegłam do pokoju, założyłam perukę oraz soczewki i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i w pięć minut byłam na miejscu. Weszłam do szkoły i skierowałam się do klasy. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Mężczyzna siedzący za biurkiem spojrzał na mnie znad okularów i westchnął. Wzięłam do ręki papiery leżące na biurku i zaczęłam je przeglądać.~Przyjedź do szkoły. Robota papierkowa.~
~Jeżeli usłyszę przeprosiny z twoich ust to z miłą chęcią.~
-Od kiedy nosisz okulary?-spytałam ściągając mu je z nosa.
-To nie okulary. Dzięki temu szybciej się czyta.-odebrał mi je i nałożył na siebie.
Chwyciłam stos białych kartek i przełożyłam je sobie na moją ławkę. Zaczęłam je wypełniać, ale po chwili chłopak zerknął na mnie i zapytał, dlaczego tak daleko usiadłam.
-Dopóki nie usłyszę swojego przepraszam będę tu siedziała.
Kiedy wypełniłam szesnastą kartkę otworzyłam okno i ściągnęłam płaszcz. W ślady ubrania poszły też soczewki i peruka. Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Wróciłam do wypełniania dokumentów a kiedy skończyłam odłożyłam je na biurko. Kei wziął do ręki jeden z nich i podał mi do wypełnienia taki sam stos. Wzięłam go i bez słowa położyłam na swoim stole.
Pięć minut później zadzwonił telefon, który szybko odebrałam.
~Halo?~
~Cześć. Wracasz dzisiaj? Nie wiem, czy nie zrobić ci imprezy powitalnej.
Ciotka lata wesoła i krzyczy, czy zrobić ci tort.
O której będziesz? Czekamy na ciebie.~
~Ano....będę jak skończę wypełniać dokumenty szkolne.
Kei zadzwonił, że mam przyjechać i mu pomóc. Może za jakąś godzinę się zjawie.
Do zobaczenia.-rozłączyłam się i uśmiechnęłam od ucha do ucha.~
-Wychodzę, jeżeli nie masz nic przeciwko.
Zanim zdążyłam zrobić krok mężczyzna sparaliżował mnie wzrokiem.
-Kto dzwonił?-spytał z lekką ironią w głosie.
Zarzuciłam włosami i popatrzyłam mu w oczy.
-Sacha dzwonił. Pytał, o której wracam, ponieważ chciał zrobić mi imprezę powitalną.
Widziałam, jak chłopak zaciska pięści. W sekundę znalazł się naprzeciw mnie i przygryzł wargę. Pchnął mnie tak, że wylądowałam na biurku. Wszystkie dokumenty były porozwalane dookoła nas. Próbowałam wstać, ale mężczyzna przycisnął mnie do blatu. Zaczęłam się wyrywać, ale nie dałam rady. Czarnowłosy rozpiął mi płaszcz i spojrzał głęboko w oczy.
-Nauczysz się w końcu!-wykrzyczał mi prosto w oczy i przyssał się do mojej szyi.
Sama nie wiedziałam dlaczego, ale sprawiło mi to lekką przyjemność, ale tylko przez pierwsze sekundy. Po otrząśnięciu się z szoku odepchnęłam go od siebie. Spoliczkowałam go i zapięłam z powrotem ubranie.
-Mógłbyś się w końcu opanować! Niewyżyta seksualnie świnia! Prawda jest taka, że zazdrościsz Sachy tego, że jest lepszy od ciebie we wszystkim! Jesteś skończonym idiotą.-w drugi policzek uderzyłam go z większą siłą i wyszłam z pomieszczenia.
~Za chwilę będę.
Mam dzisiaj jakąś dziwną ochotę
na krewetki....Mam nadzieje, że
są świeżo zrobione.~
Weszłam do auta i ruszyłam do domu, gdzie odstawiłam pojazd do garażu. Zgięłam pierwszy palec a w jego ślady poszedł czwarty i piąty. Zamknęłam oczy i pojawiłam się tuż przed pałacem. Strażnicy wpuścili mnie do środka a w wejściu powitała mnie Irina. Zaczęła piszczeć i drzeć się, że już wróciłam.
Chłopcy wyszli z pokoi, przywitali się ze mną i zaprowadzili mnie do sali w której jeszcze nie byłam.
-To jest nasza sala balowa. Szybko zajmij swoje miejsce.
Kobieta odsunęła mi krzesło na co przytaknęłam. Usiadłam na nie a kiedy wszyscy już usiedli zaczęliśmy biesiadowanie.
Kiedy wszyscy byliśmy już lekko podpici Irina zostawiła mnie z chłopakami.
Podeszłam do Ade i chwyciłam go za ramie.
-Muszę do toalety...-zamruczałam i usiadłam na krzesło obok niego.
-Lewa wnęka drugie drzwi z prawej.
Skinęłam głową i pociągnęłam go za ramię.
-Nie chce sama....
Czarnooki wstał i zaprowadził mnie do toalety. Poczekał, aż z niej wyjdę i zaprowadził mnie na sale.
Na środku parkietu tańczyli Sacha, Lori, Louis, Shin oraz Sari i Makoto, które pojawiły się nie wiadomo skąd. Podbiegłam do nich i uwiesiłam się na szyi białowłosego.
-Sacha...Teraz ty nalewasz.-uśmiechnęłam się od ucha do ucha i podałam mu kieliszek.
Nalał mi trunku do kieliszka. Wypiłam napój jednym łykiem i zaczęłam tańczyć razem z nimi.
W końcu doszliśmy do takiego etapu, że nie wiedzieliśmy jak się nazywamy.
-Saecha....Saechaaa....Seacha...-wołałam do białowłosego.
-On się tak nie nazywa! To jest Saecheanka...-Sari objęła Makoto i wzięła łyk trunku.
Mężczyzna popatrzył na nas i nalał nam do kieliszków wódkę uprzednio rozlewając ją na pół stołu.
-Ile ty tego zmarnowałeś człowieku!-wykrzyczała nasza znawczyni trunków do której dobierał się Akari.
Dotknęłam jego ramienia i uśmiechnęłam się.
-Seanesei...seehensei...
Mężczyzna zerknął na mnie i pomachał mi. Zanurzyłam usta w trunku i ledwo dając radę podniosłam się.
Miodowooki popatrzył na mnie i objął mnie ramieniem.
-Odprowadzę cię....-wyszeptał całując mnie w policzek.
Przytaknęłam i uwiesiłam się na niego.
Szliśmy korytarzem lekko się chwiejąc. W końcu białowłosy oparł mnie o ścianę i objął ramieniem.
Usłyszeliśmy skrzypienie drzwi zza których wyszedł Kei. Popatrzył na nas na co podszedł i wziął mnie na ręce. Uśmiechnęłam się do Sachy i pożegnałam się z nim.
Czarnowłosy otwarł drzwi od mojego pokoju i położył mnie na łóżko. Dopiero po chwili zauważyłam, że miodowooki ma na sobie tylko ręcznik przewiązany w pasie.
Stanął nade mną i uśmiechnął się szyderczo.
-Kara?-spytał ironicznie.
-A rób se co chcesz. Mam cie w dupie.-otworzył szeroko oczy, kiedy wpełzłam pod kołdrę.
Przytuliłam się do poduszki i patrzyłam na niego.
-Wkurwiająca jesteś, wiesz?
-Jestem tu po to, żeby utrudnić ci życie.-uśmiechnęłam się pokazując mu wszystkie swoje zęby.
Chłopak nachylił się nade mną i walnął mnie palcem w głowę. Dotknęłam się w tamto miejsce i pokazałam mu język.
-Jesteś nawalona jak messerschmitt.
-To spróbuj imprezować z Sari i się nie najebać.-wyszeptałam przeciągając się.-A teraz wynoś się z mojego pokoju.
Chwyciłam go za twarz i odepchnęłam na bok.
-Ubierz się wreszcie, bo...
Kei podniósł jedną brew i uśmiechnął się.
-Bo...?
-Bo...bo tak!-wykrzyczałam dumna i zamknęłam oczy.
Walnął mnie w twarz i usiadł na łóżku. Uśmiechnął się od ucha do ucha i nachylił się nade mną.
W tej samej chwili wydęłam usta i zwymiotowałam mu na nogi.
Skrzywił się niemiłosiernie widząc to i zawołał pokojówki uprzednio wchodząc do toalety.
Przewróciłam się na drugi bok i zasnęłam.
Fajny blog .Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://swiatany.blogspot.com/
♥♥♥♡♡♡
OdpowiedzUsuń