Jestem z siebie dumna ^-^
***
Chłopak szybko przybliżył swoją twarz do mojej i uśmiechnął się.
Zakrył mi oczy tak, żebym nie widziała co robi. Wyczuwałam jego oddech na moim policzku. Poczułam, że przybliża się do moich ust, ale szybko je zacisnęłam. Mężczyzna odsłonił mi oczy i uśmiechnął się.
-Nie jestem taki.-pogłaskał mnie po głowie i położył się z drugiej strony.
Kiedy próbowałam wstać szybko mi pomógł i zaprowadził mnie do łazienki.
Podziękowałam i zamknęłam drzwi. Przemyłam sobie twarz i skorzystałam z toalety. Cały czas patrzyłam na drzwi od pokoju Keia, aż w końcu stanęłam naprzeciw wejścia do jego pokoju. Uchyliłam je lekko, aż w końcu wślizgnęłam się do niego. Zaczęłam się rozglądać po nim, aż w końcu doszłam do wniosku, że nie było większej różnicy w układzie mojego pokoju. Takie same meble i takie same rozmieszczenie ich. Nic specjalnego. Zaczęłam się po nim rozglądać szukając mężczyzny, ale go tam nie było.
-Chyba Sacha pomylił pokoje. Ty zresztą też.-popatrzyłam na drzwi wejściowe i podrapałam się po ręce.
Zamknęłam drzwi od łazienki i stanęłam na środku pokoju. Kei popatrzył na mnie spode łba i pokazał na drzwi od łazienki.
-Dziękuje za to, że mi pomogłeś.-skinęłam głową i wbiłam wzrok w ziemie.
Usłyszałam jak przełknął ślinę i zaczął stawiać kroki w moim kierunku.
-Jak na dziwkę sprawiasz bardzo dużo kłopotów...
Podniosłam głowę do góry na co on złapał mnie za podbródek.
-...jestem ciekawy ile ci to zajmie.-popchnął mnie na łóżko i położył ręce po obu stronach mojej głowy. Zaczął gwizdać i dotykać opuszkami palców mojego policzka.-Kiedy zrozumiesz, że teraz jesteś moja i mogę z tobą zrobić co chce? Jestem w stanie rozkochać w sobie wszystko co się rusza. Jesteś moją własnością a ja nie lubię, kiedy ktoś się bawi moimi zabawkami. Mam nadzieje, że się podporządkujesz....-chwycił mnie za ramię i wrzucił do łazienki.
Pomasowałam się po ręce i weszłam do mojego pokoju. Łóżko było pościelone a pokój posprzątany. Popatrzyłam na mężczyznę, który siedział na kanapie i jadł śniadanie. Pokazał ręką, abym usiadłam naprzeciwko niego. Zrobiłam tak i wzięłam się za jedzenie mojego śniadania. Jedliśmy w ciszy. Czasem lekko dotykałam brzucha i syczałam z bólu.
-Masz.-podał mi małą tabletkę i przysunął szklankę z wodą.
Połknęłam ją i poszłam się przebrać. Kiedy byłam już ubrana wyszłam na balkon i położyłam się na leżaku. Sacha przeskoczył przez płotek na balkon Keia i wziął z niego leżak. Wrócił na mój balkon i postawił leżak obok mnie. Położył się na nim i zaczął mnie dźgać palcem w policzek. Udawałam, że to mnie nie rusza, ale w końcu zaczęłam się śmiać. Zaczęłam go gilgotać, aż w końcu dostaliśmy głupawki i przestaliśmy. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Cały czas się śmialiśmy i wygłupialiśmy. W końcu przysunął się do mnie i poklepał mnie po głowie.
-Dlaczego wychodzisz za takiego palanta jak on.....
Przegryzłam wargę, wstałam i podeszłam do barierki.
-Bo to wcale nie tak....Moja przyjaciółka chorowała na raka i zmarła w szkolnej ubikacji. Znalazł mnie Hitaro i zaoferował pomoc. Nie czytałam kontraktu i wyszło na to, że będę musiała wyjść za Keia. W sumie to nie jest taki zły. To nie to, że go lubię czy coś, ale patrząc na niego naprawdę miał w życiu pod górkę. Może i miał kochających rodziców, ale nie miał przyjaciół. Jeszcze nie był zwyczajnym dzieckiem....musiał być naprawdę smutny.
Białowłosy zaczął się śmiać. Podszedł do mnie i poklepał mnie po głowie.
-Jesteś zadziwiająca. Kei jest dla ciebie okropny, ale ty nie masz mu tego za złe. Szczerze to jesteś pierwszą dziewczyną, która mnie aż tak bardzo interesuje. Szczerze to chyba zaczynam być o ciebie zazdrosny.
Kiedy na niego spojrzałam wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Uśmiechnęłam się sama do siebie i przeskoczyłam szybko na balkon Keia odstawiając jego leżak. Wpełzłam również do jego pokoju i zaczęłam przeszukiwać szuflady. W końcu dokopałam się do jego kalendarza i spisałam jeden z numerów. Szybko wróciłam na swój balkon i wbiłam jeden z numerów.
-Dlaczego wychodzisz za takiego palanta jak on.....
Przegryzłam wargę, wstałam i podeszłam do barierki.
-Bo to wcale nie tak....Moja przyjaciółka chorowała na raka i zmarła w szkolnej ubikacji. Znalazł mnie Hitaro i zaoferował pomoc. Nie czytałam kontraktu i wyszło na to, że będę musiała wyjść za Keia. W sumie to nie jest taki zły. To nie to, że go lubię czy coś, ale patrząc na niego naprawdę miał w życiu pod górkę. Może i miał kochających rodziców, ale nie miał przyjaciół. Jeszcze nie był zwyczajnym dzieckiem....musiał być naprawdę smutny.
Białowłosy zaczął się śmiać. Podszedł do mnie i poklepał mnie po głowie.
-Jesteś zadziwiająca. Kei jest dla ciebie okropny, ale ty nie masz mu tego za złe. Szczerze to jesteś pierwszą dziewczyną, która mnie aż tak bardzo interesuje. Szczerze to chyba zaczynam być o ciebie zazdrosny.
Kiedy na niego spojrzałam wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Uśmiechnęłam się sama do siebie i przeskoczyłam szybko na balkon Keia odstawiając jego leżak. Wpełzłam również do jego pokoju i zaczęłam przeszukiwać szuflady. W końcu dokopałam się do jego kalendarza i spisałam jeden z numerów. Szybko wróciłam na swój balkon i wbiłam jeden z numerów.
~Halo.....~
~Ano...Dodzwoniłam się do Ikaros?~
~Tak. Z kim rozmawiam?~
~Możesz mnie nie pamiętać...To ja jestem tą dziewczyną z dachu...~
~Haruka! Jasne, że cie pamiętam.~
~Możemy się spotkać? Chciałabym z tobą porozmawiać...~
~Jasne. Za dziesięć minut w paku?~
~Okej. Będę czekać...~
Szybko ubrałam sweterek i wbiegłam do toalety a jak się okazało wyszłam w przenośnej ubikacji w parku. Szybko z niej wyszłam i pobiegłam na najbliższą ławkę. Usiadłam na niej i czekałam na szkarłatnowłosą dziewczynę, która przyszła parę minut później. Przywitała się ze mną i zaczęłyśmy rozmawiać. W sumie to bardzo szybko się polubiłyśmy. Nie rozmawiałyśmy ze sobą jak obce osoby, ale jak przyjaciółki, które znają się już parę długich lat. W końcu weszłyśmy na temat Keia i.....
-A tak w ogóle to po co rozmawiałaś z Keiem?
Szkarłatnowłosa uśmiechnęła się i poklepała mnie po głowie.
-Kei miał mi coś do powiedzenia. W sumie to nawet nie wiem skąd wiedział tak dużo o mnie. Powiedział, że jeżeli będę potrzebowała z kimś porozmawiać to mam przyjść do ciebie. Tak więc jestem.-tu uśmiechnęła się do mnie i podrapała się po głowie.-Wszystko z tobą w porządku?
Przytaknęłam i szybko zeszłam na ziemie. Myślałam o tym dlaczego czarnowłosy powiedział, że Ikaros może ze mną porozmawiać. W sumie to nie spodziewałam się czegoś takiego po 'takim' człowieku. Uśmiechnęłam się lekko do dziewczyny.
-O czym rozmawialiście?
Tu dziewczyna opowiedziała mi całą swoją historię od początku i to, że mówi mi o tym, bo Kei powiedział, że nikomu się nie wygadam. Zrobiło mi się jej smutno, więc na końcu opowieści przytuliłam ją mocno i nie chciałam puścić.
-A ja myślałam, że moje życie było męczarnią! Przez ciebie się rozkleiłam....-wytarłam oczy chusteczką.-A tak w ogóle....dobra przejdę do sedna sprawy. Za dwa dni są zawody i jak mniemam będziesz na nich. Chciałabym, abyś po zawodach uważała na siebie. Mam złe przeczucia....-zamyśliłam się, ale po chwili wróciłam na ziemie i ujrzałam trzech mężczyzn stojących przy Ikaros.
Uśmiechnęłam się do nich i przedstawiłam się.
Brązowowłosy chłopak, którego widziałam na dachu nazywał się Brandon a obok niego stał zielonowłosy Susumu i blondwłosy Naoki. Powiedzieli, że muszą porwać na chwilę Ikaros. Zgodziłam się, ale najpierw zabrałam na stronę Brandona.
-O co chodzi?-spytał nie odrywając wzroku od szkarłatnowłosej.
-Kochasz ją?
Chłopak podrapał się po głowie i wyszeptał, że najprawdopodobniej nie. Wzięłam jego telefon i spisałam sobie jego numer. Oddałam mu aparat i oddaliłam się zostawiając go samego. Oczywiście jakieś dwie minuty później pojawiłam się w pokoju. Ziewnęłam i znowu poczułam ból podbrzusza. Szybko pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam do ubikacji. Nie nawidziłam miesiączek. Były dla mnie strasznie bolesne od kiedy pamiętam. Nie zdarzały mi się regularnie. W sumie to raz na dwa miesiące, ale przez tydzień bardzo źle się czułam.
Spłukałam wodę i wyszłam z pomieszczenia. Rzuciłam się na łóżko i włączyłam sobie grę na telefonie. Tetris....naprawdę to było jedyne co wybawiało mnie z nudy.
-Mówiłam ci, że to był syn pani Kato.
-Kato?-spytała unosząc do góry jedną brew. Nienawidziłam kiedy to robiła.-Myślałam, że nazywała się Ueda....Ok. Nie wnikam, ale proszę oto klucze o które ostatnio prosiłaś.
Szybko wytłumaczyłam jej, że Kato to jej nazwisko panieńskie i kazałam jej zatrzymać klucz, ponieważ miała co jakiś czas wpadać i podlewać mi kwiaty.
Spojrzałam w stronę wianuszka dziewczyn i obiektu ich westchnień. Wszystkie mówiły, że nawet "Lost Devils" nie dorównują mu pięknem. Nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Te dziewczyny były coraz bardzie żałosne. Popatrzyłam w stronę drzwi i ujrzałam w nim Sachę, który uśmiechał się do mnie i ręką pokazywał, że mam do niego podejść.
-I jak księżniczce wiedzie się pierwszy dzień w szkole?-spytał głaskając mnie po głowie.
Białowłosy zerknął w stronę Keia i uśmiechnął się do mnie lekko. Chwycił mnie za rękę i wyszliśmy na zewnątrz. Nie wiem dlaczego, ale były osoby, które gwizdały na nasz widok. Kiedy byliśmy na dworze Sacha zaczął się śmiać.
-Masz dzisiaj przejebane. Boże...Jego mina była bezcenna.....
-Ty się śmiejesz a ja mam dzisiaj znowu dzień pełen wrażeń.
Strzeliłam focha i czekałam, aż chłopak zacznie mnie przepraszać. O dziwo tego nie zrobił. Przytulił mnie do siebie, poklepał po głowie i odszedł jak gdyby nigdy nic. Uśmiechnęłam się i chciałam wrócić do klasy, kiedy zobaczyłam przed schowkiem Brandona.
-Pilnuj jutro Ikaros. Mam złe przeczucia. Niech nie wraca do domu sama.-wyszeptałam i poszłam dalej.
-O co ci.....-nie słyszałam co powiedział dalej, bo zniknęłam za budowlą. Poszłam z powrotem do klasy a kiedy do niej weszłam dzwonek od razu zadzwonił.
Usiadłam na miejscu i czekałam na koniec wszystkich zajęć.
-O czym rozmawialiście?
Tu dziewczyna opowiedziała mi całą swoją historię od początku i to, że mówi mi o tym, bo Kei powiedział, że nikomu się nie wygadam. Zrobiło mi się jej smutno, więc na końcu opowieści przytuliłam ją mocno i nie chciałam puścić.
-A ja myślałam, że moje życie było męczarnią! Przez ciebie się rozkleiłam....-wytarłam oczy chusteczką.-A tak w ogóle....dobra przejdę do sedna sprawy. Za dwa dni są zawody i jak mniemam będziesz na nich. Chciałabym, abyś po zawodach uważała na siebie. Mam złe przeczucia....-zamyśliłam się, ale po chwili wróciłam na ziemie i ujrzałam trzech mężczyzn stojących przy Ikaros.
Uśmiechnęłam się do nich i przedstawiłam się.
Brązowowłosy chłopak, którego widziałam na dachu nazywał się Brandon a obok niego stał zielonowłosy Susumu i blondwłosy Naoki. Powiedzieli, że muszą porwać na chwilę Ikaros. Zgodziłam się, ale najpierw zabrałam na stronę Brandona.
-O co chodzi?-spytał nie odrywając wzroku od szkarłatnowłosej.
-Kochasz ją?
Chłopak podrapał się po głowie i wyszeptał, że najprawdopodobniej nie. Wzięłam jego telefon i spisałam sobie jego numer. Oddałam mu aparat i oddaliłam się zostawiając go samego. Oczywiście jakieś dwie minuty później pojawiłam się w pokoju. Ziewnęłam i znowu poczułam ból podbrzusza. Szybko pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam do ubikacji. Nie nawidziłam miesiączek. Były dla mnie strasznie bolesne od kiedy pamiętam. Nie zdarzały mi się regularnie. W sumie to raz na dwa miesiące, ale przez tydzień bardzo źle się czułam.
Spłukałam wodę i wyszłam z pomieszczenia. Rzuciłam się na łóżko i włączyłam sobie grę na telefonie. Tetris....naprawdę to było jedyne co wybawiało mnie z nudy.
***
Oczywiście jak to ja musiałam zaliczyć spóźnienie.
Akari nie był już taki opryskliwy jak kiedyś. Znał moją pozycję i to skłaniało go do tego, żeby być dla mnie miłym. Akira jak to ona wypytywała o to, czy byłam wtedy z Keiem. Na każdą wzmiankę tego imienia robiło mi się niedobrze. I to ja miałam być jego narzeczoną!? Żałosne....-Mówiłam ci, że to był syn pani Kato.
-Kato?-spytała unosząc do góry jedną brew. Nienawidziłam kiedy to robiła.-Myślałam, że nazywała się Ueda....Ok. Nie wnikam, ale proszę oto klucze o które ostatnio prosiłaś.
Szybko wytłumaczyłam jej, że Kato to jej nazwisko panieńskie i kazałam jej zatrzymać klucz, ponieważ miała co jakiś czas wpadać i podlewać mi kwiaty.
Spojrzałam w stronę wianuszka dziewczyn i obiektu ich westchnień. Wszystkie mówiły, że nawet "Lost Devils" nie dorównują mu pięknem. Nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Te dziewczyny były coraz bardzie żałosne. Popatrzyłam w stronę drzwi i ujrzałam w nim Sachę, który uśmiechał się do mnie i ręką pokazywał, że mam do niego podejść.
-I jak księżniczce wiedzie się pierwszy dzień w szkole?-spytał głaskając mnie po głowie.
Białowłosy zerknął w stronę Keia i uśmiechnął się do mnie lekko. Chwycił mnie za rękę i wyszliśmy na zewnątrz. Nie wiem dlaczego, ale były osoby, które gwizdały na nasz widok. Kiedy byliśmy na dworze Sacha zaczął się śmiać.
-Masz dzisiaj przejebane. Boże...Jego mina była bezcenna.....
-Ty się śmiejesz a ja mam dzisiaj znowu dzień pełen wrażeń.
Strzeliłam focha i czekałam, aż chłopak zacznie mnie przepraszać. O dziwo tego nie zrobił. Przytulił mnie do siebie, poklepał po głowie i odszedł jak gdyby nigdy nic. Uśmiechnęłam się i chciałam wrócić do klasy, kiedy zobaczyłam przed schowkiem Brandona.
-Pilnuj jutro Ikaros. Mam złe przeczucia. Niech nie wraca do domu sama.-wyszeptałam i poszłam dalej.
-O co ci.....-nie słyszałam co powiedział dalej, bo zniknęłam za budowlą. Poszłam z powrotem do klasy a kiedy do niej weszłam dzwonek od razu zadzwonił.
Usiadłam na miejscu i czekałam na koniec wszystkich zajęć.
Oczywiście chwile po wszystkich zajęciach trafiłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Chwyciłam się za brzuch i pisnęłam. Wzięłam z szafki opakowanie z tabletkami i łyknęłam jedną z nich nie popijając wodą. Chwile później zrobiło mi się trochę lepiej i wzięłam się za odrabianie lekcji. Nigdy nie siedziałam zbyt długo nad książkami a teraz utwierdziło mnie przekonanie, że moje życie samo się ułoży. Byłam ustawiona do końca życia i nie musiałam być zbytnio wykształcona. Kiedy skończyłam odrabiać pracę domową wpakowałam podręczniki do torby i uśmiechnęłam się.
Klasnęłam dwa razy w dłonie i poszłam na balkon. O dziwo nie spotkałam tam Keia, który o tej porze zawsze palił papierosa. W sumie to po pięciu minutach zaczęłam się martwić, więc szybko przeskoczyłam przez płotek co okazało się być błędem. Upadłam i syknęłam z bólu. Bolała mnie noga, ale szybko wstałam i weszłam do pokoju. Nie wiem czemu, ale odczuwałam pewną przyjemność z tego, że robiłam mu na złość. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, aż w końcu weszłam do jego garderoby. Popatrzyłam na ubrania wiszące na wieszakach i uśmiechnęłam się lekko.
No mogę przyznać, że styl masz.....
Przebierałam w jego ubraniach do momentu, kiedy nie usłyszałam otwierających się drzwi. Schowałam się za nimi i wstrzymałam oddech. Mogłam się domyślić, że Kei wszedł do pokoju i wziął ręcznik, aby się umyć po całym dniu w szkole.
Wyszedł z pomieszczenia i usłyszałam, jak trzasnął drzwiami od toalety. Szybko wyszłam z garderoby i pobiegłam na balkon.
Nie! Nie zrobię tego drugi raz.
Na palcach pobiegłam do drzwi i chwyciłam za klamkę. Zamek nie puszczał....zakluczył! Dupek!
Zaczęłam szukać klucza i po paru minutach znalazłam go w pudełku leżącym na komodzie. Otwarłam je i usłyszałam, że czarnowłosy podchodzi do drzwi. Znów pobiegłam do garderoby i schowałam się za drzwiami. Usłyszałam tylko, że chłopak zatrzymuje się w połowie pokoju i zgrzyta zębami. Drzwi się otworzyły a ja znów wstrzymałam powietrze. Brzuch zaczął mnie boleć, ale nie zwracałam na to uwagi. Chłopak wszedł do pomieszczenia i chwycił za jeden z wieszaków. Zerknął na drzwi, ale się nie wychylałam, więc mnie nie zauważył. Usłyszałam jego kroki i trzaśnięcie drzwi. Odetchnęłam z ulgą mając zamknięte oczy. Kiedy je otworzyłam zamurowało mnie. Przede mną stał wysoki, czarnowłosy, półnagi chłopak wpatrujący się we mnie z tym swoim zboczonym uśmieszkiem. W okół pasa miał owinięty ręcznik a z włosów skapywały mu raz po raz kropelki wody, które zdradzały, że właśnie wyszedł spod prysznica. Dotknął mojego policzka i uśmiechnął się. Nienawidziłam jego dotyku na swoim ciele. Poniekąd mnie to obrzydzało a poniekąd, wręcz przeciwnie, podniecało. Zaczynałam tłumaczyć to sobie buzowaniem hormonów i tym, że jest jedynym chłopakiem, który dotykał mnie w ten sposób. Chwycił mnie za rękę i puścił na środku pokoju. Wodził wzrokiem po całym moim ciele. Czekałam, aż się odezwie, ale tego nie robił. Wolałam szybko to zakończyć i mieć na dzisiaj spokój, ale on wybrał inny sposób. Torturował mnie. Stałam tam nieruchomo i wpatrzona w meblościankę próbowałam znaleźć rozwiązanie z zaistniałej sytuacji.
Klasnęłam dwa razy w dłonie i poszłam na balkon. O dziwo nie spotkałam tam Keia, który o tej porze zawsze palił papierosa. W sumie to po pięciu minutach zaczęłam się martwić, więc szybko przeskoczyłam przez płotek co okazało się być błędem. Upadłam i syknęłam z bólu. Bolała mnie noga, ale szybko wstałam i weszłam do pokoju. Nie wiem czemu, ale odczuwałam pewną przyjemność z tego, że robiłam mu na złość. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, aż w końcu weszłam do jego garderoby. Popatrzyłam na ubrania wiszące na wieszakach i uśmiechnęłam się lekko.
No mogę przyznać, że styl masz.....
Przebierałam w jego ubraniach do momentu, kiedy nie usłyszałam otwierających się drzwi. Schowałam się za nimi i wstrzymałam oddech. Mogłam się domyślić, że Kei wszedł do pokoju i wziął ręcznik, aby się umyć po całym dniu w szkole.
Wyszedł z pomieszczenia i usłyszałam, jak trzasnął drzwiami od toalety. Szybko wyszłam z garderoby i pobiegłam na balkon.
Nie! Nie zrobię tego drugi raz.
Na palcach pobiegłam do drzwi i chwyciłam za klamkę. Zamek nie puszczał....zakluczył! Dupek!
Zaczęłam szukać klucza i po paru minutach znalazłam go w pudełku leżącym na komodzie. Otwarłam je i usłyszałam, że czarnowłosy podchodzi do drzwi. Znów pobiegłam do garderoby i schowałam się za drzwiami. Usłyszałam tylko, że chłopak zatrzymuje się w połowie pokoju i zgrzyta zębami. Drzwi się otworzyły a ja znów wstrzymałam powietrze. Brzuch zaczął mnie boleć, ale nie zwracałam na to uwagi. Chłopak wszedł do pomieszczenia i chwycił za jeden z wieszaków. Zerknął na drzwi, ale się nie wychylałam, więc mnie nie zauważył. Usłyszałam jego kroki i trzaśnięcie drzwi. Odetchnęłam z ulgą mając zamknięte oczy. Kiedy je otworzyłam zamurowało mnie. Przede mną stał wysoki, czarnowłosy, półnagi chłopak wpatrujący się we mnie z tym swoim zboczonym uśmieszkiem. W okół pasa miał owinięty ręcznik a z włosów skapywały mu raz po raz kropelki wody, które zdradzały, że właśnie wyszedł spod prysznica. Dotknął mojego policzka i uśmiechnął się. Nienawidziłam jego dotyku na swoim ciele. Poniekąd mnie to obrzydzało a poniekąd, wręcz przeciwnie, podniecało. Zaczynałam tłumaczyć to sobie buzowaniem hormonów i tym, że jest jedynym chłopakiem, który dotykał mnie w ten sposób. Chwycił mnie za rękę i puścił na środku pokoju. Wodził wzrokiem po całym moim ciele. Czekałam, aż się odezwie, ale tego nie robił. Wolałam szybko to zakończyć i mieć na dzisiaj spokój, ale on wybrał inny sposób. Torturował mnie. Stałam tam nieruchomo i wpatrzona w meblościankę próbowałam znaleźć rozwiązanie z zaistniałej sytuacji.
To wszystko przez Sachę....-tłumaczyłam sobie w myślach próbując obwiniać wszystkich, ale nie siebie.
W końcu popatrzyłam w jego oczy na co on podszedł do mnie i zaczął szeptać coś niezrozumiale wodząc wzrokiem po moim karku. Miał gorący i dosyć przyjemny oddech. Chciałam się chwycić za brzuch, ale on wziął moją rękę i przysunął ją sobie to twarzy.
-Kiedy zrozumiesz, że jesteś moją własnością...-mimo, że szeptał jego głos rozniósł się po całym pomieszczeniu.
Przeszły mnie dreszcze i skarciłam się w myślach. W końcu to była moja wina. Przez to, że jestem ciekawska wlazłam do jego pokoju i zaczęłam grzebać mu w rzeczach.
W sumie też bym się wnerwiła, gdyby ktoś zrobił mi coś takiego.
Opuszkami palców swojej prawej ręki dotykał mój podbródek. Stałam do niego tyłem, ale byłam przekonana, że on widzi moją bezsilność wypisaną na twarzy. Podniósł mi lekko głowę i przygryzł mi ucho.
-Dzisiaj dam ci nauczkę....Czekaj na mnie w nocy....-jego słowa sprawiły, że zadrżałam. Przejechał palcami po moim policzku i zaprowadził mnie do drzwi prowadzących do toalety. Wrzucił mnie tam i zamknął drzwi.
Co do tej nocy miałam złe przeczucia....
W końcu popatrzyłam w jego oczy na co on podszedł do mnie i zaczął szeptać coś niezrozumiale wodząc wzrokiem po moim karku. Miał gorący i dosyć przyjemny oddech. Chciałam się chwycić za brzuch, ale on wziął moją rękę i przysunął ją sobie to twarzy.
-Kiedy zrozumiesz, że jesteś moją własnością...-mimo, że szeptał jego głos rozniósł się po całym pomieszczeniu.
Przeszły mnie dreszcze i skarciłam się w myślach. W końcu to była moja wina. Przez to, że jestem ciekawska wlazłam do jego pokoju i zaczęłam grzebać mu w rzeczach.
W sumie też bym się wnerwiła, gdyby ktoś zrobił mi coś takiego.
Opuszkami palców swojej prawej ręki dotykał mój podbródek. Stałam do niego tyłem, ale byłam przekonana, że on widzi moją bezsilność wypisaną na twarzy. Podniósł mi lekko głowę i przygryzł mi ucho.
-Dzisiaj dam ci nauczkę....Czekaj na mnie w nocy....-jego słowa sprawiły, że zadrżałam. Przejechał palcami po moim policzku i zaprowadził mnie do drzwi prowadzących do toalety. Wrzucił mnie tam i zamknął drzwi.
Co do tej nocy miałam złe przeczucia....
Niezłe :D życzę weny!
OdpowiedzUsuń