Zaciesz.... :3
Dobra to zapraszam was do czytania.
***
Patrzyłam na jego rozszerzone źrenice nie wiedząc co zrobić.
Chciałam iść, ale trzymał mnie z całej siły za ramiona.-Przestaniesz się wreszcie popisywać? To boli idioto.
Odepchnął mnie od siebie. Chwyciłam się za prawe ramie i pisnęłam.
-Mógłbyś się opanować!
Wstał z łóżka i pokazał ręką, żebym wyszła.
Popatrzyłam na niego i od razu zamknęłam oczy.
-Mógłbyś...no wiesz.-po omacku pokazałam na jego klatkę piersiową.
Spojrzał się na nią i założył szlafrok.
-Jebana cnotka.-wysyczał, chwycił mnie za rękę, otworzył łazienkę i wepchnął mnie do niej.
-Czemu mam siedzieć w twojej łazience!
-Jakbyś nie zauważyła to mamy wspólną łazienkę.-zatrzasnął drzwi a ja otworzyłam drzwi znajdujące się po drugiej stronie.
Weszłam do mojego pokoju i podrapałam się po głowie.
W rękach trzymałam opakowanie od soczewek. Odłożyłam soczewkę do mojego opakowania a opakowanie chłopaka postawiłam obok swojego.
Położyłam się do łóżka i zasnęłam.
***
-Panienko....panienko....-słyszałam głosy, które powoli wybudzały mnie ze snu.
W końcu otworzyłam oczy i zobaczyłam pięć kobiet stojących nade mną.-Za pięć minut zaczynają się panienki lekcje.-powiedziała jedna z nich na co zerwałam się z łóżka.
-Dlaczego budzik nie dzwonił!?
-Panicz kazał wejść i wyłączyć budzik. Powiedział także, że mamy panienkę obudzić pięć minut przed zajęciami.
Zacisnęłam dłonie w pięści i wyszczerzyłam się do nich.
Wleciałam jak poparzona do łazienki i nawet nie wchodząc pod prysznic ubrałam się. Uszykowane ubrania leżały już w pomieszczeniu. W minutę umyłam zęby i wleciałam do garderoby. Wzięłam perukę i opakowanie z soczewkami.
-Jak mogę się stąd wydostać?-spytałam a kobiety wzruszyły ramionami.
Miałam minutę do rozpoczęcia lekcji, więc pobiegłam do Iriny.
-Jak mogę się stąd wydostać!?-wykrzyczałam w jej stronę.
Zdziwiona kobieta uśmiechnęła się do mnie i podbiegła do mnie.
-No i jak było w nocy? Opowiadaj!
-Nic nie było. Po prostu zabrał mi soczewki i musiałam ich szukać, ale mniejsza z tym. Jak mogę się stąd wydostać.
-To proste. Kiedy podpisałaś ten papierek to zyskałaś także trochę korzyści. Wystarczy, że pomyślisz o miejscu, gdzie chcesz się pojawić. Przejdziesz przez jakiekolwiek drzwi i się tam pojawisz. Uważaj, bo robisz to pierwszy raz. U mnie tak wesoło nie było. Pojawiłam się w przenośnej toalecie. Okej to teraz zmykaj. Trzy sekundy zostały ci do rozpoczęcia zajęć.
Pomyślałam o korytarzu i z zamkniętymi oczami otworzyłam drzwi.
Kiedy już je otworzyłam stałam w toalecie. Westchnęłam i wybiegłam z niej. Za szczęście znajdowała się niedaleko mojej klasy, więc pobiegłam do niej szybko. Zatrzymałam się tuż przed drzwiami przypominając sobie, że nie mam na sobie peruki ani soczewek. Nałożyłam na siebie sztuczne włosy i otworzyłam pudełeczko z soczewkami. Stałam jak wryta, ponieważ wzięłam nie to pudełko. Okularów też nie zabrałam ze sobą, więc zasłoniłam oczy i weszłam do pomieszczenia.
-Przepraszam za spóźnienie...-wychrypiałam i usiadłam na swoje miejsce.
Akari nic nie powiedział. Prowadził lekcje nie zwracając na mnie uwagi.
Włożyłam telefon do piórnika i zaczęłam pisać do Akiry.
~Nie mam dzisiaj soczewek.~
~Powaliło cię? Czemu ich nie zabrałaś?~
~Wzięłam nie to pudełko.
Naprawdę nie wiem co mam zrobić.~
~Najlepiej od razu ściągnij perukę.
Niech wszyscy wiedzą, że ich oszukiwałaś.~
~Nie zaczynaj.~
~Miałam ci się coś spytać.
Jak wczoraj nagrałaś mi się na pocztę słyszałam czyiś głos.
Wydawało mi się, że słyszałam Keia. Stałaś gdzieś obok niego?~
~Wiesz, że go nienawidzę.
Nie chce mi się już z tobą pisać. Pa.~
~Co robicie na lekcji?
Jak sprawuje się mój synek?~
~Nijak. Siedzi w ławce i pisze coś w zeszycie.
Mogłabyś mi przynieść soczewki? Zapomniałam ich z garderoby.~
Jeszcze się zemszczę......
Kiedy zadzwonił dzwonek pobiegłam do łazienki. Czekałam na Irinę, która pojawiła się minutę po moim wejściu. Przytuliła mnie i pocałowała w policzek.
-Wiesz, że pierwszy raz jestem w szkole Keia? To takie ekscytujące! Proszę twoje soczewki. Może pójdziemy do niego?-zachichotała, kiedy skończyłam wkładać soczewki do oczu.
Przytaknęłam na co ona chwyciła mnie za rękę i wybiegła z toalety.
-Mam lepszy pomysł.-powiedziałam i wyszeptałam jej coś do ucha na co ona przytaknęła.
Poszłam do klasy i podeszłam do Akiry.
-On był obok ciebie, prawda?
Popatrzyłam na dziewczynę i zaczęłam się śmiać.
-Jesteś naprawdę głupia. Co ja miałabym z nim robić w jednym pomieszczeniu. Pomyślałaś o tym?
Dziewczyna podrapała się po głowie i przeprosiła mnie. Wyciągnęłam z torby pudełko śniadaniowe w którym jak się okazało nie było zwykłe śniadanie.
W jednej z przegródek leżał ryż polany sosem z którego wychodził napis "Dla mojej nowej córeczki". W innej leżała niedawno co wypieczona melonowa bułka, a jeszcze w innej leżały krewetki w sosie śmietanowym. Naprawdę nie spodziewałam się, że Irina potrafi robić coś takiego. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam jeść. Stojąca obok mnie blondynka prychnęła.
-Masz takie same śniadanie jak Kei. Wiesz o tym? Coś mi tu nie pasuje. I ten napis....dalej! Mów kto ci zrobił coś takiego!
-Kobieta u której obecnie mieszkam.-powiedziałam z ustami wypchanymi jedzeniem.-Nie mówiłam ci, że zajmuje je z pewną starszą kobietą, która uważa, że jestem jej nową córeczką. Stąd ten napis. Co ja miałabym wspólnego z Keiem? Mogłaś słyszeć jej syna. Ma dwadzieścia dwa lata i czasem ją odwiedza. Ma głos podobny do niego, ale by ci się nie spodobał.-skłamałam. Wiedziałam, że będę musiała to od teraz robić na porządku dziennym.
Kiedy zjadłam zadzwonił dzwonek a wszyscy, którzy byli na zewnątrz wrócili do klasy.
Wpatrywałam się w Keia i grupkę dziewczyn stojących obok niego. W końcu do klasy weszli jego kumple i zaczęli mu gratulować. Zerknął na mnie ze spojrzeniem mówiącym, że mnie zabije, ale ja tylko się uśmiechnęłam i pomachałam mu.
-Kei czy to prawda? Naprawdę masz narzeczoną?-dziewczyny stojące w okół niego zaczęły piszczeć ze złości na co on uśmiechnął się do nich.
-Naprawdę w to wierzycie?-powiedział z uwodzicielskim spojrzeniem po czym pogłaskał jedną z nich po policzku.-Jesteście takie ładne....jakbym mógł was opuszczać.-na te słowa wszystkie dziewczyny łącznie z Akirą zaczęły się rozpływać.
-No chyba kurwa nie....-ścisnęłam długopis, kiedy zerknął na mnie i uśmiechnął się.
Nauczyciel wszedł do sali i zaczęliśmy lekcje.
***
Wszystkie zajęcia minęły a my dowiedzieliśmy się, że następnego dnia nie będzie zajęć.
Wyszłam z klasy i czekałam na osobnika w czarnych włosach, który wyszedł jako ostatni.Chwyciłam go za ramię i czekałam, aż przeniesie nas do innego miejsca. Chłopak odszedł i zostawił mnie samą. Walnęłam się w głowę i poszłam do toalety.
Najbezpieczniejsze miejsce....
Kiedy otwarłam drzwi dostałam SMSa przez co się zdekoncentrowałam i wylądowałam w miejscu w którym nie powinnam się znaleźć.
Wyszłam z drzwi w jakimś centrum handlowym. Zaczęłam się rozglądać, bo nie znałam tego miejsca. Chwyciłam za telefon, który był kompletnie wyładowany. Podrapałam się po głowie i zaczęłam chodzić po sklepach.
W pewnym momencie zdjęłam perukę i soczewki, bo było mi w nich niewygodnie.
Kiedy było już późno zaczęłam pytać ludzi o zamek królewski na co odpowiadali mi śmiechem. Nie poddawałam się, aż w końcu pewna starsza kobieta powiedziała mi w jakim kierunku mam iść.
Szłam kilometr, aż w końcu dotarłam do bramy. Oczywiście jak to ja, aby wejść musiałam natłuc strażnikom. Oczywiście ludzie przy drzwiach wejściowych mnie także nie rozpoznali, przez co musieli dzwonić do Iriny, która wybiegła po mnie przed dom.
-Co się stało?
-Idiota nie chciał mnie ze sobą zabrać. To się stało.
Kobieta zaczęła się śmiać, kiedy opowiedziałam jej co przechodziłam przez cały dzień.
-A nie mogłaś jeszcze raz się teleportować?
Uśmiechnęłam się do niej i stanęłam jak wryta.
-Ano....to tak można?
Wzięła mnie za rękę i weszłyśmy do zamku.
-Czas na to, abym oprowadziła cię po całej budowli.
Przedstawiała mnie wszystkim osobą pracującym w budynku. Uśmiechała się przez cały czas do służby i pytała, czy nie za ciężko pracują. Na pierwszy rzut oka można było się przekonać, że jest miłą i empatyczną osobą. Chciałam mieć zawsze kogoś takiego przy sobie. Można powiedzieć, że o takiej matce zawsze marzyłam. Była piękna, mądra i kochała cały świat. W sumie to była ucieleśnieniem wszystkich cech, których nie posiadała moja matka.
-Teraz przedstawię cię najważniejszym osobą w tym domu. Będziesz widziała ich bardzo często, więc musisz się przyzwyczaić się do ich charakterów.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i weszłam do pomieszczenia.
Na środku sali znajdowali się dwaj mężczyźni ubrani w garnitury.
Otworzyłam szeroko buzię i walnęłam się w czoło.
-Eto....Czy wy się już znacie?-zdziwiona Irina kręciła głową to w moją stronę, to w ich stronę.
Przełknęłam głośno ślinę.
-Dobrze to czas na pierwszą osobę. Ten osobnik to Noda Akari. Jest on jedną z najważniejszych osób w naszym zamku ponieważ jest kuratorem Keia oraz...
-....Wychowawcą mojej klasy....-rzuciłam w jego stronę mordercze spojrzenie.-Wiedziałam, że masz coś w sobie z diabła no ale, żeby aż tak!-krzyczałam w jego stronę na co on się trochę speszył.
-Haruko to nie tak jak myślisz. On jest z drugiej strony. W sumie to zesłał nam go Bóg, kiedy dowiedział się, że Kei ciągle się bije.
Podrapałam się po głowie. Pokiwałam do niego a on uśmiechnął się w moją stronę i pokazał na głowę oraz oczy. Wtedy zorientowałam się, że nie mam peruki i soczewek. Zrobiłam się cała czerwona i podeszłam do mężczyzny obok.
-Ja cię kojarzę......Wiem! To przez ciebie ten spaślak mnie dopadł! Naprawdę mam ochotę cię....ughh!
Podał mi rękę i uśmiechnął się.
-Przepraszam za sprawienie problemu. Jestem Iseki Shin, ale może mi panienka mówić jakkolwiek panienka chce.
-Skończ proszę z tą panienką.-dygnęłam lekko na co on się zaczerwienił.
-Iseki Shin a dokładniej twój pupilek. Potrafi zmienić się w tygrysa, więc pełni też rolę twojego ochroniarza. Jeżeli się już do ciebie przyzwyczai to będziesz jak jego zdobycz. Nie pozwoli się do ciebie zbliżyć. Jeszcze jedna osoba miała tu być....-na te słowa wysoka brązowowłosa kobieta weszła do pomieszczenia.
-Hejo rodzinko! Co u was!?-wyszczerzyła się do mężczyzn na co ci się skrzywili.
-Na szczęście dzisiaj nie jesteś pijana. Haruko przedstawiam ci naszą szefową obrony Sari. Możesz ją znaleźć codziennie w jej komnacie całkiem pijaną. To ten pokój co mówiłaś, że wygląda jak winnica.
Kobieta podeszła do mnie i zaczęła się śmiać.
-To ty mała załatwiłaś tych nieudaczników na bramie!? Brawo! Nareszcie miałam pretekst, żeby ich zwolnić.-przytuliła się do mnie pocałowała mnie w policzek.-Dobra robota. Chłopaki idziemy. Musicie mi się pomóc rozpakować!
Mężczyźni wyszli razem z Sari a ja i białowłosa zostałyśmy same. po sekundzie zaczął mi dzwonić telefon.
Kobieta popatrzyła na mnie zdziwiona i uśmiechnęła się.
-Nie odbierzesz?
-Biuro obsługi klienta.-oświadczyłam i usiadłam na jedno z krzeseł.
-Lubisz "Lost Devils"?
Przytaknęłam a ona zaczęła chichotać i wyciągnęła komórkę.
-Powiedz....Który członek jest twoim ulubionym?
-Sacha.-odpowiedziałam uśmiechając się do niej.
-Nie przypominam ci go?
Przyjrzałam się kobiecie i faktycznie wyglądała jak on. Miała miodowe oczy i białe włosy. W sumie to mogłaby być jego matką.
-Tylko mi nie mówcie, że to brat Keia.-położyłam głowę na stole.
-Nie. Jest moim bratankiem. Jak chcesz to go tu sprowadzę razem z resztą.
Oczy mi się zaświeciły i chwyciłam ją za ręce.
-Możesz to zrobić!?
-Jasne. Powiem nawet więcej. Za dwa dni będzie chodził z wami do szkoły.
Przytuliłam ją mocno i pobiegłam do swojego pokoju. Od razu wyszłam na balkon i zaczęłam piszczeć.
-Sacha!-zaczęłam krzyczeć.
Sekundę później na balkon wyszedł Kei i zaczął się we mnie wpatrywać.
-Przestań drzeć mordę. Co ty pierdolisz o tym pedale?
Pokazałam mu język i zaczęłam rechotać.
-Sacha przyjeżdża. Nie mogę uwierzyć, że go poznam. I jeszcze będzie chodził do naszej szkoły. Twoja matka jest genialna! A to wszystko dzięki temu, że mam jako dzwonek "Good Luck".
Chłopak przeskoczył przez płotek i podniósł mnie za bluzkę do góry. W sekundę skierował mną tak, że znalazłam się po za płotkiem. Tylko on decydował o mojej śmierci. Wystraszyłam się go i chwyciłam się jego bluzki.
-Puść mnie idioto!
-Z jak największą chęcią. Zaczęłaś mnie już wkurwiać.-poluźnił uścisk a ja zaczęłam krzyczeć.
-Postaw mnie na ziemie! Proszę cię! Nic ci nie zrobiłam!
-Wnerwiłaś mnie moją matką w szkole, ale teraz puściły mi nerwy. W ciągu niecałych trzech dni mam ochotę kogoś poćwiartować, ale tym razem poszedłbym do paki. Najprościej jest cię cicho załatwić.
-Postaw mnie na ziemie!-zaczęłam krzyczeć i płakać. -Zrobię wszystko tylko mnie puść!
Uśmiechnął się szyderczo i postawił mnie na ziemie.
-Nie wpierdalaj się w nie swoje sprawy. Jeszcze jeden wybryk a nie żyjesz.-postawił mnie na ziemi, przeskoczył na swój balkon i zniknął w drzwiach.
Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju Iriny.
***
Usłyszałam pukanie do drzwi i szybko zerwałam się z łóżka.
Wzięłam ubrania i wbiegłam do łazienki. Zakluczyłam drzwi od swojej strony i od strony Keia.Włączyłam jacuzzi i weszłam do niego. Oparłam głowę o zagłówek i uśmiechnęłam się promiennie.
Usłyszałam walenie do drzwi i głośnie krzyki.
-Otwieraj je idiotko, bo inaczej się sam tam dostane.
-Nie możesz. Byłam wczoraj u Iriny i pytałam się o co chodzi z teleportowaniem się. Nie możesz wtargnąć do zamkniętego pomieszczenia. jestem od ciebie o sto razy mądrzejsza. Kazałam wszystkim kobietą pozamykać ubikacje w całym zamku. Słuchają się Iriny a nie ciebie. Powodzenia życzę. Aha no i jak jeszcze raz zrobisz mi coś takiego to obiecuje, że zniszczę ci całe życie.-uśmiechnęłam się sama do siebie zanurzając głowę w wodzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz