czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 3 "Przepraszam...."

Dobra to trzeci rozdział do waszej dyspozycji.

***

Patrzyłam na niego z otwartą buzią tak samo jak on na mnie.
Przetarłam oczy i złączyłam usta w cienką linie. Chciałam coś powiedzieć, ale nie zdołałam. Zupełnie odebrało mi mowę.
-Skąd ona się tu wzięła!?-wykrzyczał wstając.
-A co? Zatkało cię? Mówiłam, że znajdę ci odpowiednią żonę.-Irina uśmiechnęła się, podeszła do mnie i razem podeszłyśmy do Keia-Poznaj swoją przyszłą żonę. 
-Nie zgadzam się!
-Nie masz nic do gadania. A tak poza tym ciesz się, że nie kazałam jej spać w twoim pokoju.
Kei chwycił mnie za szyje i zaczął dusić.
-Powiedz mi, że to jakieś cholerne pierdolenie i nie będę się musiał z tobą użerać.
Hitaro rzucił mu przelotne spojrzenie na co mnie puścił.
-Przepraszam mój panie.-mówiłam tak, jak kazały mi mówić kobiety od makijażu.
Chłopak uśmiechnął się szyderczo i chwycił mnie za nadgarstek.
-Mój panie?-zaciągnął a następnie przygniótł mnie do jednego z filarów.-Zobaczymy, czy jesteś taka jak reszta.-przysunął swoje usta niebezpiecznie blisko. 
W ostatniej chwili zdołałam odsunąć go od siebie.
-Przepraszam paniczu, ale jeszcze nie znamy się zbyt dobrze.-wyszeptałam i dygnęłam.
Odeszłam od niego i stanęłam obok białowłosej.
-Czy mogłybyśmy zakończyć dzisiejszą wizytę?
Irina skinęła głową a ja skierowałam się do wyjścia.
-Nie zgubiłaś czasem czegoś blondyneczko?-spytał, kiedy byłam tuż przy drzwiach.
Mogłam się zorientować, że chodziło mu o soczewkę.
Wyszłam z pomieszczenia i oparłam się o drzwi.
-Przepraszam...-jedna z kobiet w czarno-białej sukience podeszła do mnie i podała mi klucz-To od panienki pokoju. Telefon panience dzwonił. Proszę się tam udać. Aparat leży na półce nocnej.
Skinęłam głową i ruszyłam w stronę swojego nowego pokoju.
Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i stanęłam jak wryta. Byłam nim zachwycona. Był wielki. Zajmował jedną drugą mojego domu. Łóżko stało na środku prawej ściany. Po bokach były drzwi, które prowadziły do garderoby. Na drugim końcu pokoju były dwie kanapy i jeden fotel. Postawiono je naokoło stolika. Za siedzeniami były wielkie drzwi prowadzące na balkon. Na końcu lewej ściany były białe drzwi, które prowadziły do toalety. Uchyliłam je i chwyciłam się za głowę.
-Jeżeli tak wygląda życie diabła to zniosę nawet Keia.-wyszeptałam sama do siebie.
W łazience było jacuzzi z czarnym obramowaniem i białymi zagłówkami. Uśmiechnęłam się i podeszłam do półki nocnej i wzięłam z niej komórkę.
Przeczytałam wiadomość i zaczęłam się głośno śmiać.

~Ponoć twoich rodziców nie ma.
Dzisiaj do ciebie przyjdę. Czekaj na mnie.~

Musiało to wyglądać dziwnie, kiedy rzucałam się po całym łóżku z złamaną ręką i zwichniętą nogą.
Zajrzałam do garderoby i znieruchomiałam. Było tam pełno nowych ubrań. Uśmiechnęłam się widząc, że mam tam też nową biżuterię. Usiadłam na kanapie, która tam była i zaczęłam się głośno śmiać.
-Podoba ci się?-spytała kobieta wchodząca do pomieszczenia.
Skinęłam głową.
-W takim razie bardzo się cieszę. Postawiłam też tu moje ulubione kwiaty.-wskazała na stolik stojący obok kanapy-Wybrałam białe, żeby pasowało do tachty.
-Do czego?-spytałam uśmiechając się do niej.
-Kanapa na której siedzisz nazywa się tachta. A tak w ogóle mam do ciebie prośbę.
-Jaką?
-Tak więc chciałabym, abyś go trochę oswoiła.
-To znaczy?
-Kei jest zamknięty w sobie. Jak zauważyłaś lubi się bić i jest nieustępliwy. Podkładaj się mu. Niech myśli, że jesteś jego własnością. Chwile się pobawi i przestanie. Znudzisz mu się i da ci spokój,
-Przepraszam, ale nie mogę. Chociaż polubiłam panią to nie chce się mu podkładać. Nie będę udawać przed nim. W szkole będę musiała robić wszystko co tylko on zechce. Mogę to robić, ale tylko w tym domu.
-Dobrze. Idźcie dzisiaj po twoje rzeczy osobiste.-powiedziała i wyszła.
Wstałam i wyszłam z garderoby. Skierowałam się w stronę balkonu i chwyciłam za telefon.
Wyszłam na zewnątrz i wybrałam numer.

~Abonent czasowo niedostępny.
Proszę zostawić wiadomość.~

~Cześć Akira. Wyprowadzam się z domu.
Znalazłam ładne mieszkanie i było niedrogie, więc je kupiłam.
Mogłabym cię prosić, żebyś przyniosła mi do szkoły klucze od mieszkania?
Wiesz, bo ja.....
....Przestaniesz palić, czy wyrwać ci tego peta z buzi!?
Ja już muszę kończyć. Pogadamy w szkole. Pa.~

Spojrzałam na mężczyznę, który wyszedł właśnie z pokoju obok i stał na łączonym nas balkonie. W sumie oddzielał nas tylko płotek.
Popatrzył na mnie i wypuścił dymek z ust.
-Spróbuj szczęścia.-wyszeptał i wypuścił dymka z ust.
Zgrzytnęłam zębami i uśmiechnęłam się szyderczo.
-Idziesz mi dzisiaj pomóc z rzeczami paniczu. Czekam na dole.
Wyszłam balkonu a następnie z pokoju. Zeszłam po schodach i usiadłam na kanapie.
Nurtowało mnie tylko jedno pytanie a mianowicie "Jak my mamy się stąd niby wydostać?".
Czekałam na niego pół godziny, aż w końcu zszedł i usiadł na przeciwległą kanapę.
-Too...kiedy idziemy?-spytałam z entuzjazmem.
Popatrzył na mnie spode łba i zazgrzytał zębami. Wstał i zasygnalizował, żebym również to zrobiła. Chwycił mnie za ramie i zniknęliśmy.
Sekundę później staliśmy przed moim mieszkaniem. Podeszłam do drzwi i odkluczyłam je jednym zwinnym ruchem.
Wszedł zaraz za mną i zakluczył drzwi. Zaczął krążyć po mieszkaniu, kiedy ja pakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Przez przypadek walnęłam ręką w kant łóżka i syknęłam z bólu. Chwyciłam się za zabandażowaną dłoń i po chwili zaczęłam pakować się dalej.
Kiedy już kończyłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i zasygnalizowałam Keiowi, że ma się schować. Wszedł do sypialni mojej matki, kiedy ja odkluczałam drzwi. Uśmiechnęłam się promiennie do osoby stojącej w drzwiach.
-Takeo, co ty tu robisz?  Miałeś przyjść za parę dni. Wiesz, że moi rodzice przyjechali.
-Wiem, że ich nie ma. Nie czytałaś SMSa? Musimy porozmawiać.
Wtargnął do mojego pokoju i stanął nad łóżkiem. Uśmiechnął się szyderczo, kiedy weszłam do pokoju.
-Nie ma nikogo?
-Nie. Dlaczego pytasz?
Chwycił mnie za rękę na co ja pisnęłam z bólu. Chciałam coś powiedzieć, ale zakrył mi usta i rzucił na łóżko.
Nie wiedziałam co się dzieje. Nie miałam jak się bronić. Nogą mogłam ledwo co ruszać a co dopiero ręką. Czułam jak ściąga mi spódnicę i rozpina sobie rozporek.
-Za chwile będzie ci dobrze. Obiecuję dziecinko.....
Nie mogłam nic zrobić. Czułam, jak dobiera się do mojej bielizny. Kiedy przesunął trochę rękę ugryzłam ją. Chłopak zasyczał z bólu.
-Pomocy! Proszę, pomocy! Kei! Pomóż mi Kei!-znów zakrył mi usta.
Oblizał mój policzek i zaczął zdzierać ze mnie bluzkę.
-Ciszej. Nikt cię nie usłyszy.....
Zaczęłam powoli odpływać. Chciałam, żeby ktoś mi pomógł.
-Jeszcze sekundkę. Za chwile będziesz w niebie, obiecuje.
-Jesteś tego taki pewny?-usłyszałam głos dochodzący zza jego pleców.
Chłopak wylądował na podłodze a Kei usiadł nad nim i zaczął obkładać go pięściami.
Kiedy Takeo nie był w stanie się ruszać chłopak wyrzucił go za drzwi.
Znów przyszedł do mojego pokoju. Chciałam szybko wstać, ale mi się nie udało, ponieważ poczułam, że noga ze zwichnięcia przeszła w złamanie. Upadłam na ziemie, ale w miarę możliwości próbowałam się podnieść. Stanęłam naprzeciw niego i przytuliłam go. Nie obchodziło mnie to, że przytulałam się do człowieka, którego nienawidziłam. Chciałam tylko współczucia od innej osoby.
Chłopak odsunął mnie od siebie i rzucił mi jakieś ubrania z mojej szafy.
-Przebierz się. Wyglądasz żałośnie.
Poszłam do toalety i zmieniłam ubranie. Byłam roztrzęsiona. Przemyłam twarz zimną wodą i założyłam na siebie inne ubrania.
Kiedy wyszłam Kei stał przy drzwiach prowadzących na zewnątrz. Na podłodze nie walały się już ubrania. Wszystko jak mniemam spakował czarnowłosy chłopak.
Podeszłam do niego i dygnęłam.
-Przepraszam......Możemy już iść?-spytałam i chwyciłam go za ramie.
Zniknęliśmy i pojawiliśmy się w salonie. Wzięłam od niego moje rzeczy i poszłam do pokoju.
Zakluczyłam drzwi i rozpakowałam ubrania. Perukę ustawiłam na komodzie w garderobie a obok nich postawiłam opakowanie od soczewek.
Podrapałam się po głowie i poszłam pod prysznic.
Kiedy byłam już umyta wyszłam z pokoju. Było późno, więc odkluczyłam drzwi i wyjrzałam na korytarz. Oczywiście przed moim pokojem stało dwóch rosłych facetów, który patrzyli się na mnie. Uśmiechnęłam się i wyszłam na korytarz.
-Przepraszam. Czy moglibyście mi odkluczyć drzwi od panicza pokoju? Chciałabym mu zrobić niespodziankę.
Mężczyźni skinęli głową i cicho odkluczyli drzwi.
-Prosiłabym, żebyście dzisiaj poszli wypocząć. Zajmę się księciem.
Wślizgnęłam się do pokoju jak tylko straż odeszła. Otwierałam wszystkie komody i sprawdzałam, czy nie ma w nic mojej soczewki. Piętnaście minut zajęło mi znalezienie jej. Była w najbardziej niekomfortowym miejscu w jakim mogła się znaleźć, albo można też inaczej powiedzieć, czyli w ręce Keia.
Trzymał opakowanie w rękach i z tym swoim debilnym uśmieszkiem na twarzy spał. 
Weszłam na łóżko, ponieważ nie mogłam inaczej dosięgnąć jego ręki.
Otwierałam po kolei palce jego ręki, aż mogłam swobodnie wyciągnąć pudełeczko.
Z triumfem na twarzy zaczęłam się od niego oddalać, ale kiedy już stawiałam stopy na ziemi ktoś chwycił mnie za rękę. Nie dane mi było nawet spojrzeć do tyłu, bo automatycznie znalazłam się na klatce piersiowej tego osobnika.
Otworzył oczy i uśmiechnął się szyderczo.
-No dalej. Zajmij się paniczem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz