Mam nadzieje, że wam się spodoba.
***
Wstałam i przetarłam oczy.
Popatrzyłam na Akire myśląc o tym co powiedział mi tamten człowiek.
-Hitaro....co to za człowiek?-spytałam samą siebie.
Podeszłam krok bliżej do dziewczyny i zobaczyłam jak klatka piersiowa zaczyna się jej unosić.
Szybko uklękłam i zaczęłam ją szarpać za ramiona tak długo, aż nie otworzyła oczu.
-Idiotkaa...Tak się bałam.-przytuliłam ją do siebie i zaczęłam płakać.
Złotowłosa spojrzała na mnie i podrapała się po głowie. Odsunęła mnie lekko od siebie i wstała.
-Co się stało? Nic nie pamiętam.
-Nic. Upadłaś i uderzyłaś głową w kafelki.
Wstałam i podążyłam do wyjścia. Złotowłosa udała się za mną i chwyciła mnie za rękę.
-Miśkaa.....coś ty taka zła? Zrobiłam ci coś?
Zerknęłam na nią i posmutniałam.
-Idziemy do szpitala. Nie uwierzę, póki nie usłyszę tego od lekarza.
Akira spojrzała na mnie dziwnie i potargała mi włosy.
***
Stałam przy dziewczynie z otwartą buzią.
Nie mogłam uwierzyć w to co mówi lekarz.
-Czyli, że...jjj...jaa...jak to jest możliwe?
-Też nie mogę uwierzyć. Są rzeczy, których medycyna nie morze wyjaśnić. Określa się to jako cud Boży.
Akira podeszła do mnie i chwyciła mnie za podbródek.
-Zamknij buzie, bo ci mucha wleci, albo ktoś cię jeszcze pocałuje i co będzie.
Automatycznie zamknęłam usta i wyszłam na korytarz.
Chwyciłam się za głowę i zaczęłam się śmiać. Akira przytuliła się do mnie i zaczęłyśmy razem piszczeć.
-Mówiłam ci, że nie muszę mieć operacji! Następnym razem się mnie słuchaj. Jeżeli okazało się, że rak zniknął to pójdę za ciosem. Napiszę mu list miłosny.
Od razu zrobiłam się wściekłam i odsunęłam ją od siebie.
-Wiesz....ja już muszę iść.-wzięłam torbę i wyszłam.
Szłam najszybciej jak tylko mogłam myśląc o tym co powiedziała mi Akira.
Miałam nadzieje, że ona tego nie zrobi. Chyba nie ośmieszy się przed tym dupkiem, prawda?
Nie patrzyłam jak idę. Co chwile się o coś potykałam, potrącałam innych ludzi. Myślałam o tym co zrobić.
Sekundę później zaczął dzwonić telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Matka. Odrzuciłam połączenie. Wyciągnęłam z torby słuchawki, podłączyłam do telefonu i włożyłam je sobie do uszu. Nienawidziłam mojej matki. Interesowała się mną tylko wtedy, kiedy miałam pokazać się gdzieś z nią. Opinia była ważniejsza od dziecka, żałosne. Już o wiele bardziej lubiłam ojca. W sumie to nie ojca, bo nie jestem jego córką. Po badaniach DNA wytłumaczyliśmy sobie wszystko. Chociaż utrzymujemy kontakt to nie najlepszy. Wiem, że chce dla mnie jak najlepiej, ale zachowuje się podobnie do matki. Szybko chce mnie wydać za mąż za jakiegoś wysoko postawionego mężczyznę. Moi rodzice są żałośni. A reszta rodziny? Jeżeliby istnieli to może byłoby lepiej. Znalazłby się ktoś, kto przygarnąłby sierotę, ale nie, nie ma nikogo. Przez problemy rodzinne próbowałam być twarda, ale taka nie jestem. Alkohol, imprezy, papierosy, wszystkiego nauczyli mnie chłopcy z starszych klas. Peruka i soczewki są po to, żeby upodobnić się do ojca. Blondyn, europejczyk, któremu matka zniszczyła życie. W sumie jemu nie jedynemu. Akira była przy mnie od zawsze. Kiedy nikt się mną nie interesował, kiedy płakałam to ona przychodziła i mnie pocieszała. Włączyłam sobie jedną z piosenek "Lost Devils".
Kiedy byłam na skrzyżowaniu zauważyłam, że jakiś facet rozmawiający przez telefon wchodzi na pasy uprzednio nie patrząc, czy coś jedzie. Właśnie z naprzeciwka nadjeżdżał samochód. Szybko wbiegłam na pasy i odepchnęłam mężczyznę tak, że był po za strefą zagrożenia. Znów całe życie przeleciało mi przed oczami i znów auto zatrzymało się centymetr od mojego ciała. No i oczywiście jak na złość z samochodu wyszedł ten sam kierowca. Trzasnął drzwiami maszyny, podbiegł do mnie i chwycił mnie za bluzkę i podniósł do góry tak, że uniosłam się nad ziemią.
-I co teraz smarkulo!?-wykrzyczał mi prosto w twarz.
Wystraszyłam się i to strasznie. Popatrzyłam na ludzi, ale oni nie interesowali się tym co się dzieje. Facet, który został przeze mnie uratowany zniknął. Szarpałam się, ale on nie chciał mnie puścić. W końcu kopnęłam go w czuły punkt tak mocno, że puścił mnie i zaczął się krzywić z bólu. Szybko uciekłam i w biegu otworzyłam drzwi do domu. Zakluczyłam je za sobą i usiadłam pod drzwiami. Ściągnęłam perukę oraz soczewki i poszłam pod prysznic. Kiedy z niego wyszłam ubrałam się w piżamę, wzięłam z lodówki karton lodów oraz łyżkę i zaczęłam je jeść oglądając telewizor.
W połowie litrowego kubełka usłyszałam dzwonek do drzwi. Założyłam kapcie i spojrzałam przez cyklopa. Przed drzwiami stał chłopak z którym poprzedniego wieczoru byłam na randce.
-Wiem, że jesteś w domu. Otwórz! Musimy porozmawiać.
-Ano....Nie mamy o czym!
-Muszę cię zobaczyć! Otwórz! Proszę!
-Nie mogę. Bo...bo...bo moi rodzice wrócili! Wiesz, że to straszne sztywniaki. Przyjdź za trzy dni.
To go przekonało. Odwrócił się i odszedł. Odetchnęłam z ulgą, zgasiłam telewizor i poszłam spać.
***
-Tak! Tym razem się nie spóźnię!-wykrzyczałam sama do siebie stojąc przed szkołą.
Miałam jeszcze dziesięć minut przed lekcją, ale nie chciałam kusić losu i od razu poszłam do klasy.
Wdrapałam się na trzecie piętro zadowolona z siebie, że dzisiaj Akari nic mi nie zarzuci.
Kiedy postawiłam pierwszy krok na piętrze z klasy wybiegła zapłakana Akira. Przebiegła obok nie zauważając mnie. Wywnioskowałam co się stało i cała wnerwiona podążyłam do klasy. Otworzyłam drzwi z takim hukiem, że wszyscy wyrwani z swoich zajęć wgapiali się we mnie.
-Pierwszy rząd, trzecia ławka!-wykrzyczałam a chłopak w kruczoczarnych włosach zerknął na mnie. Dziewczyny, które stały obok niego automatycznie odsunęły się od osobnika krok w tył. Do klasy wbiegli chłopcy z starszych klas. Wiedziałam, że mam donośny głos, ale nie sądziłam, że usłyszą mnie z innego piętra.
Dziewczyny zaczęły szeptać coś między sobą, ale kiedy zobaczyły, że na nie patrze od razu się uciszyły.
-Nie żyjesz gnido!-wykrzyczałam kiedy byłam naprzeciw niego. Chłopcy podbiegli i zaczęli mnie od niego odciągać.
Kei westchnął i spojrzał mi w oczy.
-Możesz przestać wkurwiać ludzi?
Wyrwałam się chłopakom, chwyciłam go za bluzkę i wymierzyłam cios z pięści w twarz.
Widziałam, że wreszcie wziął mnie na poważnie, bo wstał z miejsca i oddał mi równie silny strzał.
Chłopcy podeszli do niego, ale jednym ruchem ręki zasygnalizowałam, że mają odejść.
W sumie nie wiem jak to się stało, ale po sekundzie obkładaliśmy się pięściami. Musiałam przyznać, że był silny. Szczerze, był silniejszy ode mnie. Nim się spostrzegłam uderzył mnie z pięści w brzuch. Odsunęłam się lekko przez niego otumaniona i splunęłam krwią. Podbiegłam do niego szybko i jednym zwinnym ruchem trafiłam go z kolana w przyrodzenie. Widziałam, że go to zabolało.
-Zasłużyłeś sobie!-krzyczałam na cały głos.
Chłopak podniósł na mnie rękę, ale już nie miałam siły się bronić. Czekałam tylko na cud, który jak się okazało nadszedł.
Zamknęłam oczy i czekałam na cios, ale nie nadszedł. Otworzyłam je z powrotem i zobaczyłam Akariego trzymającego jego rękę.
Westchnęłam.
-Przepraszam za spóźnienie, ale miałem ważną sprawę do załatwienia. Za chwile zaczniemy zajęcia, ale najpierw....-patrzył to na mnie to na Keia i wyszedł z nami przed klasę.
Stanęłam automatycznie przy parapecie. Kei oparł się o ścianę przy drzwiach tak, że staliśmy naprzeciw siebie.
-Nie będę wam prawił jakichkolwiek kazań bo wiem, że to i tak nic nie da. Nie pytam się nawet jaki był tego powód, ani kto zaczął. Jesteście już prawie dorośli a zachowujecie się jak dzieci. Jak na ciebie patrze to nie jesteś jakoś wielce pobity, ale ty-i tu jego wzrok skierował się na mnie-na gołe oko widać, że złamana ręka i zwichnięta noga. Radzę ci iść do pielęgniarki.-powiedział i wszedł do klasy.
Kei zaczął się mi jakoś dziwnie przyglądać. Rzuciłam mu przelotne spojrzenie, odwróciłam się w lewą stronę i postawiłam krok do przodu.
-Wiesz co, pierdol się.-powiedziałam i odeszłam.
Otworzyłam drzwi do damskiej toalety i stanęłam przed lustrem.
Przemyłam sobie wodą twarz i dopiero wtedy zauważyłam, że nie mam jednej soczewki a perukę mam zniszczoną. Założyłam okulary przeciwsłoneczne, które miałam w torbie, poprawiłam sobie perukę i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Kiedy usłyszałam czyjeś kroki szybko odpaliłam papierosa i oparłam się o ścianę. Nie lubiłam palić. Zawsze się przez to dusiłam.
Palenie powoduje raka a ja nie mam już żadnego życzenia do wykorzystania.
Zaciągnęłam się i wypuściłam dymka z ust. Popatrzyłam się na osobę, która weszła i dobrze, że zdążyłam się ugryźć w język i nie powiedzieć "Czego się gapisz?". Przede mną stał człowiek, którego widziałam wczoraj. Podszedł do mnie i wziął ode mnie papierosa. Popatrzył na niego i uśmiechnął się.
-Palenie zabija.
Odwzajemniłam uśmiech.
-Nie wiem jak to zrobiłeś, ale Akira jest zdrowa.
-W takim razie czas na ciebie.
-To znaczy?
Chwycił mnie za rękę i zniknęliśmy.
-Jesteśmy.-oznajmił sekundę później.
Otworzyłam oczy i ujrzałam przepiękny salon, jeżeli tak to można było nazwać. na przeciwko wejścia głównego były wielkie schody prowadzące na górę. Kiedy spojrzało się w prawo na środku był posąg nagiej kobiety bez rąk a nieco przed nią trochę pod schodami znajdowały się dwie kanapy i jeden fotel. Zorientowałam się także, że pod drugim piętrem jest wiele drzwi, przez które wychodziło pełno ludzi.
Hitaro chwycił mnie za nadgarstek i ruszył na piętro. Kiedy już na nim byliśmy ruszyliśmy w lewo. Mężczyzna wepchnął mnie do jednego z pomieszczeń.
-Zabandażujcie jej rękę i opatrzcie. Byle szybko.
Po pięciu minutach, kiedy siedem kobiet mnie badało z powrotem wszedł Hitaro i zaprowadził mnie jeszcze do innego pokoju, gdzie czekała wysoka kobieta w śnieżnobiałych włosach. Wskazał ręką, że mam wejść. Zrobiła jak kazał. Kobieta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Dygnęłam lekko. Podeszła i chwyciła mnie za ręce.
-To ona?-rzuciła w stronę mężczyzny, który stał obok mnie.
Skinął głową a ona mnie przytuliła.
-Tak się cieszę, że tu jesteś. Chodź, trzeba cię przygotować.
-Na co?
-Jak to na co? Za chwile poznasz swojego przyszłego męża.
Odsunęłam się krok od niej i wlepiłam oczy w Hitaro.
-Jakbyś przeczytała umowę to byś wiedziała o co chodzi. Uratowałem twoją przyjaciółkę tylko dlatego, że masz zostać żoną naszego syna. Chyba kojarzysz już fakty, co nie?
Skinęłam głową.
-Czyli to pieprzenie, że sprzedałam swoją duszę diabłu to nie było bezpodstawne. A teraz mam być żoną waszego syna, bo inaczej Akira umrze?
-Jesteś taka mądra.-z uśmiechem oznajmiła białowłosa-Mów mi Irina. A teraz ściągamy okulary, perukę i soczewki!
Zrobiłam tak jak mi kazała. Ściągnęłam perukę, okulary i soczewkę. Kobieta popatrzyła na mnie dziwnie, ale wytłumaczyłam jej, że drugą zgubiłam.
Dała mi do ręki białą bluzkę mgiełkę, białą spódniczkę z kwiatami sakury i szpilki w kolorze pudrowego różu. Kiedy się ubrałam wzięła moje włosy i zaczęła zabawę z lokówką. Dwie kobiety, które przyszły chwilę później pomalowały mnie.
Zaprowadzono mnie przed wielkie drzwi. Dwóch strażników otworzyło je. Weszłam do środka i zaczęłam się kierować w stronę trzech tronów stojących na końcu sali. Z daleka potrafiłam dostrzec tylko Irine i Hitaro. Trzecia sylwetka była dla mnie nieznana. Spuściłam głowę w dół a wzrok wbiłam w ziemie. Nie chciałam patrzeć na człowieka za którego będę musiała wyjść. Kiedy zobaczyłam, że jestem tuż przy schodach podniosłam głowę do góry i spojrzałam na nich. Widziałam uśmiech Hitaro i Iriny, ale mój wzrok utkwił w osobie za którą dane mi było wyjść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz